skip to main |
skip to sidebar
,,Zatoichi'' jest parodią kina samurajskiego. Wyśmiewa się z koncepcji, że jeden człowiek potrafi pozabijać hordy przeciwników. Na dokładkę - większość obecnych samurajów nie potrafi obsługiwać śmiercionośnej broni, dlatego zdarzają się wypadki; jak przypadkowe zadraśnięcie kolegi z drużyny. A co ciekawe - samurajem przeciwstawiającym się przestępcom, którzy terroryzują miasto - okazuje się ślepcem. Pod przykrywką masażysty (tym zajmuje się tytułowy Zatoichi) kryje się mistrz fechtunku.
Film wielokrotnie odnosi się do kultury Japonii: np. biegający w kółko dzieciak z włócznią i sashimono (osobista flaga, która ma odróżnić nieprzyjaciela od sojusznika) drwiąc z wojowników czasów feudalnej Japonii, którzy wiecznie krzyczą podczas ataku (w filmie brzmi to zabawnie). Jedna z gejsz jest z natury chłopcem, ale przywykł do bycia dziewczynką. Wiąże to się z jego mroczną przeszłością. Drugi element, który bawi mnie, gdy o tym piszę. Fajnie nawiązuje do kina zemsty, gdy gejsze mają porachunki z klientami (oho, mroczna przeszłość daje się we znaki), którzy zawinili śmiercią ich bliskich.
Z drugiej strony boli wszechobecny kicz: sztuczna krew leje się strumieniami, gdy dotknie samurajów katana. Nieprzekonujące efekty specjalne - zakładam że wyśmiewa japońskie pojedynki, aby ukazać absurd, ile krwi wypływa z człowieka podczas wojen osiedlowych. Mamy również cudaczny, pourywany montaż, który przeskakuje między wydarzeniami często bez powodu, niezrozumiale, bez porządku czy organizacji. Bałagan motywów prowadzi do rozszczepienia gatunku: nie zawsze wiadomo, kiedy reżyser błaznuje, a kiedy stara się być poważny. Balansuje między komedią a dramatem. Pomiędzy akcją a tragizmem.
Miałem duży problem z oceną pod koniec seansu. Podliczmy plusy; dobra ścieżka dźwiękowa, humor, zabawa montażem, parodia ze ,,świętości'' Japonii, aktorzy dają radę. Minusy?; brak wyważenia między komizmem a powagą, sceny tańca jak z Bollywoodu (nie cierpię tego), tania poetyka, zwłaszcza gdy aktorzy okładają się samurajskim mieczem, nierówny poziom dramaturgiczny. Podsumowanie: Film nie jest zły, ale brakuje szlifu. Nad czym ubolewam, bo Kitano jako reżysera stać na więcej.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz