czwartek, 9 listopada 2023

Sisu - Szybka recenzja krwawej wendetty

 


Co powiecie na połączenie spaghetti westernu z nieśmiertelnym koksem i nazistami, którzy dostają po kaskach? Uroczy kamp, który niczego nie ukrywa, lecz zabawia się z koncepcją. Bawiąc się fotogenicznym pogorzeliskiem szturmując wrogie oddziały SS. Czarne pagony dostają lekcję od fińskiego żołnierza, gdzie śmierć nie pobłaża, oraz nie stempluje prawa łaski, a kule odbijają się od tarczy jak w komiksach o nadludziach. Czyżby fińska odpowiedź na amerykańskiego Rambo w komandosach? Wykpienie idei superbohatera, który może wszystko i przetrwa najbardziej absurdalne ostrzeliwanie z rąk niemieckiej floty w czarnym mundurze?

Jest to kino cechujące się prostotą, stereotypicznym scenariuszem, gdzie obserwujemy losy wojaka, który odkrywa złoto w Laponii, rzuca minami w twarz przeciwnika (przekomiczne, jak w kreskówkach Looney Tunes) oraz przecina grdyki przerażonym frontmanom, którzy nie widzą (lub nie wiedzą?) z kim zadarli. Sama postać byłego żołnierza, jakby wyjęta z legend o niepokonanych Gigantach ze starożytnej księgi. Morderca perfekcyjny, co nie ugina się przed bagnetem, kule się go nie imają, a kiedy ma szansę umrzeć - drwi z nadejścia kostuchy oraz powierzchowności ekranu, gdzie stado trupów rośnie, a on przemierza puste tereny z megalomanią dla potomnych. Zaskakuje plastyczny obrót światłem, lekki, komiksowy nastrój i bezpardonowa rozrywka dla męskiej publiki po dwóch głębszych drinkach. Wywracająca stary, wytarty koncept na Himalaje nieprawdopodobieństwa. Możemy swobodnie usiąść i delektować się, jak jeden człowiek, w pojedynkę, przeciwstawia się okupantom i panom spod znaku oddziału ochrony NSDAP. 


,,Sisu'' przypomina gry wideo, w których przesz naprzód wąskimi korytarzami z garnizonem na karku, do których strzelasz bez wyrzutów sumienia, aby uciszyć niemiecką opresję. Losy II wojny światowej sprowadzono do chodzącej legendy, która ratuje świat od zbrodniarzy. Nieśmiertelność to broń obosieczna - podziwiamy bohatera, jak brnie po kostki w błocie, udaje denata. Wisielczy humor koresponduje z filmami akcji klasy B po libacji alkoholowej, gdzie nikt nie przejmuje się logiką zdarzeń, podkoloryzowanymi scenami, miałką opowieścią, lecz zachwyca towarzystwem superbohatera, fińskiego obrońcy przed atakami krwiożerczego bossa, który zamierza przejąć złoto i ,,uśmiercić'' legendę o nieśmiertelnym Aatami, co traktuje nazistów, jak śmieci niewarte funta kłaków. To, jak strzelanka na komputerze osobistym. Dopóki nie wyginie, nie polegnie najważniejsza persona, dopóty nie zostanie unicestwiony ostatni oficer - misja nie zostanie wykonana, a gra nieukończona. Ma to swoje niezaprzeczalne wady - nieśmiertelność bohatera jest dosłowna, więc brakuje napięcia gatunkowego. 

Ciężko dobrać słowa czy napisać coś wartościowego na temat filmu, gdzie rutynowo zbieramy sarnie żniwo. Oglądamy cierpienie z jakąś namiastką satysfakcji, jak SS-Mannom dostaje się po głowach, krwawią i są przekonani o własnej nieomylności. Tymczasem jednoosobowa armia pod postacią Aatami likwiduje kolejne zastępy ,,niemądrych'' nazistów z ich obrzydliwą trupią czaszką na czapeczce. ,,Sisu'' bardziej opowiada scenografią, niżli scenopisem. Stare, zrujnowane gospody, pustynia, mroczne zwierciadło wód, to krajobraz jest bohaterem najbardziej wyrazistym, który, jak we wspomnianych grach wideo, odhacza kolejne rozdziały przygody pirata z bronią. Być może tego rodzaju rozrywka przeszła do lamusa, do szafy z druczkiem ,,rupieciarnia'', ale ,,Sisu'' udowadnia jedną, ważną rzecz, że kino wciąż chce wierzyć w jednostkę, która jest silniejsza od zbiorowej halucynacji, gdy Niemcy poddali się propagandzie Hitlera. To polityczny odnośnik, który nie ma racji bytu w ów zgrzebnej opowieści, ale kto wie, może ,,Sisu'' to odpowiedź, iż jednostka jest ważniejsza od stada ,,bezrozumnych'' istot. 

Finlandia, 2022, 91'

Reż. Jalmari Helander, Sce. Jalmari Helander, zdj. Kjell Lagerroos, muz. Juri Seppa, Tuomas Wainola, prod. Stage6Films/Subzero Film Entertainment, wyst.: Jorma Tommila, Aksel Hennie, Jack Doolan, Mimosa Willamo

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz