Kadr z filmu ,,Blaga's lessons''. |
Trzy na jednego, to seria, gdzie będę krótko omawiał najnowsze produkcje, które lecą w kinie, albo co gorsza - nie pojawiły się w polskiej dystrybucji. Na czym polega zabawa? - ano na tym, że zaczynam od historii, która podoba mi się najmniej, a trzeciego kandydata mianuję jako zwycięzcę zestawienia. Zakładam, że będą to mini-recenzje, czyli skrótowe podejście do opowiadania obrazów. Lapidarna forma, która ma zachęcić lub zniechęcić do oglądania.
Escanyapobres
Miał być western, a otrzymałem sztywny dramat społeczny w okresie transformacji i przemian w XIX wieku. Lądujemy w małej, górniczej wiosce, gdzie władczy lichwiarz kontroluje sytuację w miasteczku, który stanowi o sile prawa, jakby szeryfa nie było na posterunku, a żołnierzy zakapano w grobie. Głównie śledzimy losy wieśniaczki o imieniu Cileta, która musi manewrować w podzielonym społeczeństwie, gdzie konserwatyści ścierają się z liberałami o nowoczesnych poglądach. Jedynym znakiem, że to jakiś western - jest przejeżdżający pociąg, bo w filmie nie ma kowboi, nie ma szerokich prerii, ani intrygującego tła historycznego, przez co ogranicza się do gadających głów i żałobnej scenerii. Cileta musi odzyskać utracony dom, co został zagrabiony przez mściwego lichwiarza panującego nad zamkniętym miasteczkiem. Panująca atmosfera trwogi, gdzie nowa technologia wkrada się ukradkiem, to ledwie zarys opowieści, gdzie drobna wieśniaczka próbuje niehonorowo przejąć posiadłość. Gdzieś w połowie traci impet, a jego zimna temperatura nie sprawia, że ogrzewa nadmuchane powagą krajobrazy. Postacie drugoplanowe nie istnieją, a cały dramat można byłoby streścić w piętnaście minut.
Brakuje w tej historii klasycznej zadymy z Dzikiego Zachodu. Przez cały seans nie odczułem, że znajduję się gdzieś na rozgrzanych stepach, lecz w jakiejś tapeciarni ze zmarzłymi osobami, którzy boją się stracić odrobinę władzy w podupadłym miasteczku. Snuje się bez celu, próbując nakręcić dramat społeczny z dylematami moralnymi, które nie grzeją, ponieważ stawkę znamy od pierwszych minut, i nie zmienia się przez kolejną godzinę. Zwroty akcji nie istnieją, a rozmowy prowadzą na manowce. W dobie odważnych, rewizjonistycznych westernów, które znam z lat 60., to hiszpańska produkcja wygląda jak amatorski projekt, który nie rozumie dziedzictwa kulturowego, ani gatunku samego w sobie. To regres - celowe uwstecznianie piękna westernu.
Hiszpania, 2024, 102'
Reż. Ibai Abad, Sce. Ibai Abad, Elisenda Gorgues, Zdj. Maria Codina, Muz. Raquel Sanchez, prod. Abacus, Mayo Films, MCB, wyst.: Marc Almodovar, Laura Conejero, Biel Costa, Nuria Deulofeu, Enric Juezas, Mireia Vilapuig
Small Things Like These
Okres świąt, a w zakonie mają miejsce przykre incydenty z dziewczynami w roli głównej. Przytłaczająca Irlandia z obskurnymi pokojami, gdzie społeczeństwo milczy na temat wykorzystywanych dzieci. Bill - potulny katolik grany przez Cilliana Murphy'ego ma dochodowy biznes, śliczne córki w rodzinie, ale zauważa pewną nieprawidłowość w miasteczku. Odwiedzając klasztor oraz pralnię zauważa, jak siostry znęcają się nad młodymi dziewczętami, a jedna z nich, za karę, wylądowała w ciemnej szopie, jakby to było coś normalnego. Opowiada o mrocznych, niestabilnych czasach, gdy Kościół Magdalenek okrył się niesławą - więcej na ten temat dowiecie się w Newsweeku. Wystarczy wiedzieć, że zakon sióstr dopuszczał się seksualnych praktyk, a kobiety wielokrotnie były bite oraz poniżane. Domyślacie się, z czym mamy do czynienia. W przeciwieństwie do zbrodni oraz hańby Kościoła - nasz bohater jest łagodny, oraz wrażliwy, który nie znosi widoku krzywdy. I wydawałoby się, że temat mocny oraz ważny, ale został potraktowany jako letni dramat bez wagi ciężkiej. Murphy snuje się po ekranie, jak uciemiężony zbawiciel, który rzuca spojrzeniami, i jeszcze więcej spojrzeń w dal, jakby jego cierpienie miało zasygnalizować, lub zastąpić cierpienie setki kobiet za drzwiami krwiożerczego dyktatu w azylu sióstr magdalenek.
Nie wiele dowiadujemy się, na jakie potworności skazane są dziewczęta za kuluarami zamkniętej instytucji na świat zewnętrzny. Widzimy tylko pojedyncze przypadki, jak są traktowane, i jakie ponoszą konsekwencje za brak twardej woli. Jego wyciszony ton nieco przeszkadza, ponieważ nie ujawnia wybuchowego dramatu - obserwuję zwyczajne życie dojrzałego mężczyzny, który czuje się winny, ponieważ nie może pomóc bezbronnym kobietom w potrzebie. Zaś społeczeństwo wokół wydaje się niewzruszone i objęte pieczęcią tajemnicy, którą nie należy wyjawiać. Jakby wszyscy wiedzieli o skandalu, jak w filmie Romana Polańskiego, gdzie spisek uknuty, ale nikt z tym nic nie robi. Zaściankowa małomiasteczkowość, gdzie każdy unika otwartego konfliktu, nie biorąc czynnego udziału w kameralnej gościnności. Osamotniony kowboj na straży pozbawiony wymiaru sprawiedliwości jako jedyny próbuje coś poukładać i zmienić ku lepszej przyszłości. Niewolniczy tryb w azylu sprawia, że czujemy obrzydzenie do tego zamkniętego świata, głuchego na krzywdę bliźnich.
Tym bardziej szkoda, że mocarny temat ugrzązł w stonowanej opowieści z drapieżnym montażem, który konwulsyjnie chce przypomnieć o poczuciu niezgody na przymusowe zło w domu błogosławionych sióstr. Jakby smutne, wilgotne spojrzenia aktora miały być jedyną odpowiedzią na sprzeciw wobec ludzkich tragedii, ale nie wiele robi zamieszania, i tylko instynktownie przedostaje się za framugę obłudnych świętych.
Irlandia, Belgia, USA, 2024, 98'
Reż. Tim Mielants, Sce. Enda Walsh, Zdj. Frank van den Eeden, Muz. Senjan Jansen, prod. Artists Equity, Screen Ireland, Big Things Films, wyst.: Cillian Murphy, Emily Watson, Patrick Ryan, Peter Claffey, Helen Behan, Zara Devlin
Blaga's Lessons
Prześladowczy thriller o oszustach, którzy kantują ludzi przez telefon. Śledzimy losy starszej kobiety - emerytowanej nauczycielki bułgarskiego, która ratuje się prywatnymi lekcjami, a jej największym zmartwieniem jest pochówek męża. Cisza przerywana rozmowami, pryncypia zachowane po ukochanym, ale jak natknie się na szajkę wyłudzaczy, co kontaktują się telefonicznie, gdzie jeden z nich podaje się za policjanta - namawia kobietę do wyrzucenia pieniędzy przez balkon (wyjaśnia skomplikowane procedury przez słuchawkę), aby złodzieje nie dostali się do majątku wdowy. Pada ofiarą jawnego hakera, który przywdział fałszywą tożsamość, aby zyskać kobiece kosztowności.
To prowadzi do smutnej rzeczywistości, gdzie nie możesz ufać podejrzanym numerom - wdowa popada w dołek. Kontaktuje się z prawdziwą policją, aby poinformować o kradzieży. Śledztwo w toku, ale czy jest szansa, aby złapać oszustów, i to na gorącym uczynku? Bułgarka wpada w nieliche kłopoty - stracone fundusze uniemożliwiają zapłatę, aby zyskać działkę na pogrzeb. Jej marna emerytura, to początek dyskursu o ekonomicznej zapaści, gdzie syn zaczyna się awanturować (mieszka w Stanach, więc kontaktuje się przez komputer), ponieważ oddała własne pieniądze lekceważąco (i coby nie mówić - dobrowolnie). W tym momencie wiemy, że zaszło nieporozumienie, a cyniczny rabunek bez rabunku okazał się wyrafinowaną sztuczką złoczyńców, którzy działają nowocześnie, jak prawdziwi przestępcy cyfrowi.
Poniżenie społeczne oraz desperacja zaczyna prowadzić ją na wątpliwą ścieżkę kryminalną, ponieważ starsza kobieta zacznie współpracować z podobnymi oszustami, którzy wyłudzają od innych pieniądze szantażem przez telefon. I tak - zaczyna robić się z tego smolista komedia absurdu, kiedy próbujesz zgarnąć fortunę nieuczciwymi zagrywkami. Co jest niesmaczne, ponieważ jako intelektualistka z dyplomem, pomimo kryzysu w portfelu - nie potrafi odmówić sobie haniebnego czynu, aby rabować w sposób wyrachowany. Jej moralność topnieje, kiedy zdaje sobie sprawę, że nie potrafi inaczej załatać dziury budżetowej. Mimo że to dramat jednostki - w jakimś sensie opowiada o zdeprawowanej społeczności. Jej zmarły mąż wierzył bardziej w Lenina, niż w Jezusa, a ona sama poddaje się machinie przestępczości zorganizowanej. Jej syn, to taki sam kapitalista, który wścieka się o każdy grosz, który wytyka starszej kobiecie, że nie wie co to praca, bo przecież nauka nie wymaga fizycznej pracy. Już pomijam, że dostałby ode mnie w czapę, za takie śmieszne pyskówki, że praca nauczyciela jest traktowana jako coś mniej sprawczego, jakby to godziło w jego kodeks robotnika. Który podchodzi do czyjejś pracy w sposób lekceważący oraz oczerniający.
Każda z postaci wydaje się kłębkiem nerwów, gdzie starsza kobieta, wdowa czuje, że dała się zmanipulować przebiegłym draniom, co widać po jej twarzy, gdy jest wściekła na siebie. Jej niemoc doprowadza do punktu wyjścia - stając się kierowcą na zlecenie, która zgarnia pieniądze z chodników. To thriller rozrysowany z precyzją od ekierki - stonowane kadry tylko pogłębiają zaburzony kompas moralny, który skrzywi się i powędruje na ścieżkę nieodwracalnego fałszerstwa, co kantuje wszystkich po kolei, jakby chciała zrekompensować ciążącą na niej winę za lekkomyślność z przeszłości. Film pozostaje niedomknięty, ponieważ finał jest otwarty i oferuje gorzkie zakończenie z moralnością wyciętą w pień. Jakby sama odczuwała, że droga kryminalisty jest pożądaną w skorumpowanej społeczności.
Bułgaria, Niemcy, 2023, 114'
Reż. Stephan Komandarev, Sce. Stephan Komandarev, Simeon Ventsislavov, Zdj. Vesselin Hristov, Muz. Kalina Vasileva, prod. 42film, Argo Film, wyst.: Eli Skorcheva, Rozalia Abgarian, Ivan Barnev, Gerasim Georgiev, Valeri Lekov
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz