niedziela, 16 listopada 2025

Yugioh! Duel Links - Szybka opinia o grze + odblokowane wszystkie postacie

 Miałem w tym roku więcej nie pisać o grze karcianej Yugioh!, ale tak się złożyło, że zainstalowałem cztery miesiące temu wersję mobilną - na telefony. Miałem pewne obawy, czy gra na komórki sprosta swojemu zadaniu. Początek nie zwiastował optymizmu - otrzymuję samouczek z klasycznymi zasadami, jak poruszać potworami na planszy. Sęk w tym, że w wersji mobilnej możesz wystawić maksymalnie trzy potwory (gdy, w rzeczywistości, masz możliwość uruchomić pięć potworów), co rodziło pewne podejrzenia lub wątpliwości, że zepsują tę uroczą grę karcianą. 

Nie byłem zachwycony, że twórcy pomniejszają układ gracza, i teraz jest skazany na mniejszą talię, i na mniejszą liczbę potworów na planszy. Okej, pomyślałem. Zobaczymy, czy przyzwyczaję się do nowości. Oczywiście - nie ma języka polskiego, więc musisz kontaktować w języku angielskim, orientować się na tyle, żebyś wiedział, co masz robić. Spoko, pomyślałem. W dzisiejszych czasach język angielski stosowany jest wszędzie, więc to nic nowego. Pierwsze wady widzę na starcie, gubię się w interfejsie, i zauważam, że w tej serii nie ma żadnej fabuły! O, zgrozo. Nie zrobili dobrego wrażenia na starcie. Ogólnie, początek z Duel Links wahał się między przyzwoity, a przeciętny. Najgorzej wspominam start - nie dość, że masz mało kart w zestawie, to jeszcze dowiadujesz się, że uczestniczysz w multiwersum, i musisz odkrywać wszystkie bramy do wszystkich serii z nazwą Yugioh!

Jeśli dobrze pamiętacie - jestem graczem starej daty, więc musiałem nauczyć się, jak grać nowymi technikami, nowymi układami talii. Nie będę wszystkiego wyjaśniał, jak działa XYZ czy Pendulum scale, bo to nie jest rozprawka z gry karcianej! Tylko spokojne spostrzeżenia, co się udało, a co jest do naprawy. Początek był najtrudniejszy, bo musiałem nauczyć się wszystkiego od podstaw, gdzie mogę ,,kupować'' karty (gdzie walutą są diamenty). Za diamenty możesz kupić sobie małą paczkę, w której mieszczą się trzy karty. I właśnie, waluta w tej grze jest absurdalna, bo zmusza gracza do powolnego zbierania talii, i ,,maksowania'' swojej postaci, aby tworzyć konkurencyjne potwory na planszy. W praktyce wygląda to tak, że grasz z komputerem, aby nabijać poziom postaci, zbierając nowe karty i nowe diamenty do kieszeni. W porządku, widzę że autorzy skupili się na mikrotransakcjach - możesz kupić sobie za gotówkę diamenty i szybciej zbierać karty do zestawu, ale jak wiecie - nie chodzę na skróty. Nie kupiłem niczego od japońskiej firmy Konami, tylko żmudnie przechodziłem krok po kroku, żeby stać się dobrym graczem. I na własnych zasadach - zbudowałem własne imperium, i odblokowałem ponad 120 postaci (!). Jestem pełen podziwu, dla samego siebie, że wytrwałem i w ciągu czterech miesięcy wiem, na czym polega nowoczesność YUGIOH. 

Batalie z przeciwnikami są szybkie i elastyczne. Z racji że mam ograniczoną pulę na wystawianie potworów - zwycięzcy potrafią zakończyć walkę po trzeciej turze, co jest kuriozalne, kiedy przypomnę sobie dawne dzieje, kiedy gra karciana kończyła się na dziesięciu albo dwunastu turach. To duży przeskok, bo obecnie gra stała się mniej intuicyjna dla nowych graczy. Amatorzy mogą przedwcześnie zniechęcić się do mechaniki gry, która wymaga od nas nieustannej nauki, poszerzania talii o nowe potwory, i rozumienie, dlaczego możesz wystawić w jednej turze dwa albo trzy potwory (a przypominam, że dawniej nie mogłeś wystawić więcej niż jednego potwora!). Dlatego, jako osoba, która nie znała się, jak działa tzw. Pendulum scale czy synchroniczne łączenie potworów (za pomocą tunera i potwora na planszy) miałem nie lada zadanie, żeby nauczyć się czegoś, co kiedyś uważałem za przesadę. Jako gracz starej daty narzekałem, wielokrotnie, że Yugioh jako gra karciana stała się zbyt skomplikowana i zbyt zawiła dla kogoś, kto po prostu chce odpocząć przy konsoli. To już nie jest ta sama zabawa, co dawniej - tylko rozszerzona wersja, gdzie możesz łączyć potwory w inne potwory, dokonywać fuzji z trzech potworów, i używać ,,zaklęć'' bez karty zaklęcia. Wiem, brzmi to kuriozalnie, i pewnie mało intuicyjnie, ale taki jest współczesny Yugioh - zakręcony, i jeśli nie zrozumiesz zasad gry, to nie warto się męczyć. Po prostu odpuść i nie graj. 

Początek jest zakręcony, bo musisz ,,odbębnić'' samouczek, dowiedzieć się, gdzie masz karty, jak działają, gdzie masz notatnik, jakie masz zadania, żeby wskoczyć na nowy poziom. Jest to rozbudowane, całkiem nieźle przemyślane, i multum postaci, które możesz sobie odblokować wykonując kolejne wyzwania na planszy. Dla przykładu, żeby mieć dostęp do Gong Stronga musisz raz wygrać z tym przeciwnikiem jako Yuya Sakaki, zrobić dwie fuzje potworów (łącząc go w nowego potwora) i zrobić tzw. trzy Synchro Summon (łączenie jednego potwora, dla przykładu z czwartego poziomu, plus potwór z efektem ,,tuner''). Na papierze brzmi lekko i gładko, ale czasem, niektóre postacie wymagają trudniejszych kombinacji, jak na przykład wygrać z przeciwnikiem mając punkty życia na poziomie 1000 (a zaczynamy z 4000 tysiącami). Lecz ponownie, nie chcę rozwijać się na temat, jak działa system w grze i jego mechanika, bo to zajęłoby za dużo miejsca, i komplikowałoby niepotrzebnie wpis. I dlatego, że odblokowałem wszystkie dostępne postaci, podzielę się z wami kilkoma wskazówkami, kogo łatwo zwerbować, a kogo, nieco mniej. 

Najłatwiejsze postacie do odblokowania:

1. Seto Kaiba (wystarczy wygrać pięć razy z przeciwnikiem, żadnego wyzwania)

2. Zuzu Boyle (wystarczy, że masz dziesiąty poziom w uniwersum ARC-V i wygrasz z nią jeden raz)

3. Gavin Sogetsu (siódmy poziom w świecie SEVENS, i jakaś tam wygrana z nim)

Kaliber średniego zasięgu:

1. Crow Hogan (jedno z najbardziej męczących zadań, bo wymaga, żebyś z nim wygrał trzykrotnie grając tylko latającymi bestiami, zadając obrażenia na poziomie 30000. I kilka innych, nie mniej wkurzających wyzwań). 

2. Maksymilian Pegasus (tutaj musisz już rywalizować z innymi graczami na arenie, żeby go odblokować, potrafić używać kart pułapek w trybie kontry, oraz zadawać duże obrażenia przeciwnikowi)

3. Lulu Obsidian (wymaga od ciebie, abyś potrafił grać talią Pendulum, systemem XYZ, a wcześniej musisz odblokować jej starszego brata, czyli Shay Obsidian, inaczej nie będziesz w stanie ruszyć dalej z tematem). Tu już mamy zadania dla średniozaawansowanych graczy. 

Postacie, które miałem problem odblokować:

1. Jaden/Yubel - Najtrudniejsze wyzwanie w całej grze, z mojego punktu widzenia. Jedna z dwóch postaci, które odblokowałem pod koniec mojego wyzwania, kiedy postanowiłem mieć wszystkie postacie w komplecie. Też przyznaję, że gdyby nie internet oraz jego rady, prawdopodobnie męczyłbym się z jego pozyskaniem.

 2. Paradox - Żeby go odblokować, musiałem najpierw zdobyć postać Jaden/Yubel (patrz wyżej, a to spore wyzwanie).

3. Quinton - wszystkie trzy wymienione postacie, były dla mnie katorgą. Nie dość, że musisz mieć specjalne karty potworów, to jeszcze masz nimi redukować poziom zdrowia przeciwnika do zera. Wymagające sprytu, i umiejętności na dalszym poziomie czy etapie gry. Nie polecam zaczynać od tych trzech postaci, bo nie dacie rady (i mówię to, śmiertelnie poważnie)

Poszedłem na skróty, bo nie będę omawiał każdego przypadku, ale sami rozumiecie, że nie odblokujecie postaci w dwa-trzy wieczory. Jest to niemożliwe, bo gra została skonstruowana w taki sposób, żeby niektóre postaci pojawiały się na późniejszym etapie rozgrywki. Jest to klasyczna karcianka - rywalizujesz z komputerem, albo z prawdziwymi graczami z całego świata (pochwalę się, ale grałem między innymi z graczami z Brazylii, Chile, USA, a nawet Kostaryki!). Za zwycięstwa otrzymujesz bilety, które możesz wymienić na nowe potwory lub karty pułapki. Zdobyć diamenty, a nawet awansować w hierarchii z amatora do platynowego gracza (!). Jest to super przemyślane, bo nagrody wpadają, nawet jak przegrasz, i nie wygrywasz regularnie. Moim rekordem jest trzykrotne zwycięstwo pod rząd z prawdziwymi graczami (czyli całkiem nieźle, jak na kogoś, kto musiał się uczyć wszystkiego od nowa!). Wygrałem nawet jeden turniej, który sam założyłem (brawo dla mnie!). Także, słabo obiecujący początek zamienił się w dobrą grę, a kiedy poznasz, jak działają karty oraz jego efekty - zyskuje na głębi. Jasne, czasem kląłem na innych graczy, bo odniosłem wrażenie, że oszukują i używają podłych sztuczek (jak większość opresyjnych graczy w internecie). Można to przeboleć, co najważniejsze - nie jest to obowiązkowe. Możesz grać w trybie solo i dobrze się bawić, bez udziału prawdziwych graczy, których możesz zbanować (!) albo dodać do znajomych. I tak, banowałem niektórych za nieuczciwe zagrywki (przyznaję). 

Jak na grę mobilną - ma całkiem rozbudowany system umiejętności - walka z przeciwnikami jest miodna, bo zyskujesz nieustanne nagrody. Pieniążki, diamenty, nowe karty, klucze do bramy, bo, właśnie, dzięki kluczom możesz pojedynkować się z postaciami z serii Yugioh. Bez nich - nie będziesz miał dostępu, żeby rywalizować np. z Teą czy Paradoxem. To ma sens, a na pewnym etapie, kiedy grasz regularnie - nie ma już żadnego problemu, że brakuje ci pieniędzy (za które możesz wymieniać nowe potwory), że nie masz kluczy do bramy, albo nie stać cię na nowe talie. Jedyną wadą, tego całego systemu, jest fakt, że musisz dużo grać, dużo rywalizować, co niekoniecznie dobrze wpływa na graczy, którzy nie mają ani czasu, ani większych chęci na mozolne budowanie imperium. A jak wspominałem - na początku czeka cię dużo nauki, i takiego zrozumienia, jak działa system, żebyś nie musiał płakać przed monitorem komórki, dlaczego przeciwnik wystawia dwa potwory w jednej turze. 

Jednak, również przyznam, obecnie brakuje mi motywacji do dalszego działania, bo odblokowałem wszystkie postacie, a jest ich ponad setka (niby dużo, ale chciałbym więcej!). Nie ukrywam, że to wymagająca gra, kiedy grasz z prawdziwymi graczami - niektórzy są tak perfidni, że wykończą cię w drugiej turze bez mrugnięcia okiem (!). To szaleństwo, że grałem z graczami, którzy nie dali mi żadnych szans, ani na kontrę, ani na to, żeby obronić się przed ich lepszymi taliami. Jest to system, często, niesprawiedliwy, bo nigdy nie wiesz, na kogo wpadniesz. Niektórzy są tak tępi, że uważają, że to zabawne, kiedy zblokują ci wszystkie ruchy. I tym gamoniom dam jeden komunikat - jesteście niepoważni, odbieracie przyjemność z gry! Naprawdę, część graczy powinna otrzymać dożywotni zakaz grania z innymi, bo nie potrafią się bawić - ich jedyną motywacją jest zwycięstwo za wszelką cenę, kosztem zabawy. I mówię śmiertelnie poważnie - że część społeczności zatraciła w sobie przyjemność, na czym polega wspólna zabawa. 

Skoro już jesteśmy przy zawodach - to byłem niemiło zaskoczony, że nie ma żadnego czatu, żeby komunikować się z pozostałymi graczami. Spora wada. Inną poważną wadą, która kłuje w oczy, to fakt, że nie możesz wymieniać żadnych kart - przez co mam dużo kart, które są mi niepotrzebne, i kiszą się w moim zestawie. A wystarczyło, żeby autorzy dali nam możliwość, że możesz wymienić jedną kartę na drugą, i gwarantuję, że od razu zyskałaby na jakości. A tak - musisz trzymać w kolekcji przeciętne karty, przeciętne pułapki, których nikt nie używa! Bo są za słabe, żeby grać nimi z innymi na arenie lub z komputerem. Druga kwestia - brak fabuły odbija się czkawką na pewnym etapie, bo nie masz nic konkretnego do roboty, jak awansować postacie czy tworzyć własne turnieje na własnych zasadach. I właśnie - duży problem jest z turniejami, bo często się zdarza, że nie ma zarejestrowanych talii, a ten, kto się zapisał na turniej - nie pojawia się! No, śmiechu warte. Po co zapisujesz się na turniej, skoro cię tam nie ma? Część aktywności również jest bezwartościowa - niektóre odblokowane postacie wydają się zbędne albo za słabe dla konkurencji, jak Tristan czy Espa Roba. Jakaś część odblokowanych postaci wydaje się jakimś nieporozumieniem, a brakuje na przykład fajnych postaci z serii, jak Raphael z oryginalnego Yugioh, Rare Hunter z serii 5D's czy Lester. Autorzy wciąż mają pole do popisu, i mogą dodawać kolejne postaci do kompletu, jak ostatnio zrobili to z Vectorem (najświeższy awatar w grze).

Moje ulubione postacie?

1. Jaden Yuki - Głównie dlatego, że posiada charakterystyczną talię z komiksowymi superbohaterami Elemental Hero. 

2. Alito - Korzysta z bokserów. Karty Battlin' Boxer, to jedna z fajniejszych talii, które powodują uśmiech na twarzy. 

3. Jim ,,Crocodile'' Cook - Jestem wielkim miłośnikiem kamienistych potworów, a on jest kwintesencją tego stylu. 

4. Yugo - Jego karty złożone z maszyn mają takie efekty, że ułatwia cudaczne, wielopoziomowe kombinacje. 

Jestem też zaskoczony, że w grze mamy mnóstwo postaci kobiecych, choć wiadomo, że seria od dawna pokazywała twarde dziewczyny (niekiedy przesadnie zbyt męskie, przez co tracą na kobiecości). Dostajemy do użytku m.in. Rin, Lulu Obsidian, Tea Gardner, Yuka Goha czy Alexis Rhodes. Awans postaci wykonuje się względnie szybko do 20 poziomu - później, coraz trudniej jest zdobywać nowe nagrody. Pytanie najważniejsze - czy dzisiaj warto zaczynać zabawę? Jak najbardziej, ale musimy liczyć się z konsekwencjami, że wielu graczy w internecie są od nas lepsi i skuteczniejsi w walce. Nowicjusze, którzy nigdy nie mieli do czynienia z tą karcianką - przygniecie ilość materiału, oraz liczba kombinacji. W jakimś sensie przestała to być gra karciana dla najmłodszych, lecz skomplikowana zabawka dla dorosłych. Pytanie też, czy jest jakaś motywacja, żeby grać w nią regularnie? Dla mnie taką motywacją było odblokowanie wszystkich postaci, oraz zebranie ulubionych kart, jak Valkyrion czy Ancient Gear Golem. Obecnie, nie mam już żadnego, konkretnego wyzwania. Co mogę zrobić więcej? Dalej awansować, wykonywać dalsze zadania w trybie solo, ale bez fabuły, bez żadnej narracji tracę cel przygody. Nie mam już czego odkrywać - poznałem wszystkie tajniki, wszystkie systemy walki (chociaż wiem, że to niemożliwe, bo w tej grze non-stop uczę się nowych rzeczy), dlatego nowi gracze mają lepsze perspektywy, bo przed nimi czekają wyzwania, które przeszedłem. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz