niedziela, 19 maja 2024

Zaginione damy - Pomylona narzeczona


Jako zagorzały przeciwnik bollywoodzkich przebojów staram się unikać pretensjonalnych filmów z Indii, gdzie wkoło tańczą i śpiewają, jakby nie mieli nic do roboty. W zalewie męczących, wtórnych tytułów odnalazłem spełnienie na stacji kolejowej. Kiran Rao wyczuł temat zniewolonych kobiet przez zastraszające parytety, gdzie nowoczesność igra z laurką dla przestarzałych tradycji weselnych. Satyra na Indyjskie społeczeństwo, niepohamowany żart z konformizmu, z męskich łajdaków, z kobiecej kłamliwości, przygruchany przez obraz parującej lokomotywy. Komedia pomyłek to wdzięczny temat dla młodych nowożeńców, jak Deepak, co wyrusza w daleką podróż, który niechcąco zostawił wybrankę w przedziale bagażowym, ponieważ pomylił ją z żoną innego pasażera. Znerwicowany pan młody odkrywa w domu rodziców, że jego żona, to obca osoba, i niczym podrobiona laleczka stara się wykorzystać sytuację, aby zająć się niespełnionymi marzeniami.

Zhańbiony, upokorzony mężczyzna stara się odnaleźć ukochaną zgłaszając na policję desperacki akt ,,zguby''. Jego rozbawieni przyjaciele wezmą udział w ,,śledztwie'', ale sytuacja komplikuje się, gdy Phool ląduje na niewłaściwej stacji - nie wiedząc, gdzie znajduje się wioska narzeczonego. Zapomniała nazwy, skąd wywodzą się przodkowie Deepaka! Nieznajomość terenu sprawi, że zadekuje w nieznanej dzielnicy, spotka omyłkowo kalekę na wózku, co pomaga znaleźć schronienie, zanim porwą ją nieprzyjemni panowie wałęsający się po nocach. Do narracji wkracza skorumpowany policjant, który pobiera haracz za informacje, ściga przebiegłe lisice, kobiece złodziejki, a na dodatek drwi z przestępców i indyjskiej zwyczajowości. To film wywrotowy połowicznie, bo nie dociska gazu, gdy naśmiewa się z kobiecych ról do bycia żoną, jak postępowy feminizm wyparł równowagę pomiędzy małżeństwem z mężczyzną, a samodoskonaleniem i niezależnością. Samoświadoma Pushpy, czyli druga żona z przypadku, którą wyrwał Deepak z przedziału, to marzycielka, która chce wyrwać się z matczynej przeszłości - studiując w przyszłości rolnictwo na uczelni.

Filmowca łączy klasyczny Bollywood z autorskim komizmem, bo piosenki lecą w tle, niekiedy pojawiają się ckliwe sceny z dużych wytwórni, ale nigdy nie zapomina o swojej autonomiczności. Prowadzi nas po szalonej Azji - skacząc między podobnymi stacjami, jak kobiece pragnienia wzajemnie się wykluczają. Phool, to tradycjonalistka - zakochana po uszy w wąsatym jegomościu, dlatego rozpacza po rozstaniu, z kolei Pushpa korzysta z uroków ,,wolności'', ale nie unika odpowiedzialności. Jest pomocna dla ,,podrobionego'' męża, dlatego stara się znaleźć prawdziwą żonę, aby wynagrodzić go za to, że ją ,,porwał''. Wydaje się zabawne, i takie jest! Potrafi tryskać niepoprawnym optymizmem nie powtarzając beznadziejnych insynuacji, że patriarchat odpowiada za ograniczone role kobiet w społeczeństwie, za szowinizm czy za gangsterski klimat małych aglomeracji. Twórca mądrze podchodzi do wschodzących zmian, jakie zaszły od fałszywej czwartej generacji feminizmu, bo silnej kobiety nie determinuje przez wyimaginowaną rzeczywistość. Phool po utracie bezpiecznej przystani nie staje się parodią biznesmenów - przechodząc na stały etat niezmordowanej karierowiczki. Radzi sobie doskonale w nowym środowisku, pracując w herbaciarni, ale bez męża czuje się wybrakowana - tęskni za wspólnymi spacerami za rączkę. 


To komedia obyczajowa, która zaczyna się niewinnie - podmianka żony, kumoterstwo w policji, indyjski porządek wywrócony do góry nogami, kobieca uległość przepoczwarzająca się w delikatny bunt, ale potrafi znaleźć kompromis pomiędzy dzisiejszą niezgodą na dawniej zaaranżowane małżeństwa, a ucieczką do świata, który zaoferuje ci alternatywę, że nie musisz rezygnować z marzeń, aby odnaleźć szczęście i akceptację rodziny. Autor balansuje między słodkim mlekiem, bałaganem decyzji, a komediowym chaosem. Każdy przechodzi uroczą przemianę - ciumkający słowa policjant, który cedzi przez zęby zdaje się niezłym pomostem, który połączył chory świat zbudowany z męskiej dominacji i kobiecej słabości do kłamstwa, gdzie zdobne szaty to przykrywka dla materialnej pochodni, która chwali dawny blichtr, indyjskie przywiązanie do przestarzałych nawyków, bo przecież kobiety nie mogą się spełniać - muszą służyć mężczyźnie, jak ozdoba. Uprzedmiotowienie kobiet, to wciąż palący problem, ale oportunistyczna natura damulek nie pozwala rozwiązać gorącego tematu. W filmie robi za swawolny żart z tępych czasów, gdzie kobiety przestały rozróżniać różnicę między skrajną mizoandrią a równością płci. 

Nakręcony w Madhya Pradesh i osadzony w 2001 roku w fikcyjnym Nirmal Pradesh ,,Lost Ladies'', to niezła pocztówka z północnych Indii, zakonserwowanej społeczności, gdzie małżeńskie sari są błyszczące, jedwabne i związane z korzeniami, aby czerwony welon zasłaniał twarz ukochanej, jakby jej uroda miała zniewolić mężczyzn, co zawsze wydawało mi się nieprzyzwoicie zabawne. Pomimo pewnych uproszczeń, kilku przerysowanych postaci skrywa pokłady zapomnianego optymizmu, że nasze problemy wymyśliliśmy sobie sami - zapominając, że wojna płci, to tandetny wymysł kapitalistów czy lewicowych socjopatów. Ludowe pieśni pomagają odświeżyć targowiska, a smutne twarze podnieść na duchu. Zagubiona dama na stacji kolejowej, to niczym komedia romantyczna w czasach, gdy feminizm wyparł naturalny rytm kobiety. 

Indie, 2023, 124'

Reż. Kiran Rao, Sce. Biplab Goswami, Divyanidhi Sharma, Sneha Desai, Zdj. Vikash Nowlakha, Muz. Ram Sampath, prod. Jio Studios, Aamir Khan Productions, Kindling Productions, wyst.: Nitanshi Goel, Savita Malviya, Sparsh Srivastav, Govind Lovaniya, Bharti



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz