wtorek, 10 listopada 2015

Jowita - W poszukiwaniu niewiadomej


Znajomy polecił mi ,,Jowitę'', więc nie mogłem pozwolić, aby zrezygnować ze spotkania z polskim kinem, które sobie cenię. Sama czołówka: Kwiatkowska, Cybulski, Olbrychski wskazywała, że będzie to film co najmniej dobry. Wybitni aktorzy obsadzeni w produkcji Janusza Morgensterna - jednego z intelektualistów kina - nie mogła się nie powieść. Czas wywróżyć opinię, którą wygłoszę następująco. 

,,Jowita'' skupia się na dramatach młodych ludzi. Marek Arens jest lekkoatletą, ma na koncie sukcesy i z tego co się niebawem dowiemy, ma ruszyć na kolejne zawody, wygrywając je, pod warunkiem, że będzie trenować. Ma ochotę rzucić wyścigi olimpijskie po tym, jak spotyka tytułową dziewczynę na balu przebierańców. Wymienią parę zdań, a już mają się ku sobie, jak w Romeo i Julii. Co z niej za paniusia?, że odejdzie bez słów. Los splata figla, gdyż odnalezienie Jowity będzie zadaniem karkołomnym, bo na zabawie skryła twarz pod czarczafem. Marek krótko po ekstatycznym wydarzeniu - poznaje przyjaciółkę rzekomej Jowity, która gra z lekką kokieterią. Jego stosunki z kobietami są na pierwszy rzut oka porywcze - łatwo ulega urokowi płci przeciwnej, bez namysłu ściga wzrok partnerek, jakby w każdej dziewczynie chciał odkryć Jowitę, o której zresztą mówi, że go nie interesuje, by w myślach snuć marzenia o jej przybyciu.



Jego życie to kobiety i biegi atletyczne. Z pierwszym nie zrywa, drugiego ma serdecznie dość. Jest zagubiony, co na domiar złego podsysa utwór muzyczny w tle, który kojarzy się ze smutkiem i pogrążeniem. Pojawia się nieustannie, jakby miał zakreślić utraconą szansę na miłość. Wnika w romanse. Niebezpieczne, dążące donikąd, zawieszone pośród nadziei, że zdobył Jowitę - kobietę ideał? Mamy bardzo ciekawe postaci. Dorotę, która czyta książki dla dzieci, jednocześnie mając ogromne potrzeby seksualne. Helenę, która kocha męża, lecz czuje się nierozumiana, więc szuka podniecenia u przyjaciela. Agnieszkę, co nie przejmuje się zalotami ze strony Marka - traktuje to jak zwiewny związek, który za chwilę pryśnie. Do jej uczuć przemawia głośniej muzyka (koncerty) niż bliskość drugiego człowieka. 

Trener Marka nie potrafi mu pomóc, choć radzi jak ojciec synu, aby nie zaprzepaszczał dalszej kariery dla ,,błahostki miłosnej'', o której zapomni. Chce, żeby zrozumiał, że życie bez sportu, dla którego poświęca czas jest ważniejszy, bo stanowi o chlubie jego przyszłości (a bynajmniej nie będzie czuł się bezużyteczny). Może żyć bez kobiety, ale nie bez rywalizacji. Dawniej był bokserem, więc powinien rozumieć, dlaczego nie wolno się poddawać. Chyba że Marek jest już znużony życiem i jest mu wszystko jedno, co się zdarzy. Jowita przesłoniła widok na perspektywy. Zauroczenie, które nie potrafi opaść. Czyżby Marek był apoteozą młodości uganiającej się za miłostkami?



,,Jowita'' to nie melodramat, lecz dramat psychologiczny przeciskający się po młodzieńczych ideałach, zagłuszający beztroskę, gdy odzywa się dorosłość. Trochę zabawy, trochę nierozsądnych decyzji, szczypta egzaltacji i przygód. Oto przepis na scenariusz, który się nie zestarzeje, bo problemy tamtejszego pokolenia niczym się nie różnią od współczesnego. A co z Jowitą? Odnajdzie się, gdy będzie za późno? Nie martwmy się na zapas. Ona nie istnieje - kwituje Marek. Tak powinno być dla niego lepiej. Czy na pewno chcesz wiedzieć? Nie pytaj, rozczarujesz się. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz