środa, 1 listopada 2023

La Maison - O kobiecej prostytucji

 


Temat, gdzie kobiety prostytuują się w imię cudzych fantazji łatwo sprowadzić do pokerowej twarzy, i kilku banalnych wynurzeń, które nie odkrywają sekretnych komnat do kobiecej atrakcyjności. Czym jest akt rozbierania, jak nie sekretną mapą wskazującą do strefy erogennej? Trafiamy do niemieckiego burdelu, tytułowego ,,La Maison'', gdzie kwitnie handel kobiecymi ciałami, a jednocześnie eksploruje kobiecą fantazję. Gdzie izolacja od społeczeństwa jest błyskawiczna, lecz wniosków żadnych nie pozostawia. 

Wpadamy w wir sztubackiej rozrywki, gdzie wojeryzm przybiera niebezpieczny charakter. Miało być imponujące wejście za kulisami brudnego związku seksualnego, a wyszło na to, że uczestniczymy w jakieś idyllicznej latarence, gdzie kobiety wzajemnie poklepują się po plecach, bo bycie ,,damą'' lekkich obyczajów, to takie wzniosłe zajęcie, że przybiera kształt religijnego oświecenia. Rozumiem, że dzisiejsze domy schadzek są bezpieczniejsze i mają twardy kodeks dla klientów, którzy nie przestrzegają prawa, ale to wciąż brudny interes kierujący się niskimi instynktami, gdzie ,,partnerzy'' potrafią być obrzydliwi. 

Film jest niezręczny w odsłanianiu modelu, jak funkcjonuje dom publiczny. Niechlujnie wykonany (pod względem operowania kadrami), zmanierowany nieuczciwym podejściem do widza. Przedstawia środowisko wyuzdanych panien, jakby to były alternatywne zakonnice, co traktują się, jak rodzinę, gdzie nie ma miejsca na zazdrość, ból, wątpliwości moralne czy na odrobinę refleksji, jak doprowadziły się do zniewolenia cielesnego. Film jest niewiarygodny, ponieważ odsłania ,,zamknięte'' środowisko, gdzie kobiece kształty najwyraźniej mają funkcję szybkiego zaspokajania i na dodatek szybkiego zarobku bez obciążania sumienia. Przedstawia kobiecą anatomię bez wstydu, ale w fałszywej wymowie. Cukierkowo, wręcz przerażająco niesmacznie. Erotyczne sceny prędko przepadają na rzecz pornograficznej uciechy, gdzie kobiety udają orgazm, dekoracja jest pedantyczna, jak z taniego wideo dla dorosłych, a przerywane stosunki frykcyjne śmieszą swoją niezamierzoną anty-sztuką montażu. Historia jest odważna, bo autorzy nie boją się golizny, nagich ciał, odsłoniętych genitalia, rozkraczonych kobiet, które zapraszają do penetracji, ale nie po to uruchamiam kino, żeby oglądać czyjejś ekscesy w pościeli, czy niespełnione fantazje seksualne, tylko poznać od kulis życie żeńskiej populacji, która wybrała najbardziej haniebny zawód zarabiając gołą pupą wśród męskiej publiczności. 

Narracja, dialogi, a nawet dramaturgia: jest sztuczna i powierzchowna. Zarżnięta przez liczne sceny upojenia udawanym seksem, gdzie błyskawiczna masturbacja klienta na widok odsłoniętej waginy zaślepia cel produkcji. Temperatura opowieści bywa niezrozumiała. Niby ukazuje, jacy to faceci potrafią być agresywni i lubią brać panny od tyłu, a chwilami zaskakuje błyskotliwym spojrzeniem, że osoby, które chodzą do domu uciech marzą, żeby odstresować własną frustrację czy niemoc seksualną. Jest również zabawna scena, kiedy facet próbuje zadowolić prostytutkę robiąc jej minetę, ponieważ ma nową dziewczynę, i chciał wykazać się kunsztem języka. Jest to komiczne, bo równie dobrze mógłby ćwiczyć z własną dziewczyną. A zarazem jedna z nielicznych scen zabarwiona intymną spowiedzią, której brakuje, aby uzupełnić portret domu publicznego jako coś więcej niż tylko mechaniczny seks dla próżniaków. Chwilami odnosiłem wrażenie, jakby autorka zapraszała do seks-hoteli, chlubiła się, że szczuje młodzieńców odsłoniętą piersią. Czyżby dzisiejsza moda na popularyzowanie zamawiania seksu przez telefon czy ogłoszenia matrymonialne miały być również udziałem filmowców, którzy prezentują dom publiczny jako nietoksyczne zbiorowisko zachowania?


Produkcji brakuje wyważenia w każdym aspekcie czy elemencie filmowym. Jest niepoważny, chwyta się obscenicznych, długich sekwencji, gdzie dwie dziewczyny liżą się po pępkach nie odsłaniając żadnych zagrożeń biznesu. Jest schludnie, czysto, bez żadnych zachamowań. Romantyzowanie burdeli, to ma być nowy przepis na sukces? Chcecie indoktrynować i zachęcać młode dziewczyny, żeby zarabiały poprzez szybki seks z przypadkowymi samcami, bo to miłe i przyjemne? W zasadzie, jest to niepoważne przedsięwzięcie, tym gorzej, że do filmu wpycha się byłą gwiazdę porno, czyli Nikitę Bellucci. Twórca z aktorami trafili do dużej rezydencji w Brukseli, i zamiast piętnować postawy, które mają zaspokoić tylko gadzi móżdżek homo sapiens: to urządza sobie sjestę szybkich cięć, jak zrobić komuś dobrze, nie przejmując się, jak to wpłynie na psychikę kobiet, co za upokarzająca maniera. W dobie masowej pornografii jest to film podwójnie niebezpieczny, który akceptuje, że jak sprzedajesz ciało, legalnie przeprowadzasz transakcję między klientem a usługodawcą - nie zwracając uwagi na koszt takiego życia (w szczególności sferze emocjonalnej) - nic, paradoksalnie, nie tracisz, lecz zyskujesz. Co to za myślenie?

Monetyzacja ciała przybiera tu kształt groteski. Kobiety spełniają się prywatnie, jak zawodowo prezentując owłosione części intymne. Dobrze zarabiają, i dobrze bawią się w łóżku, nie mając żadnych realnych problemów. To wydaje się jeszcze bardziej odrealnione niż dowolny film pornograficzny, który nie ma nic wspólnego z prawdziwym pożyciem intymnym. O domach publicznych lepiej wypowiadał się Bonello w filmie ,,Apollonide'' z 2011 r. Romans między człowiekiem z krwi i kości, a kurtyzaną ciekawiej rozwiązano w innym francuskim filmie o uwodzicielu ,,Casanova, ostatnia miłość'' z melancholicznym głosem w obrazie. Tutaj zwyczajnie zakpiono z widza prezentując mu ochłapy, jakby autorka szukała poklasku pośród pokolenia inceli, którzy myślą tylko o seksie z kobietami, które są mniej naturalne niż jogurty na półkach sklepowych. Tarza się w dynamicznych scenach oralnych, zawiesza między szczerym wyznaniem, a bujdą na resorach, że kobiety czują się oświecone, iż mogą spełniać czyjejś fantazje seksualne o podłożu atawistycznym. 

Męczy jego struktura: wydekorowana scenografia żywcem przemalowana z Playboy'a. Dom uciech dla mężczyzn niczym dom dla lalek, gdzie kobiety nie przeżywają kryzysów, są zadowolone ze swojego zawodu, i zrobią wszystko dla perwersyjnych klientów, którzy płacą za odrobinę sztucznego uczucia oraz mechanicznej przyjemności. Tylko raz zauważyłem, że kobieta płucze usta po oralnym stosunku, nie widać żadnych zagrożeń, że wpadną w narkotyki czy postępującą samotność. Jest to przekreślony obraz jakiejkolwiek odrazy. Jakby zachęcał do banalizacji seksu, gdzie ekonomia ciała oraz płatnego seksu zaczyna być naturalizowana przez społeczeństwo, a nie żadnym tabu, jakby chcieli purytanie. Dzisiejsze możliwości internetu umożliwiły łatwiejszą sprzedaż własnej godności osobistej, traktując ciało jako przetarg. I choć nie lubię stawiać takich tez - odnoszę wrażenie, że niektóre kobiety polubiły być ,,dziwkami''. A pokolenie inceli udowodniło, że na męskich osobnikach można szybko dorobić. Bez żadnych tarć na sumieniu. 

Francja, Belgia 2022, 89'

Reż. Anissa Bonnefont, Sce. Anissa Bonnefont, Diasteme, zdj. Yanna Maritauda, muz. Jack Bartman, prod. Radar Films, Rezo Films Production, Umedia, wyst.: Ana Girardot, Aure Atika, Rossy de Palma, Yannick Renier

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz