Przed premierą W pierścieniu ognia (niech mnie ktoś zaprosi na seans - najlepiej z biletem) postanowiłem sobie odświeżyć tom pierwszy. Dla odmiany - ponieważ miałem do czynienia tylko z filmem, a że książka się kurzyła, zabrałem ją w niecierpliwe ręce i zacząłem chłonąć siatkówką kartki do późna.
Wielokrotnie się mówi o tym, że film powieści nie dorówna, ale gdy zacząłem się zabierać za trylogię Tolkiena, to całkowicie wyparłem się tej teorii. Styl tego pisarza odrzucił mnie na starcie. Nie dałem rady przeczytać klasyka fantasy. Trylogię Jacksona obejrzałem kilkakrotnie (szczególnie Drużynę Pierścienia - mam do niej ogromny sentyment). Aby jednak zgodzić się z postawioną teorią Cosmopolis DeLillo jest zdecydowanie lepszy od ekranizacji Cronenberga. Są też niejednokrotne przypadki, gdy książka zupełnie nie ma nic wspólnego z filmem, albo nie wiele zostaje ze szkieletu pierwowzoru. Tak było z Drive, gdzie miałem okazję przeprowadzić różnice Kierowca w rytmie synthpopu. Dobra, nie przedłużając, zapraszam na arenę!
W państwie Panem co roku odbywają się Głodowe Igrzyska - walka na śmierć i życie między przedstawicielami Dwunastu Dystryktów. Gdy młodsza siostra Katniss (z dwunastego dystryktu, jednego z najbiedniejszych) zostaje wylosowana do zawodów, dziewczyna bez wahania zajmuje jej miejsce.
Z każdego dystryktu wybieranych jest po dwóch nastolatków, by pełnili rolę marionetek. Dostają własnych sponsorów, jeśli się sprawdzą, otrzymają pomoc w trakcie zaciętego boju, na którym zostaną umieszczeni przez organizatorów. Są obstawiani przez szychy biznesu. Stają się częścią systemu gospodarczo - ekonomicznego.
Można się spierać, na ile książka stara się przerzucić niewygodne tematy o władzy. O tym, że widowiska, są niczym innym, jak tylko zasłoną przed nieudolnością i okrucieństwem aparatu wysoko postawionych. By na chwilę odwrócić uwagę biedaków od pracy, dać im odrobinę rozrywki. Pokazać, że prezydent stara się dla nich, jak najlepiej (na pokaz). O coraz większej przepaści między bogatymi, a biednymi mieszkańcami. Satyra na show - taki ,,Big Brother'', ale podsycany przemocą i niesprzyjającymi warunkami (gdy zajdzie potrzeba, jeśli na ekranach widzów nic się nie dzieje)
Muszę jednak zmartwić tych, którzy oglądali film. Tutaj nic się nie zmienia. Dlatego, dobrze przemyślcie, czy chcecie czytać o czymś, co nie zrobi na Was wrażenia - nie będzie żadnego zaskoczenia. Ja jednak byłem usatysfakcjonowany, ponieważ dostałem to, czego chciałem. Więcej przemyśleń. W trakcie walki o przeżycie, Katiss, przypomina sobie dawne wydarzenia. Wraca myślami do mamy, do Prim (siostry). Czasem do Gale'a - wiernego towarzysza i przyjaciela w jej codziennym znoju i obowiązkach.
Brakowało mi jednak, tego, co również w filmie, więcej udziału innych bohaterów. Katiss, dziewczyna, która igra z ogniem, jest narratorką tej powieści, dlatego też poznanie innych uczestników, jest zgoła niemal niemożliwe, jeśli nie założy sojuszu (co wcale nie jest takie proste, zważając na niebezpieczeństwa, jakie mogą jej przysporzyć obcy ludzie).
Powieść podzielona jest na trzy części. Pierwsza opowiada o tym, jak się ma sytuacja naszej Katiss. Poznajemy jej przeciwników przed Igrzyskami. Uczestniczy w wielkiej uczcie, gdzie nie brakuje rarytasów i najsmaczniejszych kąsków. Zawiązują się pierwsze relacje. Druga część dzieje się na samym środku areny, w Rogu obfitości, by w niedługim czasie, rywale rozeszli się po terenie i zaczęli wzajemnie mordować dla ucieszy tłumu i ratowania własnego życia. W trzeciej części pozostaje już tylko szóstka uczestników. Dochodzi do finału i wyłowienia zwycięzcy.
O ile film obejrzałem z chęcią, to jednak książka Collins sprawiła mi więcej przyjemności. Jest bardziej rozbudowana, miałem więcej czasu na ,,przebywanie'' z bohaterami. Oby więcej takich pozycji. Bestseller mnie urzekł. Jest nielicho. Nieczęsto mi się to zdarza.
No to ja tego... zabieram się za część drugą.
Można się spierać, na ile książka stara się przerzucić niewygodne tematy o władzy. O tym, że widowiska, są niczym innym, jak tylko zasłoną przed nieudolnością i okrucieństwem aparatu wysoko postawionych. By na chwilę odwrócić uwagę biedaków od pracy, dać im odrobinę rozrywki. Pokazać, że prezydent stara się dla nich, jak najlepiej (na pokaz). O coraz większej przepaści między bogatymi, a biednymi mieszkańcami. Satyra na show - taki ,,Big Brother'', ale podsycany przemocą i niesprzyjającymi warunkami (gdy zajdzie potrzeba, jeśli na ekranach widzów nic się nie dzieje)
Muszę jednak zmartwić tych, którzy oglądali film. Tutaj nic się nie zmienia. Dlatego, dobrze przemyślcie, czy chcecie czytać o czymś, co nie zrobi na Was wrażenia - nie będzie żadnego zaskoczenia. Ja jednak byłem usatysfakcjonowany, ponieważ dostałem to, czego chciałem. Więcej przemyśleń. W trakcie walki o przeżycie, Katiss, przypomina sobie dawne wydarzenia. Wraca myślami do mamy, do Prim (siostry). Czasem do Gale'a - wiernego towarzysza i przyjaciela w jej codziennym znoju i obowiązkach.
Brakowało mi jednak, tego, co również w filmie, więcej udziału innych bohaterów. Katiss, dziewczyna, która igra z ogniem, jest narratorką tej powieści, dlatego też poznanie innych uczestników, jest zgoła niemal niemożliwe, jeśli nie założy sojuszu (co wcale nie jest takie proste, zważając na niebezpieczeństwa, jakie mogą jej przysporzyć obcy ludzie).
Kadr z filmu - W głównej roli świetna Jennifer Lawrence. W przeciwieństwie do Petta - też z Dwunastego Dystryktu - jakoś mi nie pasowała ta twarz do tej kreacji (i dlatego nie wrzucam jego image) |
Powieść podzielona jest na trzy części. Pierwsza opowiada o tym, jak się ma sytuacja naszej Katiss. Poznajemy jej przeciwników przed Igrzyskami. Uczestniczy w wielkiej uczcie, gdzie nie brakuje rarytasów i najsmaczniejszych kąsków. Zawiązują się pierwsze relacje. Druga część dzieje się na samym środku areny, w Rogu obfitości, by w niedługim czasie, rywale rozeszli się po terenie i zaczęli wzajemnie mordować dla ucieszy tłumu i ratowania własnego życia. W trzeciej części pozostaje już tylko szóstka uczestników. Dochodzi do finału i wyłowienia zwycięzcy.
O ile film obejrzałem z chęcią, to jednak książka Collins sprawiła mi więcej przyjemności. Jest bardziej rozbudowana, miałem więcej czasu na ,,przebywanie'' z bohaterami. Oby więcej takich pozycji. Bestseller mnie urzekł. Jest nielicho. Nieczęsto mi się to zdarza.
No to ja tego... zabieram się za część drugą.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz