poniedziałek, 31 maja 2021

Inside Mari



Wracając do starych przyzwyczajeń - zacząłem czytać japońskie komiksy, które uwielbiałem od dziecka. Problem z japońską popkulturą polega na tym, że pogubiłem się w tytułach. Na topie opowieści, które nie obchodzą, jak sławne ,,One Piece'' czy ,,Boku no Hero Academia''. ,,Death Note'' okazał się przereklamowany, a ,,Naruto'', to słaby shounen (tak, powiedziałem to na głos).

Zamiast podążać za top listą i popularnością - wolałem zainteresować się serią od autora, który słynie z kontrowersyjnych tematów. Shuzo Oshimi jest ,,atrakcyjny'' intelektualnie, ale przedstawia świat w mrocznych barwach, przedstawiając rozgoryczenie ludzkim losem. Poczynając od ,,Kwiatów zła'' - skandaliczna, prowokująca lektura o perwersyjnych skłonnościach. Nie zapominając o wybuchowych obrazach z wampiryczną seksualnością w ,,Happiness'' (prawdopodobnie opus magnum autora). 

,,Inside Mari'' nie pojawiło się na polskim rynku, więc pozostają wydania obcojęzyczne. Oshimi zaczyna z grubej rury. Przedstawia samotnego studenta bez przyjaciół, którego pochłaniają gry wideo oraz masturbacja - nie kontaktuje się z dziewczynami, dlatego zaspokaja pragnienia erotyczne ruchami nadgarstka. Po drugiej stronie - Mari, popularna dziewczyna, ślicznotka z wyglądu, o której obsesyjnie marzy nerd (Isao Komori). Niezdrowa fascynacja, ponieważ Isao śledzi oraz prześladuje nastoletnią tytułową Mari. Podczas nocnego spaceru szpieguje i ,,odprowadza'' wzrokiem do domu. Lecz nazajutrz odkryje przykrą wiadomość. Uświadamia sobie, że zamienił się w kwiat młodości. Mężczyzna staje się kobietą - odkrywa, że jest wewnątrz Mari. Przejął jej ciało, jak do tego doszło? Nie wiadomo - wyjaśnienie pojawia się późno, ale powód, dla którego nastąpiła zamiana ciał wydaje się najmniej ważna. A rozwiązanie zagadki jest co najmniej logiczne, przez co nie ma zaskoczenia pod koniec przygody. 


Oshimi nie ma za grosz certyfikatu, aby przypodobać się czytelnikom. Wystawia ciężkie działa - Isao to obleśny okularnik - marnotrawiący czas na długie godziny przed ekranem. Nie dba o porządek, zaniedbuje relacje towarzyskie, kiepsko się uczy i nie rozumie kobiecej psychologii. Standardowy antyspołecznik, odizolowany od kontaktów z płcią piękną - przez co sfrustrowany seksualnie. O zaniżonej pewności siebie, kiedy dochodzi do konfrontacji z obcym ciałem. Jako Mari ma szansę porozmawiać z rówieśnikami, choć musi zaglądać do damskiej toalety, ubierać spódniczki i znosić uporczywe, uciążliwe miesiączki. Przeżywa kryzys tożsamości, no bo, czy to Komori w ciele Mari, czy Mari o osobowości Komori? Co stało się z oryginalną postacią, z jej charakterem, czy wyparowała? Autor wodzi za nos, odkąd stykamy się z brudnym pomysłem, aby podglądać uczennicę o anielskiej twarzy. Isao nie budzi zaufania, a po zamianie ciał jest bardziej wystraszony niż nieśmiałe dziewczyny na dyskotece. Zaczynamy od etapu wstydu, po akceptację cudzego ciała, i w tym punkcie Oshima robi kapitalną różnicę między przyzwoitą, a znakomicie rozplanowaną mangą na kilkadziesiąt stron.

Seria wielokrotnie zmienia położenie i nacisk na akcenty czysto psychologiczne. Ściślej ujmując: thriller wymiksowany z romansem, gdzie padają podejrzenia, jakoby Mari miała skłonności homoseksualne - szczególnie rzuca się w oczy, tutaj odrobinę zdradzę dalszą część fabuły, jak koleżanki zaglądają do kantorka z pismami dla dorosłych, gdzie dominują kobiece nagie ciała na okładkach. Autor sprytnie pogrywa z ludzkimi oczekiwaniami: od przerażającej świadomości, że mężczyzna stał się kobietą jest pierwszym krokiem do zadawania pytań o wspomnienia, które potrafią zatrzeć się na długie lata, i dopiero album ze zdjęciami pozwoli odkryć coś, co sprawi, że nasze wytarte obrazki z dzieciństwa przywrócą równowagę psychiczną. Niczym odkrywanie własnej tożsamości: na świeżo, z detalami, które mają znaczenie i rzutują na naszą przyszłość. 

Ostrzegam przed drastycznymi, obrzydliwymi scenami, do których przywykli fani pana Shuzo. Z plastycznych rysunków wykluwa się groza istnienia: życia poza ciałem, schizofrenii i dwoistości natury. Szanuję, że Oshima nie boi się szokować dla wywołania konkretnego efektu - pod wieloma względami tom czwarty jest najbardziej degustujący, wykraczający poza granice dobrego smaku, co sprawia, że nigdy nie zapomnimy o ,,Inside Mari''. Odkrywa kobiece ciało z bolesną bezpośredniością - krwawe miesiączki, masturbacja przed lustrem, czy później męska sperma kapiąca po rogach i toaletowa obsceniczność, która wywołuje zniesmaczenie. Czysta groza ciała, które dosłownością ,,zabijają'' niewinność Mari o anielskiej urodzie. 


Z czasem unika prostych środków oraz podkręca trudne relacje między siostrami czy poluje na uczucia z homoerotycznym podtekstem. Narcyzm kobiecego ciała wypływa na powierzchnię - nadając dziełu surrealistycznego kształtu oraz psychologicznej zabawy z ludzką świadomością, czy jesteśmy jeszcze mężczyzną, czy zostaliśmy permanentnie kobietą? Gdyż Isao ,,nieświadomie'' staje się kobiecym konstruktem męskiej fantazji - podkręca twarz make-upem, uwodzi spojrzeniem oraz kręci szczerym uśmiechem. Chciałoby się rzec, czy mężczyzna pozbawia się symbolicznie ,,członka''? Przekracza damski świat i sprowadza nowe możliwości na drodze do rozwoju? Nie wiem, co siedzi w głowie pana Oshima, ale ,,Inside Mari'' jest kolejnym przykładem jego zdolności do opowiadania przerażających opowieści, zniesienia wszelkiego tabu i wstydliwości. Jawi się jako artysta, którego nie obowiązują sztywne reguły oraz klasyczna naiwność mangaki. 

Charakterystyczne rysunki ze zbliżeniami na twarz, to stała cecha twórcy, który uwielbia przyglądać się ludzkim odruchom, rejestrując grymasy, emocje w głosie czy dramatyczne spojrzenie. Pod wieloma względami otrzymujemy duńską szkołę reżyserii. Kadry wielokrotnie trzymają się górnej części ciała, kierowane są ,,obiektywem'' do twarzy. To, co w tle - mniej wyraziste, bardziej rozmyte, jakby esencją trwania pozostały ludzkie emocje wypisane na skrawku czoła czy kącików ust. Oshima pozostaje niedoścignionym mistrzem w opisie ludzkich twarzy. Sfery otwartej na przeżycia i wewnętrzne stany psychiczne. Uwypuklając mocny, dosadny thriller, w którym nie ma wybaczenia dla wrażliwych. 

Jeśli szukacie doraźnych wrażeń, lektury, która zaniepokoi i sprawi, że inaczej spojrzycie na japońską kulturę opisywania zdarzeń nadprzyrodzonych, to ,,Inside Mari'' wyrwie was z bezpiecznego myślenia, że manga to słodkie dziewczynki, panowie z wybujałym ego i dużymi mieczami na plecach. Ale nie chcąc się powtarzać - powiem tylko, że Oshima jest swego rodzaju fenomenem w dziale mangi. Spokojnie kroczy wśród panteonu najbardziej rozpoznawalnych twórców, jak Osamu Tezuka czy Tsutomu Nihei. 


Japonia, 2012-2016, 192 stron (jeden tom z dziewięciu)

Autor: Shuzo Oshimi

Rysunki: Shuzo Oshimi

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz