![]() |
| Kadr z filmu ,,Zakazane zabawy''. |
Nie zwlekając dodam na wstępie, że ubiegły rok nie zapamiętam jako najszczęśliwszy. Liczne rozczarowania filmowe, zawirowania prywatne, kumulacja tego, czego się obawiałem, że blog uaktywniam raz na jakiś czas, i jak wspominałem w 2021 - nie będę na topie. Zmęczyły mnie prywatne rankingi, plebiscyty, nagrody filmowe. Więcej czytam niż przesiaduję przed ekranem, ale to zależy, bo mam za wiele pasji, żeby zmieścić się w harmonogramie. Dlatego nie będzie szczegółowych analiz, próba zmuszania się do napisania, jakie rzeczy zrobiły na mnie największe wrażenie, to będzie krótka lista, gdzie chciałem zaznaczyć, co akurat sprawiło mi przyjemność.
Tam, gdzie inni szastają laurami - wolę być ostrożniejszy w wyrokowaniu. ,,Wszystko wszędzie naraz'' zdobyło liczne nominacje, tymczasem uznałem go za najgorszy film, jaki widziałem w zeszłym roku. Czy wam się podobało? Dajcie znać. Każdy ma własną opinie, i tego się trzymajmy. Nie robię standardowego zestawienia też z kilku powodów. Obawiam się, że wiele osób nie zrozumie mych intencji, czym kieruje się przy wyborze. Dla mnie kino jest pewnego rodzaju świątynią, w której składam hołd, więc przeciętnych produkcji nie znoszę, bo kalają tę oazę świętości. Obawiam się, że wielu graczy nazwałoby mnie heretykiem, pomyleńcem, bo dostaliby rykoszetem na wieść, że ,,Elden Ring'' uznałem za najbardziej przereklamowany tytuł ubiegłego roku - tak uważam, więc jestem czysty. Nie zamierzam schlebiać i gonić za czczymi pochwałami. To zostawiam ludziom, którzy są niepewni siebie oraz boją się własnego zdania. Jeśli ktoś ma z tym problem - nic na to nie poradzę.
Nie przedłużając - nie będę kręcił długich zdań, manewrował, dlaczego to, a nie tamto, bo coś, i dlaczego w podsumowaniu są tytuły ze starszego rocznika. Podobnie, jak w 2021 - nie obchodzi mnie, czy coś wyszło wczoraj, w latach 60. czy w jakiekolwiek epoce. To odświeżające, kiedy nie muszę gonić za nowościami, lecz nadrabiać klasyki, które nie miałem okazji zobaczyć. Tę praktykę stosuje m.in. Mocny Browarek (Kanał Mocnego Browarka), który nie patrzy na to, kiedy gry wideo zostały wydane. Dlatego indywidualne wyróżnienia czy nagrody zostawiam Wam, drodzy czytelnicy tego skromnego kanału.
Mangi, do których najczęściej zaglądałem:
![]() |
| Kadr z mangi ,,Yotsuba''. |
Yotsuba (2003-2021, aut. Kiyohiko Azuma, Japonia)
+ Najzabawniejsza, urocza manga dostępna na polskim rynku (mylę się?)
+ Na temat Yotsuby można rozważać teorie, czy spadła z kosmosu...
+ Humor, lekkość, delikatność - idealna seria na chandrę
To the Abandoned Sacred Beasts (2014-2021, aut. Maybe, Japonia)
+ Dark fantasy z bossami
+ Żwawa narracja
+ Konflikt charakterów
Devil Number 4 (2018, aut. Jangjijn Jangijn, Korea Południowa)
+ Komedia romantyczna z diabłem jako dżentelmenem w roli głównej (!)
+ Świeże podejście do aniołków i podszeptów rogacza
+ To dobra zabawa, na każdą niepogodę i zły humor
Randagi (2018-2020, aut. Keigo Shinzo, Japonia)
Mamy do czynienia z brutalnym dochodzeniem, gdzie szesnastoletnia dziewczyna ucieka z domu - regularnie. Matka, z tego, co nam wiadomo, prawdopodobnie terroryzowała małolatę. Autor dużo rzeczy nie wyjaśnia, więc pozostają domysły. Dlatego rodzicielka nie przejmuje się, iż nie ma jej w domu, i nie raczy powiadomić służby porządkowej. Umino trafia do podejrzanego lokalu, gdzie świadczy usługi seksualne. Do akcji wpada inspektor Yamada, który jest drugim, nominalnym bohaterem pierwszoplanowym. Z mroczną przeszłością, bo stracił córeczkę w feralnym incydencie. Los sprawi, że ich drogi skrzyżują się, aby uruchomić niechciane wspomnienia. Yamada za wszelką cenę zamierza uratować obce dziecko - rekompensując stratę własnej córeczki, której nie potrafił ochronić.Bo ,,Randagi'' (tytuł w przełożeniu na włoski) porusza emocjonalne skrzywienia umysłowe. Ciążący dotyk na ludzkie sumienia. Umino pozbawiona opieki musi radzić sobie na ulicy - często przesiadując w podejrzanych chatkach, gdzie nieznajomi proponują posiłek czy schronienie, ale najczęściej okazują się zbirami lub zboczeńcami. Yamada już jako podstarzały mężczyzna stara się pomóc zagubionej nastolatce, która nie ma dokąd iść i marzy o rychłej śmierci.
Filmy warte uwagi:
![]() |
| Kadr z filmu Mr. Klein. |
Pan Klein (Francja, Włochy, reż. Joseph Losey, 1976)
+ Kafkowski klimat (osaczenie bohatera dramatu)
+ Alain Delon to klasa sama w sobie
+ Chłodna stylistyka, która odpowiada czasom epoki
Moja siostra (Francja, Włochy, reż. Catherine Breillat, 2001)
+ Świeże podejście do tematu seksu i rozkoszy
+ Zakończenie jak ze snu
+ Bezkompromisowy
Człowiek pogryzł psa (Belgia, reż. Andre Bonzel/Benoit Poelvoorde, 1992)
+ Ostry, pieprzny, niewinnie satyryczny
+ Stylizowany na dokument
+ Tego nie zobaczycie w telewizji
- Chciałem napisać recenzję, ale ostatecznie się nie pojawiła
Dom gry (USA, reż. David Mamet,1987)
+ Thriller z zegarkiem w ręku
+ Przecierał szlaki dla Finchera
+ Gratka dla hazardzistów
- Zakończenie to zwiędły element
Głód (Dania, Norwegia, Szwecja, reż. Henning Carlsen, 1966)
+ Wybitna rola Oskarssona
+ Bo to jeden z najdojrzalszych filmów z lat 60. XX wieku
+ Nie zapomnicie go nigdy
Więcej o filmie wypowiedziałem się w recenzji ,,Nie(zapomniane) dzieła kinematografii''.
Koty (Francja, reż. Rene Clement, 1964)
+ Thriller bez szargającego napięcia
+ Aktorska obsada (Delon, Jane Fonda, Oumansky)
+ Przepyszne ujęcia ze starej szkoły francuskiej
- Bardziej melodramat niż kryminał?
Wagon Tracks (USA, reż. Lambert Hillyer, 1919)
+ Pierwszy poważny western w historii kina
+ Dostojewski motyw kryminalny
+ Rozgorączkowany
- Bez strzelanin ze spaghetii westernów
Hytti nro 6 (Finlandia/Estonia/Niemcy/Rosja, reż. Juho Kuosmanen, 2021)
+ Obyczaj i przygoda w jednym
+ Bez stereotypizacji narodów
+ Wystarczająco długi
![]() |
| Kadr z filmu ,,Ziemia''. |
Ziemia (Hiszpania, reż. Julio Medem, 1996)
+ Surrealizm bez pozy
+ Bo Julio Medem, to najciekawszy baskijski filmowiec w historii kina...
+ ...Które zawsze polecam.
Amerykański przyjaciel (RFN, Francja, reż. Wim Wenders, 1977)
+ Kryminał z przymrużeniem oka
+ Drga, jak drga thriller europejski
+ Bo Wim Wenders to fantastyczny autor kameralny, który nigdy się nie spieszy
Zbrodnie i wykroczenia (USA, reż. Woody Allen, 1989)
+ Woody Allen z czasów, gdy miał coś do powiedzenia
+ Dobre tempo, jakościowe dialogi
+ Humor z ostrzeżeniem dla potomnych
Beczka prochu (Francja, Grecja, Turcja, Macedonia, Jugosławia, reż. Goran Paskaljević, 1998)
+ Szaleństwo bałkańskiej głowy
+ Kilka niezapomnianych scen (autobus!)
+ Niesłusznie pomijany w zestawieniach
Studnia dla spragnionych (ZSRR, reż. Jurij Ilienko, 1965)
+ Poetycki
+ Slow cinema najlepszej jakości
+ Dobry debiut
Zakazane zabawy (Francja, reż. Rene Clement, 1952)
+ Przewrotnie zabawny na tle wojny światowej
+ Poruszający ważkie tematy
+ Bo dzieci na ekranie grają, a nie robią za lalki
Sonata (Polska, reż. Bartosz Blaschke, 2021)
+ Bo polskie kino ma się dobrze, mimo krytyki
+ Biografia bez mydlenia oczu
+ Lekki, kruszący serca
Nie tykać łupu (Francja, Włochy, reż. Jacques Becker, 1954)
+ Niesłusznie zapomniany kryminał noir od najlepszych filmowców z Francji
+ Światowa obsada
+ Stylowy, wyrachowany, w sam raz na złowieszczą noc
Mściciel z Laramie (USA, reż. Anthony Mann, 1955)
+ Western z prawdziwego zdarzenia
+ Dramatyczny, zwarty, niecnie budowany
+ Antagoniści
Mała mama (Francja, reż. Celine Sciamma, 2021)
+ Prawdopodobnie jeden z najważniejszych filmów kobiecych ostatnich lat
+ Fantazja miesza się z rzeczywistością
+ Podświadoma gra z wrażliwością widza
Złota karoca (Francja, Włochy, reż. Jean Renoir, 1952)
+ Estetycznie pieści oczy
+ Francuska komedia z cyrkowym rodowodem
+ Jean Renoir jest w Polsce kompletnie pomijany, więc warto promować
![]() |
| Kadr z filmu ,,Kobiety nocy''. |
Kobiety nocy (Japonia, reż. Kenji Mizoguchi, 1948)
+ Mizoguchi to wspaniały humanista
+ Trudny, wdzięczny temat kobiet z nizin moralnych
+ Kameralny (w dobrym znaczeniu)
Elegia (Węgry, reż. Zoltan Huszarik, 1965)
+ Krótki metraż
+ Eksperymentalny
+ Gryzący
Tabor wędruje do nieba (ZSRR, reż. Emil Loteanu, 1976)
+ Wędrówka wzdłuż dalekich krajów
+ Miszmasz musicalu z fabularnym szkieletem
+ Kiedy Rosja kręciła dobre kino i miała utalentowanych fachowców
Funny Games (Austria, reż. Michael Haneke, 1997) - Powtórka
+ Wciąż przewrotny w przekazie
+ Sceny z przewijaniem scen w telewizorze
+ Burzenie czwartej ściany oraz prowokacja ze strony autora
Persona (Szwecja, reż. Ingmar Bergman,1966) - Powtórka
+ Widnieje w każdym zestawieniu filmowym, to chyba wystarczająca rekomendacja?
+ Bergman w milczeniu więcej mówi niż nie jeden gadatliwy mówca
+ Bo to szwedzkie kino z najlepszego okresu
Przepraszam, jeśli coś pominąłem. Nie wspominałem o ,,Ręce Orlaka'', ale pojawiła się niedawno recenzja, więc ominąłem w zestawieniu.
Gry wideo warte uwagi:
Przygodówki (z miksem puzzli czy zręcznościówki);
![]() |
| Kadr z gry ,,Strangeland''. |
Catherine: Full Body (Japonia, studio: Atlus, 2019, ogrywane na PlayStation 4)
Powtórka, bo kiedyś grałem w Catherine z 2011 roku, tutaj dodatkowo otrzymujemy jedną postać grywalną do kompletu. W skrócie: zwariowany dramat surrealistyczny z wątkami romantycznymi.
Lost Horizon (Niemcy, Animation Arts, 2010)
W poszukiwaniu mitycznej Shamballi w czasach I wojny światowej.
Strangeland (USA/Australia, studio: Wormwood Studios, 2021)
Znakomite, zakręcone, duszne. Z odniesieniami do mitologii nordyckiej czy poezji Poe.
RPG;
Septerra Core: Legacy of the Creator (USA, Valkyrie Studios, 1999)
Gothic 2: Noc Kruka (Niemcy, Piranha Bytes, 2003)
The Legend of Dragoon (Japonia, Japan Studio, 1999)
Pozostałe:
Mundaun (Szwajcaria, Hidden Fields, 2021)
Gnosia (Japonia, Petit Depotto, 2019)
Trek to Yomi (Polska/USA, Flying Wild Hog, 2022) - Recenzja na blogu.
Ico (Japonia, Team Ico, 2001) - Również rozpisywałem się na blogu.
Książki, co wzbudziły emocje (wymieniam najważniejsze):
Władca doliny Morskiego Oka (Polska, Tytus Karpowicz, 1969)
Wyborne objawienie literackie śledzące losy rysia i jego rodziny. Język przeszywający zapachami górskich jam. Przygoda przez tatrzańskie skupiska z rewelacyjnym, chłodnym usposobieniem. Relacjonowanie kotów z wąsami bez sentymentalizmu czy pustych reguł. Bez słodkowatej toni, w oparach mroźnych barw. Polowania i szukanie samotności w głuszy. Napisane twardą ręką ze stanowczym głosem koczowników. Plastyczne, otumaniające, z kamerą wśród dzikiej zwierzyny. Poruszające, mistyczne, sięgające dna lodowych skał. Gratka dla studiujących magiczne tereny z zapomnianych stron.Sweetland (Kanada, Michael Crummey, 2014)
Lądujemy w Nowej Fundlandii. Surowy język zatacza koło i czyni z surowego klimatu kocioł tasmański. Tytułowy Sweetland, to jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci, z jakimi obcowałem w literaturze - kąśliwa gadka, jakby zapożyczona od Geralta z Rivii, urok osobisty Corto: marynarza z Malty oraz stoicyzm Watanabe z ,,Norwegian Wood''. Majaki przerzucone przez bagaż doświadczeń w zimowej scenerii na odludziu i bez drugiego oblicza. Ludzka małość skonwertowana do punktu na globusie. Gdzie bieg przyrody cichutko i bez ostrzeżenia zabija najbardziej zahartowanych twardzieli. Proza życia bez upiększaczy lub makijaży. Czysta, wydestylowana forma, która razi piorunem i strzałem w kolano. Plus fenomenalne zakończenie.Zbyt głośna samotność (Czechy, Bohumil Hrabal, 1976)
,,Zbyt głośna samotność'', jak na ,,hałaśliwy'' tytuł - więcej dolewa zadumy, roztrząsania małych spraw, profetycznych praktyk, gdzie rutynowa praca prasownicza łączy się z lubieżnym spoglądaniem na słówka, które oblizuje jak słodycze. Dosyć szaleńcza wizja ludzi, którzy zamknęli się w swoim bunkrze, nie widząc świata poza układanką czytelniczej fascynacji tematami, dykteryjkami z wrażeniami na temat dzieł, które rozbudzają biernych intelektualistów. Jednakowo dosadne, smutne w hipocentrum zdarzeń - napisane tu i teraz. Niektórzy próbowali doszukiwać się tu obecnej polityki Czech, stanu społeczeństwa, kiedy papier stał się wartością dodatnią. Krajobraz wewnętrznej defilady i terroru słów, które oddają zmysł czytelniczy.Psie serce (Rosja, Michaił Bułhakow, 1925)
Krytyka rosyjskiego proletariatu i znieczulicy uniwersyteckich uczonych? A może ironiczna, cytrynowa przypowieść o niemożliwości usunięcia barier między gatunkami? Rosyjski literat po trosze figluje z głupią manierą, aby być ,,udokumentowanym'' w społeczeństwie, gdzie paszport jest źródłem tożsamości, a nie my sami w sobie. W szczególności bawi to w momencie, gdy pies przejmuje ludzką mowę, więc musi posiąść imię i nazwisko, jakby to stanowiło o naszej godności osobistej. Plakietki, rozkazy i nazwy, profesja i klasa społeczna - wieczne utrapienie z podziałami, które psują naszą relację i wrażliwość.Eden (Polska, Stanisław Lem, 1958)
Wszystko, co najlepsze w literaturze - zew przygody, nieodkryte tajemnice, przyszłość pod znakiem zapytania i szukanie obcych cywilizacji pod płaszczykiem odkrywcy. Chcąc nawiązać kontakt z przybyszami o odmiennej świadomości. Fabuła niby to, przypadkiem, drugorzędna, a przecież pięknie śledzi ,,zakazane'' terytorium, krocząc śladami niezbadanej linii losu. Do końca, do ostatniej kartki trzyma się halucynogennej ferii barw, ciemnych zaułków, umysłowych zagadek, na które nie otrzymamy odpowiedzi, bo nie jesteśmy w stanie objąć cudzej planety w dwóch zdaniach. Oczy to za mało, a język zbyt ograniczony. Doktor z cybernetykiem i resztą ekipy rozbija się na tytułowym Eden, gdzie panuje baśniowa iluzoryczność z okrucieństwami systemu społecznego, który zawsze hamuje jednostki odrębne i samoświadome. Lem o niezwykłej tolerancji opowiada o dziwnych ,,robalach'', które mają swój kanał rozumowania, własne problemy i rozterki. Napisane plastelinową grafiką zdarzeń, gdzie okoliczności zmieniają się wraz z poznawaniem nieziemskiej topografii. Chwilami mroczne, chwilami dowcipne, jak zabawa w piratów z mapą skarbów w kuferku i kompasem w łapce. Nigdy nie odkrywa kart, co daje pole do popisu i tylko wprawny hazardzista siłą umysłu domyśla się rozwiązania. Całkowite zaprzeczenie dziedzictwa o kosmitach, którzy marzą o podbojach - jakież to odświeżające, kiedy twórcy obawiający się najeźdźców z kosmosu gryzmolili swoje utwory pod wpływem lęku i pierwotnego strachu, który prowadzi do zagłady czasu.Prawdziwa perła przygodowa z czystą whisky do popicia, to znaczy z czystym science fiction, gdzie fizyka, astronomia, budowa architektoniczna dużych skupisk prowadzi do nurtujących pytań o granice komunikacji.
Profesor Stoner (USA, John Williams, 1965)
Książka, która podzieli czytelników - na tych, co będą zachwyceni oddaniem życia w pełni, bez sztucznych barwników, z maksymalnie smutnym pożegnaniem i goryczą w przełyku. Druga barykada będzie niezadowolona z przesadnie realistycznego tonu opowieści, która nigdy nie błądzi po omacku wirtualnych światów. Bez fajerwerków, bez pozorantów, bez literackiej nadziei w żółci słów. Mało wylewne, chłodne, oblane straconą szansą na spełnienie. Jedna z nielicznych książek, co dzieje się na wykładach w szkole i potrafi zaangażować, jak ekstremalny sport w sobotę. Epizodyczność narracji, niemal jak w kaprawym losie naszych przodków. Blisko utraconej miłości, rozczarowania młodzieżą, nieidealną uczelnią, edukacją na styku niepotrzebnej wiedzy nieprzydatnej do niczego, gdy pod stopami wyżarty piasek, ból stawów i pęknięcia w symbiozie pure nonsensu. Rzeczywistość w ,,Profesorze Stoner'', to jama przemijania, reasumująca bezsens naszych działań, których nikt ostatecznie nie doceni.







0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz