niedziela, 18 lutego 2024

Muriel - Spotkanie po latach

 


Czy istnieje lepsza rekomendacja niż nazwiska, które wzbudzają podziw? Nie od dziś wiadomo, że jestem fanatycznie zakochany w twórczości Alaina Resnais - jednego z najbardziej enigmatycznych filmowców w historii francuskiej kinematografii. Przeplatającego szybkie cięcia montażowe z maestrią zaglądania do głów, w których kryją się sekretne komnaty. ,,Muriel'', to niestandardowa kameralna opowieść o pamięci, okrucieństwie wojny, i miłości, gdzie romans nie zdążył wybrzmieć w relacji. Po fantastycznym debiucie ,,Hiroszima, moja miłość'' (1959) łatwo zauważyć, że Resnais przez całą karierę będzie świadkiem, jak nasze wspomnienia igrają z konfabulacją, a wewnętrzne przeżycia wpływają na postrzępione obrazki z teraźniejszości. 

I chociaż cześć publiczności kojarzy autora z zabiegami formalnymi, które mogą przeszkadzać w delektowaniu się opowieściami, to ,,Muriel'' nieco wytrąca widza z czujności, bo zaczyna się normalnie, jak niespełniony romans, którego zatarło brzemię czasu. Helene sprzedaje antyki oraz spontanicznie zaprasza do domu byłego kochanka. Helene mieszka z pasierbem o imieniu Bernard, który walczył w Algierii, nie mogący pogodzić się ze śmiercią pewnej Arabki. Alphonse, podobnie jak pasierb, stacjonował w wojsku w wojnie o wolny Algier (który walczył o niepodległość), gdzie spędził gros ciężkich chwil, gdyż wyjazd z kraju oznaczał, iż porzucił Helene oraz marzenia o zamążpójściu. Spotkanie po latach ma zostać sposobem na odzyskanie straconych szans, przypomnieniem, jak czas zaciera uczucia, a jego miejsce zamieszkania zmieniło obudowę, gdzie strych został zastąpiony przez salon. Upływ wielu dni, tygodni oraz miesięcy sprawił, że to co dawniej wydawało się na wyciągnięcie ręki, czyli trwanie w błogiej chwili rozpalonej miłości wypłynęło na mielizny kurczącej się przyszłości, która nie przyniosła niczego dobrego.

Helene stała się wdową, ponieważ miała kogoś, gdy Alphonse czynił obowiązki w Afryce Północnej, pasierb z kolei wydaje się zamkniętym w sobie młodzieńcem, który wciąż powraca myślami oraz poprzez projekcje filmowe urządzane w domu, do czasów, gdy był służbistą z dala od Francji. Rozmyśla o tytułowej Muriel, o której nie wiele się dowiemy, bo Resnais, jak to ma w zwyczaju, woli nasze domysły oraz stopniowe układanie puzzli w kalejdoskopie wspomnień cudzych życiorysów. Niezobowiązujące spotkanie stanie się więzieniem przeszłości, w której roztrząsa się dawne niepowodzenia (list wysłany do ukochanego nie trafił w ręce Alfonsa), wspomnienia urojone mieszają się z traumą post-wojenną. Gdzie oglądamy czarno-białe zdjęcia, a projektor wyświetla burzliwe losy w Algierze. Pozując na styl dokumentalny. Z pozorów wyłania smutek za utraconą przeszłością, lecz zagląda dalej niż za lustrem fałszywej pamięci, która zostaje przetarta przez własny scenariusz uczuciowy. Jakby problemy sercowe chciały wyprzeć przeszłą rzeczywistość i zmienić bieg historii, gdzie namiętność góruje nad rozsądkiem. 

Jego kameralna struktura przypomina późniejsze wyczyny filmowca, jak ,,Melodramat'' z 1986 r., gdzie nie wiele dzieje się w kadrze, ale za to paruje niewypowiedzianymi słowami, złamanymi sercami oraz pamięć, która zwodzi naszych bohaterów. Bo, w rzeczywistości jesteśmy świadkami naszego mitomaństwa, gdzie wymyślamy sobie narrację z przeszłości, aby nasze pragnienia korespondowały z obecnymi uczuciami, dlatego Alfons w ,,Muriel'' wydaje się, że część faktów zmyśla na potrzeby podkręcania swojej tragedii wewnętrznej. Jest to zmysłowe, pokręcone, ale jakże ludzkie, bo jest ofiarą własnych, niezaspokojonych ambicji. Chciał poślubić Helene, ale wojna przeszkodziła w zamiarach, zaś sama Helene też coś kręci i nie do końca potrafię zaakceptować fakt, że nie ma jasnej deklaracji, czy go kochała, czy tylko nazmyślała oraz nazwała swoje uczucia, aby nie czuć się samotną. Skomplikowane to, jak zaburzenia w klatce piersiowej, gdzie sercu zaaplikowano depresję dwubiegunową. Nie wiesz, czy to prawdziwe, czy tylko zaburzenie, przykre urojenie zdeptane przez czas. Jak odróżnić, to co było dawniej autentyczne, od tego, co jest obecnie mglistym wspomnieniem, z dziurami w pamięci?


Dlatego autor sprytnie buduję tę opowieść kroczek po kroczku, z czasem szalejącym montażem, który przypomina, że francuska nowa fala uwielbiała eksperymentować z formą. Na szczęście ,,Muriel'' tylko w kilku momentach przyspiesza z wyświetlającymi się kadrami. To dobrze, bo to małe dzieło, gdzie nie potrzebne są sztuczki, które Resnais dopracował w późniejszych produkcjach, jak ,,Opatrzność'' z 1977 r., gdzie ukazuje stan świadomości pisarza poprzez liczne sztuczki montażowe. To nie jest produkcja, która jasno zaalarmuje, w co masz wierzyć, co jest prawdziwym, duchowym przebiegiem po przeszłości, a co naddatkiem do rzeczywistości. Kto zmyśla, i w którym momencie - musisz stopniowo sam dochodzić do faktów. Jak detektyw biegający za tropami uczuciowymi. Choć jedno nie unika pewności - nikt nie uciekł przeszłości. Bohaterowie dramatu mierzą się z okrutną trajektorią czasu, która wystrzeliła w nich pociski, gdzie wojna stłumiła żądze, zagubiona Arabka (czy to Muriel - nie odpowiem) jest również echem przeszłości, czy postrzępioną wyobraźnią, która szuka ocalenia w teraźniejszości? Gdyż Bernard wiecznie skupia się na dawnych emocjach, non stop kameruje i kolekcjonuje wspomnienia, jakby bał się utraty pamięci oraz poczytalności? 

To zagadkowe kino, jak wszystko, co tworzył Alain Resnais - jeden z największych magów XX wieku, którego pokochałem od pierwszych projekcji. Wymagający, trudny, ale niezwykle satysfakcjonujący. Gdzie piętno przeszłości stale nawołuje poprzez prywatne deklaracje, wojenne zawierusze, gdzie awangardowy montaż wzmacnia niepokój i poruszenie, gubiąc się między pamięcią krótkowzroczną, a pamięcią długodystansową. Bohaterowie, co prawda są niezmiennie trudni w ocenie - prawdopodobnie nie budzą empatii, ale budzą demony z przeszłości, które nie chcą zniknąć sprzed ekranu. 

Francja, Włochy, 1963, 115'

Reż. Alain Resnais, Sce. Jean Cayrol, Zdj. Sacha Vierny, Muz. Hans Werner Henze, prod. Alpha Productions, Argos Films, Dear Film Produzione, wyst.: Jean Daste, Claude Sainval, Jean-Pierre Kerien, Jean-Baptiste Thierree



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz