Warner Bros. przechodzi kryzys - niszczą autorskie zapędy twórców przemielając utwory filmowe w niestrawny bigos z kapustą prosto z ,,Wesela'' Wojciecha Smarzowskiego. Dokonania Warner Bros. świadczą o nieznajomości branży komiksowej (szczególnie w sferze kinowej, bo z animacjami radzą sobie lepiej, co może być przyczyną mniejszej kontroli nad scenariuszem i reżyserami, co jest ważne dla prawdziwych autorów), ale już w przeszłości przejawiali ,,talent'' do rujnowania pomysłów - oferując nie najwyższej jakości filmy familijne. Po latach stracili pazura i zaczęli odchodzić od poważniejszych produkcji, a szkoda. ,,Justice League Dark'' nie poprawi ich wizerunku, bo niby zawiera drastyczne sceny wyjęte z taśm dla dorosłych, ale nadal zachowuje niewymagającą zabawę dla starszych dzieciaków. Choć podejrzewam nowy rozdział na linii produkcyjnej.
,,Justice League Dark'' skupia się na mniej popularnych twarzach ze świata DC Comics, aczkolwiek, tylko osoby początkujące mogą powiedzieć, że nie znają Deadmana albo Zatannę (z którą notabene Batman nawiązał nieoficjalny romans w komiksach Paula Dini), dla mnie są to znane wygi, z którymi miałem do czynienia wielokrotnie. Ale bez obaw - twórcy wyjaśniają, kim są, czym się zajmują i jak radzą sobie z przestępczością. Centralną postacią ,,JLD'' okazuje się John Constantine - znany z okultystycznych dokonań oraz bezczelnego charakteru - mag, którego zadaniem jest powstrzymać złoczyńców, zanim ci zagrożą światu i pogrążą ludzi w chaosie. W wielkich metropoliach, jak Washington, Gotham czy Metropolis dochodzi do serii krwawych egzekucji, gdzie matka zrzuca dziecko z wieżowca, ponieważ stwierdza: ,,urodziłam diabła''. Społeczeństwu zagraża szaleństwo, gdyż człowiek w ludziach widzi demony i czorty z piekła rodem, dlatego na scenę wkracza Liga Sprawiedliwości, by znaleźć rozwiązanie problemu. Potrzeba czarodziei, aby zapobiec paranormalnym zjawiskom. Do akcji wkraczają: Batman, który robi za comic reliefa oraz buca, co od czasu do czasu ratuje przyjaciół od zguby, wspomniany Deadman, co potrafi zawładnąć czyimś ciałem. Mamy Zatannę, która specjalizuje się w zaklęciach, które wymawia się od tyłu. Jest John Constantine, Etrigan (demon przemawiający rymem). Drobne cameo zalicza Swamp Thing oraz Felix Faust.
Od lewej (kolejno): Constantine, Deadman, Zatanna, Batman |
Etrigan we własnej osobie |
Z racji, że jest to animacja dla początkujących - wytrawni znawcy DC Comics nie mają czego szukać w dziele Jay Olivy. ,,Justice League Dark'', to jeden wielki katalog przedstawiający mniej medialne osobowości. Najwięcej radochy przyniesie fanom Johna Constantine: wybijającego się na plan pierwszy - kierując brygadą prowadzi niebezpieczną operację, w której ważą się losy świata. Od ulicznego maga zależy, jak potoczą się sprawy - pozostali z ekipy dotrzymują kroku. Oczywiście pomagają, na ile pozwala skrypt scenariuszowy, ale nie da się ukryć, że Constantine jest czołowym bohaterem opowieści. Otrzymaliśmy również interesujący epizod z życia Jasona Blood (czyli ludzką twarz Etrigana) - chyba najlepszy prolog dla osób, które chciałyby poznać, dlaczego ich więź jest silna, w sumie nierozerwalna. To animacja, w której dużo się dzieje, ale niczym nie zaskakuje, gdybym nie znał DC Comics - miałbym więcej frajdy. W zasadzie otrzymaliśmy wstęp do dalszych przygód, aby ujawnić, ile potencjału tkwi w Zatannie czy Deadmanie. ,,Justice League Dark'' rysuje się, jak nowy rozdział, w którym Batman, Superman czy Wonder Woman pełnią ważną funkcję, ale niekoniecznie dla określonej historii. Powoli wybijają się pomijane postaci, a to już duży krok, aby zaszczepić miłość do Etrigana czy Swamp Thinga, którzy są spychani na boczny tor, ale przez to, że są niezwykle intrygujący - sami mogą zawładnąć wyobraźnią widza przyczyniając się do podbudowy uniwersum filmowego.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz