środa, 12 marca 2025

Trzy na jednego #33

 

Kadr z filmu ,,Bring Them Down''.

Trzy na jednego, to seria, gdzie będę krótko omawiał najnowsze produkcje, które lecą w kinie, albo co gorsza - nie pojawiły się w polskiej dystrybucji. Na czym polega zabawa? - ano na tym, że zaczynam od historii, która podoba mi się najmniej, a trzeciego kandydata mianuję jako zwycięzcę zestawienia. Zakładam, że będą to mini-recenzje, czyli skrótowe podejście do opowiadania obrazów. Lapidarna forma, która ma zachęcić lub zniechęcić do oglądania.

Nowokaina

Kino akcji bez duszy - znowu! Co to za pomysł, żeby protagonista nie odczuwał bólu, zakochiwał się w dziewczynie od pierwszego spojrzenia, a dialogi brzmiały, jak z kursu dla komiksiarzy? Fabryka snów błądzi, skacze w płomienie, udając, iż nie doznali poparzenia trzeciego stopnia. Scena piąta, ujęcie trzecie, próba trzydziesta szósta. Powtarzajmy, do skutku, nieudane pojedynki bez wzdrygającego napięcia, męskie kino przekształćmy w Gumisie, a kinematografia niech spłonie w dobie bezużytecznych filmów o superbohaterach bez superbohaterów! Wielkie nadzieje, a po seansie mogę okazać środkowy palec i prośbę o zwrot pieniędzy (z odsetkami!). Katastrofa, kiedy testosteron przemielasz w estrogen, a romans budujesz jak dzieci w przedszkolu. 

Głównym bohaterem tej mętnej, niepotrzebnej opowieści jest Nathan (Jack Quaid - syn Meg Ryan) - w roli asystenta menedżera od pożyczek. Akcja ma miejsce w San Diego, gdzie palmy zdobią puste chodniki, a banda niepoprawnych Mikołajów w czerwonych czapeczkach, w podrabianych brodach napada na łatwe pieniądze ukryte w sejfie porywając oczarowaną brunetkę, w której zakochał się miłośnik sieciowych gier RPG, nasz nieporadny Nathaniel, który bawi się w superbohatera bez supermocy! Czyżby próbował naśmiewać się z ery twardzieli? Zamiast muskułów, prawdziwego zagrożenia, to jakiś szczupły facet z korporacji, który posiada wadę genetyczną, ponieważ nie jest wrażliwy na obrażenia.


Jaki jest sens filmów akcji, kiedy masz gościa, który nie odczuwa najdrobniejszego uderzenia w podbrzusze, jak biją go po skroni, co wyjmuje kulę po postrzale bez żadnego syknięcia? Gdzie wiara w naszych herosów, gdy mężczyźni skakali nad przepaścią, cierpieli, utykali, aby pokazać, jak łamać granice ciała? Tymczasem scenarzysta oferuje slapstickową, fizyczną komedię, która nie bawi, bo ból jest wyimaginowany, naśmiewa się z powagi sytuacji, aby zaprezentować bieg po ulicy za tępymi przestępcami, którzy są mniej ogarnięci niż chomiki zamknięte w kuli śnieżnej biegając po podłodze w poszukiwaniu przygody. Wymęczona zabawa dla grzecznych chłopców, którzy wolą udawaną zabawę w bohatera, bo nic nie odczuwa (skoro on nic nie czuje, to nie dbam o jego uczucia). Wrzący olej nie robi żadnej różnicy, jak przejąć się kinem, w którym nie ma emocji, bohaterów z dzieciństwa, co ratowali miasta od zagłady, drwiąc z negocjatorów, ale odczuwali trudy przygody, którzy mieli styl (i potrafili wejść z buta bez zaproszenia)? ,,Nowokaina'', to nowy film akcji, który nie ma żadnego pomysłu, a superbohaterów widział w kreskówkach, a nie w tajnej operacji na żywo!

Oficjalna premiera kinowa: 14 marca 2025 r. 

USA, 2025, 110'

Reż. Dan Berk, Robert Olsen, Sce. Lars Jacobson, Zdj. Jacques Jouffret, Muz. Lorne Balfe, Andrew Kawczynski, prod. Infrared, Safehouse Pictures, wyst.: Ray Nicholson, Jack Quaid, Amber Midthunder, Betty Gabriel, Evan Hengst



Bring Them Down

Cierpiętniczy dramat, gdzie pasterz traci owce, więc postanawia dokonać makabrycznej zemsty. Posępna baśń o umiłowaniu zwierząt, o ludzkiej przewinie, gorących głowach w małej osadzie. Pozbawiony porywczej natury narracyjnej, nieprzegadany, skupiający się na umęczonych twarzach oraz skaczący pomiędzy scenami, gdy wina ciąży w pojedynczych kadrach. Zgrabny horror naszego pokaleczonego człowieczeństwa, kiedy wierzymy w naszą hodowlę, a nie ufamy własnym bliźnim. Pełnoprawny debiut w górniczej scenografii, wypchany po brzegi przemocą na niewinnych zwierzętach (ale bez żadnych tortur i obscenicznej makabreski).

 Akcja ma miejsce gdzieś w Irlandii - w małej miejscowości, gdzie dochodzi do sporu dwóch zwaśnionych mężczyzn, a brudne uczynki czekają na zasłużoną karę. Jego skąpa, utytłana w szarości sceneria przytłacza nagością niepohamowanych emocji, gdzie wierny towarzysz przy nodze Michaela (delikatna, zniuansowana rola Christophera Abbott) robi za stróża grupy owiec, a sam mężczyzna bardziej dba o rolę prowadzącego pasterza biblijnego, nie wdając się w przyjazne relacje towarzyskie z ludźmi. W dodatku ma niepełnosprawnego ojca, niezwykle nadętego, z którym prowadzi bitwę (podszytą gniewem), jak z pozostałymi osadnikami. 


Zarzewiem konfliktu jest śmierć dwóch baranów należących do staruszka Michaela, oraz do jednego rolnika, który nie potrafi uszanować zasad gry, gdzie każde potknięcie traktuje jako obelgę. Wykorzystuje niesprzyjające okoliczności, aby ubić krwi umiłowanym zwierzętom, a Michael - w szale nienawiści zacznie polować na ciemiężycieli jego pastwiska. To skąpo odziany dramat, gdzie motywacje są demoniczne, wierny pies pasterza umiera na jego oczach, a to sceny, które gdzieś wewnętrznie odzierają ze złudzeń, że nie dojdzie do chwytania za broń. Skradzione barany staną się przyczyną kłopotliwej, napiętej sytuacji, która eskaluje do wzajemnej pogardy. To niewdzięczne kino - wypchane krwiożerczą przemocą (widok konających zwierząt jest przerażający, i dla wrażliwych ostrzeżeniem, bo zrzucają bombę emocjonalną). Najbardziej przekonująca jest pierwsza połowa, kiedy konflikt jest stopniowo podwyższany, a barany pragną ucieczki od chuliganów. To ponura, przygnębiająca seria obrazów z jakąś nadzieją na efekt końcowy, gdy konflikt zabrnie w ślepą uliczkę. Potrafi zadrwić z widza, że otrzyma krwawe kino zemsty - sugerując się trwogą, jak zwierzęta cierpią za niewinność oraz chciwość gospodarzy. By przejść do kontr-chrześcijańskiego moralitetu o podłożu sakramentalnym. Warto sprawdzić - z samego faktu, jeśli ktoś jest fanem mrocznych Irlandzkich historii na podupadłej wsi. 

Irlandia, Wielka Brytania, Belgia, 2024, 106'

Reż. Chris Andrews, Sce. Chris Andrews, Jonathan Hourigan, Zdj. Nick Cooke, Muz. Hannah Peel, prod. MUBI, Tailored Films, Wild Swim Films, wyst.: Christopher Abbott, Barry Keoghan, Colm Meaney, Nora-Jane Noone, Paul Ready






Amal

Kolejny w kolejce drażliwy temat o belfrach, szkole oraz programie nauczania. W ostatnich latach temat palący, gdy społeczeństwo tonie w bananowych akademiach, gdzie nie ma dyskutanckiej bohemy, lecz pochwala się przeciętniactwo, brak indywidualizmu oraz ślepe zapatrzenie w zaprogramowany system. Jakby ciąg dalszy oskarżonej nauczycielki z ,,Bez powietrza'' (2023) przez okoliczności wewnętrzne. Tam, gdzie rządziły konserwatywne uprzedzenia, to w ,,Amal'' mamy do czynienia z islamską nietolerancją, gdzie islam jest religią pozbawionej wszelkiej dyskusji. Lekcje Koranu w postępowej Brukseli stają się początkiem wojny kulturowej, sprzecznych dogmatów rosłych umysłów z małością wiary, która nie wierzy w dyplomację. Zaczyna się od omawiania dzieła Victora Hugo, by przejść do arabskiej poezji Abu Nuwasa, który specjalizował się w erotyce czy w homoseksualnych wierszach, a jak wiemy, w krajach muzułmańskich to temat tabu.

Wiele uczennic siedzi na uczelni w hidżabie, choć szkoła tego zakazuje, ponieważ jakieś reguły zostały ustalone, a nie ma żadnej reformy od 2020 r. Fundamentaliści mieszają się z ,,heretykami'', którzy przeczą sunnickiej odprawie - jeden z chłopców reprezentuje szkołę hanaficką, co nie jest przekonany do imama (muzułmańskiego przywódcy religijnego). Dziewczyna o imieniu Monia zmaga się z seksualnością, jakby w zgodzie z niejednoznaczną erotyką wypisaną przez zapomnianego Nuwasa. Postępowcy nieustannie tkwią na ścieżce konserwatywnego salatu (modlitwy), a ,,fanatycy'' Allaha nie potrafią zaakceptować obcości, czyjegoś indywidualizmu, jak Monia, która obnosi się z tatuażami.


Nie trudno dojść do wniosku, że dojdzie do wrzawy i wybuchów złości, gdy ekstremalni wyznawcy przestaną tolerować lekcje nauczycielki, tylko dlatego, że ośmieliła się poruszyć drażliwy temat biseksualizmu, hulanki poety dla nietolerancyjnych muzułmanów, którzy mają klapki na oczach i nie potrafią sensownie dyskutować, lecz wyrywają rękawy, jak banda niedouczonych, zaślepionych uczniów. W 2001 roku egipskie Ministerstwo Kultury spaliło około 6000 egzemplarzy poezji Abu Nuwasa, uznając ją za homoerotyczną (co skutkuje poniżeniem religii islamu), co jednoznacznie oznacza, że islamiści są niezrównoważeni psychicznie (niszcząc dzieła kultury bez żadnego, stosownego argumentu) i nie pragną otwierać głowy poza przyjęte, konformistyczne regułki. Co za tym idzie - otwartej edukacji dla przyszłych pokoleń, gdzie różne światy mają prawo do koedukacji. Gdzie mogłoby dojść do wspólnego porozumienia. To rewelacyjny dramat z zegarkiem w ręku - napisany, jak thriller na dopalaczach, gdzie szkoła wariuje od różnorodności, w sprzecznych dogmatach czy nakazach religijnych, w zakłamaniu edukacyjnym, bo przecież powinnyśmy poznać wszystkie strony, żebyśmy nie musieli powtarzać błędów ludzkości, czyż nie? Lekcja pokory dla zakłamanego społeczeństwa.

Belgia, 2023, 107'

Reż. Jawad Rhalib, Sce. Jawad Rhalib, David Lambert, Chloe Leonil, Zdj. Lisa Willame, Kos. Audrey Wilmotte, prod. Scope Pictures, Serendipity films, wyst.: Lubna Azabal, Catherine Salee, Evelyn Ariza, Malek Akhmisse



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz