,,Rydwany ognia'' są oparte na prawdziwych wydarzeniach mających swój udział na Igrzyskach Olimpijskich w 1924 r. Rywalizują ze sobą dwaj lekkoatleci. Pierwszy z nich to Eric Liddell - pobożny katolik ze Szkocji biegający w imię Chrystusa. Drugi to anglik żydowskiego pochodzenia o nazwisku Harold Abrahams. Marzący o sławie, prestiżu i wiecznych zwycięstwach. W zasadzie sport jest na drugim planie. Reżyser - niejaki Hugh Hudson - korzysta z techniki Martina Scorsese ze ,,Wściekłego byka'', gdzie dramat człowieka przesłonił walkę na ringu. Tutaj jest coś podobnego. Bieganie stanowi mniejszą część niż pojedynek na ideały czy ukazanie portretów psychologicznych i społecznych.
Filmy sportowe potrafią zmylić, bo niby traktują o tym, co stanowi ich siłę (wysiłek postaci), to jednak częstokroć przerzucają się na małe dylematy życiowe. W ,,Rydwanach ognia'' rozmowy są dłuższe niż trasy krótkodystansowe (celowo użyto spowolnionych zdjęć, by uchwycić radość czempionów). Liddell ma Boga w sercu, więc na stadionie olimpijskim czuje się jak Feniks na skrzydłach. Żyje, by biegać, biega, by żyć. Wykorzystuje dar od Boga w dobrej wierze. Czerpie siły ze słowa bożego i psychiki wyuczonej na zasadach żelaznej woli. Niepokonany Chrystus nabiera nowego znaczenia - zdobywając triumf i chwałę.
Harold Abrahams, by dokonać cudów i stać się niezwyciężonym - kieruje się radami mentora, którego pozyska na stanowisku trenera - Sama Mussabini - co nie podoba się elicie z wyższych sfer, bo jest pół Arabem, pół Włochem, co stanowi wizytówkę ówczesnych poglądów na wszystko, co obce. Goni za medalem, za doskonałością. Przegrana nie wchodzi w rachubę. To powoduje, że szwankują relacje w innych dziedzinach życia. Jego misją jest bycie na szczycie - znajomi Harolda muszą to uszanować. Duch sportu został oddany bez żadnego fałszywego dźwięku. Muzyka Vangelisa sprawia, że biegacze stają się panami Olimpu. Już pierwsza scena wykazuje szczęście, które otacza sportowców (zadowolone twarze, celebracja ruchów podczas rozgrzewki).
,,Rydwany ognia'' poza Igrzyskami świętują szlachecką myśl ,,niech wygra najlepszy''. Wspaniała chwila, gdy rywale życzą sobie powodzenia - bez podkładania nogi czy szelmowskiego uśmiechu. Zdrowa rywalizacja - zarówno na linii startowej, jak w życiu osobistym. W ,,Wściekłym byku'' sportowiec mógł spadać w dół swoim zachowaniem, by podnieść się z rozpaczy, gdy zrozumiał błędy, jakie popełnił. W ,,Rydwanach ognia'' wszyscy pną się w górę - nie zejdą z niej, bo dokonali słuszniejszego wyboru.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz