wtorek, 12 marca 2024

Trzy na jednego #18

Kadr z ,,Apocalypse Clown''. 

Trzy na jednego, to seria, gdzie będę krótko omawiał najnowsze produkcje, które lecą w kinie, albo co gorsza - nie pojawiły się w polskiej dystrybucji. Na czym polega zabawa? - ano na tym, że zaczynam od historii, która podoba mi się najmniej, a trzeciego kandydata mianuję jako zwycięzcę zestawienia. Zakładam, że będą to mini-recenzje, czyli skrótowe podejście do opowiadania obrazów. Lapidarna forma, która ma zachęcić lub zniechęcić do oglądania.

 Kung Fu Panda 4

Być może jestem w mniejszości, ale uważam, że panda z numerkiem dwa była najlepszą w serii. ,,Kung Fu Panda 4'', to z kolei odpadek. Zbędny dodatek do trylogii, a spadek jakości wyczuwałem w trzecim odcinku (podobny problem z serią ,,Toy Story'', która po części trzeciej obniżyła loty). To katastrofa wieloletnich serii, które nie znają umiaru. To, co charakteryzowało Pandę: był dobry humor, wyraziści antagoniści czy postacie drugoplanowe. Wszystko poszło do kosza. Absolutnie każda część produkcji nadaje się na recykling. Słabe żarty, niefascynujący przeciwnik z umiejętnościami metamorfozy - zmieniający wygląd, jak kameleon, który nie jest inteligentnym wrogiem, lecz pustą wydmuszką. Nie czuć stawki ani zagrożenia ze strony oponentów. Uleciała lekkość, a humor odstawiony, jak zbiór kiepskich kawałów o blondynce. Przepadła kreatywność, a produkcja wygląda, jak niskobudżetowa animacja z małej, nikomu nie znanej firmy. Największym grzechem Pandy z numerem cztery jest przewidywalność zdarzeń, brak konfucjańskich odniesień, które charakteryzowały animację. Odarto historię z filozofii - został pusty szkielet wypatroszony przez animatorów i scenarzystów. 


Po - nasza wierna panda ogłasza się smoczym wojownikiem, który strzeże porządku. Pojawia się lisica Zhen o szpiegowskich inklinacjach i złodziejskim fachu, z którą wybierze się w podróż, by powstrzymać okrutną czarodziejkę - małą jaszczurkę o kamuflującym ciele. Niestety, ale historia nie daje żadnej gwarancji na sukces - lisica jest podstępna, więc łatwo domyślić się zdrady, nie ma duchowych rozterek, które cechowały poprzednie odsłony, epickość zmalała do skali mikro, a zagrożenia brzmią, co najwyżej na papierze, bo na ekranie prezentują się arogancko oraz sztucznie. Wschodnia kultura widoczna gołym okiem w pierwszych ekranizacjach wyparowała, jak woda gotująca się na piecu. Formuła serii przepadła, jak kamień w wodę. Fałszywy bubel, który nie ma nic wspólnego z azjatycką mądrością. Sceny walki chyba najgorsze w całej serii. Żart goni żart, ale są suche, jak nabijanie się z żarłoczności Po, który lubi dobrze zjeść. Osobiście - nie polecam. Wielki zawód, a raczej Kung Fu Zawód. 

USA, 2024, 94'

Reż. Mike Mitchell, Stephanie Stine, Sce. Jonathan Aibel, Glenn Berger, Darren Lemke, Muz. Steve Mazzaro, Hans Zimmer, prod. DreamWorks, Universal Pictures, wyst.: Jack Black (głos), Viola Davis (głos), Dustin Hoffman (głos), James Hong (głos)



Apocalypse Clown 

Były mordercze klauny z kosmosu, więc pora na mordercze klauny po apokalipsie. Histeryczna komedia. Na kwasie, gdzie chore odjazdy w Dublinie przeklinają dzień, gdy Bodo w fikuśnym aucie marzył o płonącym świecie. Trupa nieudanych klaunów wyrusza w chaotyczną podróż w poszukiwaniu siebie po tajemniczym wydarzeniu słonecznym, które pogrąża świat w anarchii

Jakaś dziennikareczka z telewizji o zapędach spiskowych szuka okazji, aby rozpowszechnić jakąś teoretyczną ,,prawdę''. Wielki Alfons - ex-klaun, celebryta ze szklanego ekranu szuka zemsty za dawne czasy chcąc odzyskać sławę i popularność. Problematyczny tytuł, bo co trzeci żart chybiony, a aktorzy mają problem z atmosferą produkcji. Niby bez spięcia, lecz zamiast oczarowywać kabaretowym skeczem - brnie w schematyczne skojarzenia z wymalowanymi artystami na twarzy. Którzy bywają upiorni, jak clown z ,,To''. Głównie dotyczy to panny pod makijażem, która ma zapędy psychopatologiczne, gdzie liże nóż, wydziera się gardłowym głosem, i przybiera kształt groteskowej wariatki z pomyleniem na tle natury nerwicowej.



Jest to satyra na show-biznes, na kompleksy upudrowanych cyrkowców, na media czy New Age, ale humor bywa przestrzelony, nietrafiony czy nadto wulgarny, żeby rozbawiać do rozpuku. Jakby twórca nie potrafił wyczuć, że pomylił zabawę z wygłupami, tanim przeklinaniem dla wykrzyknika zdań. Ma swoje momenty, lecz popada w niezamierzoną śmieszność, gdy świat zamiera, a jedynie cyrkowcy przeżyli, jacyś odklejeni fanatycy zieleni czy upośledzona dziennikarka za piątaka. Zabawa wahająca się między dobrym tripem z domieszką Red Bulla, a pokracznym skeczem z obleśnymi, niefantazyjnymi żartami, popadając w pułapkę monotonii oraz drwiny z tragedii ludzkości. Mieszane odczucia, bo ,,Apocalypse Clown'' nie wykorzystuje potencjału, szybko wpada w dołek, z którego trudno się wydostać, gdzie koło kręci się w koło, a żarty chybiają w tarczę naszej sublimacji. Irlandzkiej produkcji przydałoby się doszlifowanie repertuaru w wymyślaniu sztuczek dla gawiedzi. 

Irlandia, 2023, 102'

Reż. George Kane, Sce. Demian Fox, George Kane, Shane O'Brien, Zdj. David Grennan, Muz. Stephen McKeon, prod. Fastnet Films, BCP Asset Management, wyst.: David Earl, Natalie Palamides, Fionn Foley, Ivan Kaye



Bulion i inne namiętności 

Niczym uroczysta kolacja przy świecach. Gdzie zapach parującej zupy unosi w powietrzu rozkoszny aromat. W kominku rozpalony ogień, na talerzu omlet, na desce pokrojona cebulka, a dziewczynka zgaduje, jakie składniki ma obiad, gdzie grzybki, papryka wymieszana z polewanym winem podgryza podniebienie smakosza. Jakbym zerkał do programu kulinarnego, gdzie szykują nowe menu, przystawki dla gości. Na salę kinową powinno się wchodzić wraz z cateringiem, bo trudno usiedzieć na głodnego, gdy wokół potrawy, siekane warzywa, patelnia na oleju, a wino wzmaga trawienie po obfitym posiłku. Produkcja idealna dla łasuchów, którzy wpadli do kotła, jak Obeliks. Niespieszna ucieczka do kuchni, od frontu - przypatrywanie się, jak brzuchy rosną od nadziewanego boczku. Z miłości do jedzenia, gdzie romans kwitnie do receptur, wspólnego gotowania, częstowania wielmożnych panów, choć brzmi jak zarys objedzonych arystokratów, o zmanierowanym guście, to muszę przyznać, że zaspokaja pomysł na nowe dania. Rozsmakowujemy się, jak na ,,Uczcie Babette'' (1987), gdzie gosposia dumnie dorzuca szpik do zupy, lecz słabnie w oczach - ma dziwne zawroty głowy, omdlenia i kruche zdrowie, za to nie brakuje pasji do przyrządzania smażonych smakołyków. 


Niczym mistrz patelni z ,,Porwania Baltazara Gąbki'' w XIX-wieku. Sztuka posiłku. Kucharka jak kochanka gotująca z zacięciem, ale to mężczyzna wydaje się master chiefem w jadłodajni. Który zostaje zaproszony na przyjęcia u zamożnych rodzin. Czci dania, przystawki, a potem fajeczka po obiecującym lunchu. Brzmi mało interesująco? Nie ukrywam, że część widowni nie będzie zachwycona konstrukcją fabuły, gdyż, paradoksalnie, nie ma jej. To smakowanie świeżych przepisów, pieczenie na rondelku, zaspokajanie apetytu w trakcie seansu. Kochasz jeść? W takim razie ,,Bulion i inne namiętności'', to produkcja dla ciebie, ty mały Puchatku. Zaprasza do stołu głodnych, którzy chcą pichcić pyszności i zajadać się delicjami bez krępacji. Chcesz poluzować dietę? No, cóż. Nie ma lepszej opcji niż propozycja od wietnamskiego filmowcy. Wyszedłem, co prawda, przejedzony, ale to wyjście do restauracji o wysokim standardzie. Relaksujący tytuł, w sam raz na romantyczną kolację we dwoje, gdy wiosna zbliża się w kalendarzu, a my potrzebujemy odrobinkę napełnić brzuszek. Gwarantuję - reklamacji nie zgłosisz. Nie rzekniesz kelnerowi, że zupa była niedoprawiona, a wino kwaśne. Jedynie, co trochę przeszkadzało, to prześwietlone zdjęcia, które dopełniają za słodki urok opowieści, jakbym przejadł się bezem, wszędzie dodawał miód i szczyptę eliksiru miłości. Filmem roku nie zostanie, ale daje odetchnąć od codziennej pogoni za światem. 

Francja, Belgia, 2023, 135'

Reż. Anh Hung Tran, Sce. Marcel Rouff, Anh Hung Tran, Zdj. Jonathan Ricquebourg, Kos. Nu Yên-Khê Tran, prod. Curiosa Films, Gaumont, France 2 Cinema, wyst.: Juliette Binoche, Emmanuel Salinger, Benoit Magimel, Sarah Adler 



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz