niedziela, 10 listopada 2013

Batman: Arkham Origins - Do trzech razy sztuka się nie sprawdza?



Miałem obawy, co do jakości nowej odsłony Batka (zboczenie miłośnika postaci). Nowe studio, mniej doświadczone zabrało się odważnie za nieprzeciętną markę. Jak wyszło? Jak na grę całkiem standardowo - niewiele zmian w stosunku do poprzedników. Ktoś tu poszedł na łatwiznę. Graficznie tytuł prezentuje się miernie - zważywszy na to, że wygląda gorzej niż Batman z 2011 (albo mój sprzęt robi mi psikusa i prosi o wymianę części składowych?). 

Nawet w Wigilię mroczny rycerz nie ma chwili oddechu. Czarna Maska wyznaczył za niego nagrodę. Ósemka zabójców pragnie jego głowy. Czas polowania oficjalnie uważam za otwarty.



Choć stylistyka pozostaje niezmienna, ciemne i ciasne pomieszczenia, gotycki i duszny przepych - ale na kolory nie mogę liczyć, bo przecież miasto odwzorowuje z jakim miejscem i antagonistami mamy do czynienia. Niestety Al przeciwników ocieka, delikatnie mówiąc, głupotą. Ignoranci i ślepcy. Nie potrafią zauważyć z kilku metrów (z perspektywy pozy), jak pozbywam się jego towarzysza. Ich inteligencja stoi na niskim poziomie, co właściwie mnie nie rusza. Przeciętniacy jakich mało. Nie doczekacie się przez opponentów przejścia długich odległości. Mają zakodowaną trasę przez twórców, przez co czułem się, jak w ostatnich odsłonach - zawiedziony ich ograniczoną wartą.

Toczenie pojedynków z tą samą chmarą cieniasów już nie przynosi zadowolenia. Jedyną przyjemnością pozostaje obserwowanie, jak Batman wykańcza przeciwników. Finiszery są efektowne, miło się na nie spogląda, lecz są powtarzalne. Od czasu do czasu załączy się scenka, gdzie nietoperz przesłucha oprycha i złoży go charakterystycznym ciosem do snu. 

Nie cierpię, gdy program każe mi chodzić po lokacjach, tylko po to, bym przyłożył nadchodzącej fali kryminalistów. Dobrze, że bossowie pozostają wyzwaniem. Gorzej, gdy najdą nas minibossowie - ci nie prezentują się zbyt okazale i prędko się ich pozbywamy. Kilka razy przyjdzie nam stoczyć bitwy z Banem - głównym przeciwnikiem tej części - czy tym razem połamie nam  kręgosłup? 




Akcja dzieje się przed wydarzeniami z Arkham Asylum i Arkham City, dlatego tez po raz pierwszy poznajemy Jokera w intrygujący i niespodziewany sposób (jeśli wasza dedukcja nie wyłapała chwytu scenarzysty). 

Brakowało mi jednak większej działalności detektywistycznej, choć trzeba pamiętać, że czasy, gdy Batman działał bardziej jako detektyw, minęły bezpowrotnie i nie odgrywa zbyt wielkiej roli. Wciąż mamy do czynienia z deszyfratorem, by zyskać nim dostęp do najbliższych pomieszczeń. Rzucamy batarangiem, zaczepiamy się linką po filarach, byśmy mogli powiesić oprawców lub zawisnąć nad krawędzią. A to zdobędziemy poziom i usprawnimy sobie gadżety.

Jak na Wigilię, zabrakło mi więcej smaczków związane z  tym świętem. Owszem, jest padający, kruszący się śnieg - o ile nie znajdujemy się wewnątrz kompleksów. Joker przyszykował prezenty, a kilkoro bandziorów nosi czapkę Mikołaja, to jednak za mało. Ja rozumiem,  ratowanie świata przed wariatami, ale nawet złożenie życzeń pojawiło się tylko raz w ciągu całej kampanii - czy tylko ja tak miałem? Okej, ta uwaga nie dotyczy oceny końcowej.

Podobało mi się to, że relacje między Gordonem, a człowiekiem nietoperzem, jest nakreślona negatywnie. Komisarz nie pozwala mu swobodnie działać i pragnie go aresztować - widać, że jeszcze nie mieli okazji ze sobą normalnie i sensownie współpracować. Problemem jest natomiast to, że są postacie, które pojawiają się na krótko i niemal natychmiastowo znikają nam z pola widzenia, jak np. Killer Croc. Szkoda, bo mam wrażenie, że odegrali oni rolę na zasadzie znanych aktorów, którzy pojawiają się na ułamek sekundy, by zareklamować tytuł.

Fabularnie jest w porządku. Jak dotąd najciekawszy scenariusz w świecie Gotham w grach wideo. Inspiruje się naturalnie komiksami, ale która z poprzednich części tego nie robiła? - Żadna. Wątek z Jokerem uważam za najlepszy - lubię ten klimat powagi i śmiechu jednocześnie - przeciwieństwo dwóch charakterów, nie potrafiących bez siebie istnieć. 




Jak ocenić tak nierówną grę o wspaniałym uniwersum nie do końca odpowiednio wykorzystanym? Dla miłośników człowieka w masce będzie to raczej pozycja obowiązkowa. Zaś reszta sceptyków i ci, którzy nie potrzebują latać nad półotwartym miastem, mogą sobie podarować. Nie wiele stracą, ale polecałbym zakup na święta. Na Wigilię pod choinkę. Początkowe rozczarowanie zmieniło się w całkiem przyjemny tytuł, ale nie ukrywam lekkiego spuszczenia głowy z powodu rozczarowania, że na dobrą sprawę nie urzekło mnie po raz trzeci. Batman potrzebuje odświeżenia.

P.S. Dziękuje maniakowi Dc Comics za użyczenie mi gry, bym mógł ukończyć wątek fabularny. Jeszcze raz wielkie dzięki, jeśli czytasz ową recenzję.

Oficjalny trailer

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz