Przyjęło się, że co roku w porę wigilijną omawiam jakiś film świąteczny, ale postanowiłem zerwać z tradycją i omówić książkę, która sprawdzi się jako zamiennik. Jako szlachetna alternatywa, aby promować literaturę, bo czytelnictwo maleje, a sam z roku na rok zauważam, że potrzebuje odskoczni od taśmy filmowej. Dobrze się złożyło, bo przeczytałem kawałek mięsistej lektury, do której warto zajrzeć. Nie jestem specem od literatury, ale podejrzewam, że nazwisko Jack London jest wystarczająco rozpowszechnione w kulturze, żebym nie musiał tłumaczyć, kim był ów wspaniały człowiek, przejawiający charakter indywidualisty, który, jak bohaterowie jego powieści, trwali w misji i mierzyli się z trudnościami, zaciekle walcząc o swoje.
,,Zew krwi'' utrzyma nas w niskich temperaturach, gdyż przenosimy się na Alaskę - na daleką północ, gdzie mróz, znój czy twarde warunki zmuszają ludzi oraz zwierzęcia do zahartowania skóry, brnąc po kostki w śniegu, przemierzając w bojowym nastroju niebezpieczne szlaki. Ale po kolei. Naszym głównym prowodyrem pozostaje pies Buck - bernardyn z domieszką owczarka szkockiego. Ważący sto czterdzieści funtów, wychowany na wsi, a potem sprzedany w łapy poszukiwaczy złota i kurierów, którzy przemierzają górskie łańcuchy w morderczych warunkach o niskiej temperaturze sięgającej do - 50 stopni w skali Celsjusza. Otrzymujemy klasyczną wyprawę w głąb mrocznych ziemi niczyich. Gdzie strumyki są składnikiem niezbędnym dla okolicznej zwierzyny, nasz kochany Buck, jako udomowione psisko z początku ugina się pod batem ,,przełożonych''. Razem z pozostałymi towarzyszami na czterech łapach pociąga sanie, by rozwozić m.in. listy pocztowe. Trwa ostra rywalizacja w stadzie, jak to w rodzinie ssaków drapieżnych, mamy do czynienia z liderem, który stanowi wzór oraz siłę, gdzie nieposłuszni otrzymują karę: chociażby w postaci ,,upokorzenia'', gdy pies kładzie drugiego do ziemi jako znak triumfu.
London, i jako pisarz, i jako podróżny, ma w zwyczaju poruszać się po świecie, tutaj dodatkowo, w nieprzyjaznych atmosferach. Psy są psami i zachowują się zgodnie z naturą - kieruje nimi instynkt, dyscyplina oraz harda odporność na długie dystanse. Niczym w ,,Lassie, wróć'' przemierzamy jardy w zastraszającym tempie. Odczuwamy razem ze wszystkimi: ciężar sań, wraz z dobytkiem, a odpoczynek na jedzenie staje się błogą odprawą przed dalszą wędrówką. Buck, niczym obieżyświat, krąży z rąk do rąk. Zmieniając właścicieli. Nieustannie zostaje sprzedany obcym podmiotom. Wzywa go tytułowy zew - podskórna wilcza zawziętość. Dominuje jednostajny krajobraz skuty lodem, aż do wiosny, kiedy przyroda nabiera barw. Również gatunek rodzaju ludzkiego został przedstawiony w dwojaki sposób: tych, co troszczy się o psich towarzyszy, by zaraz niedługo trafić pod opiekę tyranów i niechlujów, którzy nie mają zielonego pojęcia ani o tresurze, ani o wyprawach w daleką puszczę leśną.
Buck, z potulnego zwierzątka domowego wychowanego na południu, w mig staje się przywódcą stada, niosąc na barkach całą szajkę - kierując nimi bezpiecznie do celu. Bez niepotrzebnych komplikacji i straty w załodze. Natomiast London potrafi być okrutny w powieści, jak okrutna jest dzika przyroda i bezduszna Alaska, która słabych zaprowadzi do kręgu śmierci. Niejednokrotnie stykamy się z drastycznymi scenami, kiedy psy niezdolne do podróży - zostają unicestwione, zabijane gdzieś ,,poza kadrem''. Całe szczęście historia nie wpada w dziwaczne zawirowania czy defetyzm. Wciąż unosi się zapach zwycięstwa po trudach w głębokich zaspach. Wiara w przetrwanie czy w psie przeczucie, które ratuje od zagłady skutecznie odciąga od złych wyroków. Porusza się wzdłuż polany, srebrzących, brzęczących jezior, na granicy wyczerpania i przeforsowania mięśni. Imponuje ilość przykrych wydarzeń, jakby potęgując cierpienie życia w górach, oblepionego białym puchem, wilkami, łosiami czy niedźwiedziami z szerokimi pyskami.
Jak na historię dla dzieci - mamy tu przerażający zakaz ,,lukrowania'' rzeczywistości. Bezsilność, bicz nad głową zwierząt, utonięcia, to wszystko sprawia, że pisarz traktuje swoją pracę na serio. Niczego nie koloryzuje, a trampy, gorączka złota prowadzi do zakłócenia. Bucka wzywa zew krwi - przeistaczając się w myśliwego, który poluje na zwierzynę, a co więcej, zaczyna być cięty na ludzi, którzy traktują go niesprawiedliwie, a pierwsza nauczka dostania pałką po łbie skutecznie uczy go chytrości oraz przebiegłości. Zapomnijcie o wielkim odkupieniu, naiwnej baśni o wspaniałych psich zaprzęgach. To bolesna nauka, że z przyrodą nie ma żartów, krzywdy wyrządzone - nie można cofnąć, a smród śmierci zagląda w zagajniki i z bezczelną nietaktownością zabiera życie w najmniej oczekiwanym momencie. Ale to dobrze, że Jack nie idzie na ustępstwa i serwuje pełnoprawny survival - samobójczy pościg, aby zdążyć do przystani, nim skończą się zapasy i cierpliwość. Gdzie Indianie bywają zabójczy, a psy gotowe sprzeciwić się narzuconym rolom.
Romantyczna więź człowieka ze zwierzęciem nie zostaje odtrącona, mimo to - drapieżcy pokazują pazur i nie raz dyktują tempo wydarzeń. To gorzka przeprawa, pełna smutnych obrazów, ale wykazująca lojalność i oddanie wobec dwunożnych istot, bo nie ważne, kim jesteś, towarzysze u boku nigdy nie wyprą się miłości do pana. Dawno nie czytałem czegoś, co by mnie poruszyło, a tutaj z ręką na sercu - oznajmię, że płakałem. W szczególności, gdy pies uparcie trzyma się przekonania, że sanie znikną z pola widzenia, jeśli pozwoli im się wejść na lodowisko, gdy pogoda się wyjaśniła, a instynkt ostrzega przed marnym finałem i utratą tych, za których byliśmy odpowiedzialni. Dramatyczne, pełne napięcia okoliczności sprawiają, że rozbiłem się na kawałki. Dlatego, na pytanie, czy polecam. Strzelam w ciemno, że rozumiecie, że odpowiedzi nie potrzebujecie.
Jack London, 1903, USA
Adaptacje filmowe: Zew Krwi (pod tym samym tytułem): z 1923, 1935, 1972, 1997, 2000, 2009, 2020 (żadnej nie widziałem)
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz