Powracam, drodzy czytelnicy. Czy na stałe? Zobaczymy. Dzisiaj odrabiam propozycje filmowe, o których mogliście nie słyszeć, albo ujrzeć w polskich kinach. Zapraszam na krótkie podsumowanie.
Hola, Frido!
Propozycja dla najmłodszych. Opowiada o dziecięcych latach ikony Ameryki Południowej - słynnej malarki Fridy Kahlo. Meksykańska artystka zostaje ukazana jako dziecko, które prześladuje śmierć w postaci kobiety z makijażem, rozmawia z niewidzialnym przyjacielem oraz zmaga się z bólem ciała. Nie próbuje przerabiać banalnej biografii, lecz pobiera podstawowe informacje z życiorysu, żeby przedstawić siłę wyobraźni, surrealistyczne podejście do otaczającej dialektyki meksykańskiej. Młodziutka Frida w wieku sześciu lat zachorowała na polio, przez co jej prawa noga była krótsza od lewej.
Mat. prasowe Tobo Media
W animowanej wersji ukrywa tę bliznę - zakładając szynę, która pomaga utrzymać balans. W otwierającej scenie zdradza umiejętności malarskie - macza pędzlem w palecie kolorów, lecz lemur z pokoju zabiera narzędzie do pracy, więc goni go po mieszkaniu. Odkrywa tajemniczy świat osamotnionej artystki przemierzając łódką przez łacińskie krajobrazy. Mamy okazję być świadkami Dia de Muertos (święta zmarłych), muzyka i taniec jest częścią tej kultury, w której Frida odnajduje inspiracje dyskutując z umalowanymi dziećmi, pies biega na drugim planie, co psoci stając się fabularnym drogowskazem. Przyjemne doświadczenie, bo unika cierpiętnictwa, i raczej pozwala cieszyć się z obolałego dzieciństwa dotkniętego chorobą. Gdzieś tam wspomina o rewolucji meksykańskiej, czy drobnych wydarzeniach z życia, jak wydartą notatkę z pamiętnika. Nie gnębi dziewczynki kolejnymi złamaniami, ale segreguje talent do sztuki, jak podnosi kwalifikacje w rysunku, przebiegając przez podwórze z kwiatami we włosach.
Co prawda Frida Kahlo nigdy nie należała do najświętszych autorek swojego pokolenia, lecz animacja nie chce podejmować zbyt dorosłych tematów. Skupiamy się na żywiołowej, pełnej obaw młodej damie, która szuka przyjaźni w wyobrażeniach, połamanej przez los, z rozbitym kręgosłupem przez wypadek, gdzie noga utyka, a śmierć ujawnia się w snach, żeby nawiązać dialog. Meksykańska legenda bierze udział w wyścigach klasowych, anioł śmierci czyha, żeby zabrać jej młode ciało na drugi brzeg, ale przetrwała. Fizyczne dolegliwości nie pozwoliły zniszczyć ukryty talent do wybujałego malarstwa, gdzie wrażliwość Fridy koresponduje z małym miasteczkiem w Meksyku wraz z postępowymi rodzicami.
Francja, Kanada, 2024, 82'
Reż. Andre Kadi, Karine Vezina, Sce. Anne Bryan, Sophie Faucher, Andre Kadi, Muz. Laetitia Pansanel-Garric, prod. Tobo Media, Haut et Court, Du Coup Animation, wyst.: Olivia Ruiz (głos), Emma Rodriguez (głos), Manuel Tadros (głos), Annie Girard (głos)
Fale
W połowie XX wieku, kiedy telewizja nie była jeszcze masowa i nie było łączy internetowych, vlogerów, płytkich idoli na billboardach, radio było głównym źródłem informacji dla większości ludzi. Film ,,Fale" poświęcony jest wpływowi radia na opinię publiczną. Jest rok 1967. Czechosłowacja stoi u progu zmian. Młody mieszkaniec Pragi zostaje technikiem w stacji radiowej w serwisie informacyjnym. Akcja ma miejsce pod koniec października 1967 roku podczas tłumienia protestu studenckiego w akademikach na Strahovie z powodu przerw w dostawie prądu, by dotrzeć do finału Praskiej Wiosny, oraz zanalizować, jaki wpływ miała rozgłośnia radiowa na ruchy społeczne.
Jeśli ktoś oczekuje dynamicznego dzieła w politycznej farsie - odmawiam rekomendacji. Śledzimy mało spektakularne losy radiofonii, niezależnych dziennikarzy, gdzie w tle przejeżdżają czołgi po Pradze, a żołnierze patrolują neoliberalne standardy (wolność ograniczona). Nie stawia na przymusowy anty-establishment, bo bohaterowie są obserwowani przez państwową służbę bezpieczeństwa. Odwieczna walka z cenzurą pod okupacją wschodniej potęgi. Odkrywamy fascynujące postacie, takie jak Milan Weiner, orędownik wolności słowa i pierwszy redaktor naczelny, któremu udało się narzucić informacje z zagranicznych agencji prasowych, takich jak AFP czy Reuters, przeciwko oficjalnym raportom i sfałszowanym mediom, które są w rękach propagandystów. Choć nie jest wstrząsający, jak opisywany niedawno australijski ,,Korespondent'', w którym walka o demokratyczną, uczciwą prasę przeniosła się do więzienia, to przedstawia dramatyczny wycinek z gazety, jak ważne są nośniki komunikacyjne, żeby nie doszło do korupcji, kłamstwa czy ustalonej narracji światopoglądowej.
Foto. Czech Television Studio
Zmanipulować ludem jest prosto, kiedy rządzisz oraz kontrolujesz środki masowego przekazu, jak pokazał to Joachim Lang w ,,Goebbels'', tę obłudę obnażył znakomity lingwista Noam Chomsky, Stanisław Lem wyśmiał nasz systemowy ,,matrix'' w powieści ,,Kongres futurologiczny'' (adaptacja filmowa była mniej udana), a David Icke dostrzegł powszechną ,,iluzję percepcji''. Poza tym fabuła jest nakręcona w kilku kierunkach. Z jednej strony Tomáš musi dbać o bezpieczeństwo swojego brata, który jest niebezpiecznie zamieszany w druk nielegalnych ulotki, a potem bronić się przed groźnymi mężczyznami w mundurach, którzy przychodzą do rozgłośni bez pozwolenia. Jednocześnie zaczyna mieć romantyczną relacji z redaktorem o imieniu Věra, która jest królową lodu, ale potrafi ją ,,zmiękczyć'' w stosunkach damsko-męskich.
Liberalna grupa dziennikarzy bierze udział w ,,wojnie'' o wolne treści bez narzuconej narracji z zewnątrz, lubią zachodnią muzykę oraz kuchnię międzynarodową. Mamy do czynienia z otwartymi ludźmi, którzy nie boją się podejmować trudnych decyzji wymagające odpowiedzialności za czyny. Czechosłowacja gnębiona przez Związek Radziecki stara się wyzwolić spod jarzma niewidzialnych kajdanek, zaklejonych ust, gdzie aktywiści polityczni odmawiają populistom głosu. Sowiecka dominacja to przeżytek, ale ,,Fale'' przypominają, jak aktualny jest problem z mediami, kiedy ktoś stosuje nacisk na łamanie konstytucji, gdzie nie możesz mieć własnego zdania, bo nie odpowiada ona narracji niepotrzebnej, nieskutecznej władzy. Libertarianie są bardziej wiarygodni, niż socjaldemokraci stosujący brzydkie praktyki socjotechniczne.
Czechy, Słowacja, 2024, 131'
Reż. Jiri Madl, Sce. Jiri Madl, Zdj. Martin Ziaran, Muz. Simon Goff, prod. Czech Radio, Dawson Films, Czech Television Studio, wyst.: Tomas Weber, Ondrej Stupka, Vojtech Vodochodsky, Stanislav Majer, Marika Soposka
28 lat później
Najgłupszy film lata - stwierdziłem po pokazie. Nerwowo niespójny, rozbrykany z nagimi zombie biegającymi po polanie. Uznany brytyjski twórca Danny Boyle wraca do marki po dwóch dekadach, gdy światło ujrzała premiera ,,28 dni później'' w 2002 r. Pusty, dystopijny Londyn w trakcie pandemii. Zarażeni na ulicach, dzieci oglądają przed odbiornikiem telewizyjnym ,,Teletubisie'', a przez okno wkracza mamroczący ,,chodzący trup'', który zamierza ukąsić oraz zamienić ludzką istotę w bezmyślne stworzenie kierowane instynktem. Ostatni ludzie przetrwali niczym Galowie w ,,Asteriks i Obeliks''. Powróciliśmy do średniowiecznych praktyk - szamani są przywódcami w stadzie, mężczyźni uczą się strzelać z łuku, okopani oraz otoczeni palami na wyspie w Szkocji, gdzie kobiety śpiewają, jak w tradycyjnych wioskach.
Foto. DNA Films
Film jest pocięty amatorsko - niecelne ujęcia, niemożliwe kadrowanie i anamorficzne obiektywy pomagają dodać przemocy filmowi, który w pierwszej części pokazany jest w permanentnym napięciu, ale później staje się obiektem niekontrolowanego chaosu, oraz porywczego scenariusza z kuriozalnym finałem z kreskówki dla młodzieży. W tym średniowiecznym układzie dominują przestarzałe praktyki, ponieważ młody syn musi przejść mały rytuał. W towarzystwie ojca przechodzi przez ulicę, żeby dotrzeć do Wielkiej Brytanii, po Brexicie, zabić kilku nieśmiałych zombie, po drodze spotykają mutantów - otyłych żywych trupów - jedzących robaki. Są niedojedzeni anemicy, czy gatunek alfa, gdzie zombie prezentuje się, jak potężny bydlak biegający w trybie Usaina Bolt (jamajskiego lekkoatlety). Śmiałem się z niepowagi sytuacji, a przygoda okazała się prostackim kinem drogi bez drogi.
W połowie filmu próbuje zgrywać dramat rodzinny, z chorą matką cierpiącą na chroniczną migrenę, choć wielu pomyliło dolegliwości somatyczne z psychicznym marazmem. Na początku wydaje się, że kobieta jest zarażona, ale są to tylko obezwładniające bóle głowy, a fabuła zaczyna skręcać w kierunku natchnionego Terrence'a Malick, z żywiołową naturą z ,,Badlands'' (1973). Podobny koncept - przemierzanie pustych terenów, z przerwą na krwawą jatkę, gdzie krew tryska z wyrywanych głów, jak w jakimś sitcomie (jest to śmieszne, a nie przerażające). Jako rebeliant młodego pokolenia nie godzę się, żeby z kina czynić bezmyślną papkę, z fikcyjnymi potworami, dla których przyspieszenie jest ważniejsze od wywoływania grozy. Dzisiejsze horrory, to skaza i niesmak, gdyby George Romero ujrzał ten kawałek obscenicznej sztuki, wolałby, żeby ,,Noc żywych trupów'' (1968) pozostał niszowym dziełem dla garstki osób, niż przeklętym fenomenem popkultury dla masowej widowni.
Przez to nawet zombie, przestały być zombie. Twórca w wywiadzie nazywa ich ,,zarażonymi'' - mam inne określenie na te ameby ,,normalnie nienormalni'' - biegający z wywieszonymi genitaliami bez osłony. Nudyści atakują uczciwych obywateli - tak powinna brzmieć krótka opinia krytyków. Nie wie, czym chce być - komedią, dramatem, survivalem, dla osób, które nie mają zielonego pojęcia o survivalu (weź porozmawiaj z Bear Grylls albo Antoni Ossendowskim). To pusta karta starej franczyzy, której nikt nie potrzebował, a na pewno wyjdę pierwszy przed szereg i powiem, ,,wynocha z dzielnicy''. Zero tolerancji dla kiepskich filmów.
Wielka Brytania, USA, Kanada, 2025, 115'
Reż. Danny Boyle, Sce. Alex Garland, Zdj. Anthony Dod Mantle, Muz. Young Fathers, prod. DNA Films, BFI, TSG Entertainment, wyst.: Jodie Comer, Ralph Fiennes, Harriet Taylor, Kim Allan, Christopher Fulford
Legendy naszych przodków
Jedna z nielicznych produkcji, która podejmuje temat słowiańskiej kultury. Gdzie Leszy błąka się po lesie, a mityczne stworzenia odwiedzają ludzką krainę. Niezręczny ojciec i dobry dziennikarz (Aleksandr Yatsenko) wyrusza ze swoją córką Mirą w podróż do miejsc związanych z legendami ludów Udmurtu i ich sąsiadów. Celem bohaterów jest uratowanie bajkowych stworzeń przed uralskim folklorem, o którym ludzie zaczęli zapominać. Reporter z Jekaterynburga wybiera się na pustynną tajgę ze swoją mało zadowoloną córką - blondynkę z wąskimi, muślinowymi ustami, która nie dostrzega legendarnych istot ze słowiańskich słowników, a jej urazy krzyczą donośnym głosem.
Porusza realne problemy, jak zaniedbaliśmy naszą spuściznę kulturową, dziennikarz nie potrafi dotrzeć do dziecka, a ona nie wierzy już dorosłym. W jakimś sensie, to swojska bajka o małych ludach, z kudłaczami, którzy jadą samochodem w poszukiwaniu zagubionych baśniowych stworów. ,,Legendy naszych przodków" to film drogi, zmieszany z komedią i fantastyką. Część baśniowa odwołuje się tu do nie najpopularniejszych postaci z folkloru. Na tle irytujących Kaszczei i Baby Jagi ciekawie jest dowiedzieć się czegoś o Nylesmurcie czy Szisigi. Prehistoryczne legendy krążą w naszych żyłach, uśpione - czekają, żeby ożywić naszą zakurzoną pamięć, a kino pozwala uchwycić tę zagubioną wiedzę z podręczników.
Foto. ID Production
Nie jest to ani prześmiewczo komediowe, ani dramatyczne. To film familijny z wadami gatunku, gdzie rządzą klisze, więc jedyną pociechą pozostają leśne duchy czy uralska mitologia. Na barkach bohatera Yatsenko spoczywa ciężkie brzemię osobistych niepowodzeń: pustka po rozwodzie z żoną, brak relacji z córką, toksyczny szef, który każdego dnia podcina skrzydła jego dziennikarskim ambicjom. Największe wrażenie robi epizodyczna postać kamiennego olbrzyma, który piastuje stanowisko bóstwa w panteonie ludu Mansi (zamieszkujący zachodnią Syberię). Całkiem przyjemne, przyzwoite rzemiosło, choć z nieco wątłą fabułą, za to z eleganckimi mitami, o których warto pamiętać. Niech przyszłe pokolenia nie zapomną, skąd pochodzimy, i w co wierzyliśmy.
Rosja, 2025, 102'
Reż. Ivan Sosnin, Sce. Ivan Sosnin, Elena Khanova, Mariya Orlova, Zdj. Ivan Solomatin, prod. Red Pepper Film, ID Production, wyst.: Aleksandra Babaskina, Nikolay Kolyada, Anton Kuznetsov, Aleksandr Yatsenko
ZAPOWIEDŹ: ''HALSZKA'' oraz ''BONA''
-
*TYTUŁ: Halszka. Tom 1. Na brzegu rzeki*
*AUTORKA: Aldona Żółtowska*
*Wydawnictwo Axis Mundi*
Łódź, lata dwudzieste ubiegłego wieku. *Mezalians i taje...
STAN I AMY – KOLEJNY ETAP
-
Relacje Stana i Amy, bohaterów książki „Drzewo człowiecze” Patricka White’a
wyraźnie zaczynają wchodzić w nową fazę. Oddajmy głos narratorowi:
*„(…) Nie ...
Cara Ampuh Flash Samsung Galaxy J2
-
Apa bila anda telah terlampau lama memakai ponsel canggih Samsung Galaxy
J2, kadang-kadang ponsel canggih itu bakal memngalami penurunan dalam soal
kinerj...
Dorastać z serialem
-
Dorastanie to trochę ważny okres w życiu każdego człowieka, z którego każdy
z nas ma na pewno wiele świetnych wspomnień. Wspomnień, które najczęściej
będ...
Mariusz Czubaj - "Piąty beatles"
-
Trwa Euro 2012, a Rudolf Heinz prowadzi kurs profilowania w szkole
policyjnej w Pile, kiedy zostaje poproszony o pomoc w śledztwie w sprawie
morderstwa....
Bez tytułu. ;)
-
Bardzo długo zastanawiałam się jak zacząć,tak aby było ładnie,zgrabnie i
jakkolwiek po bożemu. Żeby poczęstować na dzień dobry jakimś mądrym cytatem
o prze...
Glan leczniczy
-
Gabinet dr N., specjalisty ortopedy. Najpierw powykręcał moją stopę we
wszystkie możliwe strony. Potem siadł za biurkiem, i rzecze:
- No ładnie Pani skręci...
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz