Sprawdzając zagraniczne fora czy recenzje - film został słabo przyjęty. Brak polskiej premiery również zaskakuje. Gdyż ,,Borrego'' sprawdza się jako medytacyjny śpiew nad chciwością, która donikąd nie prowadzi, roznosi zarazki współczesnego świata pogrążonego w chaosie dopalaczy, paskudnych narkotyków, które rozprzestrzeniają się szybciej niż dobra informacja w dzienniku telewizyjnym. Trafiamy w puste zakamarki pustyni, gdzie załatwia się brudne interesy. Na granicy Kalifornia/Meksyk rozgrywa się melodyjny thriller o ludziach, którzy nie chcą pakować się w kłopoty i robią coś przeciwko sobie - szczególnie Tomas, który miał zadanie przemycić morfinę czy kodeinę, ale rozbił się na głuchej przestrzeni, przez co spotkanie z antybohaterem stanie się przystankiem do zadawania pytań w racjonalność działań.
Zacznijmy od początku. Stykamy się z Elly - botanistką specjalizującą się w kwiatach. Sceneria objawiająca się w skałach oraz pyle, z dala od cywilizacji. Sygnalizuje tereny, po których będziemy się przemieszczać. Od pierwszych scen zostaliśmy ,,uwięzieni'' na pustej drodze obsypaną kamieniami, kanionami czy płaskowyżami. Kadry przecięte równinami, a zdjęcia kręcone w Almerii i na terytorium Hiszpanii. Do akcji wkracza Alex (w tej roli Olivia Trujillo) - tutejsza córka lokalnego szeryfa dbającego o porządek. Zapamiętajcie tę twarz, ponieważ będzie głównym nośnikiem opowieści - buńczuczna, ofiarna dziewczyna na motocyklu. Jej pewność siebie, to jakiś odłam buntowniczej natury młodzieży, która zamiast chodzić do szkoły - woli włóczyć się po pustkowiach i przemierzać mile w poszukiwaniu wrażeń.
Alex zaprzyjaźnia się z naukowcem od flory. Postanawiają się spotkać na drugi dzień, lecz w nocy - nasza nieustraszona Elly będzie świadkiem wypadku awionetki. Idzie sprawdzić, czy pilot przeżył katastrofę. Tymczasem ,,bandzior'' mierzy z pistoletu i wystrzela kule w trakcie ucieczki naszej profesorki od roślin. Pech chciał, że nie ucieknie - nie będę zdradzał, w jaki sposób przestępca dopadnie dorosłą kobietę. Można rzec, że od tej chwili - przechodzimy do sedna ,,Borrego''. Czyli do żmudnej wyprawy na piechotę - kierując się w stronę morza Salton (jeziora w Kalifornii). Osadzonego na terenach tektonicznych. Jeśli dobrze dedukujecie - łatwo wywnioskować ciąg dalszy historii. Zniknięcie Elly prowadzi do podejrzeń, a Alex ze swoim ojcem sprawdza tropy.
Kino Jesse Harrisa w dużej mierze koncentruje się na kwartecie. Skrzypcami są towary z nielegalnych źródeł - szmuglowanie narkotyków po pustyni. Oraz Tomas, który w dalszej części podróży okaże się najmniej szkodliwym kryminalistą w całej erze kinematografii. Altówką pozostaje Jose - utemperowany, zrównoważony ojciec i szeryf. Wiolonczelą w kwartecie Elly, która mimo niesprzyjających okoliczności zachowuje zimną krew i trzeźwość umysłu. Za to Alex, to najbardziej niepasująca postać do całego dramatu na pustyni Tabernas (gdzie kręcono film). Jej zawadiacki styl nieco dewaluuje wyciszony tembr narracji. Wprowadza zamieszanie, a kontemplacja cichych przestrzeni zostaje naruszona przez jej maszynę jednośladową. Cały pokaz niesamowicie przypomina spokojny ton książek Cormaca McCarthy'ego. Gdzie do władzy dochodzą ciche pogróżki, masywny piasek i socjopata, który nie ugnie się przed prawem. Odświeżona wersja ,,To nie jest kraj dla starych ludzi'', ale w mniejszej skali, bo skupiającej się na drodze Tomasa, który wszedł do gniazda szerszeni, a jego wrażliwość przegrała z agresją dzisiejszego świata.
Każdy, kto oczekuje brutalnego thrillera z okładek - będzie srogo rozczarowany. To powolna męka przez ciernie zdeprawowanego stanu, które wypluło sprawiedliwość i uczciwość w grze. Gdzie winni są ofiarą wolnej gospodarki, narkotyki stały się dochodowym biznesem, a sumienie zostało pokiereszowane przez osobisty wybór przetrwania w dziczy. Autor nigdy nie filozofuje, ale co rusz odhacza błędy ludzkiego myślenia. Szeryf jedzie na odsiecz nie znając strachu porażki, Alex chce zgrywać heroinę, ale nie rozumie, że to świat dorosłych z popękanymi stopami, a nie bajeczka dla dzieciaków, którzy myślą, że wiedzą wszystko. Jak na niepozorny nastrój opowieści, gdzie dominują żółtawo-brązowe barwy dostajemy solidny kawałek przerażającej sytuacji społecznej, w której znaleźliśmy się my, którzy nie rozumiemy, dlaczego rośnie pogoń za szybką gotówką. Gdzie młodzież wojuje bystrością oraz marzy prędko dorosnąć, a ci, którzy są uwikłani w prominentne biznesy - wiedzą, że jest za późno, aby odejść. I być może będę jedynym recenzentem, który dostrzega małe sygnały braku odkupienia, gdy zaczynasz bawić się opioidami - handlując uzależniającą trucizną.
Niespodziewanie nie wspominałem jeszcze o jednej postaci, która przebija się w zwiastunie czy na plakatach filmowych. Diabelski podmiot - destrukcyjny zabójca zjawiający się w centralnym układzie dramatu. Bezwzględny samozapłon, który niszczy dookoła przyjazny nastrój. Niczym kat, który dosięga sprawiedliwych i niewinnych. Rujnując względne bezpieczeństwo oraz burząc szepczący traktat narracyjny. Jego postać wzburza delikatny rys opowieści i podobnie, jak Alex - zakłóca spokój.
Choć, jak wcześniej wskazałem - film nie został potulnie przyjęty. Dostrzegam wady i pewne zagrania odtwórcze, natomiast, dlaczego miałbym iść ścieżką tych, którzy napisali negatywną opinię? Piszę z własnej perspektywy, i na tym polega dyskurs filmoznawczy - oddając przeciwległą retorykę. Musi obowiązywać wymiana zdań i różny punkt widzenia. Jeśli będę jedyny, który broni kino Harrisa - nie mam z tym żadnego problemu. Wciąż jestem ciekawy, czy pojawi się w polskiej dystrybucji. Czy zobaczymy go na dużym ekranie?
USA, 2022, 102'
Reż. Jesse Harris, Sce. Jesse Harris, zdj. Octavio Arias, muz. The Newton Brothers, prod. Abcde Pictures, Black Magic, wyst.: Lucy Hale, Nicholas Gonzales, Olivia Trujillo, Jorge A. Jimenez, Leynar Gomez




0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz