niedziela, 28 stycznia 2024

Żegnaj Julio - Konflikt w Afryce















Produkcja pierwotnie pojawiła się na festiwalu w Cannes, niedawno mieliśmy okazję zobaczyć ,,Żegnaj Julio'' na pokazie AfryKamera, który odbywa się w kilku miastach w Polsce, jak Warszawa czy Kraków. To dosyć interesujące, że otrzymujemy nieoczywisty portret Afryki, o której mało wiemy, bo media głównego nurtu nie nakreślają sytuacji politycznej w tamtym regonie państwa trawionego przez szalonych Islamistów, którzy prześladują południe uważając czarnych za złodziei czy niegodziwców. Wiem, że na blogu poruszam coraz częściej tematy polityczne, ale ,,Żegnaj Julio'' jest filmem potrzebnym, bo pokazuje, do czego prowadzi wrogość, nietolerancja oraz uprzedzenia. Choć zabawny jest fakt, że w głównej roli występuje supermodelka Siran Riak, aby odciążyć powagę sytuacji. 
Akcja filmu rozpoczyna się w Sudanie w lipcu 2005 roku, zaledwie sześć miesięcy po podpisaniu traktatu pokojowego w Naivasha, który zakończył najdłuższą wojnę domową w Afryce. Wojna wysiedliła miliony, z których większość przeniosła się do Chartumu, głównie pracując fizycznie i za płacę minimalną (jak to w podłych miejscach na Ziemi). Pewnej nocy Mona, zamożna emerytowana piosenkarka, niechcąco potrąca samochodem dziecko oraz bezkarnie odjeżdża. Obarczona poczuciem winy (ma kobieta sumienie, to na pewno), potajemnie szuka rodziny ofiary, aby zaoferować jej jakąś rekompensatę. Mona odczuwa ulgę, wiedząc, że chłopiec, o imieniu Daniel, wciąż żyje, nie jest jednakże w stanie przyznać, co naprawdę wydarzyło się feralnego dnia, więc będzie to napięta tajemnica dla obu pań. Zamiast tego oferuje jej pracę jako pokojówka. Julia przyjmie propozycję w dalszej fazie nakręcającego się scenariusza. 

Mamy wyraźny podział na Arabów z północy, którzy nie tolerują i prześladują południową klasę robotniczą. Mężczyzna z południa zostaje omyłkowo zabity przez Araba. Później nadchodzi policja, która wyciąga z kieszeni dowód osobisty. Ale jak to w Sudanie - policja jest skorumpowana, więc broni Islamistę z północy. Żona zamachowcy o imieniu Mona przekupuje strażnika państwowego, w konsekwencji czego otrzymuje z powrotem dokumenty osobiste męża kobiety, który został zamordowany. Więc małżonka Araba postanawia sprowadzić z południa Sudankę o imieniu Julia oraz jej syna, Daniela, jak wspominałem, aby oddać to, co jej i powiadomić o sytuacji. Od tej chwili zaczyna się riposta, jak segregacja rasowa czyni zło w szeregach nieuporządkowanego Sudanu. Mamy bardzo drażliwe tematy o religii, polityce czy braku intymności w małżeństwie. Odzwierciedla efekt walki między secesjonistycznymi bojownikami na południu, a rządem w Chartumie na północy, która trawi Sudan od dziesięcioleci. Pomimo nieuczciwości (pamiętajmy, że potrąciła Daniela, o wypadku, do którego się nie przyznała), związek Mony z Julią przeradza się w prawdziwą przyjaźń, zwłaszcza gdy jej małżeństwo się rozpada.


 Ich wspólna, rozczulająca miłość do śpiewu prowadzi je do Josepha, radykalnego, separatystycznego żołnierza, który jest zdeterminowany, aby promować głosowanie za niezależnością polityczną i wykorzystać swoje powiązania wojskowe, aby pomóc Julii odkryć, co naprawdę stało się z jej mężem. Historia brzmi, jak ze ,,Sprawy dla reportera'', ale wierzcie, lub nie, cała historia skupia się głównie na osobistych relacjach kobiet, które nie mają łatwo przez męską dominację. Konflikt etyczny czy religijny jest ważny dla wydarzeń, ale widać, że twórca nie chce robić wyłącznie moralitetu - przerzuca ciężar gatunkowy na wysublimowany dramat płci pięknej. Co z tego, że Mona jest z bogatej dzielnicy, skoro ma męża, który nie jest godnym zaufania mężczyzną. Julia - wiadomo, pochodzi z południa, z tej biedniejszej strefy, ze slumsów, więc wie, co to bieda i życie na uboczu. Powszechny rasizm muzułmanów z północy przeraża widza, i zastanawiam się, jak to możliwe, że mamy XXI wiek, a ludzie zachowują się, jak zwierzęta, które nie potrafią, jak przystało na istotę rozumującą, dyplomatycznie rozwiązywać konfliktów między ,,wrogimi'' plemionami. Jest to upośledzenie mentalne, które widać trawi ludzkość bez względu na to, jakie mamy czasy. 

Gdzie chrześcijańskie południe jest potraktowane jak zaraza, którą trzeba wytępić. W wyraźnych podziałach kryje się jednak ziarenko nadziei, gdzie dwie kobiety - z przeciwnej barykady - nawiązują nić porozumiewawczą oraz daje światło, że wszelkie segregacje są bezużyteczne czy krzywdzące. Mona bez cienia fałszu oferuje jej pomoc, sponsoruje edukację Daniela (czyli syna Julii), który, nieświadomie, stanie się podopiecznym mordercy jego ojca. Jest to niepokojące, ale scenariusz nigdy nie wchodzi w pułapki przesadnego dramatu, który ma robić krzywdę widzowi stosując tanie zagrywki. Raczej pokazuje patologię trzeciego świata, gdzie seksizm nie przestał być w modzie, gdzie inność traktuje się jak chorobę czy buduje jakiś irracjonalny strach przed obcymi. Jest to odwieczny konflikt rasowy, który nie chce zostać obalony przez społeczność. Konserwatywni mężowie wyrządzają więcej krzywd bezbronnym kobietom, niż im się wydaje, a dzieci pozostają w pułapce systemu, który wychował zbrodnię przez nieumiejętność odróżniania jednostki od uprzedzeń do południa (który w oczach muzułmanów jest gorszy). Film opisuje może nadto rzeczowo oraz bardzo osobiście, ale nigdy nie popada w śmieszność, bo próbuje przełamać trudne tematy dla szerokiej widowni (również z Europy). Nic zaskakującego, że produkcja okazała się sporym hitem w Egipcie, bo widać, że twórca rozumie dzisiejszy świat, który nadal boryka się z problemami, co powinny dawno zostać zakopane na dno skalanego prymitywizmu oraz zniesione przez szczerą empatię. 

Padają chwilami mocne słowa, jak ,,Wojna nigdy się nie kończy. Jutro zacznie się od nowa'', bo w Sudanie sytuacja jest wiecznie napięta, gdzie eskalacja rasizmu czy uciskanych kobiet w imię fałszywej miłości zostaje palącym problemem Afryki. Jest to ważny głos w kinie, dlatego, gdy ujrzy światło dzienne na polskich salach kinowych - pędźcie czym prędzej, bo jest godny promowania. Bigoteryjne uczucia północnych Arabów do południa są wstrętne, gdzie nieuczciwość jest wychwalana. Mimo to mamy jakąś odskocznię od tego przeklętego klasizmu i jest odrobina pokuty oraz współczucia, choć niestety ostatnia scena nie napawa szampańskim humorem. 

Sudan, Egipt, Niemcy, Francja, Arabia Saudyjska, Szwecja, 2023, 116'

Reż. Mohamed Kordofani, Sce. Mohamed Kordofani, zdj. Pierre de Villiers, Muz. Mazen Hamid, prod. Vita Films, Barentsfilm AS, Red Star Films,  wyst.: Nazar Goma, Siran Riak, Eiman Yousif, Ger Duany

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz