Niezwykły to western - odcinający się od zgubnych szablonów, z etycznym finałem oraz poprzecinany zgrabnym pościgiem za zbiegami. Jako miłośnik szerokich stepów, głębokich wąwozów i małych miasteczek otrzymuję kaloryczne składniki na talerz w druzgoczącym dramacie wojownika z zewnątrz, który zmierza ścieżkami na pokaz publicznej egzekucji. Naszym przewodnikiem jest Jim Douglas (w roli głównej stoicki Gregory Peck), który po przyjeździe do Rio Arriba oddaje pas i strzelbę w ręce zastępcy szeryfa, bo nikt nie prosi się o kłopoty oraz obcych, którzy przybywają z daleka bez powodu, żeby obejrzeć zgubne widowisko, jak wisielcy zostaną powieszeni na szubienicy. Sam wstęp jest wymierzony atmosferą oczekiwania. Z odmierzającym czasem do przybycia kata, ponieważ Jim zjawia się w Rio, tuż przed jego przyjazdem. Egzekucja planowana na drugi dzień sprawia, że Jim krząta się po mieście, zaglądając do szeryfa, wpuszczając nogi do salonu na whisky, gdzie w drzwiach wita go dawna znajoma Josefa (czarująca Joan Collins z czerwoną szminką na ustach), która dawniej miała ochotę na romans.
Jim ma ukryty motyw, dlaczego znalazł się daleko od domu, na jego ranczu doszło do zbrodni - jego żona została napastowana i zabita przez oprychów, dwóch gringos, metysa i latynosa, którzy pasują do profilu czterech banitów zamkniętych w celi pod bacznym okiem służbisty. Kiedy sprawdza, kim są panowie - żaden nie poznaje jego facjaty, a napięcie wynikające ze spojrzenia podpowiada zbirom, że może zamierza ich uratować w operacji po zmroku. Jakby oczekiwali na ,,cudowny'' ratunek i byli przekonani, iż ktoś nadejdzie, aby ocalić przed stryczkiem. Spokojny ton narracji pozwala nacieszyć się ciszą, zanim dojdzie do ucieczki w szczere pole. Kameralna obsada sprawia, że mamy czas poznać jedną i drugą stronę konfliktu. Pewnego siebie szeryfa, który nie zamierza zadawać za wiele pytań cudzoziemcowi z dalekiej krainy, Josefina pocieszona widokiem dawno nie widzianego mężczyzny chciałaby odnowić (wznowić) kontakt, Jim zrozpaczony stratą żony jest gotowy ruszyć w pościg, jak zbiegną z miasteczka w kierunku granicy Meksyku. Alfonso Parral (Lee Van Cleef), to jeden z więźniów, który ma żonę i dziecko, a mimo to skazany jest na wieczne potępienie.
Szajka złoczyńców, to pozorni mordercy. Latynos Lujan (Henry Silva), to zwiadowca, który robi za głowę w wywiadzie, i dostrzega, że Jim to twardy tropiciel, który nie pozwoli im odejść, zanim nie ujrzą kulki we własnym ciele. Porywczy Bill (Stephen Boyd) porywa miejscową panienkę jako zakładniczkę, aby mógł zaspokoić swój nałóg ,,posiadania'' kobiety. Zwariowani kryminaliści zdają sobie sprawę, że plan przebiega dobrze, do czasu, kiedy konwój z wściekłymi mieszkańcami nie postanowi oddać przywództwo chłodnemu Jimowi, który targany namiętnością zemsty śledzi przestępców z zapartym tchem, z lassem przy siodle, aby dopaść jednego ze zbirów i zawiesić na drzewie jako karę za użycie broni. Jest to klasyczne podejście do tematu - przyjeżdża nieznany jeździec, dzieją się rzeczy poruszające gospodarzy, co prowadzi w tryb gotowości, aby doszło do niekończącego się pościgu, gdzie mściwość zaślepia rozsądek. Zdeterminowany Jim, to kalkulacyjna bestia - czekająca, jak wystraszyć poszukiwanych, żeby dorwać ich z zegarkiem ze zdjęciem ukrytym w spodniach, na którym widnieje obraz jego zmarłej żony z dzieckiem. Pytając za każdym razem, czy mordercy poznają ofiarę, i niczym sędzia wykłada wyrok.
![]() |
Fot. Estados Unidos |
To bolesny przypadek bohatera upadłego, który jest bardziej przerażający, niż sami oprawcy, co mieli wisieć z pętlą na szyi. To on staje się potworem tego dramatu, wraz z Billym czynią największe szkody, gdyż jeden z watażków dobiera się do Emmy, porwanej dziewczyny, za którą trwa pościg przez jej ojca czy męża. Szerokie horyzonty, oddalenia zza wzgórza, zwisający kadr nad wąwozem sprawia, że buduje napięcie przed uderzeniem. ,,Bravados'' unika prostego kina zemsty, jakich wiele, to mroczna sprawiedliwość kieruje bohaterem produkcji, który nie ma nic do stracenia, a jego spojrzenie podpowiada, że jest zdolny do wszystkiego. Rewizjonistyczny western z pytaniami o to, czy warto gonić do utraty tchu, aby wyrwać serce mordercom. Kto wie, czy to nie Jim staje się barbarzyńcą, co nie szuka odkupienia, lecz krwawej krucjaty. Wciąż pochłonięty przeszłością z dumnie wypiętą piersią pędzi przez kurz wydeptanej ścieżki na koniu, żeby dopaść mężczyzn, którzy nie przyznają się do okrutnego czynu. To już nie jest szlachetny wojownik ,,W samo południe'' (1952), a Lee Van Cleef nie gra cynicznego rzezimieszka poszukującego złota z filmu ,,Dobry, zły i brzydki'' (1966). Role się odwracają. Gregory Peck wciela się w zniszczonego mężczyznę, który odzyskuje wzrok, kiedy ponownie widzi nadzieję w Josefinie, a jego sumienie zaczyna tykać, gdy jego pościg zahacza o obsesję.
Utracona wiara w sprawiedliwość popycha go w mroczne okrucieństwo, do którego nie są zdolni panowie po przeciwnej stronie barykady - szczególnie dotyczy do Lujana, który marzy o powrocie do rodziny, podobnie jak Alfonso, który błaga o życie. Jego pytania o moralność czy prawo padają w samych dialogach, gdzie ksiądz w kościele wykłada mądrość o odpuszczaniu grzechów. Podobny motyw z wątpliwościami o naturze kary dla niegodziwców ujrzałem w ,,Zdarzenie w Ox-Bow'' (1943) - w staroszkolnym westernie, w którym jest mniej akcji, za to więcej dramatu sądowego. ,,Bravados'' radzi sobie lepiej jako gatunkowy wywrotowiec, bo równoważy postęp fabularny, zaskakuje, z jaką prostotą bohater wskakuje w siodło niemoralnego szeryfa, który zaślepiony zemstą dąży po trupach do celu. To inspirujący portret Dzikiego Zachodu, dokąd prowadzi nasza ślepota, która podważa wszystkie mity o wielkich kowbojach - cudownych mężczyzn z coltem w ręku, którzy nie potrafią zauważyć prostej rzeczy, jak stają się antybohaterami serii.
USA, 1958, 98'
Reż. Henry King, Sce. Philip Yordan, Zdj. Leon Shamroy, Muz. Lionel Newman, prod. Twentieth Century Fox, wyst.: Gregory Peck, Henry Silva, Joan Collins, Lee Van Cleef, Stephen Boyd, Albert Salmi
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz