piątek, 18 grudnia 2020

Miesiąc z fantasy: Piękna i potwór

 Szukając wersji znanej baśni trafiłem na czechosłowacką reinterpretację zdarzeń. Wielu z wam pewnie nie muszę, wręcz nie trzeba tłumaczyć, o czym jest mroczne fantasty o pięknej oraz bestyjce. Jest to utwór, który wielokrotnie stawiany był jako przykład kompleksu sztokholmskiego czy opowieści o miłości stawiającej uczucie nad naturę albo granice między dobrowolnym więziennictwem, a ratunkiem od dojmującej samotności. W tej kwestii ,,Piękna i potwór'' z 1978 r. trzyma się oryginału. Julia (w tej roli Zdena Studénková) przybędzie do zaczarowanego zamczyska, w którym spoczywa ni to ptak, ni to człowiek - otoczony służbą. Marząc o kobiecie, która będzie przeciwieństwem jego szpetoty oraz klątwy hybrydy. Zanim nastąpi kulminacja - otrzymujemy wprowadzenie, gdzie szykuje się wesele. Julia ma siostry, które lada moment wezmą ślub z książętami. Ale różnice między rodzeństwem są rozpaczliwie pogłębiające. Siostry zainteresowane są błyskotkami, diamentami, szykownymi kieckami, drogocennymi obrazami, które mogłyby sprzedać, a potem pławić się w swojej próżności. Normalnie kobiecy stereotyp, które śmiało możemy wrzucić do worka z materialistkami oraz zapatrzone w siebie nudystki psychologiczne. Bez krzty przyzwoitości czy dostojeństwa. Ich ojciec jest kupcem, co popada w długi. Będzie miał szansę zdobyć cenne materiały dochodowe, natomiast za wysoką cenę - okupując własną śmiercią nabyte bogactwa. Lub, w innym przypadku - odda jedną z córek w ręce tytułowego potwora.

I tak biedny ojczulek - podupadły w zasoby sakiewki - odda się mrocznemu panu w ciemnym lesie. Ale wiecie, że historia musi iść starymi, wydeptanymi ścieżkami, dlatego Julia poświęca się. Opuszczając ojca oraz siostry oczekujące na huczne tańce i zabawy. Julia na czarnym rumaku trafia do zakazanego lasu, który obrósł w legendy. Trafia do miejsca, gdzie dawne statuy straciły blask, a wnętrze domu pokrywa się kurzem, gdzie lustra nie są mile widziane - przed strachem, że bestia zostanie zauważona, a jego czar melodyjnego głosu stanie się zasłoną przed potwornościami, szpetotą zewnętrznego krajobrazu. Ukrywając przed światem swoją nieludzką twarz i pragnieniem krwi łani. W rzeczy samej - Julia ma być pokarmem dla potwora. Ostatecznie głosy w głowie, które go dręczą - odrzuci pomysł, aby zabijać niewinne dziewczę. Postanawia zbliżyć się do ludzkiej osoby. Śledząc jej kroki, a w oddali przemawia ludzkim tembrem, który jest jedynym instrumentem, który pozwala sądzić, że jest postacią naszego gatunku. 

Julia ma zakaz odwracania się, aby nie spojrzeć w oczy hybrydy. Nie może go dotykać, gdyż ma ptasie pióra, zamiast linii papilarnych czy palców o ludzkiej budowie. Pozostawiona sama w tajemniczym zamku - odkrywa ślad męskich figur, błądząc po mirażach dawnego życia pozbawionego czucia wnętrz, gdzie brud pokrył portrety, a w snach widzi młodzieńca, której, jak się zdaje - jest łagodny pan domu, który ukrywa się przed ludzkim obliczem. Sam mężczyzna przechodzi transformację. W raz z pojawieniem się młodej pannicy - odkrywa dawno zatarte uczucia, swoją podłość i grzeszną samotność. Poczucie izolacji pomaga budować napięcie, w tle słyszymy organy czy skrzypce ingerujące w ton opowieści - przeżartą powagi symfonii, gdzie horror styka się z dramatyczną historią o pogłębiającej samotności oraz odrazie do wszystkiego, co ludzkie. Przekonany o własnej brzydocie skrywa się w ciemnych zakamarkach, nawiedzając nocą pannę popijającą wino przy kominku. Zawiązuje się więź, Julia wierzy, że to piękny młodzieniec, który wstydzi się pokazać, albo ma obawy przed odrzuceniem. W plątaninie słów musimy kołysać się między ucieczką od wzbraniającego uczucia, aby nie pokochać nieznajomego i gorączkowego pragnienia, aby ujrzeć twarz osoby naznaczonej klątwą zwierząt, które zostały pozbawione duszy, a pragnieniem krwi w trzewiach. 



Błądzimy po starych korytarzach, zaglądając w lustro - oswajając brzydotę tajemniczego młodzieńca, a coraz mocniej tęskniącą za ojcem Julią. Trwamy w klasycystycznym romantyzmie, z wyblakłymi posągami, w cichym zamczysku, gdzie niczego nie brakuje, prócz towarzystwa. To o wiele mroczniejsza, mniej komediowa odsłona baśni znanej chociażby z wersji Disneya. Może nawet bardziej gotycka niż Jeana Cocteau - francuskiego poety czy reżysera ,,Pięknej i Bestii'' z 1946 r. W zasadzie to wielka tęsknota za bezgranicznym uczuciem i świadomością, że ludzka powłoka jest tylko kolejnym mirażem, która przesłania ludziom oczy na to, czego się wystrzegamy. Gdzie zewnętrzne piękno stało się ważniejsze od wnętrza istoty przeklętej, niedostępnej i niezrozumianej. Klasyczne odrzucenie innych byłoby podłe, ale to Julia - jedyna z sióstr, która nie przegląda się w wazach, zakładając bogato zdobione naszyjniki. Dlatego porzuca miraże, a koniec końców młodzieniec znów może cieszyć się blaskiem ludzkiej twarzy w oczach drugiej osoby. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz