piątek, 24 stycznia 2025

Corina - Choroba nie wybiera?

 



Mam swoją pierwszą niespodziankę sezonu, o której nikt nie pisze w mediach głównego nurtu. Coby się stało, gdyby połączyć baśniowy realizm z retro kostiumami i bohaterką, która ma lęki związane z otwartą przestrzenią? Ekscentryczny pomysł, ale nie niemożliwy do wykonania. Z tą myślą wyskakuje debiutancki projekt, którego oficjalna premiera miała miejsce na festiwalu filmowym w Guanajuato (Meksyk). Okoliczności są przekomiczne, ponieważ Corina (Naian Gonzalez Norvind) jest korektorką okolicznej gazety, jej matka cierpi na agorafobię, a córka przejęła strach przed wyjściem z domu. Panika naszej słodkiej blondynki ujawnia się na starcie, jak fantazja przezwycięża rzeczywistość. Uszy rejestrują rzeczy, które są fikcją, pędząc chodnikiem do sklepu. Nocami przepisuje finały recenzowanych powieści, jakby uznała, że lepiej rozumie potrzeby czytelników.

Samo wyjście z informacją, że otaczamy się telefonami stacjonarnymi, Corina nosi jaskrawą odzież, a jej wizja, jak liczy kroki, to efekt paniki przed wyjściem w daleki rejs na świeżym powietrzu - sprawia wrażenie troski, żeby wyleczyła się z niemocy chodzenia po chodnikach. Jej życie sprowadza się do kilku dzielnic, do drobnego lokalu, gdzie zamawia kawę, wykonując obowiązki w wydawnictwie poprawiając błędy interpunkcyjne, kręcąc się wokół seriali erotycznych. Pewnego dnia trafia na rękopis, który musi uratować przed drukiem, co sprawia, że jej komfort zostanie spalony, gdyż będzie musiała wyjść poza krąg przyjętych kroków. Od początku wyczuwa się drwinę z konwencji, ponieważ dziewczyna jest nieśmiała, marzy o napisaniu powieści, dlatego urzęduje jako korektorka sprośnych powieści o kowbojach. Ciało uwiązane w czterech ścianach chciałoby się wyrwać poza przyjęty kanon, a erotyka ma stanowić powiew świeżości od ,,związanych'' nóg, które nie mogą wydostać się przez barierę pokręconej choroby, której nabawiła się podczas wypadku samochodowego ojca. 

Uwiązana wewnętrznie, introwertyczna Corina w długiej sukni, z rozpuszczonymi włosami chce czegoś więcej niż widok kawiarni z aromatem, obserwowania, jak funkcjonują komputery Macintosh. Pomimo agorafobii prezentuje się znakomicie: nienaganny, niewulgarny makijaż, skromna osoba, która nie dystansuje się od ludzi. Jest cicha, pomocna, a lęki strumieniem ograniczonej egzystencji, z której wyrwie się nieświadomie. Powolna odbudowa zaburzonej psychiki, która ukrywa się za fantazją, żeby znieść gorzki posmak niechcianej fobii. 

Wskutek pomieszania fikcji, wyimaginowanego zakończenia w powieści, które pisze dziewczyna - trafia do wydawnictwa, przez co musi szukać autora teksu, żeby wyjaśnić własne zaniedbanie. Zwraca się do Carlosa (Cristo Fernandez) pracującego w sklepie spożywczym, żeby zabrał ją do przeciwnego miasta, co będzie definitywnym zerwaniem z dotychczasowym ,,dniem świstaka''. Otoczenie jest równie schorowane, jak nasza dzielna, blond włosa korepetytorka z fantazji dla dorosłych. Dyrektor gazety wiecznie wydzwania do sekretarki, redaktor obsesyjnie pali, jakby nie mógł sprostać nałogom, podobnie jak Corina, co uzależniła się od samotności w czterech ścianach. Dramat cichnie na tle komedii, gdzie bohaterowie tkwią we własnej głowie. 


Corina z nerwów krwawi z nosa, kawiarnia to przystanek do swawolnej dyskusji. Pracownia elementem, żeby wyrwać się z bańki rzeczywistości - uchylając marzenia na papier. Tajemniczy pisarz, któremu bruździ w zakończeniu, to pretekst, żeby wyjść z ograniczonej przestrzeni. Perkusja przebija ekran znerwicowaną muzyką, żeby podkręcić wewnętrzny strach w kruchym serduszku niewinnej blondynki, a wyjazd staje się wyzwoleniem od troski, samotni, z której pragnie wydostać się na powietrze. Tempo opowieści być może nie porywa, a humor jest cyniczny, to odnajduje spełnienie w gorących tytułach o erotycznej treści, delektując się pojedynczymi kadrami o żywej barwie, ponieważ świat oddycha stonowaną czerwienią, delikatną bielą, rozmarzonym beżem, a wyjazd w teren odsłoni romantyczne usposobienie dwudziestoletniej panny, która zaczyna uczyć się życia, na nowo - z dala od uciskanej potrzeby, żeby unikać otwartej przestrzeni. Gdzieś dopiero w połowie seansu znikamy za znajomymi ścieżkami - żeby ujrzeć transformację, jak dziewczyna nabiera wigoru. To przygoda z przypadku, ale prowadząca do zmiany myślenia o otaczającym świecie. Już nie tylko kawiarnia i dom z chorą matką, ale przejażdżka z mężczyzną oraz noc pełna gwiazd.

Co ciekawe, to świat pozbawiony telefonów komórkowych i dzisiejszych zabawek technologicznych. To nostalgiczne oko do lat 90., gdzie retro kostiumy, krążki z muzyką odświeżają zapomniane przyrządy czy odzież z poprzedniego stulecia. Corina robi z siebie korektorkę rzeczywistości - maluje świat, jakby była dzieckiem, która potajemnie skrywa pragnienia o sensualnej erotyce z wyobrażeń sennych. Szerokokątne obiektywy podkreślają nieoczywisty klimat historii, gdzie drży od jaskrawej palety kolorów, pokręconej wyobraźni samotnej, ściśniętej, introwertycznej kobiety, która lubi dłubać przy tekstach zmieniając kontekst opowieści czyiś dokonań. Ma zawroty głowy od panicznego postrzegania trójwymiarowej przestrzeni. Dziwactwa bohaterki są niegroźne, na swój sposób, przeurocze, kiedy jako widz przywykłem do bohaterek oczywistych, które nie mają kobiecych instynktów - rzadko która przyznaje się do erotycznych skłonności oraz fantazjowania na własny temat. Drobna komedia o ludzkiej samotności wydobywa na światło nieoczywisty portret zaskakującej dziewczyny, która zdobi plakaty młodych mężczyzn w pokojach z nutką afrodyzjaku. 

Meksyk, 2024, 96'

Reż. Urzula Barba Hopfner, Sce. Urzula Barba Hopfner, Samuel Sosa, Zdj. Gerardo Guerra, Muz. Gus Reyes, Andres Sanchez, prod. Cobrafilms, Mandarina Cine, wyst.: Cristo Fernandez, Naian Gonzalez Norvind, Mónica Bejarano, Ariana Candela, Ruth Ramos



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz