sobota, 21 marca 2020

Championship manager - Wyzwanie: Prowadzę SSC Bari oraz Real Sociedad (część czwarta - ostatnia)

Oto cel - triumf w Copa del Rey (w Hiszpanii). 


Nadchodzi czas podsumowań. Niechybny koniec zmagań w calcio. Nie chciałem dłużej ukrywać, że kierunkowo szukam nowego wyzwania, żeby nie dusić się w jednym środowisku. Na konferencji prasowej ogłaszam, że odchodzę z klubu po zakończeniu rozgrywek. Kibice zrozpaczeni, bo kto przejmie pałeczkę po polskim szkoleniowcu? Kandydatów brakowało, choć prezesi mają rok, by znaleźć godnego następcę. Nie miałem złudzeń, co do zmiany stanowiska - chciałem podjąć pracę w Boavista (w Portugalii) lub w PAOK (w Grecji). Odciąć się od Włoch i włoskiego towarzystwa. Tymczasem szatnia lekko sparaliżowana, bo wie, że znikam za rok. ,,Będę tęsknić, ale mamy coś do udowodnienia w Serie B''. Podjąłem nowe środki - ściągnąłem dwóch piłkarzy, którzy wzmocnią skład Bari. Z Benevento ściągam Tommaso Fantacci (najdroższy transfer za kadencji Krzyśka). Niechciany w Atletico Madryt gracz o imieniu Nicolas Schiappacasse trafi z wolnego transferu i odruchowo stanie się ikoną ataku. Tommaso Taviani: solidny atakujący będzie rezerwowym.


Nie wiedziałem, co zrobić z Chiti. Musiałem wyznać prawdę ,,Słuchaj, nie wątpię, że pomógłbyś drużynie, gdyby to było możliwe, ale jesteś za dobry na Serie C, lecz za słaby na Serie B''. Bolało, że jako szkoleniowiec musiałem przyznać, że nie nadaje się do pierwszego składu ani jako rezerwowy. Dałem do zrozumienia, że będzie lepiej, kiedy znajdzie sobie nowy klub, gdzie mógłby występować regularnie - Bari jest ukształtowane, a Chiti nie jest wystarczającym wzmocnieniem, zadowalającym zmiennikiem, by grać w koszulce Galletti (przydomek klubu). Smutne, ale nie mogłem okłamywać podopiecznego o jego roli w klubie. Nie miał za złe, że byłem szczery, co do jego przyszłości. Pierluigi Frattali ogłasza, że odejdzie na emeryturę piłkarską (niegdyś bramkarz pierwszego wyboru). Za rok zostanie asystentem menedżera w Udinese. Ostatnim wzmocnieniem ekipy pozostaje wielokrotny reprezentant Jordanii, czyli Anas Bani Yassen, który zastąpi niemal cały rok Michała Marcjanika z powodu wahań formy.

Podstawowa jedenastka na nowy rok? W bramce uwielbiany Davide Marfella, na prawym wahadle Giuseppe Giampaolo, na lewej obronie Tomasz Kupisz (uniwersalny, bo w Serie C grał na prawej obronie i na prawym skrzydle). Gorzej ze środkowymi obrońcami: Marcjanik i Nannini nieco obniżą loty, dlatego podstawowymi zawodnikami zostaną Giuseppe Esposito i sprowadzony za drobną kasę Bani Yassen. Na środku pomocy Manuel Scavone (u schyłku kariery), odkurzam piłkarzy, którzy cierpieli na ławce, jak Alessio Sabbione czy Andrea Schiavone, który regularnie zastąpi Alessandro Masalę na pozycji środkowego pomocnika defensywnego. I jako boczny pomocnik, fałszywy skrzydłowy - Tommaso Fantacci, który jest fantastycznym piłkarzem. Przechodzę na dwóch napastników: Roberto Casella z Schiappacasse zostają uwolnieni ze smyczy i mają punktować rywali. Niezastąpiony Michele Emmausso pohula na skrzydłach. Skład gotowy. Kapitanem pozostaje Tomasz Kupisz, który przejął zadania lidera po pożegnaniu Raffaele Bianco. Wiceliderem Emmausso, który zostanie wybrany zawodnikiem sezonu przez kibiców Galletti.


Każdy zadowolony z działań menedżera.



Naturalnie zaczynamy zmagania o puchar Włoch. W grupie stykamy się z Catanią, którą ogrywamy w wielkim stylu. Postanowiłem, że wchodzimy w turniej bez kompleksów, ale nasze zapędy zgubiły przedwczesne podrygi radości. Solidny remis zawsze z groźnym Empoli, ale fatalna porażka z Frosinone sprawi, że rzucę rozpiskami na ziemię w ramach protestu i niezadowolenia z pokazu. Chciałem się pokazać w pucharze, gdyż miałem ostatnią szansę, na jakikolwiek sukces we Włoszech, a tymczasem ulegliśmy w najgorszym momencie. Trudno - zapominamy o tragicznej w skutkach porażce, bo czeka liga i nie mogłem zawieść kibiców. Oczekiwania niewielkie - utrzymanie w lidze i zatrzymanie Massimiani w składzie. Mój cel? Wydostać się z Serie B i pokazać, że stać zespół na więcej niż tułaczka w drugiej lidze.

Premiera w Serie B lepsza niż na koncercie. Wyjazd do Perugii zakończony wynikiem 3:5. Dwa trafienia Scavone, cudowne strzały wychowanka Caselli i Emmausso. Dodatkowo samobój gospodarzy pomógł utrzymać korzystny rezultat. Kibice nie chcieli, żebym odchodził z klubu, ale postanowiłem i nie mogę odejść od decyzji. Drugi wyjazd zakończony pomyślnie. Potężne starcie ma miejsce w Vicenzi, gdzie Vicenza musi uznać wyższość Bari. Pierwsze trafienie Paolo Colombo, którego wyciągnąłem z rezerw. Kolejny wychowanek, który będzie wchodził na boisko z ławki. Buduję zespół na przyszłość, choć wiem, że nie będę miał wpływu na to, co stanie się z młodzikami, gdy odejdę. Pierwszy remis pada na San Nicola, gdzie pierwsze bramki zdobywają tacy zawodnicy, jak Kupisz czy Masala. Drugi remis z rzędu na wyjeździe z Ascoli, który wydaje się przykrą wpadką. Słabsze występy Scavone nieco niepokojące. Czyżby wiek emeryta dał o sobie znać?

Za chwilę nieuniknione spotkanie z Sampdorią, które spadło z hukiem z Serie A, a polscy piłkarze ewakuują się do innych klubów. Karol Linetty przeniesie się do Lazio, a Bartosz Bereszyński do Atalanty. Nasze starcie nie zakończyło się fiaskiem, ale polegliśmy różnicą jednej bramki. Kiepski występ prawego wahadłowego oraz nie najlepsza dyspozycja bramkarza sprawia, że polegniemy 2:3 na San Nicola. Techniczne uderzenie Roberta Caselli nie wystarczy na silniejszy zespół z południowych Włoch. Pierwsza porażka, ale nie bolała, bo mieliśmy świadomość, że to najmocniejszy zespół w lidze. Potem mocarne starcie z ambitną Cittadellą. Ofensywny spektakl zakończony kosmicznym wynikiem, bo 4:2 (po bramkach 11' Scavone, 20' Panico, 22' Fantacci, 28' Bani Yassen, 41' Vita). Pierwsza połowa spotkania wyczerpała obie ekipy. Niemniej intensywniej na wyjeździe z Carrarese. Dziewięć bramek w jednym meczu, czy to nie szaleństwo?!! Casella z podwójnym trafieniem, Scavone im starszy, tym lepszy, również z dubletem. Kiedy go zabraknie - będziemy wspominać, jak 35-letni zawodnik trzęsie w szeregach młodych ludzi. Terminator - niezniszczalny pomocnik z wydolnością dwudziestolatka.

Potem głupi, niedopuszczalny remis z Juventusem U-23. Lepiej szło na wyjazdach, bo zgarniamy trzy punkty ze Spezią. Nareszcie czyste konto, bez straty w bramkach. Bohaterem spotkania niezawodny Manuel Scavone. Na San Nicola wygrywam z nieprzeciętną Pescara. Tommaso Fantacci ratuje zespół od straty punktów i widzimy szanse na baraże w Serie B. Powrót na San Nicola szczęśliwy, choć podejmujemy jeden z najmniej przyjemnych zespołów w lidze, bo Brescie. Kupisz i Casella wyjaśniają rywalom, że jesteśmy ekipą, która rozpędza się, by otrzymać bilet na salony w Serie A. W listopadzie 2022 r. stykamy się z pogromcą walki o puchary, z Frosinone. Ledwie remis. Nie potrafię znaleźć recepty, jak uziemić zespół prowadzony przez Daniela Ciofani. Remis z Benevento rozczarowujący. Liczyłem na trzy punkty, a remis ratuje trafienie Schiappacasse. W końcu solidne zwycięstwo z Catanzaro, które cudem utrzyma się w drugiej klasie rozgrywkowej.

Cudem wygrywamy z Chievo, ponieważ czerwony kartonik otrzymuje Bani Yassen. Nieszczęśliwy mecz, bo kontuzję odnosi wiekowy Tomasz Kupisz. Starzeje się wahadłowy, potrzeba nowego nazwiska na lewą stronę, ale ów zmartwienie nie potrafiłem zatrzeć w następnej kolejce. Bez alternatywnych opcji skorzystałem z wychowanka klubu, by załatał dziurę po Tomaszu. Z Livorno ledwie remis, ale pomocnicy zagrali jedno z najsłabszych spotkań w sezonie. Bezbarwni i niekreatywni. Colombo z ławki na duży plus, pochwały dla Emmausso, zruganie Fantacci i Nannini, który nie radził sobie z presją jako środkowy obrońca. Obniżył loty w stosunku do poprzedniej edycji w Serie B. Końcówka roku to popis nieudolności oraz kontuzji zawodników z Bari: znowu kiepski, wymęczony remis na San Nicola. Tym razem ze świetnym Crotone (spadkowicz z Serie A). Alessio Sabione z pierwszym (i jedynym) trafieniem ratuje zespół od utraty punktów.

Świetny sezon wychowanka klubu: 29 występów (w tym dwa wejścia z ławki).
Piętnaście bramek, pięć asyst i raz wybrany zawodnikiem meczu. Średnia ocen 7.32.



Przerwa świąteczna. Ludzie pytają, co z moją przyszłością, i co z przyszłością klubu. Bari w dziwnym położeniu. Znajdujemy się na czwartym miejscu w tabeli i mamy realne szanse, by zaistnieć w wyższej klasie rozgrywkowej, a tymczasem trener zamierza odejść i wciąż ponawia apel ,,Słuchajcie, wiem, że kibicom, dziennikarzom i działaczom towarzyszy ekstaza, bo bijemy się o serię A i liczymy w stawce do samego finału, ale nie wiecie, dlaczego postanowiłem odejść, dlatego wyznam prawdziwy powód odejścia. Uważam, że wykorzystałem potencjał zespołu do absolutnego maksimum i nie jestem w stanie wykrzesać z siebie, ani z drużyny, choć o cal więcej. Jesteśmy na szczycie, a drugi powód jest mniej pocieszający dla sympatyków z San Nicola.Wypalam się we Włoszech, czuję, że muszę odejść - inaczej ściągnę Bari w dół, a tego byśmy nie chcieli. Z każdym miesiącem umacniam się w wierze, że powinienem odejść. Dostałem oferty z Portugalii i z Grecji. Przyjmę z otwartymi rękami nowe rozdania. Nie chcę, byście źle zrozumieli moje intencje. Uwielbiam tu być, cieszę się razem z kibicami, że dążymy do światowej czołówki, ale nie mogę udawać, że nie potrzebuję oddechu od włoskiej piłki. Nie chcę być linczowany za piękne cztery lata, które tutaj spędzam. Nie chcę być rozliczany z moich osobistych pobudek, chciałbym tylko, żebyście zrozumieli położenie trenera, że żyję w impasie i nie potrafię przeskoczyć pewnych zależności wewnętrznych. Mam nadzieję, że nie wyjdę stąd z głosami oburzenia i niezadowolenia, że opuszczam Bari w momencie, kiedy historycznie ma szansę zaistnieć w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech, to moja decyzja i pragnę jedynie, byście ją uszanowali. Dziękuję za uwagę, tymczasem chciałbym udać się do domu i pomyśleć o drugiej połowie sezonu''.

Kibice powoli godzili się z utratą szkoleniowca, piłkarze od pierwszego gwizdka uszanowali osobistą deklarację. Nowy rok niczym się nie wyróżniał. Szykowałem plany taktyczne, by utrzymać formę. Zaczęliśmy mało przekonująco, bo daliśmy się podejść na wyjeździe z Cagliari. Utrata punktów, ale bez nerwów. Nie pozwalam zawodnikom na wyniszczające emocje. Ale remis z Salernitaną nie mogłem zostawić bez niegrzecznego komentarza i w szatni nie daruje drobnych obelg. Wyświetlam upokarzające błędy. Pochwalam za to pracę zespołową, asekurację i błyskotliwy powrót do ustawień defensywnych. ,,Jest sporo do poprawy, ale winszuję dyscypliny taktycznej''. Gotuję się od środka, kiedy na San Nicola remisujemy po raz wtóry. Perugia niebezpiecznie punktuje wady mojego zespołu. Kibice martwią się o dyspozycję, że moje deklaracje o odejściu z klubu psują wyniki oraz morale. Uspokajam, bo nie tracimy możliwości na awans. Potem jeszcze jeden prymitywny remis z Cittadellą i oczekiwanie na przełamanie.

23 stycznia 2023 r. rozbijamy mur nietrafionych spotkań. Na San Nicola wielkie święto, bo zgarniamy trzy punkty po zwycięstwie nad Vicenzą, gdzie Fantacci, Emmausso oraz Masala błyszczą w reflektorach. Ale chwilę później drobne rozczarowanie, bo wyjazd kończy się remisem z Regginą. Mamy problem, żeby zdusić rywali w zarodku. Ofensywne ataki wyglądają rozrywkowo, ale cierpi defensywa, gdy otwieramy się na kontry czy groźne ataki po stracie piłki. Ciężki orzech do zgryzienia, ale zostaje przy ofensywnym naporze. Przełamanie z Ascoli na 2:1. Emmausso oraz Fantacci z kolejnym trafieniem. Liderują na prawym skrzydle. Z Sampdorią polegliśmy po raz kolejny. Znów w bojowych nastrojach. Nieszczęśliwa czerwona kartka dla Scavone powoduje, że polegniemy na placu boju. Ale potem rodzimy się jako zwycięzcy. Bijemy Carrarese 4:2 po strzałach m.in. Colombo czy Di Noia. Ogrywamy bez większych trudności Juventus do lat-23. Zgarniamy komplet punktów po starciu ze Spezią, a to cieszy każdego fanatyka Bari. Idziemy jak burza, aby otrzymać promocję do Serie A. Na prowadzeniu Sampdoria, ale kto by podejrzewał, że nasz zespół goni czołówkę i robi raban na włoskich boiskach?

Pobijam rekord strzelonych goli w Serie B. Ofensywny styl zapamiętają wszyscy.



W marcu 2023 r. sprężamy się, żeby uciec od peletonu, który nas goni. Ciężkie starcie z Pescarą zakończone 3:4 po coraz śmielszych występach Colombo i Emmausso. Potem jeszcze trudniejszy wyjazd do Brescii, ale z wielkim hukiem wbijamy dwa gole po strzałach: Schiappacasse i Emmausso. Brescia - największy pechowiec. Byli faworytami, zarówno rok temu, jak i obecnie, żeby wyjść z cienia i zamieszać w Serie A, a tymczasem ucieka im awans. Kibice rozgoryczeni, że znowu będą się kisić w drugiej lidze. Martwimy się o siebie. Wreszcie dajemy nauczkę Frosinone, którą bijemy na San Nicola 3:0 po bramce: Terrani, Fantacci i Emmausso. Frosinone coraz bliżej spadku (ostatecznie spadną do Serie C). Niestety seria zwycięstw musiała zostać skrócona, bo Benevento znajduje sposób na ofensywne Bari. Pierwsza porażka od dawna. Cierpimy, ale to my liczymy na promocję. Benevento bez szans na awans do Serie A. Szybko odnosimy kolejne zwycięstwo, bo San Nicola skacze z wesołości. Ogrywamy Catanzaro po wybitnym wejściu Massimiani.

Chciałem kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa, ale przerwali pomysł panowie z Chievo. Dwie bramki Roberto Caselli nie wystarczyły, bo ulegliśmy 3:2 na wyjeździe. Fatalny występ bramkarza decyduje o trafieniach rywali. Nie poddajemy się, co w konsekwencji daje najpiękniejsze zwycięstwo w lidze. Hat-trick Schiappacasse w meczu z Livorno, to prawdziwy rarytas dla kibiców z San Nicola.
Sampdoria oficjalnie świętuje zwycięstwo w lidze.

Bari zajmuje trzecie miejsce w Serie B i ląduje do pierwszej ligi.
Mistrzem Włoch zostaje Roma




















Po hucznej fecie: przebudzenie. Porażka z groźnym Crotone decyduje, że nie zostaniemy wicemistrzami w Serie B. Pocieszam chłopaków, bo byliśmy nad wyraz niedojrzali na tle rywala. Na zakończenie rozgrywek remis z Cagliari. Ważne trafienie Urugwajczyka: Schiappacasse. Ostatni wyjazd zakończony rozdaniem punktów z Salernitaną. Tommaso Fantacci trafia po raz ostatni w sezonie (w Serie B). Kibice oraz działacze Bari hucznie świętują awans oraz pożegnanie trenera z Polski, którego nigdy nie zapomną. Wykonałem swój cel: osiągnąłem awans do Serie A. Przywróciłem Bari do najwyższej klasy rozgrywkowej. Mogłem odejść z czystym sumieniem.
====================================================================

A w Hiszpanii duma nie schodzi z twarzy. Real Sociedad zagroził reputacji klubom z Madrytu czy Barcelony. A Baskowie zadowoleni, że są, gdzie są. Bilbao uśmiechnięte, Alaves uradowane, bo północna Hiszpania ma nowego mistrza. Przed sezonem zapowiadamy, że moim marzeniem oraz piłkarzy jest obrona tytułu w Hiszpanii oraz zdobyć, jakże ważny puchar króla, który został jedynym złotem, bym pożegnał się z klubem jako trener nasycony sukcesami.

Przed sezonem pożegnałem się z Luca Sangalli, który zasili kadrę w Rayo Vallecano. Z Atalanty skupuję za symboliczną kwotę włoskiego, lewego obrońcę: Giorgio Brogni, z Napoli ściągam wielki talent z Macedonii: Eljifa Elmasa. Z klubu odchodzi Joseba Zaldua, który od roku pragnie nowych wrażeń. Jon Bautista poszerzy kadrę Granady, która spadła do drugiej klasy rozgrywkowej. Jak się okaże - będzie to najbardziej wartościowy transfer zespołu z Andaluzji. Będzie grał regularnie, bo w Sociedad miał procentowe szanse - za duża konkurencja. Zanim przystąpiliśmy do sezonu mieliśmy udział w Super Cup - walka o trofeum pomiędzy mistrzem Hiszpanii, a mistrzami pucharu króla. Nie udało się przezwyciężyć koszmary ostatniego finału. Polegliśmy z Barceloną. Boli podwójnie, bo raz - to mosiężny rywal, a dwa - mogliśmy poszerzyć stan gabloty. Nie udało się - trudno. Nie załamiemy się. Motywuję chłopaków do dalszych sukcesów.

Premiera w Primera Division. Pierwsze spotkanie z Betisem. Skromne zwycięstwo. Na tablicy wyników 1:0 po strzale: Robina Le Normand, który utrzyma pozycję obrońcy pierwszego wyboru. Jak wygląda kadra oraz ustawienie? Na bramce postawię Unai Agirre (wychowanek klubu). Angel Moya ma trzydzieści osiem lat, dlatego wprowadzałem rezerwowych, żeby wdrażać nowe pokolenie, nim stare przeminie. Na bokach obrony: Alex Sola i Aihen Munoz. Na środku baskijski libero: Aritz Arambarri. Oraz francuz Le Normand. Na środku boiska sprowadzony niedawno Elmas, naturalnie Oyarzabal, David Concha czy Kacper Kozłowski. Z przodu niezawodny Isak, Jose siada na ławkę, a w jego buty wskakuje Fernando Ovelar.

W lidze szybko tracimy punkty, bo na wyjeździe z Levante. Zapominamy o przeciętnym występie, bo wracamy na europejskie boiska. W Lidze Mistrzów zmierzymy się: z Romą, z Galatasaray oraz Genk. Umówmy się - grupa do wyjścia. Na San Sebastian podejmujemy klub z Rzymu i remisujemy 1:1 po strzałach: Isaka oraz Jonathana Bamba. Z tureckim zespołem wyciągniemy trzy punkty, po bramce Arambarri. Jedyną porażkę w pierwszej rundzie LM odniesiemy w starciu z Genk na wyjeździe. Ulegniemy 3:2 (Elmas i Ovelar z trafieniem). Powrót do La Liga cudowny: niszczymy Atletico Madryt po strzałach: Ovelara, Isaka, Sego i Oyarzabala. Początek zaczęliśmy z mocnej rury, bo wysoko ogrywamy Osasunę. 1:4 po cudownych występach Ovelara (kolejne dwa trafienia!), Kozłowski z debiutanckim golem, Le Normand, który nie zawodzi w defensywie, ale potrafi dorzucić coś z przodu. Chwaleni w mediach, bo to najlepszy start Sociedad w ostatnich latach.

Przed sezonem zapowiadałem, że będziemy inną drużyną, czymś odnowionym, by rywalizować z najlepszymi. Pierwsze potknięcie z Baskami, bo Alaves remisuje na San Sebastian 0:0. Powrót do Ligi Mistrzów wielkim wydarzeniem. Rewanżujemy się Genkowi. Wygrywamy wysoko, bo 4:1 po wielkiej nocy z udziałem: Michele Sego i Elmasa. Obcokrajowcy dają czadu w Sociedad. Powrót do ligi nieco niemrawy, bo skromnie pokonujemy Almerię (Kozłowski z drugim trafieniem!). Lepszy występ na San Sebastian, gdzie podjąłem Mallorcę. Fantastyczne popisy Isaka oraz Ovelara. Dalszych sukcesów nie zatrzymał Leganes, który poległ 1:3 z Baskami po wybitnych rolach Ovelara (który błyskawicznie się spłacił) oraz największego kocura w Sociedad: Isak z dubletem. Dobre występy rezerwowych, jak Roberta Navarro brano pod uwagę.

O ile w La Liga dominujemy - na europejskich boiskach padamy pod ciężarem Romy, a z Galatasaray ucinamy solidny rewanż, gdzie bohaterem spotkania zostaje David Concha z podwójnym trafieniem w 61' i 80' minucie spotkania. Potem czas na derby z Bilbao. Nieco chaotycznie i z czerwoną kartką dla Elmasa, który średnio się sprawdzał. Miał wystrzałowy początek, ale wystrzelał się z formy. Jose z hat-trickiem ratuje Sociedad przed porażką (Ovelar doznał przykrego urazu w Lidze Mistrzów, dlatego go zastąpił). Z Sevillą nie było kolorowo i tracimy punkty - remis ratuje Isak oraz Le Normand. Z nietoperzami lekko nie ma, bo skromnie ładujemy 1:0. Elmas siada na ławkę, bo zaczyna irytować swoimi zagrywkami. Zaczynam żałować, że go ściągnąłem do Hiszpanii. Wydałem kupę siana, a gość odstawia szczeniackie numery. W Lidze Mistrzów trafiliśmy na Manchester City - no to poważny sprawdzian dla moich piłkarzy na wiosnę. Nie najlepsze losowanie, ale musiałem się liczyć z mocniejszymi zespołami. Wyjazd na Bernabeu szczęśliwy, bo remisujemy po trafieniu naszego kapitana: Oyarzabala. Ogólnie kiepski występ podstawowych graczy. Fatalny Kozłowski, Ovelar nieco w cieniu (wraca po kontuzji kolana), a obrona niemrawa.

Więcej optymizmu po zebraniu z Celtą Vigo. 3:1 na San Sebastian z wielka rolą Oyarzabala, na którego mogę liczyć bez względu na okoliczności. Isak znów daje sygnał, że jest królem pola karnego. Słabsze występy Navarro i Kozłowskiego zaczęły zastanawiać, ale nikogo nie linczowałem. Coraz ciekawsze wejścia wychowanka klubu, który wstawał z ławki: Zourdine Thior (Senegalczyk z hiszpańskim paszportem). Nieco później podejmujemy beniaminka na wyjeździe. Cudem wyciągamy z Logrono awans do drugiej fazy pucharowej. Rezerwowi ratują zespół przed kompromitacją w pierwszej rundzie pucharu króla. Kolejno punktujemy Malagę na 0:1. Mecz bezbarwny i bez większej historii. Willian Jose z trafieniem (żal, że musi siedzieć na ławce, ale postanowiłem, że Ovelar będzie podstawowym napastnikiem). Elmas nadal bez błysku, gdy wchodzi z ławki pozostaje najsłabszym ogniwem w zespole, bo Kozłowski się poprawił, a Sego robi szum, kiedy trzeba. Szkoda, bo liczyłem na więcej. Póki co - niewypał transferowy.

Kolejny wyjazd i bohaterskie wyczyny Isaka. Który to dublet w karierze szweda? Na zakończenie 2022 r. rozbijamy Getafe 5:2 (dublet Ovelara, Oyarzabal i Navarro z ważnymi uderzeniami). Jesteśmy liderami w Hiszpanii i mieliśmy ogromne szanse na końcowy sukces oraz powtórkę z zeszłego sezonu, by pokrzyżować plany madryckim klubom. Nikt nie miał wątpliwości - nadal byliśmy groźnym koniem w La Liga. Działacze zadowoleni, transparenty z ikonami klubu, rywale chwalą Sociedad za twardą rękę menedżera i głęboki skład, który poszerzyłem o szkodzkiego napastnika (Michaela Ruth) za nieprzyzwoicie śmieszną kwotę. Oraz wyciągam Pablo Rosario z PSV - Elmas okazał się niepożyteczny, dlatego wyrwałem innego pomocnika za większą kasę. Wstrzymałem się, by odstawiać Elmasa od składu, ale miałem mniejsze zaufanie do zawodnika, który jest liderem w kadrze Macedonii. 

Nowy rok stał pod znakiem zapytania. Czy utrzymamy formę? Czy nie dopadną groźne kontuzje oraz, co najważniejsze, czy nie polegniemy z tuzami europejskiej piłki? 2 stycznia 2023 r. podjęliśmy Barcelonę na wyjeździe. Wyszło źle, niesfornie oraz tragikomicznie. Mimo dwóch trafień Fernando Ovelara tracimy punkty, a my przegrywamy 4:2. Jestem zły, ale pokazuje analizę spotkania i nasze niewybaczalne błędy próbujemy łatać w kolejnych spotkaniach. W drugiej rundzie pucharu króla eliminujemy Calahorra po wybitnych występach całego zespołu: Kozłowski z kolejną bramką. Elmas zaskakuje i wrzuca piłkę za kołnierz bramkarzowi. Powrót do ligi łatwy i przyjemny. Punktujemy Recreativo, jak siedmiu wspaniałych: Ovelar, Oyarzabal z mocnymi uderzeniami, debiutancki gol Thiora. Radość na twarzy menedżera Sociedad ląduje na okładkach sportowych. Trzecia runda w pucharze króla nieco zawodzi. Levante czujnie podchodzi do mistrza Hiszpanii i remisuje na własnym stadionie (debiutancki gol Rosario). Chwilowy pobyt w lidze i rutyna w szeregach Sociedad. Oyarzabal bohaterem spotkania, jak nie on, to kto ma być mistrzem boiska? Rewanż z Levante żadna przyjemność, bo postawili twarde warunki. Ostatecznie mamy siłę przebicia, a Isak z Ovelarem prowadzą zespół do ćwierćfinału. Ostatni mecz w styczniu 2023 r. odbył się na wyjeździe w Sevilli, gdzie ograliśmy Betis 2:3. Premierowy gol Brogni (zastępuje Munoza na lewej obronie).

Ćwierćfinały w pucharze króla elektryzowały widownię. Wylosowaliśmy Getafe. Na wyjeździe bezbramkowy remis z małą przewagą rywali. Słabsze występy Davida Conchy czy Navarro dotkliwe. W rewanżu Alexander Isak w pojedynkę zdobędzie przepustkę do półfinału. Fernando Ovelar po raz drugi z kontuzją. Przykre. W lidze Levante, które uwzięło się na Sociedad. Nie łatwe spotkanie zakończone bohaterskimi czynami Rosario czy bramką Jose, który musiał zastanawiać się nad nowym klubem, jeśli chciał grać w pierwszym składzie. Wyjazd do Madrytu, bo Atletico chciało utrzeć nosa polskiemu szkoleniowcu. Po części im się udało, bo kradną dwa punkty. Ledwie remis: piękny występ Joao Felixa oraz Oyarzabala. Elmas poprawił zachowanie i wchodzi z ławki w przyzwoitych liczbach jako środkowy/lewy pomocnik. Później męczarnie z Osasuną, zakończone strzałami Jose i Isaka. Powrót do Ligi Mistrzów mało udany. Na San Sebastian wykańczający remis. Ze słabymi notowaniami naszego zespołu. Ewidentnie brakuje Ovelara oraz Rosario (który nie mógł grać w Lidze Mistrzów, dlatego, że przeszedł do Sociedad w środku sezonu). O rewanżu szkoda gadać - jest gorzej niż myślałem. Dostajemy manto, które pozbawia naszych graczy w walce o tytuł. Manchester City ogrywa Sociedad z wybitną rolą Garetha Bale czy De Bruyne. Byliśmy bez szans. Brak kilku czołowych piłkarzy jednym z powodów, dlaczego odnieśliśmy klęskę. Kulała obrona, nawet Oyarzabal poniżej swojego poziomu. Nie mogłem zapomnieć o porażce, ale powrót do ligi był ważniejszy niż europejskie boiska. 

Kiepski występ w Lidze Mistrzów odbił się na zespole w biało-niebieskie szaty. Przegrywamy na wyjeździe 0:3 z Alaves. Męczymy się z Almerią, ale Concha bierze odpowiedzialność na klatę i lideruje w ataku pozycyjnym. Trochę lepiej radzimy sobie z Mallorcą po szczęśliwych trafieniach Sego czy Rosario. Wielkie przełamanie z Leganes, bo bez napięcia ogrywamy rywali 3:0 po finezyjnych strzałach Isaka oraz podwójnym trafieniu Michele Sego. Do składu wraca Fernando Ovelar. Zdążył na derby Basków. Bilbao postawiło się Sociedad, ale uległo 2:3 po ciekawych występach Davida Conchy, Kacpra Kozłowskiego czy Oyarzabala na lewej flance. Czysto (bez kartek) wygrywamy z Sevillą na San Sebastian. Isak z kolejną bramką, wybrany mvp tygodnia.

Historyczne zwycięstwo z Barceloną.

Przerwa od ligi. Wracamy do pucharu króla, gdzie podejmujemy Real Betis. Remisujemy bez konsekwencji. Przed rewanżem wracamy do starć m.in. z Valencią, którą ośmieszamy na własnym terenie. Wygrywamy skromnie z Realem Madryt z pomocą cichego bohatera Sociedad - Oyarzabal znów błyszczy. Wyjazd do Vigo i remis z Celtą. Fernando Ovelar po kontuzji się zaciął i przestaje strzelać. Wracamy do twierdzy Sociedad. Betis na wyjeździe musiał ulec mistrzowi Hiszpanii. Punktujemy rywali 2:0 po świetnych trafieniach: Pablo Rosario i rezerwowego Jona Guridi. 

Powrót do ligi na spotkanie z Malagą. Trafienie Sego, kiedy Isak (kontuzja!) czy Ovelar nie trafiają do siatki: rezerwowy napastnik godnie reprezentuje barwy klubu. Kibice wniebowzięci, bo jesteśmy o krok, by powtórzyć sukces z zeszłego lata. Wciąż liczymy na triumf w Hiszpanii. Końcówka sezonu to pościg za Sociedad. Goni nas Barcelona i Atletico Madryt. Real Madryt znów bez trofeum. Lekka zadyszka z Getafe na wyjeździe. Remisujemy bez konsekwencji. A potem sławny mecz z Barceloną, który przejdzie do historii, ponieważ po raz pierwszy na fotelu menedżera ogrywam dumę Katalonii, na 2:1 po genialnych występach Le Normanda czy Michele Sego. Barcelona podwójnie pudłuje. Nie dość, że oddają tytuł mistrza Hiszpanii, to jeszcze przegrywają w półfinale z Sevillą w pucharze króla. Dla Barcelony podwójna katastrofa, która obija się szerokim echem w sportowych rubrykach. Ostatnie spotkania w La Liga to czysta przyjemność. Ogrywamy Recreativo na wyjeździe 0:2. Fernando Ovelar zdążył się odblokować. Kacper Kozłowski z piątym trafieniem w ostatniej kolejce sezonu w meczu z Rayo

Historyczne zwycięstwo w pucharze króla.
 Kibice oraz działacze czekali na triumf od 1987 r.!



Zaś finał w pucharze króla należał do Sevilli oraz Real Sociedad. Modliłem się, żeby nie spotkało nas rozczarowanie, jak rok temu, ale plan taktyczny zadziałał niczym ząb w maszynie czasu. Przede wszystkim Sevilla była nieostrożna w działaniach. W 22' minucie spotkania czerwony kartonik ujrzał Diego Carlos (obrońca rywali). Głupie zachowanie, bo sprowokował sędziego do wyrzucenia piłkarza z murawy, zanim mecz nabrał odpowiedniej temperatury. Sevilla grała w dziesiątkę. Wykorzystaliśmy przewagę i punktowaliśmy Sevillę raz za razem. Pierwsze trafienie Isaka w 43'. Dwie minuty później z bramki cieszył się Ovelar. Do przerwy prowadzimy 1:2 (rywale strzelili w 4' minucie). Druga połowa to kunszt paragwajskiego piłkarza. Ovelar z hat-trickiem w wielkim finale, a my historycznie zdobywamy podwójną koronę na przełomie sezonu 2022/23.

Największy szok pojawi się na finałowym zebraniu, gdy ogłoszę rezygnację. Przemówienie trwało w milczeniu i niedowierzaniu - wśród dziennikarzy słowa trenera brzmiały jak cienki dowcip. ,,Cztery lata w jednym klubie - nie każdy ma szansę, by prowadzić zespół dłużej niż dwa lata. Jeszcze trudniej zdobyć trofeum, zapracować na sukces, na który kibice czekają przez epoki. Kiedy młodzież nie pamięta nazwisk na koszulkach, nie pamięta twarzy, które wychodziły na boisko cztery dekady temu. Z żalem ogłaszam rezygnację. Osiągnąłem cel. Zostałem mistrzem Hiszpanii, zdobyłem Copa del Rey. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Nie chcę zostać zakładnikiem własnego sukcesu. Nie chcę zostawać, bo boję się, że nie podołam. Że za chwilę upadnę z wysoka. Nie chcę pamiętać złych dni, tylko chwalebne. Wiem, że zostawiam was w dziwnych okolicznościach, kiedy udowodniłem, że Real Sociedad jest liderem w Espanii. Kiedy układa się w tabeli, gdy prowadzę zespół od sukcesu do sukcesu, ale wierzcie mi - robię to dla waszego dobra. Nie mam wystarczającej motywacji, by prowadzić klub przez kolejne cztery lata. Byłoby to obciążeniem dla każdego z nas. Nie chcę oszukiwać działaczy, piłkarzy, ani was, kibiców, którzy głęboko wierzą, że to za wcześnie, by odchodzić, ale nie mogę zostać. Nie potrafię przekazać tego, co chciałbym. Po prostu się boję, że moja przygoda dobiegła końca. Finał jest szczęśliwy, ale niepewny jutra. Wróżę zespołowi gigantyczne sukcesy, ale z nowym menedżerem, z nową formułą dla zespołu. Stawiam kropkę nad i, chciałbym podziękować wiernym kibicom, prezesom i całej spółce. Chciałbym podziękować młodzieży ze szkółki juniorskiej. Podziękować tym, którzy wiernie trzymali się planu i zdobyliśmy dwa trofea w ciągu jednego sezonu. Przepraszam, że was zostawiam, ale muszę, gdyż nie widzę powodu, dla którego miałbym zostać. Cele osiągnięte, a moja motywacja się wykruszyła. Z całego serca żałuję. Przepraszam.''. Wychodzę z sali, a dziennikarze po oburzającej ciszy dopytywali, jaka przyszłość czeka polskiego szkoleniowca i co z klubem, który zdobył nowych sympatyków spoza kraju. Na te pytania nie odpowiem, ponieważ szukałem nowych wyzwań...

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz