Rysunek Enrico Marini. |
,,Paczka ulubionych komiksów'' to zbiór, seria historii obrazkowych z Argentyny, Iranu, Kanady, Francji, Polski, Portugalii, USA czy Węgier. Z dowolnego państwa na kuli ziemskiej, gdyż komiks ,,dorobił się'' na wielu ciekawych nazwiskach, które będę promował i zachęcał do czyjejś twórczości. Tytuły, które wymienię ukształtowały mój światopogląd na scenę komiksową. Jak przedstawieni autorzy sprawili, że pokochałem opowieści rysunkowe. Pojawią się obrazki dla dzieci, młodzieży czy dorosłych (z naciskiem na opcję trzecią, ponieważ wolę historie skierowane do osób starszych). Seria skierowana do ludzi, którzy chcą poznać komiks – czym jest to medium, i co ofiaruje w zamian. Celuję w różnorodność, dlatego wielogatunkowość to cecha, jakiej ulegnę.
,,Paczka ulubionych komiksów'' wskaże listę tytułów, które ja osobiście cenię – niekoniecznie zgadzając się z tym, co mówią inni, bo nie zawsze lubię to, czym zachwyca się czytelnik i krytyka. Mam nadzieję, że wybór, który dokonałem spodoba się zarówno osobom, które czytają komiksy od małego, jak i osobom, które mają awersję do historyjek graficznych...
Tytuł: Amulet
Rok wydania (premiera): 2008-2016 (Tom 1-7)
Rok wydania (Polska): 2016 (Tom 1)
Wydane jako: Seria (liczba stron: 188 - Tom 1)
Wydawca: Planeta Komiksów (Polska)
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Scenariusz: Kazu Kibuishi
Rysunki: Kazu Kibuishi
Seria skierowana do małych dzieci, ale dorośli nie powinni narzekać, ponieważ docenią ,,Amulet'' z zupełnie innych powodów. Historia zaczyna się bez większych zaskoczeń: w wypadku samochodowym ginie ojciec dwójki dzieci oraz ich matki. Żeby odciąć się od przeszłości przeprowadzają się do starej posiadłości rodzinnej, w której roi się od tajemnic (niewyjaśniona zagadka ze zniknięciem pradziadka czy nawiedzone mury). Sytuacja prędko się wyjaśnia, bo pierwszej nocy w zakurzonym mieszkaniu dochodzi do porwania matki, a przygoda nabiera rumieńców. Akcja pędzi jak kolej transsyberyjska. Dawno nie miałem okazji skosztowania dynamicznej narracji, a ,,Amulet'' zaoferuje wam nieubłagany pęd. Nie ma zapychaczy, nie ma zbędnych scen, nie ma niepotrzebnych wtrąceń, które wybiłyby czytelnika z rytmu. Za to doceniam ,,Amulet'', że potrafi zaaferować posługując się znajomymi motywami z kart powieści fantasy. Czego tu nie ma, aż głowa boli. Mamy przerażające insektoidy niebezpieczne dla podróżnych, gadające drzewa, latające bestie z ostrymi, nienaturalnymi kłami, rasę mrocznych elfów zagrażających światu, przepowiednie, klasyczny motyw ucznia i mistrza, mechaniczne zwierzęta przemawiające ludzkim głosem. No, cała sterta zgranych, ale nie ogranych lejmotywów, z czego większość zaspokaja potrzebę, by nacieszyć się world-buildingiem oraz wykreowaną ścieżką dla młodej dziewczyny o imieniu Emily, która ma za zadanie ocalić krainę Alledii przed królem elfów, zanim zawładnie nad wszystkimi i wszystkim.
Twórca z otwartym serduszkiem skroił fantastyczną opowieść o epickich dokonaniach bohaterów zdolnych oprzeć się monarchii. Autor skrupulatnie podchodzi do szczegółów, dlatego wyjaśnia, jak zaczął się konflikt między elfami a strażnikami kamienia. Jak doszedł do władzy monarcha oraz jak wróg ma wiele twarzy. Dzieciaki będą miały dużo frajdy z poznawania nowych miast, zabawnych postaci, jak Miskit, który jest robotem z twarzą królika. Niekiedy mroczna stylistyka podniesie im tętno, by odetchnąć, gdy bohaterowie odwiedzą malownicze tereny. Dorośli docenią go za posępny klimat, nienaganną wyobraźnię, nienachalny humor oraz za nieokrzesaną zabawę z gatunkiem - zadowalając się pojedynkami gigantów czy współczując elfowi, któremu nic nie wychodzi. W Polsce pojawił się ledwie jeden tom, więc pozostaje wiele niewiadomych. Miałem tę przyjemność, iż przeczytałem pięć tomów zamkniętych w jednej kolekcji, dlatego zdążyłem poznać oblicze morderczych elfów oraz wysłanniczkę kamienia, która zamierza uratować matkę i wrócić bezpiecznie do domu, choć wie, że to dopiero początek jej nowego życia, ponieważ czeka ją ważniejszy sprawdzian niż ratunek ukochanej osoby. Będzie musiała dokonać wielu heroicznych wyborów, zrezygnować z kilku dogodności oraz zaakceptować fakt, że bez niej świat przepadnie... Seria wciąż trwa, ponieważ twórca ma ambicje na stworzenie dziewięciu tomów. Jaram się!
Plansza pochodzi z trzeciego tomu. |
Seria skierowana do małych dzieci, ale dorośli nie powinni narzekać, ponieważ docenią ,,Amulet'' z zupełnie innych powodów. Historia zaczyna się bez większych zaskoczeń: w wypadku samochodowym ginie ojciec dwójki dzieci oraz ich matki. Żeby odciąć się od przeszłości przeprowadzają się do starej posiadłości rodzinnej, w której roi się od tajemnic (niewyjaśniona zagadka ze zniknięciem pradziadka czy nawiedzone mury). Sytuacja prędko się wyjaśnia, bo pierwszej nocy w zakurzonym mieszkaniu dochodzi do porwania matki, a przygoda nabiera rumieńców. Akcja pędzi jak kolej transsyberyjska. Dawno nie miałem okazji skosztowania dynamicznej narracji, a ,,Amulet'' zaoferuje wam nieubłagany pęd. Nie ma zapychaczy, nie ma zbędnych scen, nie ma niepotrzebnych wtrąceń, które wybiłyby czytelnika z rytmu. Za to doceniam ,,Amulet'', że potrafi zaaferować posługując się znajomymi motywami z kart powieści fantasy. Czego tu nie ma, aż głowa boli. Mamy przerażające insektoidy niebezpieczne dla podróżnych, gadające drzewa, latające bestie z ostrymi, nienaturalnymi kłami, rasę mrocznych elfów zagrażających światu, przepowiednie, klasyczny motyw ucznia i mistrza, mechaniczne zwierzęta przemawiające ludzkim głosem. No, cała sterta zgranych, ale nie ogranych lejmotywów, z czego większość zaspokaja potrzebę, by nacieszyć się world-buildingiem oraz wykreowaną ścieżką dla młodej dziewczyny o imieniu Emily, która ma za zadanie ocalić krainę Alledii przed królem elfów, zanim zawładnie nad wszystkimi i wszystkim.
Twórca z otwartym serduszkiem skroił fantastyczną opowieść o epickich dokonaniach bohaterów zdolnych oprzeć się monarchii. Autor skrupulatnie podchodzi do szczegółów, dlatego wyjaśnia, jak zaczął się konflikt między elfami a strażnikami kamienia. Jak doszedł do władzy monarcha oraz jak wróg ma wiele twarzy. Dzieciaki będą miały dużo frajdy z poznawania nowych miast, zabawnych postaci, jak Miskit, który jest robotem z twarzą królika. Niekiedy mroczna stylistyka podniesie im tętno, by odetchnąć, gdy bohaterowie odwiedzą malownicze tereny. Dorośli docenią go za posępny klimat, nienaganną wyobraźnię, nienachalny humor oraz za nieokrzesaną zabawę z gatunkiem - zadowalając się pojedynkami gigantów czy współczując elfowi, któremu nic nie wychodzi. W Polsce pojawił się ledwie jeden tom, więc pozostaje wiele niewiadomych. Miałem tę przyjemność, iż przeczytałem pięć tomów zamkniętych w jednej kolekcji, dlatego zdążyłem poznać oblicze morderczych elfów oraz wysłanniczkę kamienia, która zamierza uratować matkę i wrócić bezpiecznie do domu, choć wie, że to dopiero początek jej nowego życia, ponieważ czeka ją ważniejszy sprawdzian niż ratunek ukochanej osoby. Będzie musiała dokonać wielu heroicznych wyborów, zrezygnować z kilku dogodności oraz zaakceptować fakt, że bez niej świat przepadnie... Seria wciąż trwa, ponieważ twórca ma ambicje na stworzenie dziewięciu tomów. Jaram się!
Tytuł: Flashpoint - Punkt krytyczny
Rok wydania (premiera): 2011
Rok wydania (Polska): 2016
Wydane jako: Album (liczba stron: 188)
Wydawca: Egmont (Polska)
Gatunek: Sci-Fi, Superbohaterski
Scenariusz: Geoff Johns
,,Najsłabszy'' komiks z całej piątki, ale nie mniej rozrywkowy. Smutną wiadomością pozostaje incydent z miłośnikami Flasha, którzy nie mają okazji, by śledzić losy szkarłatnego splintera w ojczystym języku. Flash nie cieszy się popularnością wśród wydawców, a szkoda, bo w Polsce znam kilku fanatyków postaci w czerwonym wdzianku i chętnie wsparliby wydawnictwa oferujący przygody Barry Allena czy Wally Westa. Fani serialu spod znaku ,,Flasha'', zaintrygowani splinterem - również chcieliby przedłużyć żywot zainteresowania, ale nie mają ku temu okazji, skoro Flash pozostaje postacią drugiego obiegu. Dlatego ,,Flashpoint'' znajduje się w zestawieniu, gdyż historii z Flashem nie ma za wiele w naszym kraju, a po drugie historia przedstawia go jako bohatera ze skazą, któremu koniec końcu zależy na bliskich oraz na losie wszechświata. Jeśli macie dość, kiedy to Superman ratuje Ziemię - polecam zajrzeć do punktu krytycznego, gdyż Kal-El nie gra głównych skrzypiec ani nie jest postacią drugoplanową. Więcej uwagi poświęcamy mniej znanym ,,ludzikom'', jak Enchantress, Element Girl czy grupce dzieciaków transformujących się w Kapitana Grzmota. Wonder Woman oraz Aquaman kroczą mroczną ścieżką stając się czarnymi charakterami zagrażając życiu milionom jednostek na błękitnej planecie. Zaś ci, których posądzaliśmy za nienawracalnych - postanowili stać się idolami telewizji, niosąc nadzieję dla świata. Wszystko się pomieszało z powodu Flasha, który nachachmęcił w linii czasu powodując zamieszanie i chaos.Barry Allen jako Flash traci moce, przez co musi zwrócić się do członków Ligi Sprawiedliwości, którzy w nowej strefie czasowej nie zdążyli się scalić, ponieważ Batmanem nie jest facetem, którego znamy, a Hal Jordan nigdy nie otrzymał powołania do korpusu Zielonych Latarni, a Superman gdzieś zaginął, więc szansa na wspólne działania obumarła. Barry musi odkręcić to, co się wydarzyło inaczej ludzkość czeka zagłada. Mam problem z ocenieniem komiksu. Czyta się go przyjemnie, ma kilka ciekawych twistów fabularnych, ale lepiej radzi sobie jako przygodówka niż dramat. Sceny rzekomo emocjonujące nie wywołują silnych emocji, a to, co wydaje się ważne, ginie gdzieś w przerwach między żartami średniego kalibru, ponieważ humor: raz działa, a raz nie. Nie podobają mi się sceny zbiorowe, ponieważ wywołują raban i czasem ciężko odczytać, co się dzieje na naszych oczach. Wybaczam niedoskonałości, ponieważ uwielbiam wizje z alternatywnymi historiami, gdzie, żeby zwyciężyć trzeba czegoś więcej niż supermocy i superbohaterstwa. ,,Flashpoint'' stawia na ludzi, nie na wielkich, wszechpotężnych siłaczy nie do pokonania. Nie pochwala jednoosobowej armii, ale jednoczenie: złych i dobrych, by ocalić świat od samozniszczenia. Poza tym miło widzieć, gdy standardowe postaci, jak Wonder Woman odrywa się od korzeni i zaprzecza własnej idei piękna, a cyborg staje się ulubieńcem rządu amerykańskiego, zaś Flash działa bez superprędkości opierając się na wierze w intelekt oraz przyjaciół, którzy nie wiedzą, że jest ich przyjacielem.
,,Flashpoint'' nie jest refleksyjny, jak ,,All-Star Superman'' czy psychologiczny, jak ,,Luthor'', ale sprawia czystą, młodzieńczą rozrywkę bez oczekiwań. Fani Flasha powinni czuć się zadowoleni, gdyż stanowi o sile jednostki - potężnej i kruchej z powodu mocy, która kryje się w jego pierścieniu na prawej dłoni.
Tytuł: Grandville
Rok wydania (premiera): 2009-2017 (Tom 1-5)
Rok wydania (Polska): brak
Wydane jako: Seria (liczba stron: 104 - przypada na jeden tom)
Wydawca: Milady (Francja)
Gatunek: Kryminał, Steampunk
Scenariusz: Bryan Talbot
Kryminał wymieszany z polityką wojenną oraz antropomorficznymi postaciami. Postmodernistyczny wygibas, który przekracza ilość dostępnych środków. Ciężko opisywać ,,Grandville'', ponieważ jest mieszańcem, w którym znajdujemy alternatywną historię o Wielkiej Brytanii, która przegrała wojnę napoleońską, w skutek czego stała się częścią imperium Francuskiego, po czym odzyskała niepodległość po wieloletniej kampanii na rzecz praw społecznych czy po regularnych atakach bombowych. Dodajmy do kotła stylistkę steampunkową oraz krwawe strzelaniny, a dostaniemy jeden z najbardziej pokręconych kryminałów, z jakimi miałem styczność. Główny bohater, czyli borsuk! w roli detektywa (wzorowanym na Sherlocku Holmesie) trafia na miejsce zbrodni, gdzie upozorowano samobójstwo, które ma związek ze sprawą wersalskiej masakry hucznie prezentowanej w wiadomościach. Każde morderstwo jest jak rozkaz polityczny - wiąże się z nastrojami społeczeństwa, które obawia się anarchistów pogardliwie komentowanych w mediach. ,,Grandville'' nie oszczędza języka - klnie, kiedy zajdzie potrzeba. Rozumowanie dedukcyjne szanownego detektywa ze Scotland Yardu, w prochowcu i meloniku, zmierza do konkluzji szybko i bezboleśnie - nie zawaha się użyć broni lub pięści, gdy sytuacja wymaga innego rodzaju perswazji. Polityka wkrada się w życie mieszkańców, którzy nie mogą czuć się bezpieczni. W ,,Grandville'' zaskakuje wysokie stężenie przemocy, podrzucając fałszywe wskazówki i identyfikatory, aby czytelnik nie mógł wydedukować sprawcy przez zamknięciem akt.
,,Grandville'' to szalony kryminał z wątkiem naukowym i polityczną dyskusją o manipulacji tłumem. Z każdym tomem rozwijając myśl, że przestępstwa wiążą się z obywatelami na wysokich stanowiskach urzędniczych. Antropomorficzny kryminał kojarzy się z serią ,,Blacksad'' - ,,Grandville'' idzie w podobne rejony, nie brakuje erotycznych scen czy morderców z alibi. Zapuszcza się do miejsc o wątpliwej reputacji oraz zapoznając czytelnika z nieprzyjemnymi typami i kobietami femme fatale. Czekam na część piątą, bo seria trzyma wysoki poziom i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Tytuł: Lazarus
Rok wydania (premiera): 2013-2017 (Tom 1-5)
Rok wydania (Polska): 2015-2017 (Tom 1-5)
Wydane jako: Seria (liczba stron: 112 - Tom 1)
Wydawca: Taurus Media (Polska)
Gatunek: Sci-Fi
Scenariusz: Greg Rucka
Pierwszy tom nie zachęcał do dalszego czytania - był krótkim wprowadzeniem, a cena okładkowa zwalała z nóg powodując konsternację na twarzy. Kiedy sięgnąłem po część drugą - odetchnąłem, bo seria nabrała rozpędu i dzisiaj trudniej mi żyć z myślą, że zrezygnuję z czytania postapokaliptycznej wizji świata, gdzie Rodziny przejęły kontrolę nad populacją zarządzając dostępnym materiałem. Świat został podzielony - nie według działań politycznych czy granic geograficznych, lecz poprzez finanse. Tylko najbogatsi dysponują ludzkim życiem. Jeśli ktoś ma coś do zaoferowania - zamożna rodzina pomoże, będą z nimi współpracować. Ci, którzy nie mają nic, są nazywani odpadami. Zazwyczaj bezużyteczni dla kogokolwiek, więc nikt nie przejmuje się ich losem. Jest to komiks na pewno nierówny, gdzie obok zaskakujących pomysłów wtrącają się klisze, które niszczą przebieg fabularny oraz zniechęcają do śledzenia dalszych wydarzeń. ,,Lazarus'' ma jednak niezaprzeczalną zaletę - charakterystyczną bohaterkę o imieniu Forever, która ciągnie scenariusz w górę. Jest genetycznie zmodyfikowanym Łazarzem (czyli posłannikiem Rodziny). Niby stroni od emocji, żeby wykonywać swoją pracą rzetelnie i bez wątpliwości, lecz zaczyna dostrzegać luki w nowoczesnym systemie. Ma prawo posądzać ojca o kłamstwo, a wrogów wziąć pod nawias. Mimo, że jest prawą ręką Rodziny, porusza się po otoczeniu z osobistym kodeksem. Nie brnie na ślepo. Myśli i walczy jak wojowniczka z misją. Jej powściągliwy charakter gryzie się z coraz większym podejrzeniem o rodzące się uczucia zmuszające ją do przewartościowania wpojonych ideałów. To, co zachęca do czytania ,,Lazarusa'' jest niczym innym, jak zmienność tematu. Każdy tom, to oddzielna historia. Pierwsza księga skupia się na przedstawieniu bohaterki oraz jej dramatycznej roli, którą przyjęła bez sprzeciwu, drugi tom bacznie obserwuje ludzi z marginesu, a trójka z wielką dbałością o pietyzm przygląda się Rodzinom i ich członkom - zważając na relacje panujące między łazarzami. Czwarty przynosi przełom we władzy, a piąty czeka w kolejce. Nie jest to arcydzieło czy komiks, który będziesz polecał wszystkim znajomym w okolicy - raczej zachęcę pesymistów, którzy lubią historie z gruboskórnymi draniami, co zaczęli nadużywać potęgi militarnej, jaką osiągnęli poprzez bogactwo. Stawia ważne pytania w obliczu kataklizmu, jak żyć w czasach, gdy choroby czy słabość fizyczna wyklucza cię z hierarchii. ,,Brudny'' kadr podkreśla groźne środowisko pełne bandytów czy łazarzy gotowych wyciąć w pień buntowników.
Tytuł: Orły Rzymu
Rok wydania (premiera): 2007-2016 (Tom 1-5)
Rok wydania (Polska): 2013-2017 (Tom 1-5)
Wydane jako: Seria (liczba stron: 60 - przypada na jeden tom)
Wydawca: Taurus Media (Polska)
Gatunek: Historyczny, Przygodowy
Scenariusz: Enrico Marini
Fresk historyczny. Rozerotyzowany, krwawy, pozbawiony cenzury, bez ugrzecznienia. Nie jest to jakaś wybitna saga o czasach Imperium Rzymskiego, choć dotyka klasyczne motywy konsulatu i młodzieńców przepisowo trenowanych na spartańskich warunkach. Główna oś fabularna skupia się na dwójce żołnierzy, braci związanych przymierzem krwi. Los zechce, by przyjaciele stanęli po przeciwstawnych stronach frontu w wyniku wojny Rzymian z Germanami. Obaj zostali wychowani i wyszkoleni przez Tytusa Waleriusza Falko i jego pomocnika Volcanusa. Obaj przeżywają erotyczne przygody oraz uczestniczą w bitwach, które przynoszą im chwałę: sprzymierzeńców i zarazem wrogów. W ,,Orłach Rzymu'' natkniemy się na sztandarowe wątki znane z pozostałych dzieł historycznych, więc nie brakuje zakulisowych spisków, gigantycznych aren z wyścigami rydwanów, zazdrość kobiet o inne kobiety, wszechobecnej rozpusty i żargonu grecko-rzymsko-germańskiego. Mamy nieodżałowane przepowiednie i przesądy barbarzyńców. Dobra okazja dla osób zajmujących się historiozofią, ponieważ przypomina, jak żyło się w starożytnych epokach oraz jak legioniści stawali się Primus pilus (centurionem o najwyższym stopniu w rzymskim legionie).Francuska seria komiksowa nie doczekała się finału. Z tego co wiem - ma powstać część szósta. Nie wiem, jak kończy się tom piąty, ponieważ skończyłem czytać na trzecim, ale ,,Orły Rzymu'' trzymają fason. Walki bojowe nie przesłaniają osobistych konfliktów czy starć pomiędzy zdradzanymi sojusznikami. Erotyczna gra, w którą wplątani są bohaterowie niejako komentuje niezaspokojony głód rzymskich senatorów i ekwitów. Wyuzdani na takim samym poziomie, jak żołdacy podczas bitew upajającymi się krwią wrogich oddziałów. Nie zapisze się złotymi głoskami w historii komiksu, jak ,,Strażnicy'', ,,Maus'' czy ,,Incal'', ale oferuje interesujący portret zgniłej Italii ze starożytności.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz