Jeden z tych klasyków, o którym dużo się słyszy i oczekuje czegoś w zamian. Nadrabiając tytuły, które z jakiegoś powodu nie widziałem - chciałem odświeżyć twórczość pana Dario Argento, którego cenię za architektoniczne konstrukcje fabularne: mocno faworyzuję ,,Inferno'' z trylogii ,,Trzech Matek'' - w skład, gdzie wchodzą omawiane ,,Odgłosy'' należące do najgłośniejszych premier filmowych z tamtego okresu. Wielokrotnie typowany w nominacjach do ,,najlepszego horroru w historii kina''. Zajął m.in. trzecie miejsce w plebiscycie na horror wszech czasów w brytyjskim magazynie Total Film, więc spodziewałem się solidnej dawki grozy.
Odkurzając tytuł sprzed dekad - rzuca się w oczy kolorowa obwoluta i wytapetowane układy sceniczne, nadmiar czerwonych plamek (barw) na ekranie, dekoracja wnętrz na poziomie stylistek z make-upem. Scenografia niemal malowana na potrzeby produkcyjne. Gdzie prym wiodą: niebieski, żółty oraz wspomniana czerwień. Warto nadmienić, że ,,Odgłosy'' poniekąd należą do podgatunku giallo. Giallo zwykło określać się jako nurt we włoskim kinie, gdzie krwawe kryminały i slashery stanowiły jedność. Prowadząc śledztwo do zamaskowanych psychopatów lub morderców. Gdzie przypadkowe osoby wchodzą pod ,,topór'' antagonisty. Od razu zaznaczę, że fabuła nie jest najistotniejsza w produkcji - stanowi jakieś tło dla estetycznych wrażeń pana Argento, ponieważ główny nacisk zostanie położony na atrakcyjność kompozycji kadrowej, miast na głębokie portery psychologiczne lub misternie zaplanowaną intrygę, chociażby na poziomie ,,Egzorcysty''.
Z fabuły dowiadujemy się, że Amerykanka Suzy Bannion otrzymuje możliwość uczestnictwa w prestiżowej szkole baletu we Wiedniu. Z lotniska wsiada do taksówki w deszczowy wieczór. Na miejscu ma dziwny incydent, gdyż jedna z uczennic ucieka ze szkoły w nocy krzycząc coś o sekrecie i kwiatach. Nasza Suzy na wstępie bierze udział w niepokojących scenach. Mało tego - nie zostaje przyjęta, dopiero nad ranem odzyska możliwość, aby przywitać się z wicedyrektorką oraz nowymi koleżankami. Żeby nie było za wesoło - ów uciekinierka zostanie zabita, a dziewczyny będą na celowniku mściciela, który, z jakiegoś powodu - zabija ,,niechciane'' baletnice. Początkowy zachwyt nad barwami stylistycznymi, aby pokreślić teatralność spektaklu i muzyczne inklinacje plumkające w tle, kiepsko przeistacza się w festiwal niepoważnej gry z widzem. Chcemy odkrywać tajemnicę wraz z postępem fabularnym, ale nie potrafię odbierać tej produkcji z naczelną pochwałą. Zbyt wiele scen dzieje się z przypadku i na pokaz. Mamy na przykład motyw z muzykiem z laską (ponieważ jest niewidomy), który gra na pianinie dla baletnic podczas ćwiczeń. Jego wątek doskonale podkreśla absurdalność scenariusza, gdyż, mały spoiler!, ginie w niewyjaśnionych okolicznościach bez większego uzasadnienia w dalszej części programu.
Tytułowe odgłosy mają budować zagrożenie i strach przed nieznanym. Nawiedza charakterystyczne chrapanie, kroki na korytarzu, znikające uczennice w podejrzanych segmentach na osi czasu. Lecz daleki jestem od ucieczki sprzed ekranu z paraliżem w kończynach. Głośna, agresywna muzyka, miast pobudzać słuch oraz baczenie na ruch wewnątrzkadrowy, czy kreować atmosferę niepokoju - zwyczajnie krzywdzi bębenki uszne, wytrąca z równowagi i krzyczy z odbiornika, niekiedy powodując konfudujące wrażenie błędu, że muzyka nie pokrywa się z obrazem czy na odwrót. Muzyka wielokrotnie odwraca uwagę odbiorcy, przez co zamiast skupiać się na wydarzeniach - jesteśmy poddawani torturom dźwiękowym. Pal licho, że chwilami muzyka staje się nie do zniesienia, ale ona nie potrafi utrzymać tempa, albo gubi rytm lub pojawia się znikąd, kiedy na ekranie nie wydarzyło się nic specjalnego! Nie wiem, z czego to wynika, czyżby artystyczna przesada zaczęła górować nad sednem opowieści? Fabuła długo zmierza do zawiązania akcji, a jej kulminacja jest nieco przewidywalna, zważywszy, że otrzymujemy wskazówki od jednej z uczennic, która zna historię szkoły i mrożące krew w żyłach wydarzenia sprzed lat.
Dario Argento tworzy tę historię na cienkich niciach, które nie wstrząsają. Z początku potrafi się wybronić, ponieważ ma zmysł artystyczny do przedstawienia chorej rzeczywistości, wraz z postaciami, które pojawiają się i wywołują odruch wymiotny, wiemy, których postaci mamy się wystrzegać, a którym ufać i wierzyć na słowo. Jednocześnie doszedłem do wniosku, że autor stereotypowo podchodzi do obcokrajowców. Czyniąc z nich karykaturalne potwory, które nie wywołują paniki, lecz zmusza do osobistej deklaracji: dlaczego obcy ludzie, z obcym akcentem mają być nośnikiem zła? Z czego to wynika? Aby ułatwić odbiorcy, kto stoi za mroczną przeszłością szkoły baletowej? Zamiast skupiać się na intrydze, nieustannie zadawałem sobie pytania, czy nie jest to obraz, aby przypadkiem namacalnie stronniczy? Który niepoważnie drwi z imigrantów? Gdzie Rumun został przedstawiony jako brzydal ze sztucznymi zębami, a przecież główna bohaterka jest amerykanką, która w jakiś sposób zostaje namierzona oraz poddana na celownik złych mocy, zanim dojdzie do wyjaśniania tajemnicy, czym są odgłosy, i dokąd prowadzą, kiedy szkoła zapada w sen. Mam mieszane uczucia, czy nie poszedłem o krok za daleko z własnymi przekonaniami.
Filmoznawcy z tej dziedziny bardzo często pochlebnie wypowiadają się na temat tego utworu. Polecili mi coś, z czego nie jestem zadowolony. To historia pusta, zza głośną muzyką, kiczowatymi zgonami bohaterek, z absurdalnymi scenami, za to ze śliczną dekoracją, z wymyślnymi ujęciami i fantastyczną zabawą z kolorami na poziomie ,,Szepty i krzyki'' czy ,,Opowieści Hoffmanna''. Doceniam aspekty czysto techniczne, składam ukłony dla scenografów, ale to jest horror, który robił i robi furorę wśród znawców kina grozy? Cóż - najwyżej wyjdę na niekompetentnego buca, który nie przepada za horrorami, ale tym razem muszę ostrzec, że ,,Odgłosy'', to nieco przestylizowany sensacyjniak bez subtelności oraz wiwisekcji gatunkowej. Dario Argento w swojej twórczości ma lepsze rzeczy do zaoferowania. Niemniej przykro mi, bo ,,Odgłosy'' mają swój status i cieszą się estymą w pewnych kręgach.
Włochy, 1977, 98'
reż. Dario Argento, sce. Dario Argento, Daria Nicolodi, muz. Dario Argento, Massimo Morante, Goblin, zdj. Luciano Tovoli, prod. Seda Spettacoli, wyst.: Jessica Harper, Stefania Casini, Flavio Bucci, Barbara Magnolfi
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz