Reklamowany jako ,,japoński raport mniejszości'' - czuję się poniekąd zawiedziony. Byłem przygotowany na coś, co mną wstrząśnie i odciśnie niebagatelny wpływ, a dostałem rozrywkowe Sci-Fi, które nie zachęciło ani nie odrzuciło od spojrzenia na regał za drugim tomem. ,,Inspektorowi Akane Tsunemori'' brakuje przede wszystkim ciężaru gatunkowego Philipa K. Dicka, a jako współczesny Orwell nie sprawdza się na poziomie metafizycznym. To historia lekka, łatwa i przyjemna wbrew tematyce, po którą sięgnął autor.
Niedaleka przyszłość - dystopijny system Sybilli, który odpowiada za namierzanie przestępców i likwidację zła w zarodku, zanim ono rozprzestrzeni się niczym zaraza - dyktuje ludziom warunki, jak mają żyć. Poprzez liczne testy wskazuje obywatelowi, jaki zawód jest dla użytkownika prawidłowy i zgodny z jego indywidualną strefą pracowniczą. Poprowadzi twoją karierę, aby umieścić na właściwym stanowisku. Niczym w ,,Roku 1984'' - wielkie oko spogląda na świat, skanując ludzki umysł oraz środowisko, by wykazać czy dzisiaj będzie deszczowo czy może słonecznie, a kogo należy ścigać za zbrodnie, których jeszcze nie popełnił. Zadecyduje czy wskaźnik agresji jest niski czy wysoki przyczyniając się do nieszczęścia nieszczęśników, którzy w swoim umyśle pomyśleli o morderstwie, gwałcie, mając ochotę na sianie paniki. Przyszli zbrodniarze są na celowniku tzw. dominatora - broni, która za ciebie zadecyduje czy oddać strzał czy jednak spasować, by unieszkodliwić cel paraliżując jego ciało.
Główną postacią jest tytułowa Akane Tsunemori. Niewinna dziewczyna oraz całkowicie poddana systemowi sojuszniczka, ale jak to w wielu innych historiach - nie będzie bezmyślnie słuchać się rozkazów maszyn i urządzeń elektrycznych, dlatego nieco zrewiduje poglądy na temat jej świata, a utopia runie niczym domek z kart stając się koszmarem tysięcy istnień ludzkich.
Tom pierwszy podzielono na trzy rozdziały, które można potraktować jako wstęp do dalszych przygód uroczej Akane Tsunemori - najlepszej uczennicy z akademii szkoleniowej, która może czuć się wyróżniona, ponieważ jako jedna z nielicznych mogła wybrać sobie inny zawód niż ten, który każe jej łapać (a raczej unicestwiać) szkodników społecznych. Z racji, że postanowiła działać w obronie ludzi - jako nowicjuszka musi pojąć, że dotychczasowe szkolenia to pikuś przy zadaniach bezpieczeństwa publicznego, gdyż nie wie, czym jest działanie w praktyce: działając w terenie i w towarzystwie ukrytych przestępców, których można wykryć za pomocą psycho-passu (coś na kształt pomiaru ludzkiej agresji), co automatycznie namierza, kto jest wrogiem społeczeństwa.
Sam temat bardzo interesujący. Mamy maszyny kierujące ludzkim sposobem myślenia i schematami decydowania o czymś lub o kimś, drony śledzące, aby żaden namiestnik nie mógł poczuć się królem osiedla czy danego terytorium. Całkiem wiarygodną kontrolę społeczeństwa przez wielkiego brata, który obserwuje nieustannie, aby nikt nie groził uczciwym pracownikom, by stali się ubezwłasnowolnieni, gdzie człek zgubił zdolność do samokontroli czy logicznego myślenia. Nie czuję natomiast klimatu paranoi - nie miałem poczucia, że jestem przytłoczony władzą obwodów elektrycznych. Zabrakło też większej powagi. Odniosłem wrażenie, że autor chciał nieco spuścić z pary, więc otrzymałem humor w nielicznych dawkach, przez co mam wiele zastrzeżeń, ponieważ sceny rzekomo rozluźniające nie trafiły w punkt i zamiast uśmieszków pod nosem czekałem aż postacie wrócą do rozważań albo rozwiną wątek inwigilacji, którą widzę przed oczami oraz powiększą wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje przyszłość. W mojej opinii historia jest nieco histeryczna - bohaterowie zachowują się czasem, jakby im hormony buzowały, więc krzyczą, prześcigają się w zdaniach wykrzyknikowych. Być może wynika to z tego, że Akane dopiero uczy się fachu, zaczyna wchodzić w kryminalne aspekty dochodzenia. Nie wiem, być może wynika to z konwencji, gdzie autor unika subtelnej gry emocjonalnej.
Niemniej: zadaje ważne pytania. Na temat robotyki czy powolnego zanikania umiejętności do podejmowania samodzielnych decyzji bez pomocy urządzeń. Pytania być może wtórne, ale zawsze na czasie, i chyba o to w tym chodzi. Ciężko powiedzieć, komu polecić. Wytrawnym znawcom ludzkiej psychiki: odradzam, ponieważ nie mówi niczego, o czym, byśmy nie wiedzieli. Fanom fantastyki: powiedzmy, że mogą sięgnąć, ale bez konieczności, gdyż zauważą, że każdy temat, który został tu przedstawiony był już wcześniej przerabiany. Myślę, że nadaje się dla osób, co nie oczekują eseju filozoficzno-kwantowego, ale mają zamiar sięgnąć po dobre czytadło w klimatach science fiction. Jeśli oczekujesz przyjemnej rozrywki z dosyć ważnym tematem: sądzę, że warto dać szansę, a nuż się uda i sięgnięcie po tom drugi. Wybór należy do was. Cena zachęca - niecałe dwadzieścia złoty za egzemplarz to uczciwa cena za materiał, jaki otrzymujemy w zamian.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz