wtorek, 24 stycznia 2017

Split - Shyamalan wrócił, jak to?


Wrócił, to może zbyt dużo powiedziane, gdyż nie tak dawno uraczył nas ,,Wizytą'' w 2015 r. M. Night Shyamalan wkroczył na scenę filmową z głośnym tytułem, jak ,,Szósty zmysł'', który stał się wizytówką scenariusza z twistem fabularnym, a słowa ,,Widuję zmarłych'' do dziś pamiętają starsi widzowie kina. Wydawało się, że mamy twórcę, który nie boi się eksperymentować przekonując reprezentanta od kina akcji (Bruce'a Willisa) do wzięcia udziału w dramacie rodzinnym. Później ujawnił swoje największe dzieło - ,,Niezniszczalny'' - o autorskiej wypowiedzi, kim jest współczesny superbohater (mitologizując rzeczywistość), by kolejno sięgnąć dna. Tworząc słabe ,,Znaki'' i przeciętną ,,Osadę''. Koszmarne ,,Zdarzenie'' czy niewiarygodnie głupią ,,Kobietę w błękitnej wodzie''. Ale wrócił z twarzą - nie odszedł z kulawą nogą. I choć nie będę wspominał na długie lata - ,,Split'' okazuje się najlepszym filmem Indyjskiego reżysera od czasów ,,Niezniszczalnego''. 

Opis fabularny jest krótszy niż trzy-cztery zdania. Musimy wiedzieć, że jest sobie porywacz o imieniu Kevin, który postanowił uprowadzić trzy nastolatki: zamykając je w azylu w bliżej nieokreślonym miejscu (zakończenie zdradza kryjówkę). Jednak nie okazuje się maniakalnym gwałcicielem czy mordercą bez duszy (jak w tanich horrorach), ale człowiekiem z wieloosobowością, który nie potrafi oddzielić jednego ,,ja'' od drugiego, przez co, raz odgrywa kobietę, raz jest pedantycznym kolesiem w okularach, a innym razem chłopcem w ciele mężczyzny. Co sprawia, że film nie tyle angażuje na poziomie strachu, ale bawi i powoduje poczucie ,,przywiązania'' do dysfunkcyjnej tożsamości Kevina. No bo, jak winić kogoś za coś, jeśli cię nie krzywdzi? Porwanie to poważne przestępstwo, ale Kevin nigdy nie przekracza granicy, gdyż zmaga się z samym sobą. Młode dziewczyny nie są ofiarami, lecz aktywnymi obserwatorkami podczas procesu zmiennej osobowości, która ulega degradacji, ponieważ Kevin zatraca się w swoich alter ego. Jedna z dziewcząt wyróżnia się z tłumu (a konkretnie - Casey), gdyż wiecznie bałagani i zostaje po szkole z powodu kiepskiego zachowania, ale jest niesamowicie mądra, a flashbacki z przeszłości idealnie podkreślają jej wyjątkowość, która czyni z niej bohatera, co chce ,,ocalić'' biednego człowieka od szaleństwa - próbując nawiązać kontakt z Hedwigiem (małym chłopcem, który nie wie, że jest jedną z osobowości Kevina). 



,,Split'' jest historią obiegającą wokół nieprzyjemnych tematów: utratą kontroli nad jaźnią, wyobcowania, choroby wyniszczającej poznawczość i określenie płci. Przeskakiwanie z jednej tożsamości do drugiej jest niebezpieczne - Shyamalan w przekonujący sposób przedstawia ludzi bez wyjścia. Dziewczyny próbują zwiać szukając przejść czy drzwi prowadzących na powietrze, a Kevin po ,,cichu krzyczy'' o ratunek swoją lekarkę, do której wysyła e-maile z prośbami o spotkanie, w których odgrywa role. Wszystko ległoby w gruzach, gdyby nie postawa aktorska: Jamesa McAvoy'a, który przechodzi samego siebie i czyni cuda - przebierając się oraz zmieniając osobowość w jednej chwili. Być Kevinem, który ma wieloraką perspektywę widzenia oraz zmienność charakterologiczną - nie jest czymś łatwym, bo nadmiar ,,twarzy'' sprawia, że aktor popadnie w błazenadę i śmieszność, a McAvoy broni się jako wariat i jako nadąsany chłopak marzący o pocałunku z dziewczyną. To istny szaleniec, który nie boi się wyzwań - udowodnił, że jest aktorem z górnej półki, co potrafi nakrzyczeć, a jednocześnie być zabawny, lekko niepokojący czy udający kogoś, kim nie jest.

Z jednej strony, to wojna o osobowość Kevina, z drugiej: bitwa o to, kto jest silniejszy umysłowo. Casey, która od początku wydaje się inteligentną dziewczyną, z którą mógłbym iść na randkę czy McAvoy, który nie szarżuje, ale kamufluje prawdziwą osobowość? ,,Split'' odprawia mini wojenki. Między porywaczem a uprowadzoną. Między Kevinem a dr. Fletcher, która zaufała pacjentowi na tyle, by zaoferować czas komuś, komu potrzebna jest specjalistyczna opieka zdrowotna. Drobne niezgody między dziewczętami są ważne w kontekście fabularnym, gdyż nieodpowiednie zachowanie skutkuje działaniem przestępcy. Nigdy nie jest zły w tradycyjny sposób: nie bije, nie naśmiewa się, nie upokarza. Podąża ścieżką przodków - kara, ale nie cieleśnie, lecz, poprzez odcięcie od społeczności. W wyniku poplątanej osobowości, która uległa zwielokrotnieniu - Kevin jest osobą zniszczoną, pokaleczoną, utraconą. Kevin jest nieobecny, bo pozostała część osobowości przejmuje nad nim władzę podporządkowując sobie resztę zmysłów. Dochodzi do dziwacznych pomysłów, gdy rzeczywistość zlewa się z fikcją, gdyż nie wiemy, kim jest Kevin, bo został wyparty przez jakiś egocentryków. A to, co wydaje się, że jest prawdą - okazuje się pustym sloganem. Reżyser bawi się z widzem, jakby Shyamalan zrezygnował ze snucia historii, która mogłaby się zdarzyć. Bierze ją w nawias - chcąc podkreślić surrealizm sceny, gdzie młode dziewczyny są ,,wolne'', bo wiedzą kim są, a więźniem jest biedny Kevin, który zostaje otruty przez fałszywy obraz własnego ,,ja''. ,,Split'' bawi się tonem. Nigdy nie wiesz, czy należy się śmiać z danej sceny - czy może jednak zachować powagę (?). Nie zawsze potrafiłem odczytać intencje sprawcy. A może mam spaczone poczucie humoru i śmiałem się z teoretycznie nieśmiesznych scen? Nie potrafię odpowiedzieć.



,,Split'' to makabryczna zabawa, thriller z elementami komedii, wielki popis Jamesa McAvoy'a oraz świetna rola Anyi Taylor-Joy, która nie gaśnie w blasku porywacza, gdyż przekonująco odgrywa kruchą dziewczynę z charakterem, co staje się znamienne, jeśli grasz w filmie, gdzie osobowość ,,gra'' główną rolę. Gdyby nie aktorzy - cały film nie miałby sensu, ale dzięki Shyamalan, że wybrałeś tę dwójkę. Dziękuję ci, bo uwierzyłem, że jeszcze nie raz zaskoczysz kolesia, który potrafi marudzić na filmy (mam na myśli siebie). Jeszcze raz dziękuję. Bez wątpienia ,,Split'', obok ,,Manchester by the Sea'' oraz ,,Elle'', jest najciekawszą produkcją stycznia 2017 roku. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz