Gra od początku nawołuje nas do założenia słuchawek na uszach i pogaszenia wszystkich świateł. Za program odpowiedzialna jest jedna osoba - Benjamin Rivers. Gra nawiązuje bezpośrednio do starszych hitów z gatunku survival horror.
Takich jak ,,Resident Evil'' (scenka schodzenia lub wejścia na górę po schodach, czy też otwieranie drzwi), tylko że w szybszym tempie niż w wspomnianym tytule. Jest także nawiązanie do Silent Hill (pojawiające się imię dziewczyny z części trzeciej, dźwięki stóp naszej postaci, latarka, która udostępnia nam odrobinę widoczności - skądinąd, mój ulubiony straszak o którym już wspominałem Nie potrafisz się bać? Spróbuj tego. Silent Hill jest w Tobie. Raczej nie pojawi się w tej serii, bo nie musi). Nie wiem, czy przypadkiem nie ma tu nawiązania do ,,Piątek trzynastego'' (mam obsesję na punkcie szukania powiązań).
Przejdźmy do kwestii fabularnych. Nasz główny bohater budzi się w opuszczonym domu. Nie pamięta dlaczego tam się znalazł. Wie natomiast jedno, musi odnaleźć wyjście do własnego domu i koniecznie sprawdzić, czy jego żonie Rachel nic się nie stało.
W ,,Home'' nie ma zbyt rozwlekłych lokacji (głównie zetkniecie się z fabryką i okolicznym lasem). W grze jest dużo tekstu czytanego, więc przygotujcie się na kawałek literatury, bo nikt za was nie będzie odczytywać słów. Tekst pojawia się nam na czarnym tle w ,,ramce'' z białymi napisami. Jest to przykład obrazu, który obowiązywał w przygodówkach w latach 70'. Gra jest wyłącznie w języku angielskim, powiedzmy, zaawansowana na średnim poziomie, ale Ci którzy znają choć zalążek obcych słówek powinni zrozumieć ogólny sens (spolszczenia nie znalazłem). Jest to bardzo staroszkolny tytuł. Przygotujcie się na zagadki, ale na spokojnie (bez alarmu), nie są trudne, ani wymagające i nie zatrzymują Was na długo, by nie psuć zabawy.
,,Home'' straszy nas bardzo subtelnie i z rozwagą (żadne zombi nie wyskoczy z szafki, ale tak, wiem, głupi przykład, bo od kiedy z szafki wyskakuje zombi?) Nie ma tu co prawda zbyt wiele przerażających scen, ale gęsta atmosfera pozostaje z nami do końca wraz z dobrze wkomponowaną fabułą w tle, która z całą pewnością nie została spisana w trzy minuty przy mleku i ciastkach. Powiem szczerze, w pewnym momencie będziecie się domyślać, co tak naprawdę zaszło, ale... Ja bardzo szybko zmieniłem zdanie, po tym co zobaczyłem (przeczytałem) pod koniec gry. Zakończeń jest kilka. Nie wiem dokładnie ile (wybaczcie). Każdy wasz wybór będzie miał znaczenie na wasz ending. Także, dobrze się zastanówcie zanim coś ze sobą zabierzecie.
Z kim mamy do czynienia w tym tytule, z kim przyjdzie nam walczyć? Czy w ogóle ktoś nam zagraża? Tego zdradzać nie będę, niech to pozostanie niespodzianką. Sami obadajcie teren. Wadą tytułu na pewno jest brak zapisu. Grę trzeba ukończyć przy pierwszym posiedzeniu. Długa to ona nie jest, trwa tyle, co przeciętny film - 90 minut. ,,Home'' na pewno nie może się pochwalić szeroko rozumianą interakcją, ale wynika to z ,,korytarzowego'' zabiegu planszy na której uczestniczymy. Idź w prawo lub lewo, zejdź po schodach, wejdź po drabinie. Grafika oczywiście nie należy do wysublimowanych atrakcji, ale swoje zadanie wykonuje bezbłędnie. Jest klimat, jest dreszczyk niepewności. Polecam.
Do zakupienia za $3.00
Jeśli jednak dalej jesteście zainteresowani, a nie chcecie płacić za grę, zawsze możecie obadać ,,Home'' na kanale youtube.
Znalazłem jednak coś, co na pewno zadowoli tych, którzy nie lubią zabawy ze słowniczkiem. Użytkownik Kaftann udostępnił swój materiał z grą tłumacząc tekst na bieżąco z głowy. Przygotujcie się na to, że momentami będzie Was rozbawiać, aby rozluźnić atmosferę :)
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz