piątek, 26 kwietnia 2024

Andrea się rozwodzi - Europejski szlak



Dla wymagającej publiczności ,,Andrea się rozwodzi'' stanie się tytułem obowiązkowym, gdzie tragikomedia miesza się z pułapkami życia na wsi. To smaczne, kryminalne połączenie libretto z melancholią małomiasteczkowych osiedli. Tytułowa Andrea jest prowincjonalną policjantką, która zamierza się rozwieść oraz marzy przeprowadzić się z małej okolicy do centrum miasta, bo jest wyczerpana kłótniami z mężczyzną w związku - chcąc podjąć wyższe stanowisko w uprawianym zawodzie. Nieszczęśliwie Andrea po baletach urodzinowych, po awanturze z mężem, prowadzi samochód, którym przypadkowo potrąci własnego ukochanego, przez co sytuacja stanie się napięta. Bo, jak to? Zabiłaś męża niechcąco? Dopiero co postanowiłaś rozwieść się z facetem, a ona już wykreśliła go z życia, dosłownie.

Austriacki filmowiec wyśmiewa się z dziwnych kolein naszej egzystencji. Jest kabareciarzem prowadząc po ścieżkach zwariowanych melodii europejskiego kina. Pijany mąż umiera, Andrea nie przyznaje się do błędu, więc ucieka z miejsca zdarzenia, a co zabawne, ktoś inny podaje się za oskarżonego. Gdyż do winy przyznaje się Franz, nauczyciel religii z lokalnej szkoły, naczelny alkoholik wsi - jest święcie przekonany, że potrącił męża Andrei. Cóż za urojenie, nieprawdaż? Niemal zbiorowe przyznanie się do przestępstwa, ale kodeks karny nie przewidział, że mitomani zaczną głosić senne fantazje z powieści kryminalnych. Malowniczy krajobraz zostaje przecięty przez sardoniczny zgrzyt, a miasteczko w Dolnej Austrii zamieni się w przykryte poczucie winy. Gdzie awans zawodowy Andrei zaczyna wisieć na włosku - bez możliwości powrotu do dawnej beztroski. Obrączkowana kobieta, chcąc nie chcąc, zostaje wdową. 

Twórca nie hamuje się - wywołuje szeroki zamęt w okolicach Sankt Polten. Wszczynając seksistowskie uwagi, drwiąc ze świętoszkowatej wiejskiej Austrii, co pozwala zrozumieć, skąd religijny kult pomieszany z procentami, gdzie smutek zdominował czyste sumienie, dlatego alkoholik wini się za coś, czego nie popełnił. Ma w sobie promyk czarnej komedii braci Coen, odnajdując się na wiejskiej teneryfie, gdzie widok zniewala, lecz serce cierpi przez popełnione winy, a rasistowska młodzież odwiedza lokalny bar. Jego groteskowa struna narracyjna komponuje się z cichym obrazem, gdzie samotność jednostki łączy się z nic nieznaczącym miejscem na mapie Ziemi. Bohaterowie tkwią w marazmie, stąd chęć ucieczki policjantki z wiochy do ulicznego gmachu. Śledzimy losy, jak kamera instruuje, czyli powściągliwie, na chłodno, z cyniczno-absurdalnym humorem, gdzie nikt nikogo nie oskarża o niemoralność, więc autor nie piętnuje postaw alkoholicznych, gdyż na prowincji piją wszyscy - niemal, jak w polskim dramacie ,,Tyle co nic'' wypływa bezradność wobec sił wyższych. Żarty punktują w cel, a twórca samoświadomie przeskakuje między chorą komedią, a niezdrowym dramatem. 



Muszę pochwalić obsadę, bo Birgit Minichmayr jest przekonująca jako w duchu cierpiąca służbistka, która nie chce, aby ktokolwiek został niesprawiedliwie osądzony. Poza tym drugoplanowe role dopełniają czar goryczy, tymczasowo dodają ognia do bezdusznej kamery, która rejestruje codzienność na wiosce bacznym, wykalkulowanym wzrokiem, a wyobcowane lokacje potrafią dopełnić niesłodki obraz monotonnej prowincji, gdzie myśli zagłusza się alkoholem. ,,Co świętujesz w dniu swoich urodzin?" ,,Że nie umarłeś w tym roku." Tak właśnie brzmią rozmowy między kolegami na komisariacie. Są ostre, wyraziste, niegrzecznie sprośne oraz zabawne! ,,Andrea się rozwodzi'' stosuje prosty patent, bo przekomarzamy się, jak w angielskich pubach, a jego czarne zabarwienie powoduje, że jako kryminał nabiera podwójnego ostrza, bo śledztwo wpada w morskie koryto kumpelskiego dialogu. Manewrując między komedią sytuacyjną, a zgrozą prowincjonalnej apatii. Gdzie toksyczna męskość konkuruje z kobiecą słabością do kłamstwa. A błaznowaci bohaterowie puentują rzeczywistość z jakością brzytwy. 

Film wydaje się kameralny czy skromny, ale to kino drogi poprzetykane zabawnymi komentarzami. Świetnie oddające brak namiętności w związku, przywiązanie do butelki, niechęć budzenia się w nowym dniu, błądząc po wiosce, gdzie każdy każdego zna, a ty marzysz wyprowadzić się z prowincji w trybie natychmiastowym szukając swojego wyobrażonego raju. To film idealnie trafiający w moje poczucie humoru, bo bywa gorzki, jak ciemna czekolada, a jednakowo dudni ironicznymi wstawkami oratorskimi, wraz z rolnikami na skraju depresji. Ostatnim takim dziełem, które powodowało, że nie mogłem przestać się śmiać - był niezależny projekt pod tytułem ,,LaRoy, Texas''. Gdzie zaczyna się klasycznym śledztwem, a kończy z dziurą w sercu.

Austria, 2024, 94'

Reż. Josef Hader, Sce. Josef Hader, Florian Kloibhofer, Hans-Christian Schmid, Zdj. Carsten Thiele, Kos. Martina List, prod. Wega Film, Golden Girls Filmproduktion, wyst.: Birgit Minichmayr, Josef Hader, Thomas Schubert, Robert Stadlober, Marlene Hauser



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz