niedziela, 18 sierpnia 2024

Trzy na jednego #25

 

Kadr z filmu ,,Project Silence''. 

Trzy na jednego, to seria, gdzie będę krótko omawiał najnowsze produkcje, które lecą w kinie, albo co gorsza - nie pojawiły się w polskiej dystrybucji. Na czym polega zabawa? - ano na tym, że zaczynam od historii, która podoba mi się najmniej, a trzeciego kandydata mianuję jako zwycięzcę zestawienia. Zakładam, że będą to mini-recenzje, czyli skrótowe podejście do opowiadania obrazów. Lapidarna forma, która ma zachęcić lub zniechęcić do oglądania.

Pułapka

Każdy kolejny film M. Night Shyamalana utwierdza w przekonaniu, że to autor stracony, który woli wygłupy od artyzmu. To twórca niezdolny do autorefleksji, pozbawiony bicza nad własną głową, który przydałby się w ostatecznym rachunku. To zaskakujące, jak autor znany z autorskiego kina gatunkowego upadł jako błazen, który mnoży zwroty akcji dla uciechy, zamiast po to, żeby historia nie uległa przedawnieniu. ,,Pułapka'', to udawana atrakcja w utopijnym szambie narkotycznej muzyki pop, która otumania publiczność czyniąc z nich bezwładne zombie. To beznadziejnie głupi, niejadalny thriller bez napięcia. Opowiada o dobrotliwym strażaku i dumnym ojcu, który idzie na koncert muzyczny ze swoją córką, która jest fanką Lady Raven (czy to jakaś aluzja do bezpłciowej Lady Gagi?). Jak to bywa z masową muzyką pop - tylko wierne nastolatki mogą dobrze bawić się na festynie żenady (ach, ta kiczowata choreografia podczas śpiewania chwytliwych nutek), a sam utożsamiam się z ojcem występującym w filmie, który cichcem chce zwiać z tej koszmarnej imprezy, na którą musieliby zaprosić siłą. 


Jest jeden haczyk, ponieważ dowiadujemy się (w pierwszych scenach), że nasz ukochany strażak, to seryjny morderca ukrywający się za maską dobrodusznego taty z biletem do popowej wytwórni, co nie ogarnia, że grają toporny repertuar na scenie. Uzbrojeni policjanci pilnują przejścia, aż trudno uwierzyć, że nikt nie jest w stanie złapać go na gorącym uczynku, skoro informacje z walkie-talkie jaśnie informują, że mają jego rysopis! Co zabawne - ojciec doskonale zdaje sobie sprawę z napiętej sytuacji, więc próbuje, okrężną drogą, przypominać córce, że musi skoczyć do toalety, że zaraz wróci, tylko coś wykona na telefonie, i wychodzi to przezabawnie! Gość rzuca się w oczy swoim podejrzanym zachowaniem, ale jakoś nikt nie postanowił go sprawdzić na tej widowiskowej imprezie, gdzie grają obrzydliwą muzykę. Później córka zauważa jego dziwne uchybienia, ale to małolata, która wierzy we wszystko, co powiedzą jej dorośli, więc uwierzyła, że Lady Raven, to wspaniała wokalistka, a ojciec to super tata na medal! 

I nie chciałbym być uszczypliwy, ale to film niedorzeczny, pozbawiony tego, co powinien mieć każdy, dobrze prosperujący film, który ma trzymać przy ekranie z akumulatorem na brzuchu! Żeby telepało, żeby było interesująco, intrygująco, a dostałem przedziwną komedię, która zapętla się w beznadziejnych piosenkach, nie ma sensu, a rozwój logiczny postaci jest wprost nieprawdopodobny do rozwoju logicznego, gdy wykładam scenariusz na czynniki pierwsze! Historia, zwyczajnie, jest nieudana, źle napisana, i do tego stopnia głupia, że przestajesz wierzyć, że napisał ją człowiek! Manipulacje ojca wypadają nieautentycznie, Lady Raven to przykład nepotyzmu, bo gra ją córka reżysera, która nie ma warsztatu, ale występuje w tym kinie, bo przecież, to rodzina i musimy gloryfikować innych za to, że są naszymi krewnymi! Nie mam już sił, ani do tego filmowcy, ani do tych filmów, które tworzy, co są potwornie nieskuteczne w działaniu! Oglądasz na własną odpowiedzialność. 

Kanada, USA, 2024, 105'

Reż. M. Night Shyamalan, Sce. M. Night Shyamalan, Zdj. Sayombhu Mukdeeprom, 
Muz. Herdis Stefansdóttir, prod. Blinding Edge Pictures, The Government of Canada Income Tax Credit Program, wyst.: Josh Hartnett, Ariel Donoghue, Saleka Shyamalan, Alison Pill, Russ



Project Silence 

Film katastroficzny, który jest katastroficzny? Brzmi, jak masło maślane, ale pierwsze, co przyszło do głowy, to fakt, jak bardzo dzisiejsze kino gatunkowe stało się przewidywalne, gdzie bohaterowie na pierwszym planie są nieśmiertelni, gdy wokoło dzieją się cyrki pogodowe (jak w najnowszym ,,Twisters'' z Glen Powellem). W przeciwieństwie jednak do ,,Twisters'', koreańska produkcja jest bardziej rozbudowana fabularnie. Otóż mamy do czynienia z genetycznie zmutowanymi psami (coś, jak w serii ,,Resident Evil''), które wymykają się spod kontroli i czynią ostrą sieczkę na azjatyckim moście. To, w głównej mierze opowieść o wysokiej randze agencie rządowym, który z córką utkwił na zatłoczonym moście, ponieważ mgła przesłoniła widok, a kierowcom odbiło, do tego stopnia, że wywołali masowy karambol. Tytułowy tajny projekt ,,Silence'' poznajemy na przebitkach, z którego dowiadujemy się, że psy mają wbudowany komunikator, co sprawia, że łatwo nimi manipulować, ale gdy stracą łączność z ,,bazą'', to stają się krwiożerczymi bestiami bez zahamowania. Brzmi idiotycznie? Być może, ale miał potencjał jako niewybredny horror z elementami przetrwania, gdzie survival mógłby przesłonić jego głupotę scenariuszową. Nic z tego - film szybko przechodzi z komediowej intonacji w pompatyczny film sensacyjny, który ma bombastyczny finał i kiepskie zwroty akcji, jak z taniej k-dramy (koreańskiej dramy dla nastolatków). 


Tym gorzej, że zapowiadał się jako letni sen - mgła, która zamroczyła umysł, ojciec nie płaci za benzynę i dowiaduje się, że państwo skrywa mroczne tajemnice, zagniewany pracownik jedzie za nieuczciwym klientem oraz wplątuje się w międzynarodowy spisek. Początek zwiastuje lekko komediowy styl, ale woli udawać, że to poważny dramat, jakby twórca myślał, że jest nowym Kubrickiem czy Gasparem Noe (niektórym brakuje wyobraźni, żeby zrozumieli własną pomyłkę, albo mają ego wybite w kosmos). W każdym razie, to niepoważny, kiepsko zrealizowany film katastroficzny, który nie wykorzystuje własnych atrybutów, jak mocne wejście (wraz z psimi chuliganami), drwi sobie z konwencji oraz nie potrafi zdecydować się, czy chce być komedią na sterydach, czy dramatem z pompą, gdzie rząd ukrywa machlojki eksperymentalne na zwierzętach. Bywa pocieszny, ale również nie potrafi przyznać się, że pierwszoplanowe postacie mają parasol ochronny, gdyż nie mogą zginąć, bo scenariusz zawsze (podkreślę, zawsze) nie pozwala, aby stała się im krzywda, co powoduje, że nie ma napięcia między scenami, bo nieśmiertelni protagoniści, to niewiarygodna skaza na współczesnej kinematografii.  

Nie jest to najgorszy film katastroficzny w historii kina, ale jak zachwycać się filmami, które boją się ryzykować, mają przewidywalny, tani finał z podwórka, a zwierzęta zachowują się ludzko, jakby nie obowiązywały je zasady natury? Doprawdy, dzisiejsza kinematografia stoi na żenująco niskim poziomie, skoro nie potrafi utrzymać widza przy ekranie bez kręcenia głową na lewo, i na prawo. Koreańska drama, która nie rozumie gatunku i próbuje zgrywać poważny survival dla dorosłych. 

Korea Południowa, 2023, 101'

Reż. Kim Tae-gon, Sce. Kim Tae-gon, Park Joo-suk, Kim Yong-hwa, Zdj. Hong Kyung-pyo, 
Muz. Shim Hyun-jung, prod. Blaad Studios, CJ Entertainment, CJ ENM Co., wyst.: Lee Sun-kyun, Ju Ji-hoon, Kim Hee-won, Park Hee-bon, Kim Su-an



Gump - jsme dvojka

Kontynuacja czeskiej komedii, gdzie tytułowy pies Gump (o głosie Ivana Trojan), to narrator opowieści o tym, jak więzy z ludźmi umocniły w emocjonalnym wzrastaniu duchowym. Niezwykle poruszająca, przezabawna przebieżka po przyjaźni do grobowej deski, zrywająca z prymitywnym podejściem, że zwierzęta nie mają duszy. To rozczulająca historia, pełna empatii, gdzie Gump musi pożegnać się ze swoim właścicielem, a chory człowiek szuka zastępstwa dla samotnego psa, który musi uczestniczyć na jego pogrzebie jako wierny członek rodziny. Waha się między komedią rozpadającej egzystencji, gdzie odkrywa się sekretny język, jak rozmawiać z psami, które mają pamięć do wspomnień, jak ludzki cień, a dramatem rzeczywistości, gdzie chciwi ludzie zarabiają na zwierzętach, aby robić interes na krzywdzie czworonogów. Niczym niestrudzona baśń, gdzie porzucone zwierzaki odzyskują wiarę w ludzki medalion. Nowy właściciel Gumpa układa z dawnego mieszkania jego odległe wspomnienia, a przy okazji szuka przyjaciół do wspólnej przygody przez jesień życia. Dzięki towarzyszowi na czterech łapach poznaje kobietę, otrzymuje coś na kształt łaski, religijnego oświecenia polecenie, aby ratować zwierzęta.


To niezwykle romantyczna wizja, jak człowiek odczytuje psie emocje, gdzieś po drodze uzyskujemy czułą opowiastkę o świni o imieniu Prince, który zwiał okrutnikowi z pojazdu i odnalazł szczęście w ludzkim współczuciu. Idealne do wspólnego posiedzenia (z rodziną na kanapie, na przykład), aby złapać za chusteczkę i wspólnie ekscytować się psią podróżą przez ludzkie ścieżki związane z ekosystemem. Do tego, na każdym kroku czuć, że inspirowany prawdziwymi wydarzeniami - zwierzęta, które oglądamy na ekranie zostały uratowane, jak na przykład kogut, czy jedno z maleństw, które miało wylądować na talerzu. W głównych rolach, jak Stepan Kozub, który ma niezwykły talent do rozbrykanej komedii, czy postacie drugoplanowe, jak Karel Roden czy Vica Kereks pojawiły się w pierwszym epizodzie, a tutaj zyskują nową jakość. Jest w tym jakaś zapomniana magia filmów familijnych, które umarły śmiercią naturalną w XXI wieku. Pozostawia po sobie ciepłe zrozumienie. Zapewniając gorącą troskę za lepszym światem, który zapomniał o emocjonalnym przywiązaniu. 

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to nieco sztuczne światło, które wybija z filmowego doświadczenia, czy mockumentalna formuła, która przypomina związek dokumentu z fabularną igraszką. Jednak odpuszczam produkcji wszelkie zgrzyty, gdyż podczas seansu odniosłem wrażenie, że otrzymuję najczystszy format tęsknoty za prostą codziennością, która nie wymaga ode mnie porzucenia wrażliwości, a jako rzecznik czy aktywista na rzecz pomocy mniejszym braciom - nie mogłem odpuścić sobie kolejnej produkcji o tym, że warto zadbać o nasze relacje z otaczającą przyrodą.

Czechy, 2024, 87'

Reż. F.A. Brabec, Sce. Filip Rozek, Zdj. F.A. Brabec, 
Muz. Ondrej Gregor Brzobohaty, prod. Blaad Studios, CJ Entertainment, CJ ENM Co., wyst.: Bolek Polivka, Richard Krajco, Vica Kerekes, Ivan Trojan (głos), Eva Holubova 



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz