czwartek, 23 lipca 2015

Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia - Wysyp filmowy cz.2


Prawdziwy snuj filmowy dla wąskiej publiczności, która w kinie szuka nowych doświadczeń - chcąc poszerzać horyzonty myślowe. Jak sam tytuł wskazuje - protagonista potrafi przywoływać wcześniejsze wcielenia, co nasuwa skojarzenie z filozofią buddyjską, która zakłada, że po śmierci rodzimy się w nowym ciele - ludzkim bądź zwierzęcym. 

I to tyle, gdyż fabuła opiera się na wierzeniach Wschodu. Leniwe tempo opowieści uśpi każdego, kto nie wykaże odrobiny koncentracji przez telewizorem. Muszę przyznać, że bez znajomości podstaw nauki buddyjskiej - widz nie znajdzie nic dla siebie, bo będzie to niezrozumiały bełkot, który do niczego nie prowadzi. Odniosłem wrażenie, że ostatnie dwadzieścia minut nie pasuje do całości. Przed nami objawia się mnich z obawą wejścia do świątyni, dlatego nawiedza pokój kobiet, z którymi nie powinien się widzieć, ale postanowił zajrzeć i opowiedzieć im, że opanował go strach, który musi zmyć (dosłownie, bo idzie pod prysznic). 




Sporą część czasu spędzimy przysłuchując się rozmowom. O tym, co stało się zmarłymi, którzy odwiedzili gospodarza domu, w takim wcieleniu, na jakim im zależało (chcesz wyglądać młodo po śmierci, nie ma sprawy, nie zestarzejesz się). Jest taka scena z księżniczką i rybą(?), gdzie dochodzi do dialogu, w którym pani nie potrafi zaakceptować własnego piękna - uważa że jej odbicie w wodzie jest doskonalsze. Myśli, że kochają ją przez pryzmat odbicia - nie wiem, czy jest to komentarz odnoszący się do reali, że zakochujemy się w czyimś wyobrażeniu , czy są to celowe podchody z widzem, aby odnalazł w nim siebie. Tak czy inaczej, zaledwie garstka fascynatów będzie w stanie przedrzeć się przez barierę kulturową Tajwanu. Szczęśliwi ci, którzy zrozumieją, co miał do przekazania twórca. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz