Wracamy z moim miesiącem miodowym z kinem fantasy. Dzisiaj hiszpańska produkcja z lat 40. XX wieku. Zapomniana i raczej niedostępna dla większości widzów. Postanowiłem, że odwiedzimy różne miejsca na mapie: było USA, Japonia oraz Rosja. Więc czas na nieco inszą kategorię. Hiszpańska kinematografia nie jest jakoś specjalnie popularna w naszym zasięgu: jedynie Pedro Almodovar ma większe oparcie. Na odczepkę Luis Bunuel słynący z kontrowersyjności i skandali, jakby szczytem tabu miała pozostać obyczajowość, a nie bieda w południowej Afryce, szopka na Wall Strett, ustawki norymberskie czy rasizm w RPA przez czarną supremację. Będzie to odcinek lekko polityczny, gdyż ,,Wieża siedmiu garbatych'' odnosi się do mrocznych kronik przedwojennych, gdzie żydzi chowali się przed światem w wyniku panującej nagonki. Akcja filmu ma miejsce w Madrycie w latach 30/40. (w XIX wiecznych szatach). Gdzie natykamy się na młodego mężczyznę o imieniu Basilio (w tej roli Antonio Casal), który podczas wyjścia na miasto - biorąc udział w hazardzie trafia na zjawę - starego, poczciwego człeka ze szkiełkiem w prawym oku. Okazuje się, że przewiduje ruchy ruletki, a jednocześnie pragnie dać do zrozumienia, by ostrzegł jego siostrzenicę Ines przed niebezpieczeństwem.
W ekspresyjnej ekspozycji otrzymujemy wszystkie znaki: zaznaczając konflikt społeczny, podwójny świat złożony z marazmów i widziadeł. Basilio jako jedyny widzi wujka Ines, a lokalni panowie ze stolicy przypatrują się, jak traci kontakt z rzeczywistością. Rozmawiając z duchami przeszłości, odkrywając podziemne miasto i archeologiczne wykopaliska. Podkopujemy spokój madrystów zapatrzonych w rozrywkę, a tuż obok, a w zasadzie niżej rozgrywa się pułapka zastawiona przez garbaczy z bogactwem oraz skarbami. Tytułowa wieża jest jedną z zagadek, którą musi rozwiązać Basilio. Wędrujemy po spiralach miasta wybudowanego pod ziemią, w pełnej humoru inscenizacji otrzymujemy klasyczny pytajnik: czy to pomieszanie zmysłów, sen wykształcający się z bujnej wyobraźni czy lunatycwo? Sennowłóctwo wypada przed szereg, na co wskazuje linia fabularna oraz śledztwo związane z tajemnym doktorem Sabatino. Doktorem odpowiedzialnym za śmierć wuja Ines.
Kryminalne insynuacje nie wypadają imponująco. Gdyż autor nie prze przez opary zbrodni. Nie interesują go sensacyjne szyny fabularne. Opowieść płynie lekko, z zamaszystym kodem w podświadomości, która prowadzi do komnat z żydami. Matryca ID (tożsamość jednostki) zostaje wystawiona na próbę, jak podskórny thriller wpija się w spokojny Madryt z nieśniącymi mieszkańcami. A Basilio jako jedyny śni o zbliżających się zagrożeniach ówczesnego świata: Europy zmierzającej do wojennej rozróby, gdzie żydowskie społeczeństwo zostaje naznaczone/napiętnowane przez przywódców silnego państwa Niemiec. Jak na produkcję fantastyczną, która snuje lekką opowieść ze swadą, romantycznym glamour, pojawia się iskierka mrocznej fragmentacji dosyć wiernej wizji spełniającej się na naszych oczach: nie przed ekranami kin. Ale podobną prokrastynację mogliśmy ujrzeć chociażby w ,,M-Morderca'' - w niemieckim filmie jednego z najważniejszych reżyserów kina - Fritza Langa, do którego jeszcze zajrzymy w ramach miesiąca z fantasy. Ponieważ Lang jako pierwszy odkrył, do czego dąży polityczna władza - do eskalacji konfliktów, samosądów czy oskarżania ludzi o coś, czego nie popełnili. Gdzie każdy zostaje podejrzany o konszachty ze zdrajcami. Tym nie mniej ,,Wieża siedmiu garbatych'' pod suknem wesołka i pulpy sensacyjnej ukazuje głębokie zaniepokojenie. Będąc przed stanem zawałowym.
Być może dlatego główny eksplorator - wędrujący do podziemnego aglomeratu niewolnictwa, żydzi mszczą się za przyszłe niepowodzenia w walce o wolną rasę i nieocenzurowany Talmud. Senny Basilio żyje w równoległej rzeczywistości ujawniając tajny pakt, strach przed zemstą znienawidzonych żydów. To o tyle niepokojące, że w filmie nie zauważymy powagi sytuacji, i kto wie, czy duch wuja Ines nie jest odpowiedzią na dusze zmarłych, które rozumieją, że komuś przyjdzie za to zapłacić, a ludzie przymknęli oko na narastający paraliż między związkami narodowymi, kiedy Hitler wojuje jako dyplomata, który głosi przed narodem niemieckim nienawiść do obcych, wyzwalając w narodzie niemieckim podświadome fobie i napięcia. Dopiero Rainer Werner Fassbinder w nowej fali kina niemieckiego ujawni, dlaczego naród niemiecki zwariował, pogłębiając rasistowski portret własnego kraju. Szczególnie w ,,Małżeństwie Marii Braun'' ujrzymy prawdziwą przepaść duchową. Po zgliszczach i traumie post-wojennej, którą Niemcy już nie prześpią, bo zostali wyrwani z letargu.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz