piątek, 30 maja 2014

Dark Souls 2 - Ile razy jesteś w stanie zginąć, żeby osiągnąć zamierzony cel?

Za waleczność nikt cię nie obsypie brawami.


Po odliczeniu 20 godzin na zegarze, wiedziałem że na długo zapadnę w mroczny świat nieumarłych. Gra tak niebezpieczna dla zdrowia, że można doznać ataku furii, krzycząc na własny brak umiejętności. Doznawałem najgłupszych śmierci jakie kiedykolwiek widziałem (upadek z wysokości, bo mnie popchnięto podczas obrony), albo musiałem powtarzać fragment rozgrywki na nowo i wciąż próbując i próbując do skutku, aż przeszedłem diabolicznie trudny moment w elektronicznej ,,zabawie''. Gramy przed konsolą lub pecetem, dopóki się nie wściekniemy i nie rzucimy pada na podłogę lub nie zaczniemy na klawiaturze nerwowo wciskać guziki - wyładowując na niej negatywną energię.  

Różnice graficzne między sprzętami.


Nie ma przebacz, jeśli źle wyliczymy nasze szanse na zwycięstwo z przeciwnikiem. Tytuł nie toleruje popełnianie błędów. Nie liczy się z doświadczeniem gracza. Jest bez serca, więc niecierpliwym graczom powiem, żeby trzymali się z daleka od Dark Souls. Nie poklikasz sobie na oślep - nie możesz szastać bronią jak opętany. To nie jest gra przy której się zrelaksujesz (prędzej wyrzucisz monitor za ścianę). Szybciej pękną ci żyłki, a poziom znienawidzenia osiągnie niebezpieczny poziom. Ilość niecenzuralnych słów podczas kampanii może sięgnąć rynsztoka (sam nie cierpię ginąć i umierać za coś, na co nie mam wpływu). Normą stało się powtarzanie lokacji (pierwszy zgon zaliczyłem w Kniei Upadłych Olbrzymów - a później coraz notoryczniej uśmiercano mnie bez pozwolenia). Przeklinałem, biłem się w pierś, przeżywałem kryzys, ale szedłem dalej, żeby upaść jeszcze mocniej i jeszcze częściej. Dążyłem do rozpaczy i wycieńczenia, ale nie poddałem się, bo zrozumiałem jak ważna jest taktyka i uświadomienie sobie, że walczymy z matołami o ograniczonym intelekcie nie mających żadnych szans z genialnym człowiekiem z krwi i kości.

Główna fabuła nie jest jakoś szczególnie skomplikowana. Akcja gry toczy się w krainie Lordran. Jesteśmy kolejną kukłą na usługach przeznaczenia. Pytanie, czy się sprzeciwimy naszemu losowi? Spotkane ,,babcie'' na początku gry ostrzegają, że stracimy dusze, które będziemy zbierać podczas mordęgi w wyprawie. Po odbytej rozmowie tworzymy klasę postaci. Szermierz jest nowym rodzajem żołnierza, który nie pojawił się pierwszej odsłonie. Ja zacząłem rozgrywkę jako odkrywca. 


Przyjmiesz to na klatę?


Odkąd znajdujemy się w mrocznej krainie fantasy już na startowej lokacji możemy napotkać wielkoluda (bez wyposażenia w broń!), dlatego jedyna szansa żeby go zlikwidować, to poczekać gdy skoczy nam horrendalny poziom w statystykach. Niektóre potwory pokonamy wówczas, kiedy osiągniemy przyzwoitą broń, lepszą zbroję, gdy oswoimy się z brutalną mechaniką gry. 

Państwo ze studia From Software nie traktuje graczy jak idiotów, choć także nie uznaje zaspokojenia ciekawości w imię zdobywania bogactwa lub taryfy ulgowej ze strony adwersarzy. Każdy kolos jest silniejszy od chuchra. Nie ma mapy, żadnych wskazówek, dokąd mamy się udać. Pozwala nam na całkowitą swobodę, na którą rzadko możemy sobie pozwolić (silniejsi przeciwnicy nam to nie uniemożliwiają). Zawsze możemy prześlizgnąć się przed wolnymi wrogami, ale ucieczka automatycznie powoduje, że gonią nas dopóki nie znajdziemy się w miejscu do którego nie należą. Walutą są dusze, które zbieramy po pokonanych dyletantach. Jeśli zginiemy, zamieniamy się w nieumarłego, tracąc człowieczeństwo i zebrane dusze, dlatego czym prędzej biegniemy tam, gdzie nas zaszlachtowano, aby odzyskać cenne pieniążki. Aby stać się człowiekiem - spalamy kukłę człowieka (jeden z przedmiotów, który możemy zdobyć zanim wyruszymy w otchłań śmierci).

Jeśli ktoś zejdzie pod ziemię mniej niż 30 razy otrzyma ode mnie osobiste gratulacje i pokłon na miarę mistrza. Powodzenia, ale i tak wiem, że nikomu z Was się nie uda. Taka szansa jest do zdobycia jak wygrana w totka - jedna na milion. Kod gry uwielbia serwować pułapki, ale są na tyle sporadyczne, że nie urywają kończyn oraz nie doprowadzają do ruiny. Pozostawione beczki na planszach najczęściej nic w sobie nie kryją. Jeśli napada cię chmara rozwścieczonych szkodników - staraj się ich oddzielić. Będziemy łatwym łupem, gdy nadziejemy się na potrojone straże. Non stop trzeba pamiętać o uzdrawianiu(uzupełnianiu) paska energii za pomocą klejnotu życia lub butelki estusa. 


Zapachniało smokiem.


Nowicjusze będą mieli ręce pełne roboty, żeby odnaleźć się w niesprzyjających warunkach. Zapomnijcie o innych seriach z gatunku RPG. Ten da ci w kość i udowodni, że jesteś słaby i nic nie znaczący dla świata w którym się znajdujesz. Jego mrok pochłania bezzwłocznie. Bez asekuracji. Nikt ci nie przyjdzie z pomocą - chyba, że zaprosisz kogoś do kooperacji (gdy jesteśmy podłączeni do sieci). Jesteś prochem w który będziesz się obracać - raz za razem. Nigdzie nie ma lekko - zawsze znajdzie się ktoś silniejszy, bardziej podstępny, wyrywny, niemal niezwyciężony. Jest na nich wszystkich metoda, a anielski spokój cię w tym utwierdzi. Lecz nigdy nie powinniśmy się denerwować - czasem kwestia techniki sprawia, że wygrywamy spotkania z przeznaczeniem. Raczej nie zamierzacie wracać do ostatniego punktu zapisu? 

Taki urok owej produkcji. Płacisz za wymagające pojedynki przynoszące mnóstwo satysfakcji i uciechy po likwidacji kolosów - pot, krew i łzy w najdoskonalszym wydaniu. Aby stan rozgrywki został zapisany, musimy rozpalać ogniska, po których swobodnie możemy się przemieszczać pomiędzy lokacjami, które udało nam się zwiedzić.


Przybij piątkę stary!

Czego najbardziej zabrakło mi w grze? Rozbudowanych linii dialogowych, większej ilości postaci niezależnych i intrygującej fabuły - jest poszatkowana i mało wciągająca. W tak epickiej wojnie dusz brakowało mi mocnych scen, frykaśnych rozmów - gracz nie ma chwili oddechu, co przy kilku godzinnej batalii w zmaganiach z Bossami i pomniejszymi zawalidrogami, powoduje uczucie zmęczenia. Mini Bossy nic ci nie zrobią, ale wara ich tknąć, a pozbędą się ciebie, jeśli pozwolisz im na to. Jest się przybitym, gdy wydarzenia ciągną się niczym krew z nosa. Irytujące są momenty, jeśli pozbawieni zostaniemy energii życiowej nie z naszej winy - przyciski od pada nie zawsze reagowały jak należy (warto zaopatrzyć się w konsolowe kontrolery - na klawiaturze trzeba umieć się przystosować). Długie przystanki przed tzw. bonfireami (ogniskami) potrafią odtrącić gracza od dalszych wypadów, by poznać co będzie dalej. Nikt ci łaskawie nie wspomni, jeśli zwiększysz sobie poziom trudności - złe złożone przymierze i giniesz łatwiej niż powinieneś (zalecane tylko dla masochistów) - ale uspokajam, niechcące efekty możemy pozbyć się u kota w Majuli. 

Majula to miejsce, do którego najczęściej będziemy się lokować. To tu odpoczniemy od chłodnych lochów, bagien, czy stręczycieli. W Majuli zakupisz broń, opancerzenie, zwiększysz poziom umiejętności w zakresie walki. Ulepszysz butelkę estusa dzięki Szmaragdowej Herald. To ona pomagać nam będzie w przetrwaniu w dziczy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkich powybijać i zabrać to, co z nich ,,wypadnie''. Niestety tak niehonorowe dokonania mogą sprawić, że nie zdobędziemy tego, co przyda się nam na inną okazję w podróży.


Halabarda zadaje wyższe obrażenia, gdy przeciwników trzymamy na dystans. 


Werdykt jest jeden. Nieodwracalny. Dark Souls 2 polecam tym, którzy mają sporo cennego czasu, kochają nieprzeciętne wyzwania, nie cierpicie samo przechadzających się gier, albo ułatwień w stylu: pokarzmy strzałki graczom, gdzie się udać, bo się zgubią (!). Wprawdzie jest szansa zdobycia mapy, ale i bez niej, po czasie się oswajamy - zresztą, nie mamy wyjścia. Bossów można łatwo się pozbyć - tylko wtedy, gdy śledzicie każdy ich ruch bez wtopy. Czasem po prostu lepiej jest pozbyć się ubrania, żeby być bardziej mobilnym i mieć lepszy czas reakcji na unik, niż dźwigać na sobie obciążający sprzęt, który spowalnia ciało. Grajcie nieuczciwie, a na pewno Wam się to opłaci, bo sztuką w tej grze jest to, aby wykiwać bezmózgie Yeti (oblećmy w śmiech poważny ton niezdrowej przygody w zaułkach bez światła). Dla hardcorowców i graczy, którzy zapomnieli czym jest walka z nieustraszonym. Poznajcie to, co nieznane. Dark Souls 2 skrywa wiele tajemnic. Czeka na śmiałków. Jesteś jednym z nich? Pokaż, że się nie boisz, najwyżej nigdy nie powrócisz z wybranej drogi. Albo przepadniesz i nigdy nie zawrócisz do świata żywych. Życzę samozaparcia.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz