Trudno jednoznacznie ocenić, na ile ,,Bad End Theater'', to gatunek visual novel, skrzyżowanie przygody z dedukcyjnym sznytem. Na ile pozwala sobie na łamanie czwartej ściany, ponieważ ilość tytułów, która przekraczała ramy wartości jest na rynku zaskakująco spora liczba. Pierwszy przykład z brzegu: ,,House'', mała, niezależna produkcja, która polegała na budzeniu się w łóżku, gdzie w domu panuje atmosfera psychodelicznej pętli, a dom oznaczał pułapkę, z której nie mogliśmy się wydostać, gdzie ojciec jest symbolem ciemności, a potężne kreatury wychodzące z okien czy lodówki skutecznie uniemożliwiały spokojną eksplorację. Opowiadając o potężnej traumie, depresji siostry czy powtarzaniu w kółko tych samych czynności o określonych godzinach na zegarze z powodu zafiksowania na punkcie dnia. Przykład, być może, wątpliwy, bo z ,,Bad End Theater'' łączy ją tylko powtarzanie pewnych punktów wspólnych.
Historia skupia się wokół czwórki bohaterów: bohatera (jako on sam), panienki (jako jej samej), podwładny (jako on sam), oraz suwerena (jako jej samej). Każda z postaci ma określoną rolą. Raczej stereotypową, ponieważ bohater ma za zadanie uratować młodą damę w opałach, przeznaczeniem panienki jest wpaść w sidła demonów, podwładny suwerena grzecznie słuchać rozkazów, a sam władca zamku ma w zwyczaju pilnować, by żołnierze stali na posterunku. Z początku wydaje się to prosta przeprawa po chwałę - z punktu widzenia bohatera, ale sytuacja skomplikuje się, gdy dowiemy się, iż nie ma dobrego zakończenia. Wkraczamy do teatru wyobrażeń, sprawdzianu moralności, gdzie, z jakiegoś powodu, zewnętrzne okoliczności decydują, że albo ktoś ginie, albo większość postaci poniosła klęskę przez wybory. Naszym głównym motorem napędowym jest uczynić wszystko, aby opowieść skończyła się pomyślnie dla każdego z czterech awatarów kierowanych przez gracza.
Zadanie to nie proste, ponieważ dramaturg, a raczej tragedia, która kocha złe zakończenia, uniemożliwia dojście do satysfakcjonującego finału. Miotamy się w zapętlonych wydarzeniach czyniąc postępy wraz z kolejnymi zabawnymi perypetiami naszych podwładnych (niejako się nimi stają, skoro nimi kierujemy). Z pozoru błaha opowieść nabiera barw, ponieważ odkrywamy, że suweren jest leniuszkiem, który śpi za dnia, a potwory wewnątrz budynku spiskują przeciwko królowi. Panna zostawia list, by odnaleźć własne przeznaczenie, by kolejno zaprzyjaźnić się z władcą demonów (odwrócenie ról). Bohater z kolei może wyjść na tchórza, na upadłego herosa, albo zwyczajnie zatopić miecz w nędznych kreaturach, ale bez satysfakcji, iż uratował panienkę. ,,Spisek'' uknuty przez twórcę wspaniale pogrywa z oczekiwaniami widzów (nas, jako graczy).
Śledzimy losy z wielu perspektyw, krążąc wokół motywów zdrady, lojalności, oddania czy nadziei na piękny finał. Jakkolwiek byście nie zaczęli - pierwsze przygody skazują was na przegraną. Na bezsilność wygrania z tragedią. To tragedia ciągnie za sznurki, a my bezradnie przyglądamy się, jak ponownie zawiedliśmy. Również sami bohaterowie są pełni sprzeczności - z jednej strony mamy upartą panienkę, która bezmyślnie wpycha się do zamku demonicznych podmiotów, z drugiej mamy ,,tchórzliwego'' (a po prawdzie, samotnego) władcy, który nie chce konfliktów z ludźmi, i tak szczerze, chciałby, żeby ludzkość dała im spokój i nie wysyłała bohaterów na rzeź. Tytuł co kilka kroczków insynuuje zmianę perspektywy, a początkujące motywy możemy włożyć między fałszywe bajki powielane przez kulturę.
Postmodernistyczna jazda z ksenofobią, z narzuconą rolą z góry (pamiętajmy, że jesteśmy w teatrze złych zakończeń), oraz złudnym przekonaniem, że dobre historie muszą mieć szczęśliwe zakończenie. Nasz prosty umysł domaga się pięknej puenty, ale jej nie utrzymamy. Podczas wyprawy czeka nas duża zależność, jak potoczą się losy pozostałej pary. Na przykład, jeśli wybierzemy podwładnego mamy dużą szansę uczestniczyć w spisku przeciwko monarszy, napotkać na drodze panienkę, którą możemy zeżreć albo dyplomatycznie zaprowadzić do królestwa. I teraz, jeśli bohater jest oddany, zrobi wszystko, by uratować pannę, która ratowana być nie musi. Suweren jako obibok odprawi panienkę, albo pozwoli jej zostać, ale nie daj boże, coś się skomplikuje - bohater wytłucze armię w pień, suweren się wścieknie, i cały misterny plan pójdzie się... sypać. Chyba, że pójdziemy ścieżką zdrajcy, i upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu, i zginie, zarówno bohater i później suweren z naszych szponów. Tak czy owak - jesteśmy skazani na zagładę i fatalne zakończenie, dalekie od pochwały.
Skoro tytuł skazuje graczy na powtarzanie złych zakończeń - czy jesteśmy w stanie przełamać klątwę dramaturgiczną? Jest, owszem, ale w mało klasycznej formie. Gra przede wszystkim sprawdza, jak długo, naiwnie, będziesz brnąć do super finału, gdzie każdy jest szczęśliwy, jak to król demonów zaprzyjaźnia się z panienką, nasz bohater przestaje być typem, który trzyma w rękach miecz, podwładny przestaje się kajać, i robi to, na co ma ochotę, a panienka unika bezczelnego przeznaczenia z góry narzuconego przez modne hasełka. Zerwanie z tradycjami to niesamowita sprawa. Otrzymujemy historię, gdzie wszystko wywracamy do góry nogami. Z bohatera czynimy płochliwego dzieciaka, z panny niezależną damę, z suwerena zmęczonego ,,nic nie robieniem'' przyjaciela ludzkich istot. Cała konstrukcja zabawy polega na prostych sztuczkach - odpalamy przygodę, wybieramy ,,klasę'' postaci, wybieramy pojedyncze komendy, które pchają do dalszej wyprawy, gdzie w konsekwencji lądujemy do zamku ,,potężnego'' suwerena (ale tylko z nazwy, gdyż łatwo zostaje zgładzony przez nieprzewidywalne zagrożenia). Wiecznie cofamy taśmę chcąc usprawnić pomyślne zakończenie, ale prawdziwe zakończenie nigdy nie jest satysfakcjonujące dla widzów - trudno się nie zgodzić, ile to razy marudziliśmy na kiepskie finały? Przyznajcie się bez bicia - dlatego, naszą motywacją jest, by znaleźć złoty środek i pogodzić całą czwórkę, ale nawet to przynosi diaboliczne wnioski.
Bo otrzymujemy meta-komentarz, jak brutalnie, na siłę, szukamy ukojenia w brudnych, smutnych tragikomediach. Jak za wszelką cenę chcemy poprawić finał, który nie spodoba się widowni. Jak natarczywie sprowadzamy postaci do brzydkiej figury na szachownicy, gdzie bohater ma być męski i zabójczy, aż krew zalewa jego strój, odpychając nieśmiałą panienką. Jak panny mają być zapalnikiem nieszczęścia, bo czyż to nie kultura sprawiła, że rachityczne kobiety muszą być ratowane przez dzielnych mężczyzn? Że to potwory są złe, okrutne i niegodziwe? Czy to nie kultura wpoiła nam wszelkie stereotypy, którymi bezmyślnie kierujemy się przez wychowawcze baśnie, skalając obcość wizerunkiem na obrazach? Fałszywe portrety ludzi, którzy odrzucają odmienność, a bohaterów trzymamy na smyczy, bo to on musi być zwycięzcą, mieć rację i koniecznie zgładzić kogoś, kto być może nie zasługiwał na potępienie. To piękny okaz zerwania z tradycyjnym myśleniem, a jednocześnie przedłużenie komentarza społecznego, niczym w ,,OneShot'' (również niezależna produkcja z 2016 r., którą serdecznie polecam), czyż nie za bardzo staliśmy się zżyci z fikcyjnymi postaciami? Dlaczego próbujemy poprawić coś, co jest skończone i ma finał taki, a nie inny? Dlaczego życzeniowo domagamy się wielkiego finału z happy endem, jakby to był hollywoodzki produkt do szerokiej widowni?
Na te i inne pytania nie odpowiada ,,Bad End Theater'', ale uczy, jak pogubiliśmy się między rzeczywistością, a teatrem, gdzie dramaturg jest lalkarzem, a postacie kukiełkami w naszych dłoniach. Jesteśmy reżyserami tej opowieści, dlatego, jeśli szukacie szczęśliwego zakończenia, otrzymujecie je, a potem brutalnie zostajecie sprowadzeni na ziemię, ponieważ komedia nie istnieje bez dramatu. Szukając odrobiny nadziei w fikcyjnych opowiastkach, kiedy rzeczywistość narzuciła nam ohydną rolę, by grać w przedstawieniu, którego, być może, nie wybraliśmy dla własnej przyjemności. Pięknie byłoby to podsumować jakimś mądrym cytatem, zamiast tego odniosę się do jeszcze jednego tytułu, również barwnego, mianowicie do ,,A Juggler's Tale'', gdzie za wszelką cenę, jako podmioty niezależne, chcemy zerwać z mitem o marionetce, ściągnąć przeklęte sznurki, porzucić reżyserów i władców, którzy decydują za nas. Dlatego, tak nieustępliwie - szukamy tego prawdziwego, właściwego zakończenia, które nas zadowoli.
Bad End Theater, 2021, Producent i wydawca: NomnomNami
Gatunek: Symulacja, Przygodowa, Eksperymentalna
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz