piątek, 29 września 2023

Dlaczego obcokrajowcy częściej odwiedzają blog niż rodacy?

 Nigdy nie spodziewałem się, że założę blog, który najchętniej oglądają zagraniczni goście niż Polacy. Jest to dosyć niespodziewane, ale widzę kilka powodów, dlaczego tak się stało. Choć niczego nie mogę udowodnić, bo jak?, postaram się rozpatrzeć sytuację dwojako. Po pierwsze, na starcie dodam, promuję europejskie kino, czerpię inspirację z europejskiej krytyki filmowej, oraz, co ważne, nie ograniczam się do wybranych państw. Nie raz ganiłem Zachód, że zamknął się w swoim kokonie, choć dobrze wiecie, że równie mocno demonizuję (mainstreamowe) amerykańskie kino, jak pochwalam ich niezależne, autorskie pomysły. Odkąd pamiętam nigdy nie mogłem uznać się za stereotypowego ,,polskiego'' (wpisz dowolne państwo) filmoznawcę. Dlaczego? Ponieważ nie uznaję, że kino jest dla mas. I niech każdy wierzy w co chce, ale kino to rzecz ,,święta'' - moja świątynia, w której nie znoszę płytkich emocji ślizgających się po tafli. Stąd wiele produkcji oberwało boleśnie, o czym wiecie doskonale. Dostali po głowach aktorzy, filmowcy, systemy polityczne, dziennikarze, japońska popkultura, fanboje, populiści i wielu innych. Mimo to jestem zdania, że powinniśmy szukać pozytywów. 

Kiedy zakładałem blog nie wiedziałem, że będę rozpisywał się o wszystkim, co wpadnie mi do głowy. Nie byłem przygotowany na ,,widownię'', na spore wyświetlenia, które przydarzyły się w okresie 2021-2022 r. Sporo osób mnie czytało i to było miłe, ale wiecie co, nie ma to dzisiaj żadnego znaczenia. Pisałbym nawet dla jednej osoby, gdyby reszta się odwróciła. Wiecie dlaczego? Ponieważ wierzę we własną misję, i we własne możliwości. Dziękuję Bogu każdego dnia, że wystawia mnie na próbę i kładzie kłody pod nogi, abym nie popadł w dziecinny samozachwyt. Wierzę, że wszyscy jesteśmy geniuszami, tylko złośliwcy chcą nas zepchnąć do miernoty. Nie pozwólcie, żeby ktoś ,,zabrał'' wam talent i kazał żyć według czyjegoś widzimisię. Wracając do tematu - warto sprawdzić statystyki z ostatnich 12 miesięcy. Kto odwiedzał najczęściej?



Umówmy się: Francja jest poza jakąkolwiek konkurencją, to oni zdominowali pozostałą grupę odbiorców. Powody? Widzę kilka możliwości. Uwielbiam francuskie kino, nawet w piątce ulubionych krytyków dodałem dwa francuskie nazwiska, i co najważniejsze, jestem wielkim zwolennikiem magazynu Cahiers Du Cinema, które pisze o kinie rzeczowo i z pasją. Choć wiadomo, że z wieloma rzeczami się nie zgadzam, ponieważ, między innymi, oni wychwalali Hitchocka, który dla mnie, osobiście jest jednym z najbardziej przereklamowanych filmowców w historii kina. Za to pochwalam go za twórcze trailery, których nikt dzisiaj nie praktykuje. Podobne zdanie zresztą ma prawicowy komentator polityczny Ben Shapiro czy strona poświęcona X muzie Taste Of Cinema, który wrzucił go na listę najbardziej rozczarowujących filmowców. Kogo Taste Of Cinema uznało za przereklamowanych? . Patrząc na listę statystyczną - rodacy są dopiero na 5 miejscu! Tuż za Singapurem czy Japonią, którą mocno promuje, ponieważ uwielbiam japońskie kino (szczególnie w okresie nowej fali, czy szczytowych osiągnięć najbardziej z japońskich reżyserów, czyli Mikio Naruse, Yasujiro Ozu czy Heinosuke Gosho - prekursor dramatów rodzinnych). Nie da się ukryć, że azjatyckie kraje mają co u mnie szukać - komentuję ich działania kinematograficzne, a wiele filmów z kraju kwitnącej wiśni zostało zamieszczonych na osobistej liście najlepszych filmów w historii kina (m.in. ,,Kobieta z wydm'', ,,Zarządca Sansho'' czy ,,Harfa Birmańska'' Kona Ichikawy). 

Co sprawia, że Polska jest nisko notowana, i jest ,,małe'' (stosunkowo małe) zainteresowanie? Tutaj widzę parę kwestii. Po pierwsze dlatego, że jestem dosyć kontrowersyjny w stawianych tezach, bardzo często nie zgadzam się z publicznością, z kolegami, którzy oglądają takie same filmy, ani z opiniami czytelników FilmWebu czy innych źródeł kinematograficznych. Być może dlatego, że rzadziej piszę o polskim kinie i o polskiej sztuce filmowej. Albo powodem jest, wcześniej wspomniana mieszana opinia - potrafię oskarżać filmowców i popularne seriale o brzydkie rzeczy, jak ,,Gra o Tron'', którą uznaję za królestwo mizoginii, obrzydliwie szerząc pro-niewolnictwo wyznawane przez neokonfederatów. Jeden z tych seriali, co pochwala relatywizm moralny. To również może być powód, dlaczego Stany Zjednoczone są dosyć wysoko na liście - komentuję ich kino na bieżąco, ganiąc Hollywood za ich bezczelność, by za chwilę pochwalić buntowników za ich bucowatą postawę, gdzie środkowy paluch wystawiają w kamerę w kierunku rządów, korporacji, niesprawiedliwości społecznej. Poza tym zawsze uważałem, że prawdziwe kino amerykańskie dzieje się na prowincji, a nie w zakichanym Disneylandzie! 

I choć zdaję sobie sprawę, że szerząc negatywne opinie na temat popularnych filmów czy seriali ,,przyjaciół'' sobie nie zjednam, ale nie po to tu jestem, żeby wszystkim słodzić. Kieruję się własnymi kryteriami, własnym spojrzeniem na kino, a tego nikt nigdy nie może mi odebrać. Być może moje myślenie nie jest stereotypowo ,,polskie'' (wpisz dowolne państwo). Wbrew pozorom - nie lubię marudzenia, a przy okazji nie lubię też słabego kina! Być może największą słabością kanału jest moja własna osoba! Mój indywidualizm, który pielęgnuje i z którego nie zamierzam rezygnować. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz