Sam autor w wywiadzie przyznał, iż skupiał się na opowiadaniu historii o dorastającym chłopcu i ludziach, którzy oddalają się od siebie. Ależ byłoby to spłycenie narracji do maksimum - do lejtmotywu o szkolnych łobuzach, którzy wybrali własną ścieżkę i próbują żyć z dala od przyjaciół z przeszłości. Z surrealistycznego punktu widzenia ujrzałem życie za sceną i poza sceną, chadzając korytarzami podświadomości - w szczególności, gdy zjawiamy się za kotarami ,,odseparowanych'' młodziaków, którzy stają obok szkolnej zawieruszy, zrywając z zawieraniem kontaktów z rówieśnikami czy bycia z obcymi podmiotami na jednej sali (akcja z trzeciego epizodu).
Od pierwszego segmentu dominuje szkic artystyczny. Uczniowie znikają z mapy przestrzennej. Znika szkoła, nauczyciele, a na dokładkę otrzymują super moce, jakby techniki zażywali z komiksów dla młodzieży. Z początku przenosimy się na wyspę wyrwaną z podręczników o ,,Robinsonie Crusoe''. Nowy świat z zasadami, gdzie przedmioty ulegają samozniszczeniu, palą się, gdy nie zostają spieniężone. Lub, są poza konstruktem społecznie przyjętym. Na zasadzie - nie twoje, więc ci się nie należy.
Przechadzamy się po klasach z grupkami, jak to w publicznych uczelniach. Jedni są kujonami, pozostali sportowcami, albo indywidulną materią, jakiś dzieciak z kompleksem Boga, który za wszelką cenę chce udowodnić, że zna przyszłość, jakaś dziewczyna o telepatycznych skłonnościach znająca zakamarki ludzkich umysłów - z ich pokracznym rozumowaniem i mówieniem tego, o czym nie myślą w konkretnej chwili. Stado osobowości - z różnym natężeniem, od niedowiarków (protagonista, który nie wierzy we własne umiejętności), po narcyzów, którzy są przesadnie zapatrzeni w lustrzane odbicia, z osiągnięciami i twardym skupieniem na sukcesie na poziomie podstawowym.
Mamy też m.in. kociarę, która nie rusza się bez futrzaków. A co więcej - psy oraz koty doznały swoistej reinkarnacji. Zwierzęta przemawiają ludzkim głosem, posiadają abstrakcyjny model myślenia i związane moce w otchłani zagubionej części charakteru. Skazując ,,wygnanych'' na rolę męczenników, którzy próbują przetrwać w dżungli, zwalając winę na ofiary, które posiadają zaawansowane możliwości. Prawdopodobnie piszę niezrozumiale (przez surrealistyczne postrzeganie rzeczywistości), ale ,,Sonny Boy'' nikogo nie oszczędza. Powolne tempo narracji, nakładanie paralelnych światów, wywody o anty-militarnych skłonnościach, gra z widzem i jego psyche. Awangardowy zmierzch młodzieńczej edukacji oraz przystosowanie do dorosłości, gdzie dawne przyjaźnie zacierają się czy obumierają. Jest to pozycja, gdzie można dorabiać ideologię czy teorię życia poza ciałem, jako wierne kopie oryginału odcinamy się od zwierzchnictwa, jakby podświadomość odcięła się o teraźniejszości, gdzie wykreowała własne szaleństwo.
Dlatego, co krok w ,,Sonny Boy'' znajdujemy się na cudzych ścieżkach, kierujemy się wyimaginowanymi wyspami oraz uczestniczymy poza czasem - zbijając piątki ze zwierzętami. W trakcie opowieści dowiadujemy się, że pies, który operuje dialektyką - został ,,uwiązany'' w martwej przestrzeni na tysiąc lat. Przesiedział stulecia poza ciałem i poza oryginalnym konstruktem, to znaczy za ludzkim przywdzianiem. Zaskakujący jest fakt, iż gdzieś doczytałem, jakoby autor pisał sztukę podczas depresji - poniekąd widać to w konstrukcji przyjętego modelu - obce ciała nakładają się na siebie, odbijają i sztucznie nakręcają spiralę niepotrzebnego okrucieństwa. Widać to na przykładzie późniejszych epizodów (od siódmego odcinka, gdzie anonimowe twarze starają się zbudować Babilon - bramę bogów, aby dostać się na szczyt, do nieba). Następuje przełamanie gatunkowe - znikają wyspy i otaczamy się mitami o potędze, zniszczeniu ,,ja'', gdzie bracia bliźniacy dokonują zamachu na własne odbicie, z tą śmieszną różnicą, że jeden z nich ma jeden włos na głowie mniej od drugiego.
,,Sonny Boy'' ma o tyle łatwiej, że możemy ją interpretować jako przestrogę przed dorosłością, gdzie praca stanowi źródło utrzymania. Warto zwrócić uwagę na pudła z dziwnie znajomym logiem ,,Amazonu'' (są pod inną nazwą, z wiadomych względów, żeby firma się nie przyczepiła), jakoby sugerują ,,przeprowadzkę'' z życia szkolnego do dorastania w technologicznej burzy, gdzie cyfryzacja przejęła rzeczywistość - może dlatego skaczemy od jednego punktu do drugiego - przemieszczając się po ,,złączach'', otwierając portale do nierzeczywistych światów. Albo potraktować materiał jako dosłowny handel (z powodu Amazona). Przez co, jako nośniki osobowości zmieniamy się na przestrzeni miesięcy. Natomiast autobus szkolny wciąż przypomina, że bohaterowie nie ,,uciekli'' z epizodu o nauce, poza szkolne mundurki i przywiązania do dawnych znajomych. Są uwięzieni w martwym punkcie, poza szklane okna, gdzie w wibracjach ziemi nie obowiązuje grawitacja czy posłuszna logika, czy fizyka przedmiotów.
Jednocześnie nie zamierzam zdradzać za wiele - popsułoby to całą relację między twórcą a odbiorcą. Nie obiecuję, że ,,Sonny Boy'' spodoba się komukolwiek - a zresztą nie będę ukrywać, że na jednym z blogów o anime, do którego zaglądam - tytuł znalazł się na liście najbardziej rozczarowujących pozycji 2021 r. Nic dziwnego - to dzieło lepiej przyswoją tacy wariaci, którym nie straszne jest zaglądanie pod scenę - to znaczy, wyzbyć się wszystkich przekonań i otwierać bez szczękościsku na nowe doznania. Tą ,,pod scenę'' możecie nazwać jako ukryta broń waszej podświadomości, która czeka, aby się uwolnić od rzeczywistego świata. Surrealistom nie będę polecać, bo oni to łykną na dwóch posiedzeniach. I będą błagać, żeby twórcy częściej robili takie eksperymenty w animacjach.
Japonia, 2021, 12 epizodów
Scenariusz i reżyseria: Shingo Natsume
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz