piątek, 16 sierpnia 2024

Ostatnie lato - W porywach namiętności


 ,,Ostatnie lato'', to świetna odpowiedź na zagubione społeczeństwo w feministycznej baśni o kobietach, o których myślą, że nie istnieją. Gdyż reżyserka pozwala sobie na odpowiedni wystrzał i przedstawia tę niemoralną część natury ludzkiej w kobiecych twarzach. Starzejąca się prawniczka nieoczekiwanie wejdzie w nieprzyzwoity romans z młodym lwiątkiem - nastoletnim młokosem, który dał się porwać w objęcia niezaspokojonej mężatki szukającej nowych wrażeń. To rozpaczliwe stadium rozpadającej się prawdy między członami familii oraz degradacja ról, gdzie zasady monogamii upadają pod naciskiem chutliwych emocji. Remake oparty na duńskim ,,Królowa Kier'' z 2019 r. (którego nie miałem okazji oglądać), to seksualna opera, gdzie powielone kłamstwo ma konsekwencje w złamanych duszach. 

Podejmujący temat tabu, zakazanej miłości, transgresyjnej zmysłowości ,,Ostatnie lato'' przedstawia nam kobietę zaradną o imieniu Anne, która specjalizuje się w reprezentowaniu maltretowania nieletnich. To wysoka blondynka, co zawiązuje obrzydliwy romans z siedemnastoletnim pasierbem, czyli synem męża, który nie podejrzewa żadnej zdrady. To mocny, osobisty policzek w stronę dzisiejszej feminizacji, gdzie każdy mężczyzna ma ufać kobietom, ich podstępnym grom oraz nierozpoznawalnej hipokryzji. Bohaterka jest iście dwulicowa, a jej szpetność rośnie z każdą minutą, gdyż boi się wyznać, że sypiała z młodszym kochankiem. Co najlepsze - Catherine Breillat za kamerą celowo przedstawia młodego, gibkiego Theo bez koszulki, aby odsłaniał piękne ciało zdrowego mężczyzny, Adonisa o boskich atrybutach gotowego do seksualnego rozpalenia. 

Znakomita francuska reżyserka, która znana jest z pikanterii, czy z seksualnej lokomotywy nie gryzie się przed odbiorcami - przedstawia przeciągające się orgazmy, gdzie oddechy kochanków słychać w zapadającej ciszy nocnej, a rozkosz zostaje oddana w przypływie otwartych ust, zamkniętych oczu, aby zmysłami zapamiętać pieszczoty. Anne, to niepokojący przypadek kobiety o dwóch twarzach, co zaprzecza własnej etyce zawodowej, ale nie boi spowiadać się z największych tajemnic przed dyktafonem. Zdradza męża, całuje się perwersyjnie po kątach z chłopięcym, rozpalonym kochankiem, adoptuje dziewczynkę, a przy okazji łamie przysięgi małżeńskie i rujnuje uczucia innych. Breillat nie cacka się z kobiecą hydrą, pod maską zawodowej mamy skrywa znużenie światem - na ekranie obserwujemy ją z nalewanym alkoholem. Wiecznie pojawia się z kieliszkiem, o głębokim dnie i podnóżkiem. Popija nieustannie, jakby zmęczona życiem, i tylko młody mężczyzna mógł zaspokoić jej chore pragnienia, a jej przemijające piękno, to ostatnia deska ratunku, aby skorzystać z przygody, o której nikt się nie dowie. 

W tym upalnym kinie nie brakuje szczytowania, ale również orgazmu nieszczerości, gdy rzeczywistość zapuka do drzwi, a ona sama nie potrafi powiedzieć (przyznać się, jak normalna osoba), że sypiała z niewłaściwym, dorastającym mężczyzną. Sytuacji nie poprawia (ani nie ułatwia) Theo, który nieświadomy rozpalonej żądzy pragnie jej ciała, jak narkoman na odwyku. Lata za nią - nie wiedząc, że to kobieta stracona, która notorycznie kłamie, a społeczeństwo fałszywie przyjęło, że kobietom trzeba ufać (bez względu na to, jak się zachowują). Dzisiejsza hipokryzja sfeminizowanego społeczeństwa wypływa w tym filmie szczerze - wymierzając trafną, soczystą krytykę w populistów czy demokratów w opłacanych mediach, w generację tych, którzy wierzą, że wszystkie kobiety są czyste, jak łza, a tymczasem kobieta staje za kamerą oraz sama planuje ostrze sprawiedliwości w stronę orędowników kłamstwa, jakoby płeć piękna nie miała za uszami. Podobnie, jak w amerykańskim ,,Daddio'' (2023) - kobieta skrywa tajemnice, z których nie chce się wyspowiadać, bo woli żyć w kłamstwie, i dopiero mężczyzna wyciąga z niej pół-gorzkie odkrycia. Różnica jest taka, że w ,,Daddio'' mamy towarzyszkę, która ma romans z żonatym mężczyzną, a w ,,Ostatnim lecie'' z rozbudzonym seksualnie chłopcem, który dopiero dorasta do roli faceta. Aż dziwne, że Theo, który spotyka się z apetycznie śmiałą rówieśnicą o imieniu Amanda - woli kierować wzrok w kierunku podstarzałej kobiety, która nie ma hamulców moralnych.

Zbliżający się skandal wypływa w połowie seansu, ale czeka za konsekwencjami, które nie nadchodzą. Mąż chce wierzyć w słodkie kłamstwa niewiernej żony, a świat za oknem, beztroski i sielski, to zasłona dymna dla pokaleczonego serca, które krwawi przez zdradę i hipokryzję udawanej damy, a rodzinne szczęście jest mętnym złudzeniem, a chwilowa słabość Theo do starszej kobiety przelotnym snem, który kiedyś minie. To film, który za łatwo wodzi za nos, zaś jego psychologiczne malwersacje bywają przesadnie wyeksponowane, dlatego rozumiem narzekania, że nie jest zdystansowany, jak oryginał, ale czy musiał? To szalejący portret zwariowanej kobiety, która celowo łamie zasady, dla własnej przyjemności, i dla orgazmu. W porywach namiętności wszyscy stajemy się obiektami pożądania. 

Francja, Norwegia, 2023, 104'

Reż. Catherine Breillat, Sce. Catherine Breillat, Pascal Bonitzer, Zdj. Jeanne Lapoirie, post-produkcja Christine Duchier, prod. CNC, Cine+, Canal+, wyst.: Lea Drucker, Samuel Kircher, Olivier Rabourdin, Serena Hu, Angela Chen



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz