piątek, 9 lutego 2024

Dobrzy nieznajomi - Przekleństwo narodzin

 


Po ,,Anatomii upadku'', ,,Mami Wata'' (nigeryjskim odkryciu na festiwalu AfryKamera) czy ,,Saltburn'' (osobiście nie polecam ze względu na ekshibicjonistyczny szum) - to produkcja, która podzieli widownię. Jedni będą zachwyceni, drudzy wyjdą zniesmaczeni uznając, że to telenowela z amatorskimi popisami na miarę ,,Aftersun''. ,,Dobrzy nieznajomi'', to efekt zmian w kinie artystycznym, gdzie dominują powolne, senne wpatrzenia za lustro czy tafli płynnej rzeczywistości. Ponieważ mamy do czynienia z ekwilibrystycznym kinem fantasy rodem z rodeo, gdzie romans między mężczyznami jest drugorzędny, a blok mieszkalny jest miejscem przeklętej kazi. Świat to dziwne, metaforyczne skupisko jednostek, które muszą wpasować się w otoczenie, albo przepadnąć na skraju izolacji od społeczeństwa. 

Takim bohaterem jest Adam - samotny, kulturalny, wrażliwy mężczyzna, który wydaje się, że społeczeństwo napiętnowało go przez pryzmat orientacji seksualnej. Jest gejem, który przyznaje się podczas wizyty w rodzinnej rezydencji. Jest scenarzystą programów TV, ale poza tym nie ma większego wsparcia. Jakiś miejscowy mężczyzna zaczepia go, oferując japońskie alkohole do wspólnego towarzystwa, i tutaj zapala się światełko niewiedzy, czy Harry - sąsiad - nie jest duchem, który snuje się za udręczoną duszą biednego, strapionego Adama? Ponieważ wielokrotnie, jako jedyny zauważa samotnego bohatera przemieszczającego się po ekranie. Nastrój wyobcowania wzmaga szklana tafla, która oddziela go od paralelnego świata. Jedynie Harry wydaje się postacią, która błądzi podobnymi ścieżkami, gdyż łatwo przejrzeć jego zamiary, jest homoseksualistą, który szuka wrażeń łóżkowych z drugim mężczyzną, którego mógłby pieścić na kanapie. 

Scenariusz, jak za czarodziejską kurtyną odkrywa, że rodzice Adama są zmarli. Spotyka się z nimi, ale w alternatywnej gałęzi rzeczywistości. Teraźniejszość zostaje przecięta przez przeszłość, w której dyskutuje z mamą oraz tatą, a ich mieszkanie jest pełne wspomnień. Strata ukochanych powoduje uczucie zagubienia - prawdopodobieństwo, że nigdy nie został zaakceptowany przez swoją seksualność, jest wielce oszacowana, w innym przypadku, po co miałby odnosić się do odległej przeszłości? Jego powtórne spotkanie z biologicznym ojcem wydaje się skokiem w czasie, aby rozwiązać problem tożsamościowy. Bez względu na to, jak postrzegamy homoseksualistów - Adam jest postacią, której nie sposób nie kibicować, choć jest to personalne wyznanie. To bohater anty-filmowy. Lekko płaczliwy przez nadwrażliwość, szukający dotyku w oczach matki oraz kochanka, jakby jego natura nie mogła się zdecydować, czy chce pozostać w okowach przeszłości, czy pójść z duchem samoakceptacji oddając się w ramiona drugiego mężczyzny, który tkwi w teraźniejszej bańce mydlanej. 

Film stopniowo ,,przełącza'' się między wymiarami, wpatruje się zza szybę iluzji, bo orientacji seksualnej nie zmieni, a małe dziecko zostało uwięzione w ciele mężczyzny, które nie chce opuścić pokładu. Wciąż odwołuje się do wspomnień, do dziecięcej intrygi, nie chce wypuścić małego brzdąca. Nie chce porzucić swoje dawne ,,okrycie'', swoje dawne ,,ja'' - wciąż czuje się jako mały chłopiec nie potrafiący odnaleźć szczęścia w dorosłym życiu. Szukający troski u wyrozumiałej matki, która pieszczotliwie głaszcze po dłoniach przy stole. Umawia się z Harrym w klubie dla gejów, wspólnie spędzają miłe popołudnie, i wydawałoby się, że sielska aureola kołacze ponad głowami postaci. Nic bardziej mylnego. Rodzice, to ledwie pamiątki po kartach z historii, jego partner zdaje się grą wyobraźni, gdzie poszukiwania bliskości z queerowym sumieniem wpatrują się w gwiazdy niepowodzeń. To mężczyzna zamknięty w szklanym bloku. Przez własne pragnienia, nie możność porzucenia dziecięcego futra. Niechęć do dorosłego świata, gdzie samotność zagląda w osamotniony pokój. Błąka się pośród szklanych alei, gdzie alternatywne drogi przecinają się i giną w natłoku rozmontowanej osobowości. 


Jest zagubiony w śmiechach swojego sąsiada, w porozumieniach z matką, z wycofanym ojcem, który zawsze, odniosłem wrażenie, jakby oddalony zza wzgórz. Zagląda do naszych łóżek, do naszej tożsamości płciowej, gdzie brawurowa odwaga wyważa drzwi niepostrzeżenie. To inspirujący film - zupełnie nieprzystający do świata, gdzie homoseksualizm kojarzy się ze zboczeniem, albo z masywną propagandą przez środowiska lewicowe. Gdzie nie otrzymujemy jednoznacznej odpowiedzi, czy to sen wyśniony w śnie, czy Adam jest wytworem scenariusza, który przywdział maski świata, który chce nas zaszufladkować przez wybrane role, tożsamość czy płeć. A przez to, że sięgamy pamięcią do roku 1987, czyli plagi AIDS - łatwiej zrozumieć, skąd panika o homoseksualne skłonności, gdyż ryzyko choroby przenoszone drogą płciową było znacznie wyższe niż obecnie. 

Przygnębiająca samotność Adama wynikająca z jego niezdecydowania, z ilości obranych dróg, których nie chce porzucić, bo nie otrząsnął się od śmierci rodziców - znakomicie podkreśla muzyka, która ma zagłuszyć jego smutek, z towarzyszącym partnerem o lekko manierycznej pozie. Za kamerą stanął Andrew Haigh, który słynie z gejowskich produkcji-  nie omija kiczowatych wstawek z popowymi utworami pokolenia queer, co były niepotrzebne, ale dotyczy to wielu produkcji arthousowych, jak wspomniany ,,Aftersun'', które nie do końca potrafią operować poetyką zawieszenia w czasie, jak to czynił niegdyś Antonioni. Zszargane struny obrazu zahaczają o ton anty-dokumentalny, bo co prawda, historia opisana jest w sposób telewizyjny, to jego moc oddziaływania jest znacznie szersza. Rodzice jako zjawy, Harry jako przypuszczalny kochanek z wycieczki samoświadomego snu, czy mieszkanie jako miejsce niebytu czy limbo znakomicie określa jego fantazję. Sposób, w jaki filmowca daje wskazówki, że to, co widzimy - jest jedynie przypuszczeniem nieodłącznej przeszłości zawitanej w teraźniejszości, która pomieszała tryby czasowe - oddaje pole manewru dla nieskończonej wyobraźni widowni, która żąda od kina czegoś więcej niż powierzchowności. 

Wielka Brytania, USA, 2023, 105'

Reż. Andrew Haigh, Sce. Andrew Haigh, zdj. Jamie Ramsay, Mon. Jonathan Alberts, prod. Blueprint Pictures/Fox Searchlight Pictures, Film4, wyst.: Andrew Scott, Paul Mescal, Jamie Bell, Claire Foy



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz