środa, 31 stycznia 2024

Three Minutes to Eight - Zakręcony w pętli

 


Zamiast standardowej recenzji podejmę się swoistej gry interpretacyjnej, mniej opowiadania o mechanikach, a więcej o paskudnej filozofii życiowej. To tytuł niszowy, jak większość gier wideo, które ostatnio ogrywam. Minimalna grafika, ograniczony dostęp do lokalizacji oraz pętla, która sprawia, że nie możesz wydostać się z labiryntu znaczeń, jak twórcy pogrywają z rekurencją oraz sposobem myślenia. Klasyczny mindset od producentów, którzy bawią się koncepcją pikselowych bohaterów na ekranie monitora. Zaczyna się niewinnie, bo w niedalekiej przyszłości. Budzimy się o 7:33, a gdy wybije 7:57 - umieramy z jakiegoś powodu. Chyba że znajdziemy rozwiązanie, jak wydostać się z pętli czasowej. 

Początek nie zwiastuje niczego okrutnego - żadnego ponurego żartu. Wstajemy, z łazienki wychodzi dziewczyna, zapalamy papierosa na balkonie, w lodówce jakaś kanapka, a po wyjściu z mieszkania witamy różne indywidua. Jakiś głos zza ekranu informuje nasze myśli (jako bohatera opowieści), co wypływają w postaci narratora, który prowadzi nas po zakamarkach umysłu, którego opętało zwątpienie. Gdyż po upływie czasu umieramy - i to w karkołomny sposób - a to jakaś kamera zamontowana na suficie spadnie nam na głowę, a to poślizgniemy się w korytarzu i zginiemy w niewytłumaczalny sposób. Po pierwszej przechadzce po mieście zdaję sobie sprawę, że wylądowałem w domu wariatów. Zabugowany robot, co jąka się przez wadliwe oprogramowanie, jakaś Azjatka sprzedaje jedzenie w budzie, starzec ogłasza zbliżający się koniec świata (i czemu to ma być tytułowa ósma?), mamy drugiego robota, który nie chce nas przepuścić do osobnej dzielnicy, a miejscowy lump posiada broń, którą możemy zdobyć, po odpowiedniej kombinacji narratologicznej.

Cel wydaje się prosty - za wszelką cenę wydostać się z pętli, która sprawia, że budzimy się na nowo w mieszkaniu. Pada deszcz, wstaję, dzwoni interkom, jakiś nieznajomy w słuchawce, chodzę po recepcji - dyskutując z robo-portierem. Spotykam dziewczynę, co wychodzi z łazienki, ale jakby odmieniona, bo ma okulary na nosie, których wcześniej nie miała. Tytuł płata figla, bo nasza ukochana raz ma czarne włosy, kiedy indziej blond, to pierwszy sygnał, że coś jest nie w porządku. Za każdym razem słyszę to przeklęte trzęsienie ziemi, więc pytam przypadkową panią, która zajmuje się handlem. Dowiaduje się, że straciła całe ramię, więc wygląda na niepełnosprawną. Pytam się, czy inni również słyszą grzmoty, i odpowiadają jednogłośnie, że owszem. Dochodzi do zaburzeń tektonicznych, ale w określonej, wyznaczoną przez igłę minutę na zegarze, bo czas ma znaczenie, i musimy pilnować, co robimy, aby nie wybiła 7:57, bo ponownie umrzemy, i zaczniemy opowieść od nowa. Próbuje przebudzić się z koszmaru oraz dociec, o co chodzi, i dlaczego zaczynam wariować, skoro widzę siebie, jak w lustrze. Widzę sobowtóra po drugiej stronie pokoju, co się wydarzyło? 

Tytuł nie daje żadnych wskazówek, jak wyrwać się z kajdan czasowych, ale krok po kroku, po błędach, zaczynamy rozumieć, że w to, co wierzymy, to wierutne kłamstwo. Chciałem uwierzyć, że jest szansa ,,przeskoczyć'' czas zgonu, jakże się myliłem! Wszelkie próby, aby manipulować pokrętłem czasowym spełzły na niczym. Hibernacja nie sprawi ratunku od zaklętej rzeczywistości. Facet w prochowcu, jak wyrwany z kina noir przypomina mnie. Dosłownie! Próbuję poskładać klocki, i dociec, dlaczego zatrzasnąłem się w pętli, która nie daje mi odetchnąć od rutyny. Kombinuję z komputerem, szukam haseł, przeglądam foldery, czy oszalałem, czy postradałem zmysły? Biegnę do sypialni, gdzie ma czekać dziewczyna, a tam tajemniczy gość z czarnego kryminału. Wiem to - to moje drugie ja. On również utkwił w tej grze, gdzie czas gra na niekorzyść gracza. Próbuję z nim porozmawiać, ale w innym wymiarze, w innej pętli zabija samego siebie, czyli mnie. 

A to raptem pierwsza godzina po odpaleniu tytułu. Błąkam się wśród odpowiedzi, czy jestem w ukrytej kamerze, jak bohater ,,Truman Show''? - czy jestem na żywo, nic nie wartym pionkiem, ku ucieszy producentów, którzy pogrywają sobie z graczem? No, w takim razie, zadarliście z niewłaściwym facetem! Zaraz was urządzę. Prędko odkrywam bolesną prawdę - jestem śmieszną postacią, która chce  wydostać się z pętli, gdzie wszelkie postacie, to podstawieni aktorzy, co recytują tekst zgodnie ze scenariuszem. Wiedziałem, to wszystko przykrywka! Jestem aktorem na scenie, o której nikt nie raczył poinformować. Lecz to nie wszystko - na pewnym etapie wmówiłem sobie, że jestem pracoholikiem, a moja dziewczyna, która wychodzi z łazienki nie istnieje! Dlaczego? Ponieważ jestem wariatem, a świat to jeden wielki psychiatryk. Skoro jestem aktorem, to znaczy, że mogę grać, kogo chcę. Jestem tym detektywem, który wygląda, jak ja, co rozwiązuje sprawy kryminalne. Jestem tym robotem, który ma zepsuty umysł, bo uwierzył, że mogę wydostać się z pętli, która pętlą być nie może. A dlaczego? Bo mój umysł nie pracuje prawidłowo!

Niedaleka przyszłość. Ponownie dzwoni interkom, wypalam papierosa, dziewczyna pyta się, czy wszystko gra, znowu wstrząsy, przechodzę do enigmatycznego miejsca, gdzie gra jazz, przy ladzie barman, ale dziwny, bo to android, a śpiewaczką jest, co zabawne, moja dziewczyna, która jest z kimś innym, ale w tym wymiarze - nie może być moją dziewczyną, bo przecież nie zaprosiłem loszki do wspólnego delektowania się koktajlem. Niedaleka przyszłość. Przeklęty interkom ,,Przestań dzwonić'' - pomyślałem! Lecę do windy, gdy zaatakują wstrząsy - otwieram tajne przejście, tam odkryłem, że jestem nic nie wartym aktorem, który gra w cudzej sztuce. Niech to się skończy, słyszysz twórco?! Zawsze istnieje jakieś wyjście, prawda? Niedaleka przyszłość, interkom, tym razem się buntuję. Nigdzie nie wychodzę. Zaczynam gadać do siebie (jak bohater sztuki) - ,,Co to znaczy wolność'', ,,Czy ktokolwiek jest wolny''? Zadaje sobie pytanie bohater owej sztuki, od której nie ma ratunku. Słyszysz mnie twórco, chcę się wydostać! Biegam po placu - deszcz zamienia się w śnieg, dowiaduje się, że skoro nie ma wytłumaczenia na nieskończoną pętlę - przypadkowy aktor podpowiada, że to sen. Jasne, najłatwiej wyjaśnić, że wszystko jest snem, a my gramy rolę szaleńców, którzy pragną wydostać się z zorganizowanego mechanizmu trawionego przez zegar. ,,Koniec świata jest bliski'' - bełkocze stary głupiec, ale może ma rację, może tak kończy się świat? Naszą klęską? Bohaterów, którzy nie potrafią wydostać się przez okowy przeznaczenia, przez nadpisany program, bo przecież świat jest zaprogramowany, a ja jak nicpoń wierzę, że mam coś do powiedzenia?


Niedaleka przyszłość. 7:33. Interkom dzwoni, dziewczyna zamiast czarnych włosów ma blond - czy to mistyfikacja pragnień? Wolę blondynki? Im bardziej pragniesz doznać olśnienia czy jasnej odpowiedzi, tym prędzej lądujesz na bruku, albo wierzysz, że jesteś robotem, jak inni, którzy mają zaprogramowane umysły, aby zginąć o określonej godzinie, tak po prostu, bez powiadomienia. Szukam wyjścia - nie ma, to labirynt bez klamek. Drwi sobie sztuka z własnych aktorów, z reżysera, z kostiumów, chce ci wmówić, że jesteś słaby, że nie podołasz, i nie znajdziesz wynalazku, choćby wehikułu czasu, aby uciec od minuty, co skazuje cię na wieczne potępienie. Znów pobudka, niech to wszystko się zawali. Przez dziwne okoliczności stałem się stary, posiwiałem - w końcu umrę jako starzec (pomyślałem), a nie w młodym wieku, gdy jest się gibkim oraz pełnym wigoru! Nawet wtedy nie odczułem ukojenia...

,,Three Minutes to Eight'' nie pozwala wykaraskać się z minuty zagłady. Jest jak hiszpański film ,,Zbrodnie czasu'', to pętla bez końca, w której nie odnajdziesz ukojenia, bo za każdym razem coś cię blokuje, a to wybrana rola, a to panienka, która nie wiadomo, czy jest twoją dziewczyną, czy sennym awatarem, przypadkowym kodem z serwera. To pułapka, która od początku pochłonęła w szpony samego gracza, ponieważ uwierzył, jak skończony idiota, że ma władzę nad jego twórcami! Nic z tego, to twórcy decydują, czy uznasz zakończenie za satysfakcjonujące, czy niepomyślne. I nie ma znaczenia, czy uważasz się za detektywa, za myśliciela, za robota, za pracownika pracującego po godzinach, czy masz dziewczynę, czy nie posiadasz, czy jesteś geniuszem, czy paranoikiem, który myśli, że został opętany przez zegar losu. To nie ma znaczenia, bo od początku, jak tylko kamera spadnie na twoją głowę albo popieści cię prąd o 7:57 - dojdź do wniosku, że jesteś tylko pionkiem w chorej grze pozorów. 

Estonia, 2023, PC 

Producent: Chaosmonger Studio 

Wydawca: Assemble Entertainment 


0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz