poniedziałek, 15 lipca 2024

Kod zła - Świat w ogniu pytań



 Powrót Perkinsa do kina, to zawsze dobry powód, aby sprawdzić kondycję satanistycznej grozy. ,,Kod zła'' próbuje złapać wróbla za skrzydło krzyżując obsesję w pogoni za zbrodniarzem na miarę ,,Zodiaca'' (2007) z fatalistycznym podejściem do świata pochłoniętego przez szatana, jak w ,,Egzorcyście'' (1973). Tym gorzej, że twórcy nie chcą być ambitni, lecz ślizgać się po tematach i udawać, że satanizm, to wymysł korporacyjnych krwiopijców. Współczesny horror, to zagwozdka dla recenzentów. Jedni zachwycają się, bo hołdują klasyce, drudzy zniesmaczeni, bo nic nie straszy, scenariusze wypisane dla emo-pokolenia, trzeci bełkoczą, że świat płonie w ogniu, bo horror zamienił się w przewidywalne piekło, ponieważ cierpisz na seansie i masz dosyć kolejnych wiwatów, że gatunek odżył, gdy umarł bezpowrotnie. 

Lato, to najgorszy okres, aby wybrać się do kina - lista przeciętnych filmów rośnie, za chwilę będę gwałcił przycisk, że szkoda czasu na kinematografię, więc czytam w słoneczne popołudnia. Polska krytyka filmowa ponownie popłynęła zachwycając się groteskowym szlagierem, bo ,,Kod zła'', to przykład szlamu w post-nowoczesnych czasach, gdzie przeciętne produkty są wychwalane, a dobre produkcje wyśmiewane i odrzucane przez multipleksy. Przerysowany, zmanierowany twór opowiada o początkowej agentce FBI o imieniu Lee, która zostaje przydzielona do znalezienia i schwytania seryjnego mordercy (dodajmy z kreskówki, bo zachowuje się jak animowana postać dla dzieci). Otrzymujemy sceny gore, gdzie morduje się rodziny dla uciechy, Nicolas Cage błaznuje pod maską niezrównoważonego psychopaty, a śledztwo kręci się w kółko, jak szkolni uczestnicy w zabawie berka. 

O ile z początku zachwycają przemyślane, ukierunkowane ujęcia kamery, wycieniowana, wystudzona stylistyka a'la Jean-Pierre Melville, to prędko łamie szyk i zamienia się w pokraczny kabaret starszych panów, którzy wygłupiają się na ekranie w rytmie postrzelonej narracji. Ciasny kadr zastępuje tona ekspozycji, śmieszkowania i stylizacja ekranu na modne lata 70., kiedy dominowali zabójcy czy samozwańczy mścicieli, co nie brali jeńców. Jego histeryczna poza przełącza się między snem, a jawą, gdy objawy psychozy łączą się z makabrycznym śledztwem, które zamienia się w nieplanowaną (a może świadomą?) komedię. Rzekomy satanizm pokazany jest jak wytrych z popkultury, bo ktoś usłyszał, że sataniści robią brzydkie rzeczy, mordują dzieci i inne haniebne rzeczy, więc musimy to pokazać na ekranie, bo przecież widownia, to tępe pelikany, więc łykną wszystko. Lee rozszyfrowuje kody w tępym śledztwie, a zanim dowiemy się, jakimi motywami kieruje się morderca familijnych zgrupowań - ujrzymy komiczne sceny na komisariacie, które psują wiarygodny opis dochodzenia. W tle nieprawdopodobny skok, aby z matki Lee uczynić domniemaną wyznawczynię diabła (że co? skoro jest religijną, dogmatyczną katoliczką, jak może święcić siły nieczyste?).

Scenariusz upstrzony jest toną bzdur, nonsensów i dramatycznych pauz narracyjnych, swoją bezczelność maskuje makijażem krwi, obsceniczną przemocą i mrocznymi tonami w duchu Finchera. Tak bardzo próbuje udowodnić swoją wielkość, że cynicznie ukazuje pokaleczone zwłoki, żebyś nie zapomniał, że siedzisz na sali kinowej. Masz być zszokowany, a nie przejmować się pokracznym scenariuszem! Co z tego, że wciskają ci kit - idź i baw się, jak seryjni mordercy, to skończeni klauni, jakby Stephen King szeptał do ucha, a teraz z horroru zrób familijną papkę, namnóż retrospekcji, podbijaj pseudo-mroczność, i voila. Produkt gotowy. Wiem, że piszę już jako sfrustrowany recenzent, który kpi sobie z filmu, ale zaczyna to przytłaczać w połowie drogi, kiedy widzę, że atmosfera zamienia się w piwniczane podchody. Chwilami jest nieudolny, jak debiut Wesa Craven - aktorzy błaznują, scenariusz nadaje się na recykling, a horror staje się parodią. Parodiuje nieznośnie horrory sprzed półwiecza, jak ,,Psychoza'', ,,Drakula'', czy ,,Teksańska masakra piłą mechaniczną'' (gdzie skoki obrazu przyprawiają o migrenę). Jakby ktoś niestabilny wziął maszynę do pisania i klikał bezmyślnie litery w przypływie fałszywej ,,weny''.


Nawiedzone lalki, pentagramy, psychiczna agentka policyjna, szkoda, że zabrakło węży w samolocie do kompletu, żeby było zabawniej! Co za bałagan, który w żaden sposób uzasadnić emocjonalnie czy logicznie. Majaczy ledwie na tle umaczanych scen w ponurej jaźni z podrzędnego kina klasy B, aby szorować po powierzchni i obijać się o absurdalne zwroty akcji. Po wyjściu z seansu aż prosiło się, żeby namalować na plakacie słowa ,,Nie idź - to wyrzynarka, która pozbawi cię energii i wypluje oczy z oczodołów!''. To nieprawdopodobne, że ,,Kod zła'' jest mianowany do kategorii ,,horror roku''. Dobre rzemiosło techniczne nie zastąpi dobrze ukierunkowanego konfliktu, wiarygodnych relacji ze śledztwa czy budowania tajemnicy niewiary w przymierze gwiazdy zarannej. Ślepo podąża za tropami z przeszłości, aby kontynuować niemodne sentymenty, prezentować makabrę otumaniająco i w podprogowej atmosferze. Przeciętny odcinek z Sherlockiem Holmes ma więcej do dodania, niż to ślepe dochodzenie pośród trupów. 

Ofiarami są wielodzietne rodziny, a zgony wymuszone, jakby ktoś prozaicznie ustawiał je do zdjęcia pamiątkowego. Jak we wspomnianym ,,Zodiaku'' Finchera - zabójca pozostawia listy, jak kochanek pocałunek na spragnionym ciele. Tyleż to odgrzewane w mikrofali, co bezdennie nieudane, gdyż nie trzyma w napięciu, jak francuskie kryminały, nie szuka dowodów, a ślepe trafienia kryminalistyczne mają odwrócić uwagę od pustki psychologicznej. Tam, gdzie twórcy puszczali stodoły z dymem, ujawniali, jak religia zaburza myślenie, a kulty satanistyczne prowadziły niebezpieczną grę z prawem, to ,,Kod zła'' stara się być wyszukany i kopiować wszystko to, co sprawdzało się w lepszych filmach. To wakacyjny ,,hit'', ale wyszedł niesmaczny flirt. 


USA, Kanada, 2024, 101'

Reż. Osgood Perkins, Sce. Osgood Perkins, Zdj. Andres Arochi, Kos. Mica Kayde, prod. Neon/Saturn Films/Tax Credit, wyst.: Maika Monroe, Nicolas Cage, Alicia Witt, Dakota Daulby



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz