środa, 21 sierpnia 2013

Jules Verne ,,Michał Strogow - kurier carski'', czyli droga do Mordoru w innym znaczeniu





Otóż mam egzemplarz powieści o wymownym tytule. Od razu przestrzegam, że nie jestem fanem, ani antyfanem Verne'a. W dzieciństwie nigdy nie zetknąłem się z tym pisarzem, dlatego też nie poczułem sympatii po przeczytaniu Michała Strogowa. Oglądałem jedynie filmy na podstawie książek (80 dni dookoła świata, dwie wersje), no i w sumie to nic nadzwyczajnego. Ogląda się to dobrze, ale nie oczekujcie przygody na miarę Tintina.


Od razu przestrzegam, że będę wylewny. Muszę napisać o tym, czego tak naprawdę nie potrafiłem ścierpieć. Na pierwszy ogień idzie sama istota tematu. Jest poprawna politycznie - oczywiście musiałem to wyłapać. O czym właściwie to jest? Przygoda osadzona jest w realiach dziewiętnastowiecznej Rosji. Nasz bohater musi przebyć cały kraj, żeby dostarczyć depeszę o tym, że Michał Ogarew snuje niecny plan zemsty na bracie cara. To tyle odnośnie fabuły. Brzmi intrygująco? Nie do końca tak jest. Co powinien zrobić Michał w takim wypadku? Zamiast dostarczać mu wiadomość, powinien ściąć mu głowę. Polska w tamtym czasie była pod zaborami, więc kochany car, to hipokryzja. Ogarew nie powinien być złym charakterem. To nasz protagonista powinien być przez nas postrzegany, jako wróg narodu.

Byłoby dobrze, gdyby tempo narracji nie sunęło, jak wóz z węglem, jest ślamazarnie, a autor robi wszystko, by Michałek nie miał za łatwo. Rozumiem, że książka w założeniu miała być ,,realistyczna''. Nie odbiegać od ,,faktów historycznych'' (wszystko tak naprawdę jest wariacją na ten temat), ale nie sądziłem, że będę musiał ,,stawać'' między cappuccino, komputerem, a książką.  Przejechać z Moskwy do Irkutska, to jest katorga. Zbyt długa na jedno posiedzenie. Zresztą, to jest tyle wiorst, że przeczytanie jej w jeden dzień, to zbrodnia na Michale. Właśnie go zawstydziliście, że szybciej pojawiliście się na miejscu (żarty żartami, ale nie mogę się powstrzymać). Książka jest podzielona na dwa tomy. Złożona z 32 rozdziałów. Oba tomy nie wiele się od siebie różnią, ale o tym za chwilę. Dopóki na drodze do celu nie pojawia się matka naszego herosa, to historia jest niewiarygodnie przewidywalna i mało emocjonująca. Brakuje połysku. W tle przewijają się Tatarzy, Cyganie, cuda niewidy, ale chyba nie spodziewaliście się marnych dialogów? W większości są zupełnie bez polotu, ma się chęć przerzucać strony. Czasem autor zarzuci nam pouczającym tekstem, ale jest zbyt pompatyczny w swojej manierze prowadzenia narracji. Pochwalić muszę za to topografię Rosji. Opisy, to mocna strona książki, ale ma też zasadniczą wadę. Autor potrafi się rozpłynąć o tym, jak teren wygląda. Opisy potrafią przytłoczyć swoim nadmiarem. Zmęczą się ci, którzy nie lubią dostarczać sobie masy tekstu złożonego świata Rosji. To tak jakbyś mykał wozem z węglem pod górę, albo ścigał dyliżansem samochód osobowy.

Wracając do tomów. Pierwszy mnie niesamowicie wykończył (czyt. o mało co nie porzuciłem dalszej części przygód). Dopiero pod koniec pierwszego tomu wybudziłem się z letargu i zacząłem przejmować się losami kuriera. Drugi tom w przeważającej części potrafi zaskoczyć i dzieją się ciekawsze rzeczy. Trzeba powiedzieć, że dramaturgia więzi matka - syn zrobiła na mnie wrażenie. Jest to dobrze zarysowane. Co do bohaterów. Wszystko czarno na białym, a właściwie skierowane na podział ludzi czarnych i białych.  Główne postacie są bez skazy, a ,,utrudniacze przekazania depeszy'' są źli i najlepiej rozstawcie ich na rozstrzelanie z rozkazu cara. Brakowało bohatera nie wpisujący się w ten schemat. Ogólnie Michał Strogow wydaje mi się za idealny. Już wyobrażam sobie dostarczanie depeszy przez Polskę. Nie ma komunikacji miejskiej, nie ma dwuśladów. Nie ma motorów, są tylko rowery! Czy nie bylibyście wściekli poruszać się w tym tempie dla jednej informacji? Klnąłbym pod nosem na miejscu Strogowa. Ten nie dość, że boski i plejas z twarzy, to jeszcze mistrz tropienia. Ciekawe, czy wytropiłby dinozaura, gdyby jeszcze istniały?

Reasumując, moją (anty)recenzję, jesteście pewnie zdziwieni dlaczego dobrnąłem do końca tej historii. Od drugiego tomu, faktycznie zacząłem dostrzegać więcej zalet, jeśli Wam nie spodoba się pierwszy tom, to nie odrzucajcie tej historii. Potrafi przyciągnąć, szkoda tylko, że ma swoje ,,przystanki'', które drażnią i nie wynika z nich nic pożytecznego. Nie nagabywam byście czytali powieść od drugiego tomu, bo wpadniecie w sam środek jednej z najciekawszych scen. Irytacja łączyła się z ,,pożeraniem'' stron i nie dlatego, że byłem głodny, lecz dla tego, że miałem ochotę na więcej przygód Michała. Nie polecam, ani też nie odradzam, jeśli lubicie klimat Rosji, schematy w opowiadaniu, to zajrzyj. Nie odpowiadam za to, co się stanie z książką, gdy droga do cara okaże się Mordorem.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz