niedziela, 31 stycznia 2016

Narzeczona dla kota - Jak dziękuje sierściuch?


Człowiek zakochany w animacji musi znać studio Ghibli, które od premiery ,,Spirited Away: W krainie bogów'' jest stałą alternatywą dla Pixara, Dreamworksa czy Disney'a. Bardzo dobrze, że wiele osób promuje japońskie anime na polskim rynku filmowym, bo ja, jako kilkuletni japonofil, także staram się wpoić znajomym, kolegom, przyjaciołom miłość do japońskiej animacji (ogólnie popierając zasadę, że ,,bajki są nie tylko dla dzieci''). ,,Narzeczona dla kota'' jest produkcją dla młodszych odbiorców, ale starsza widownia nie powinna narzekać, gdyż ja znalazłem m.in. urzekającą opowieść o tym, że dobre uczynki z przeszłości zaprocentują w przyszłości. 

Historia skupia się wokół dziewczyny o imieniu Haru. Jest uczennicą, która w trakcie wędrówki do szkoły natrafia na kota w ,,potrzebie''. Ratuje go z rąk diabolicznej śmierci od czterokołowca (ciężarówki, znaczy). I jak się okazuje - to nie byle jaki kot, ale taki, wiecie, gadający! Z królewskiej rodziny! W zamian, za uratowanie życia, otrzymuje skromne podarunki i zaproszenie do kociego królestwa. Zaczyna się wesoło. I raczej niekomfortowo dla młodej dziewuszki, bo chcą uczynić z niej tytułową narzeczoną. Niezgoda na małżeństwo nic nie daje, ponieważ kociaki zadecydowali - bez odroczenia decyzji.   




,,Narzeczona dla kota'' nawiązuje do ,,Szeptów serca'' z 1995 r. Powraca Baron - szarmancki kot z kapeluszem na głowie i laską w ręce. Odegra ważną rolę, gdyż pozna się z Haru, która będzie prosić o pomoc, żeby odegnać nierozsądne posunięcia ze strony królestwa. Władca kociej krainy ma jednak jednogłośne plany, aby sprowadzić narzeczoną dla księcia. Musi się spieszyć, żeby uniknąć komplikacji i wyjaśnić nieporozumienie. Humor atakuje tragedię. Z minuty na minutę Haru popada w większe niebezpieczeństwo - stając się przynętą do ożenku. Od fabuły silniejszą cechą są postacie, które stanowią pierwszy plan. 

Mamy przerażoną nastoletnią Haru, jak kot - potrzebującą ratunku. Sierściucha, co wabi się Muta - zdystansowanego łakomczucha, który potrafi się poświęcić, gdy wymagają tego okoliczności zdarzeń. Król kotów z nieprzejednaną wiarą, że to ta jedyna dla księcia. Cały zestaw postaci pobocznych z figlarną postawą. Nie unikających zabawnych wpadek. Często z dowcipnymi uwagami w ustach. Cała zabawa polega na tym, że jak niemal w każdym filmie Ghibli - znajdujemy się na pograniczu fantazji z rzeczywistością. Głęboka miejska metropolia zamieniająca się w fantasy. Z ulicznych lokacji do naturalnych sielanek ukrywających koszmar. Ze śmiechu w tragedię. I z dramatu w komedię.




,,Szepty serca'' nie są obowiązkowe, aby zajrzeć do ,,Narzeczonej...''. Jest oddzielną historią. Krótką, ale treściwą. Długo się rozkręca bazując na dziecięcym humorze, z czasem pojawia się więcej tekstów dla dorosłych. Pod tą zabawną w gruncie rzeczy opowieścią o dorastaniu czy zyskiwaniu na dobrych uczynkach z przeszłości mamy wyraźnie przedstawiony kłopot nastolatków: ich zmartwienia nie są dostrzegalne przez rodziców lub bliskich. Dlatego sami muszą się uporać z przybywającymi problemami. Głównie wiążącymi się z młodzieńczą miłością czy rutyną codzienności.

Ale jest to słabo zarysowane, ponieważ ciężar gatunkowy wciąż podkreśla, że to animacja dla młodszych widzów. Czy polecam? Fani studia Ghibli muszą nadrobić, jeśli jeszcze nie widzieli. ,,Świeżaki'' (tzn. początkujący!) mogą spróbować, choć dla osób, które nie znają japońskiego giganta mogą uznać, że zbyt dziecinne. Ghibli ma to do siebie, że oferuje animacje dla szerokiego grona odbiorców. Dla dzieci, jak ,,Narzeczona...'', ,,Mój sąsiad Totoro'', dla nastolatków, jak ,,Marnie.Przyjaciółka ze snów'' o której miałem przyjemność wspomnieć w Najlepsze filmy 2015 czy ,,Księżniczka Mononoke''. Dla dorosłych, jak ,,Grobowiec świetlików'' albo ,,Zrywa się wiatr''. Choć jak powiedziano: Ghibli ma to do siebie, że trafi do każdego z nas. Sam jako dziecko oglądałem ,,Księżniczkę Mononoke'', która nie unika krwawych tematów - potrafiąc zrozumieć, o jaką stawkę walczyli bohaterowie. Czy starszy czy młodszy - są to wartościowe produkcje, którym warto dać szansę.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz