sobota, 6 stycznia 2024

Trzy na jednego w mieszanym składzie #4

Na tapecie Jose Saramago. 


W przeciwieństwie do klasycznego trzy na jednego, gdzie wybieram filmy w kolejności - od najmniej udanego, do najbardziej angażującego seansu postanowiłem uzupełnić rubrykę związaną z działalnością pozostałej sztuki, z którą mam kontakt. To znaczy, co mam na myśli - filmy będą pojawiać się jako opcja trzeciorzędna, a pierwszeństwo otrzymują takie rzeczy, jak komiks, płyta muzyczna, kącik sportowy, malarstwo, książka czy seriale. Czyli to, co napędza mój umysł, ale nie jest związany z kinematografią (seriale nie traktuje jako dział kinematograficzny, wybaczcie). Z racji, że czytam sporo, kręcę się wokół innych tematów niż X muza - postanowiłem sobie, że zrobię oddzielny dział dla reszty artystów, żeby nie czuli się pokrzywdzeni.

Last Day of June 

Interaktywna gra wideo - niezależna, ale boleśnie przeestetyzowana i banalna w swej konstrukcji. Stworzona przez Ovosonico i wydana przez 505 Games. Opowiada smutną opowieść o partnerach, którzy zmagają się ze stratą bliskiej osoby. Spełnieni, zakochani spotkali się nad jeziorem, ale wypadek samochodowy przyczynił się do utraty kobiety. Pokrzyżował dalsze plany. Po nieszczęśliwych okolicznościach mężczyzna odkrywa, że może przenosić się w czasie i zmieniać bieg wydarzeń. I sam koncept na papierze brzmi obiecująco, romantycznie i tak dalej - prędko jednakże zostaje uwikłany w pułapkę kina pętli czasowej. Gdzie zbieg okoliczności (a nawet kilku!) przypomina formę sztucznego dramatyzmu kosztem wiarygodności. Uratowanie June (czyli ukochanej) wiąże się z eksploracją wspomnień oraz próby zatuszowania, że przeszłości nie da się zmienić, bo to, z punktu widzenia atomistycznego, jest niemożliwe! Gra na emocjach przesadnie teatralna, groteskowa i z grafiką, która gryzie się z materiałem źródłowym. Kolorowe plansze, to nie był dobry pomysł, żeby wymieszać je z traumą po bliskiej nam osobie.


Co więcej - w trakcie fabuły dowiadujemy się, że jedna z postaci była nieszczęśliwie zakochana w mężczyźnie, który był z inną (czyli z June), więc postanawia wyjechać, i co robi, ano jest przyczyną koślawego wypadku na drodze! Brzmi jak kiepski melodramat dla kobiet, które szukają łatwych wzruszeń, ale growa opowieść nie jest w żaden sposób poruszająca czy ujmująca. Ma zaskakujące zakończenie, lecz przegrywa ze sztucznie napompowanym, nadmuchiwanym dramatem, tanimi zagrywkami z przedszkola oraz jakoś taką, telenowelizacją fabuły. Tutaj każdy ma z kimś jakieś powiązanie, jak w telenoweli - wypadki dzieją się, żeby podkręcać dramat dwojga kochanków, więc prędko się zniechęciłem oraz zmęczyłem wątpliwej jakości przygodą. Szkoda, bo liczyłem na udany romans w nieszczęśliwych okolicznościach, a dostałem mokrą ścierą po twarzy.

Włochy, 2017 

Producent: Ovosonico

Wydawca: 505 Games

Platforma: PC, PS4, Switch


Kwiaty przykryte śniegiem

Mała niespodzianka. Manga o przyjaźni między zdystansowanym heteroseksualistą, który nie szuka związku, a wprawionym homoseksualistą, który sypia z kim popadnie. Akio to nietuzinkowy student, co zachwyca się kwiatami od dziecka - nie wiem, czemu mężczyźni mieliby się wstydzić swoich hobby, sam jako nastolatek wrzucałem sobie kwiatki za kopertę w koszuli, gdy podróżowałem rowerem w poszukiwaniu przygód, więc wydaje mi się bardziej naturalny niż chłopcy, którzy udawali kulturystów. Umi zaś zadowala się przelotnymi romansami - pierwszym, wydaje się, był nauczyciel od dodatkowych zajęć, a teraz przebiera w męskich przedstawicielach nie chcąc przywiązywać się do nikogo z nich. Wspólnie mieszkają w akademiku, chodzą do jednej uczelni, a ich przyjaźń nabiera zabawnych barw. Umi rzuca, że nie ,,leci'' na heteroseksualistów, ale poniekąd - jest zachwycony nowym kolegą, który nie unika jego towarzystwa, choć gani go za beztroskie podejście do seksu. Przede wszystkim przewrotnie zabawny, bo sytuacja jest napięta. Umi rzuca słowami na wiatr, jakby nic nie znaczyły, a nieustępliwy charakter Akio świetnie kontrastuje z jego płaczliwym, dziecinnym podejściem do życia. Mężczyźni stopniowo zaczynają rozumieć swoją skomplikowaną przeszłość, pasje i odmienną preferencję seksualną. 



Nikt nikogo nie odtrąca. Manga nie boi się pokazać homoseksualne akty łóżkowe, zwraca na ciekawą zależność między dwoma niepasującymi uczniami o odmiennym charakterze i celach. Mimo to historia chwilami wydaje się naiwna i nieco uproszczona, za to potrafi być szczera w portretowaniu męskiego archetypu. Stanowczy Akio to jedna z lepszych postaci, jaką widziałem ostatnio w mangach - nie boi się krytykować tych, którzy mu nie odpowiadają w zachowaniu, nie unika kontaktu z kimś, kogo mógłby nie tolerować, a jednak stara się zrozumieć homoseksualnego kolegę z uczelni, który ma powodzenie, choć najwidoczniej w szkole nikt się nie kryje ze swoją orientacją seksualną, co wydaje się lekko podejrzane. Smaczne, pikantne i nieoczywiste podejście do skomplikowanej natury naszych związków, niepowodzeń, dziwnych ścieżek, gdzie mężczyźni muszą współpracować, nawet jeśli są różni w swoich tajemnicach prywatnych. Warto sprawdzić! 

Japonia, 2022

Scenariusz i rysunki: Kanna Kii

Wydawnictwo: JG

Tłumaczenie: Magdalena Bielińska


Mały pamiętnik

Świętej pamięci Jose Saramago opowiada o swoim życiu bez większego planu, ale przypomina najważniejsze epizody czy nauczki z własnej historii dzieciństwa, czy dorastania. Napisane prostym, ale trafnym piórem o korzeniach rodzinnych, stłuczonym kolanie czy bliźnie na ciele, którą zatrzymał na stałe. Długimi fragmentami przywodzi na myśl anegdotki, pikantne szczegóły i bolesne rozczarowania światem. Jako dyslektyk, który miał matkę analfabetkę (do końca swych dni), to niesamowite, że stał się szanowanym pisarzem, którego znają z politycznej strefy komentatorskiej.

,,Niektórzy ludzie, z całą powagą i powołując się na cytaty z klasyków, twierdzą, że krajobraz jest stanem ducha, co po prostu znaczyłoby, że wrażenia wywoływane przez krajobraz zależą od wahań nastroju i dobrego lub złego humoru w danym momencie. Nie ośmielam się tego kwestionować. Zgodnie z tą teorią należałoby sądzić, że stany ducha są właściwością wyłącznie ludzi dojrzałych, umiejących, lepiej lub gorzej, posługiwać się poważnymi pojęciami, które służą definiowaniu tychże stanów i ich drobiazgowej analizie''. *



Portugalski prozaik nie obawia się mówić o swoich lękach przed psami czy o fascynacji końmi. O tym, jak był zdolnym uczniem i potrafił zająć miejsce jakiegoś prymusa w szkole. Saramago jawi się jako szczery gawędziarz, czasem nie skąpi delikatnej krytyki w stronę bliskich, opowiada o traumach, o sukcesach literackich, o Lizbonie, jak bieda i kiepski dostęp do prasy był powszechny. Dla mnie, jako osoby, która żywo interesuje się kinematografią - zaskoczyła wiadomość, że nigdy nie lubił komedii Harolda Lloyda (którego z kolei cenię), za to nieoczekiwanie promuje mniej znanych artystów z Danii, jak Pata i Patachona. Któremu babcia kojarzyła się z zapachem octu, a największy triumf odniósł będąc wyróżnionym w klasie, niż na światowej scenie literackiej (co jest dość ujmujące).

,,Nieraz zadaję sobie pytanie, czy pewne wspomnienia są naprawdę moje własne, czy nie są to może opowieści dotyczące wydarzeń, których byłem nieświadomym aktorem, przekazane mi później przez uczestników owych wypadków, o ile oni sami nie powtarzali historii zasłyszanych od innych''. *

Laureat nagrody Nobla czule rozwodzi się nad swoim słodkim dzieciństwem, opisując wędrówki przez gaje oliwne czy bagna, a zabawnych doświadczeń erotycznych nastolatka nie zapomnę, bo są równie barwne, jak ów pamiętnik, w którym przegląda się, jak w lustrze.  

* Cytaty pochodzą z książki ,,Mały pamiętnik''

Portugalia, 2012

Autor: Jose Saramago 

Przekład: Elżbieta Milewska

Wydawnictwo: Świat książki 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz