poniedziałek, 11 marca 2024

Stopmotion - Zatrzymać klatkę


 Pełnometrażowy debiut Roberta Morgana, to groteskowy szlagier naszych traum: przed izolacją, lękiem, panicznym strachem przed samym sobą. Protegowaną jest Ella Blake, co to przysięga, że zakończy pracę schorowanej matki. Zamyka się w domku, aby pracować nad animacją poklatkową o cyklopach. Żmudna czynność wynikająca z przesuwania wyrzeźbionych postaci może doprowadzić do frustracji czy zniechęcania, ale efekt końcowy zachwyca widownię. Jako miłośnik plastycznych wizji z użyciem stopmotion miałem nie lada gratkę, aby obserwować ruch nieożywionej figury, która staje się upiorem w starym apartamencie. 

Ella niebawem zacznie mieć nowe zajęcie, używając plastelinowych kukiełek, na prośbę upiornej, zdziwaczałej dziewczynki, która zachowuje się jak młodsza siostra z rodziny Adamsów. W ruch idzie wyczerpanie psychologiczne artystów, którzy poświęcają czas i zdrowie, aby nadać małym ludzikom z plasteliny dynamiki, a wiadomo, że w kinie grozy muszą ożyć, aby siać postrach oraz spustoszenie. Niewinna zabawa w kamerowanie, układanie pionków na tekturowej scenografii, to rodząca się katastrofa i poprzepalane styki w ludzkiej głowie. Film niewątpliwie najlepiej prezentuje się w surrealistycznych scenach, gdy figurka zbliża się do ekranowych bohaterów, grzęźnie w ścianie albo traci modelowy kostium, aby stać się skrzywdzonym dziełem niepohamowanych autorów, którzy wykorzystują ręce do tytanicznej pracy - wykorzystując ożywione marionetki dla własnych potrzeb materiałowych. 

Artystyczne marzenia zostały uwikłane w opresyjny model rodzinny. Ella traci stopniowo rozum - pod koniec staje się figurą z wosku, która traci twarz na rzecz zbliżającej się manifestacji z obawy przed niespełnieniem familijnej obsesji na punkcie modelowych rzeźb. Kiedy zdrowie Suzanne pogarsza się, czyli stan matki - ona sama staje się niepokojąca dla otoczenia, a jej wyobraźnia płata figla, bo figurki z ekranu przybierają na sile, stosując pozy do ataku. W tym pokręconym horrorze, który nie stara się być jednoznaczny czy odtwórczy - koniec końców wpada w panikę i w błędną spiralę, aby maskotki nie czyniły realnego zagrożenia. To raczej zapowiedź niż oficjalny afront ludzkiej porażki. Na pewno jest wyjątkowy pod kątem tego, jak rutynowe prace oddziałują na artystów oraz mogą przynieść długotrwałe szkody. Wpływając negatywnie na zdrowie użytkownika zatracającego się w doskonałości. 



Pomimo usilnych nerwów, przybierających na wadze lęków - film Morgana traci impet na wczesnym etapie. Czuć, że sprawdziłby się w formie półgodzinnego dramatu o pracy animatora, która w pocie czoła układa na nowo sceny, aby dopracować własny projekt, żeby później pochwalić się przed publicznością. Jego intensywność szybko gaśnie, a gliniane istoty na miniaturowych scenografiach są pokraczne z natury. Trudno bazować na koncepcie, który wyczerpuje swój limit kreatywności w pojedynczych, zanimowanych scenach. Bywa szczodry w zastraszaniu czy złowieszczy, lecz fabuły starcza na dwadzieścia minut. ,,Stopmotion'' musiał bawić samego autora, skoro opisuje własne przeżycia, jaka udręka towarzyszy w układaniu materii organicznej. Wydaje się autoterapią, ale przez to zapomina o widowni, która nie odnajdzie w tej historii nic ponad to, co już wiemy od początku. Iż Ella traci opanowanie, zatraca się w groteskowej inscenizacji, gdzie ludziki z plasteliny przejmują nad nią kontrolę - zapominając o świecie zewnętrznym.

Makabryczne czyny działają w ujemnej tonacji. Odrażające gliniane cyklopy, lalki czołgające się po sztucznej scenografii, to ma wartość estetyczną, lecz historia popada w skonwencjonalizowaną rutynę. Ożywają, bo tak każe podświadomość kobiety, która nie radzi sobie z tempem pracy, długimi, powtarzalnymi ruchami, a sam horror paranoidalnej izolacji topnieje przez naszą świadomość, że są nieprawdziwe, wykreowane sztucznie na potrzeby rynku. Ella traci rozum zrażając do siebie chłopaka, przestając wierzyć w to, co widzi. Szkoda, że kreatywność filmu nie idzie w parze z roztapiającymi się rzeźbami - animacja poklatkowa wygląda imponująco i mogłaby zastąpić fabularny szkielet, który płynie po powierzchni. Za łatwo odszyfrujemy efekt końcowy, gdzie bohaterka traktuje pracę za poważnie, jakby stanowiła sens naszych starań. ,,Stopmotion'' wypada najlepiej, gdy stosuje entropię i popada w obłęd wykraczający poza logikę zdarzeń prezentując odjechane, nadnaturalne sceny, ale to urywki, które grzęzną w klątwie nad-ambitnych rodzin. 

Wielka Brytania, 2023, 93'

Reż. Robert Morgan, Sce. Robin King, Robert Morgan, Zdj. Leo Hinstin, Muz. Lola de la Mata, prod. Blue Light, BFI, wyst.: Stella Gonet, Aisling Franciosi, Therica Wilson-Read, Tom York



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz