![]() |
Kadr z filmu ,,Alone in Venice''. |
Nie nadążam z recenzjami, dlatego postanowiłem umieścić tytuły w krótszej formie. Spontaniczna pogawędka bez żadnego planu. Segreguję, jak w serii ,,Trzy na jednego'' - od najmniej chcianej produkcji, po zwycięzcę zestawienia. Staram się regularnie umieszczać wpisy, żeby nie wypaść z rytmu. Przyjemnej lektury.
Alone in Venice
Jules East jako niezależna chińska reżyserka stara się odwrócić karty powieści ,,Śmierć w Wenecji'' pióra Thomasa Mann, gdzie mężczyźni zostają uwodzeni przez kobiety, a młody chłopak, szaleńczo zakochany w mężatce - cierpi przez pryzmat miłości niemożliwej do spełnienia. Powolny melodramat rozpaczy, androgenicznego chłopca, który uwierzył, że czekanie na kobietę, to dobry sposób na życie. Młody, inspirujący aktor trafia do Wenecji, gdzie spotyka się z żonatą chińską panią reżyser, która zastanawia się nad nowym projektem filmowym. Ich drogi rozchodzą się, a młodzieniec pląta się po mieście w poszukiwaniu inspiracji, oczekując na to, że ktoś zapełni jego pustkę w sercu. To wysublimowana izolacja, gdzie hotel, jak w ,,Emmanuelle'' (2024 - opinia na blogu) nie zastąpi prawdziwej więzi kosztem luksusów oraz bogactwa. Aktor ma rysy delikatnej pani, jego wrażliwość nie potrafi sprostać Wenecji rozpuszczonej w brzydocie.
W przeciwieństwie do ,,Spragnieni miłości'' (2000) w reżyserii Wong Kar-Wai, nie potrafi utrzymać stłumionego pożądania, a jego narracja zmienia się pod wpływem impulsu, gdy młody mężczyzna spotyka starszego i zaczyna zapominać o zauroczeniu mężatką. Samotna podróż prędko zostaje wyrzucona na brzeg, bo aktor przygrucha sobie jakiegoś brodatego mędrca. Niby skupia się na zakazanych romansach, ale nie jest w stanie utrzymać w permanentnym niepokoju, gdy powódź zalewa brudną Wenecję, bo jego paleta kolorów wysyła sprzeczne sygnały (jaskrawe barwy kontra stłumione uczucia wobec cudzej żony). Miało być o poszukiwaniu szczęścia, jakoby miłość miała stanowić substytut pustki, a wyszła wycieczka z niezdecydowanym mężczyzną i pułapką labiryntowego miasta.
Film widziany na VOD.
USA, 2025, 84'
Reż. Jules East, Sce. Jules East, Zdj. Gabriele Fabbro, Muz. Jules East, William Storkson, prod. Jules East Productions, wyst.: Apollo Luce, Luca Rosini, Lucrezia Spreafico, Elizabeth Starrett
Night Call
Dynamiczny film akcji, który dzieje się podczas nocnego dyżuru, ponieważ Mady (Jonathan Feltre) jako anonimowy ślusarz pracuje czynnie w późnych godzinach, żeby podpaść gangsterom. Intrygujący debiut pełen pułapek nowoczesnego świata, gdzie czarnoskóry mężczyzna zwiewa przed bandą białasów (jeden z nich, to utleniony zdrajca, który nie szanuje nikogo). Mady zostaje wystawiony przez femme fatale, żeby trafić do podziemnego gangu, uciekając przed nienawistnymi biznesmenami z czarną teczką. ,,Night Call'' sprawdza się w małych dawkach: jego klubowe wycieczki są zaszyfrowane neonowym światłem, a jako zwykły pracownik nie jest mistrzem karateki, co sprawia, że unika bezpośredniej konfrontacji, kiedy zdaje sobie sprawę, z kim zadarł. Gangsterzy poszukują utraconej gotówki, oraz chcą dorwać niezręczną dziewczynę z filmów noir. Femme fatale okazuje się mniej fatalistyczna, niż zakładałem, ale to zakładnik śmierci.
Jak to w filmach akcji: pościgi po mieście, po Brukseli, gdzie czarni urządzają protesty ,,Black Lives Matter'', gdzie przemoc wnika w strukturę upadłej stolicy. Największy problem, to kwestia tego, że porusza problem rasowy bez żadnego kontekstu, postacie są niezdiagnozowane, niedopisane i nie mają czasu, żeby się przedstawić. ,,Night Call'' sprawdza się wyłącznie w kwestiach ulicznego ruchu, a bieganina z pistoletem w środku nocy jest o wiele ciekawsza, niż za dnia, kiedy wszystko widzisz. Dosyć powierzchowny w strukturach mafijnych, a jego narracja ulega wykolejeniu, kiedy wrzuca wątki bez żadnego rozwinięcia w czasie. To zmarnowany potencjał na dobre kino akcji z wyraźnym podziałem społecznym. Tymczasem biali dostają po tyłkach, i w sumie tyle, jakby to była kara za niewolnictwo i inne wymysły społeczne.
Belgia, Francja, 2024, 97'
Reż. Michiel Blanchart, Sce. Michiel Blanchart, Gilles Marchand, Zdj. Sylvestre Vannoorenberghe, Muz. Tanguy Destable, prod. Quad, Gaumont, Boucan Productions, wyst.: Jonas Bloquet, Jonathan Feltre, Romain Duris, Nabil Mallat, Claire Bodson
Eat the Night
Sensowny dramat pokoleniowy z elementem queer. Ślizgający się między narkotyczną rzeczywistością, a plazmą gier wideo. Opowiada o dwójce rodzeństwa, które radośnie spędza czas przed wirtualnymi zawodami w internecie. Prowadząc zajęcia w ,,Darknoon'' - w mrocznej grze odpalonej na komputerze osobistym, łudząco podobnej do ,,World of Warcraft'' (bez jego żywej, barwnej kolorystyki). Zaczyna się sceną ładowania, ponieważ obserwujemy wydarzenia z perspektywy awatara, fikcyjnej postaci, gdzie Apolline (Lila Gueneau), słodka nastolatka o gotyckiej duszy pragnie spędzać czas przed komputerem wcielając się w wojowniczkę z odsłoniętym dekoltem. Jej brat jest nieco mniej nacechowany bycia ,,nerdem'' - bo Pablo wikła się w prawdziwe ustawki, prowadząc niebezpieczną grę z dilerami narkotykowymi, oraz popadając w romans z czarnym mężczyzną, którego poznaje po drugiej stronie ekranu, w trakcie rozbijania się po mieście wśród nerwusów. Wbrew pozorom, to szlachetny obraz o rozpadających się więzach, gdzie połączenie przez serwery nie oznacza bliskiego kontaktu, lecz stopniową izolację od świata równoległego, w rzeczywistości.
Kiedy gra wideo na Boże Narodzenie ma zostać zamknięta - Apolline obawia się, że to koniec marzeń o wspólnych wyprawach, ponieważ przyzwyczaiła się przeżywać życie w głębinach łączy internetowych. Nie potrafi pogodzić się ze swoim bratem, który przeżywa pierwszą miłość, a nawet, dość przypadkowo zastaje go w jednoznacznej sytuacji z drugim mężczyzną. To szukanie bliskości w czeluściach szybkiej, błyskawicznej usługi, gdzie rozmowa na czacie w trakcie kampanii ,,Darknoon'' jest namiastką kontaktu z prawdziwymi ludźmi, których łączy coś więcej, niż bieganie po fikcyjnych miejscowościach, bo społeczeństwo graczy potrafi sprawić, aby każdy z uczestników czuł się częścią ,,rodziny'' zza komputera. Nie trywializuje graczy jako niestabilnych emocjonalnie dziwaków zamkniętych w szufladzie, lecz przekazuje racjonalny konflikt między tym, co wartościowe, a nie godne uwagi, bo okazuje się, że spotykanie się z niewłaściwymi ludźmi jest mniej produktywne, niż siedzenie przed komputerem z grupą wsparcia, którzy wygłupiają się i rozbawiają na czacie.
Życie, a gry wideo potrafią budować pozory. Gdy Apolline w świecie wirtualnym wygląda, jak seksowna strażniczka bramy, to za barierą komputera skrywa się nieco nieśmiała, cicha brunetka, która nie szuka uwagi wśród chłopców, bo woli własny mur, i narzuconą egzystencję przez monitor. Pablo prowadzi nielegalny handel w rzeczywistości, umawia się z chłopakiem i prowadzi żywe towarzystwo na zewnątrz, w przeciwieństwie do siostry uwikłanej w postacie fikcyjne, w jej fikcyjne podróże i interesy. Mimo to szuka korelacji i zrozumienia, gdzie introwertycy mają przechlapane, którzy nie szukają atencji na pokaz. Czasem eskalacja przemocy jest przydatna, kiedy siedzisz przy komputerze i wiesz, że to fikcja. Gorzej, kiedy przemoc zostaje użyta przeciwko fizycznej osobie, a tutaj wielokrotnie przekraczamy rzeczywistość, bo prawdziwe postacie spotykają się w grach wideo, a awatary wychodzą poza cyfrowe marzenia, żeby uzyskać drugie spojrzenie, na rzeczywistość.
Francja, 2024, 106'
Reż. Caroline Poggi, Jonathan Vinel, Sce. Caroline Poggi, Jonathan Vinel, Zdj. Raphael Vandenbussche, Muz. Ssaliva, prod. Atelier de Production, Agat Films & Cie, Arte France Cinema, wyst.: Theo Holbi, Lila Gueneau, Mathieu Perotto, Kimia Mvula
Perla
Lata 80. Wschodnia Europa. Komunizm. Ucieczka z własnego kraju, z Czechosłowacji do Austrii. Tytułowa Perla, to zdolna malarka, która przejmuje tożsamość zagraniczną, aby ,,odciąć się'' od korzeni - uciekając sama bez męża. Wraz z córką wyleciała do Wiednia. Gdy były partner wychodzi z więzienia - dowiaduje się przykrej nowiny, iż choruje na raka. To dawny świat wypełniony politycznym reżimem, a w tle nędzna, szara infrastruktura: oczekiwanie po jedzenie w kolejce, niema władza grozi obywatelom, a przyjmowanie obcych w szeregi jest potraktowane rygorystycznie. Powołuje do życia wielowymiarową postać, oddając istotę matki rozdartej między teraźniejszym życiem a duchami z dawnych lat. Która zostaje uwikłana w romantyczną przeszłość, do której pragnie powrócić. Pułapka patriarchalnej, nietrzeźwej rzeczywistości, gdzie starszyzna przesiąka uprzedzeniami do sztuki, Perla nie mogłaby malować obrazów, gdyby nie wydostała się z nadętej Czechosłowacji. Narzucone reguły, dogmaty i teokracja sprawia, że Perla znika za żelazną kurtyną, ale czy powrót jest rozsądny, kiedy igra z ogniem, gdzie może zostać aresztowana za niewspółdziałanie z władzą?
Jej córka, to również oryginał oraz czysty talent - trzepie palcami na fortepianie, jakby urwała się z koncertów. Marzenie o powrocie jest tragedią, kiedy uzmysławia sobie, że stamtąd uciekła przed panującym uciskiem, gdzie męska wola decydowała o jej kobiecości. Decyzje Perli są napędzane przez złożoną grę osobistych pragnień, instynktów macierzyńskich i nawiedzających ją widm przeszłości. Zaś ujęcie w lustrze przedstawia introspektywne podejście do dawnej rzeczywistości, do której zamierza wrócić, a być może, naprawić, lub dokończyć sprawy z przeszłości. Jej powrót do wioski, gdzie mieszkali rodzice, jest spotkaniem z najbardziej patriarchalnymi tradycjami, czymś w rodzaju przestarzałego stylu macho, w której mężczyźni gonią kobiety z wioski, by polać je wodą, która ma zapewnić im świeżość i zdrowie przez resztę roku. Płynnie przeskakuje między językiem niemieckim, a słowackim. Przepełniony barwą czerwieni, beżowymi krawędziami czy niebieskim otoczeniem.
Platynowa Perla krząta się, jak we francuskiej nowej fali: paleta kolorów przybiera barwy niezależności, ale stopniowo ulega degradacji, gdy wsiąka w dawne zwyczaje, gdy wybory życiowe przypłacone są wygnaniem, poczuciem winy czy komunistyczną agitką. Przeszłość staje się więzieniem, choć kraty dawno zostały opuszczone, to jej blokada emocjonalna powraca do myśli z dawnej epoki. To bardzo osobisty film, z malowniczą scenerią, która ulega rdzy, ponieważ wydostanie się z kolorowego Wiednia do biednej, komunistycznej Słowacji - prowadzi w głąb zatrucia dawnymi praktykami. Mimo to - najlepsze sceny prezentuje, gdy subtelnie myje włosy córce, a ich rozmowa jest naturalna, jak naturalnie stajemy się ludźmi bez bagażu systemowego.
Film widziany na festiwalu filmowym w Rotterdamie pod kuratelą Vanja Kaludjercic.
Słowacja, Austria, 2025, 108'
Reż. Alexandra Makarova, Sce. Alexandra Makarova, Zdj. Georg Weiss, Muz. Rusanda Panfili, Johannes Winkler, prod. Hailstone, Golden Girls Filmproduktion wyst.: Hilde Dalik, Rebeka Polakova, Simon Schwarz, Noel Czuczor, Carmen Diego
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz