poniedziałek, 22 stycznia 2024

Trzy na jednego w mieszanym składzie #5

 

Kadr z serialu ,,1670''.

W przeciwieństwie do klasycznego trzy na jednego, gdzie wybieram filmy w kolejności - od najmniej udanego, do najbardziej angażującego seansu postanowiłem uzupełnić rubrykę związaną z działalnością pozostałej sztuki, z którą mam kontakt. To znaczy, co mam na myśli - filmy będą pojawiać się jako opcja trzeciorzędna, a pierwszeństwo otrzymują takie rzeczy, jak komiks, płyta muzyczna, kącik sportowy, malarstwo, książka czy seriale. Czyli to, co napędza mój umysł, ale nie jest związany z kinematografią (seriale nie traktuje jako dział kinematograficzny, wybaczcie). Z racji, że czytam sporo, kręcę się wokół innych tematów niż X muza - postanowiłem sobie, że zrobię oddzielny dział dla reszty artystów, żeby nie czuli się pokrzywdzeni.

Oderwij wzdłuż linii

Jedna z tych animacji dla dorosłych, gdzie przeklinają i myślą, że to wystarczy, aby zaimponować widowni. Epizody są krótkie, głównym protagonistą jest simp, co to wszystko analizuje mając skrzywiony umysł. Ma swoje alter-ego, a właściwie jego podświadomość próbuje do niego przemawiać, aby przestał się nad sobą użalać. Ma przyjaciółkę, z którą chciałby nawiązać romans, ale nie potrafi, bo jest zagłuszonym mężczyzną, który nie słucha samego siebie, tylko kombinuje jak koń pod górkę. Facet przed czterdziestką, a zachowuje się jak nastolatek, który zapomniał ubrać spodnie. Ma kumpla, który wiecznie gada ,,To co, idziemy na lody'' - żart powtarzany w koło, jakby bez namysłu. Ma nawiązania do popkultury, czasem nabija się ze sławnych scen filmowych, jak ta z ,,Brazil'', gdzie urzędnik spotyka zamaskowanych przedstawicieli rządu. Słowotok myśli, szybki montaż, aż przesadza z wrażeniami, jakby spieszył się do finału, przez co jego tragedia na końcu drogi rozmywa się i powoduje uczucie niedosytu. 


Mamy do czynienia z trudnym przypadkiem, który nie może znaleźć pracy, kręci się wokół dziewczyny, z którą nie potrafi rozmawiać, jak normalny człowiek, tylko pajacować, jak młodzież, która zapomniała, że kontakt towarzyski nie kończy się na szybkiej informacji zapisanej w telefonie. Spojrzałem głównie dlatego, że miał pozytywny odzew, ale nie lubię animacji z bohaterami, którzy są namacalnie dalecy od mojej osobowości. Przytłaczająco niesmaczne żarty, brzydkie, wulgarne odzywki, pośpiech i brak aktywności, aby zmienić cokolwiek w swoim życiu. Jest to depresyjne, a z racji że nie lubię animacji w stylu ,,BoJack Horseman'' tytuł ląduje do kategorii nieprzyjemnych doświadczeń. Nie chcę oglądać jednostki zdeprawowane, które nic nie robią ze swoim życiem - tylko marudzą dla samego marudzenia bez żadnej poprawy. 

Włochy, 2021, 1 sezon

Liczba epizodów: 6

Scenariusz oraz Reżyseria: Zerocalcare

W głównych rolach wystąpili: Zerocalcare (głos), Valerio Mastandrea (głos), Veronica Puccio (głos), Paolo Vivio (głos), Chiara Gioncardi (głos)


1670

Komedia nabijająca się z Sarmatów, chłopstwa i pańszczyzny? Główną atrakcją jest Jan Paweł, który chce być najbardziej znanym Janem Pawłem w historii, co posiada mniejszą część folwarku ziemskiego. Gdzie rywalizuje z Andrzejem o kawałek ziemi. Obaj są postrzeleni - Jan to typowy przedstawiciel narcystycznego podejścia, w którym widzi siebie jako króla oraz zbawcę narodu. Andrzej jest mniej zapatrzony we własne biznesy, ale czuć, że nie pozostaje dłużny ,,konkurencji''. Przede wszystkim obserwujemy losy zwariowanej rodzinki. Zofia - małżonka, ma ukryte skłonności do biseksualizmu. Aniela to profeministyczna agentka, która nawołuje do parady równości oraz ma hopla na punkcie męskiej, toksycznej relacji, ale swoją drogą - sama jej osoba jest toksyczna, bo wcina się tam, gdzie jej nie chcą. Jakub to ksiądz, który wykorzystuje swoją władzę kościelną, aby zbijać majątek oraz prowadzić interesy duszpasterskie. Za to Stanisław - jako syn, raczej czarna owca w stadzie, który szuka małżonki w mieście, nie zaś we wsiej gospodzie. Mamy też nieoczywisty portret Litwina, co podkochuje się w Anieli, żydów, którzy nie potrafią spiskować czy najeźdźców z Europy Wschodniej, co to niby są niegościnni oraz łobuzami przez względy historyczne. 

Dość przewrotna satyra na polskie społeczeństwo, gdzie chrześcijaństwo jest w modzie, choć mało kto dotrzymuje kroku, aby pozostać moralnym orędownikiem wiary. Jest zabawnie, chwilami przaśnie, ale łatwo jest oddać się tej pokusie, by kibicować zwariowanym postaciom, niemal przerysowanym na potrzeby przekroju społecznego. Gdzie Jan Paweł ma staroświeckie poglądy, i na dobrą sprawę, jest ksenofobem, który żyje przeszłością, bo nie może wybaczyć potopu szwedzkiego. Ciągle nie pamięta kim jest Maciej, bo traktuje innych (obcokrajowców) z dystansem i bez większego zaangażowania. Mimo jego parszywej ,,gęby'' potrafi reagować przytomnie oraz zadbać o rodzinę, ale niekiedy przegina ze swoją megalomanią, co przytłacza ekran swoimi uwagami. Powiem tak - mam swoje ulubione odcinki, a niewątpliwie najzabawniejszy wydał się odcinek siódmy, gdzie spotykamy bon vivanta, który rozbija się na drzewie, bierze narkotyki i ma śmiech, jak Mozart z filmu ,,Amadeusz''. Gdzie dochodzi do ostrych starć płciowych, gdzie Anielka pokazuje swój temperament i niechęć do synów ze szlacheckiego rodu. Staropolska wieś ukazana z całym jej dobrobytem - od kur, po słomę dla koni, gdzie w karczmie dobrze się popija, a las służy jako miejsce do polowania. 


Chwilami przeszkadzał mi współczesny język. Jesteśmy na terenach dawnej Polski, w XVII-wieku, a tu jakieś teksty o zmianach klimatycznych, słowa, jak ,,fajne'' (nikt w tamtych czasach nie używał takich przymiotników), ale mogę przymknąć oko, zważywszy że chciał trafić do szerszej widowni, choć nie obraziłbym się, gdyby skupił się na swojej epoce z większą pompą. Kilkakrotnie wybuchałem śmiechem, jak pojawił się ,,fałszywy'' Jezus, który naturalnie, wygląda jak z obrazów kupowanych na bazarze. Czasem próbuje być zbyt młodzieżowy, więc postać Anieli nieco drażni, bo to klasyczna dziewczyna z postmodernistycznej epoki, która wcina się, gdy dorośli mówią. Nabija się z tych wszystkich schematów wyrosłych przez kulturę, jak to, że Tatarzy są brutalnymi mordercami (nie zawsze tak było). Miło zobaczyć polską wieś, z czystym powietrzem, gorzej kiedy postacie mówią tą nowomową i trochę to psuje odbiór. W każdym razie przyjemnie zobaczyć stary świat, na starych warunkach, gdzie chłopy nie miały własnego kąta, bo pracowali dla podwładnych. Gdzie obcokrajowcy są raczej skupiskiem problemów niż pomocy, aczkolwiek ,,1670'' wykorzystuje ich w szlachetnym celu, aby nieść śmiech poprzez łzy, jak łatwo ulec nietolerancji wobec innych. Nie jest to najlepszy serial w historii, ale jako szybka rozrywka do obiadu sprawdza się znakomicie. I powiem tak - druga połowa serialu zdecydowanie mocniejsza niż pierwsze epizody. Więcej ciekawszych postaci, nawet pojawia się wątek kryminalny w epilogu, także warto samemu sprawdzić, jeśli nie mieliście okazji zobaczyć go w akcji. 

Polska, 2023, 1 sezon 

Liczba epizodów: 8

Reżyseria: Maciej Buchwald, Kordian Kądziel

W głównych rolach wystąpili: Bartłomiej Topa, Katarzyna Herman, Martyna Byczkowska, Michał Sikorski, Andrzej Kłak


My 

Z początku trudno się przyzwyczaić do specyficznego języka, ale wsiąkłem w organiczny świat społeczeństwa. Gdzie szklane domy są nagrzane od słońca, gdzie szklane podłogi oraz wielki mur odgrodził nowy gatunek od prymitywizmu czy domu starożytnych, gdzie mieszczą się wspomnienia dawnych kultur. Zaiste, dziwna lektura, która pokazała abstrakcyjny, kiczowaty świat jutra. Protoplasta wszystkich późnych antyutopii, gdzie szczęściem ludzkim jest wspólnota, zaplanowane godziny na sen oraz pracę, seks na talony, czy powszechna wiara w obserwatorów, którzy niczym bóg - patrzą, czy nikt nie psuje ,,ideowego'' systemu.



 Kopalnia inspiracji, do której odwołują się tacy autorzy, jak George Orwell, Aldous Huxley czy Arthur Clarke. Nie spodziewałem się, że ktoś pokaże fałszywy raj jako zaprogramowany mechanizm. Poezja pisana matematycznym kodem, gdzie wyobraźnię amputuje się w medycznym punkcie. Powszechny strach przed indywidualizmem - społeczeństwo szklanego miasta nie toleruje ,,wyskoków'', odejścia od rutynowego rozkładu dnia. W zasadzie, czy to nie dzisiejszy świat, gdzie mamy zaplanowany czas, kiedy mamy odebrać dziecko ze żłobka, pójść do roboty na szóstą rano, kiedy korzystamy z urlopu, a my niczym nie wyróżniamy się w tłumie? Utopijna mara, gdzie dusza jest chorobą, a własny wybór zbrodnią nad doskonałością istnienia zorganizowanego społeczeństwa? Pisane, jakby to maszyna miała przejąć kontrolę nad ludzkimi emocjami, ludzkość podporządkowana rozkładowi bez rozkładu. Ostre, satyryczne, groteskowe. Gdzie narratorem jest matematyczna liczba, a ludzie jak sen przepadają w brylowatej rzeczywistości, odgrodzonej od natury, pierwotnych instynktów. Wszyscy nakreśleni bez imion, bez twarzy, czy dusza mogłaby być ujemnym skutkiem doskonałości? Ciekawe studium, jak łatwo sprowadzić uczucia do abstrakcyjnej myśli.

Rosja, 1920-1921

Autor: Jewgienij Zamiatin 

Wydawnictwo: Rebis 

Przełożył: Adam Pomorski 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz