środa, 3 czerwca 2015

Plemię - Niema satysfakcja gwarantowana?


Kiedy zawodzą wysokobudżetowe produkty na zamówienie - trafiają się eleganckie, szczere lub bublowate niszówki (trzeciej opcji nikomu nie życzę). Kino niszowe stało się na tyle bogate, że jest w czym wybierać, gorzej gdy dystrybutorzy nie ściągają wielkich tytułów, bo są za mało mainstreamowe i nie dogadzają masowej publiczności. ,,Plemię'' miało okazję się pojawić, i dobrze. Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy ujrzałem film - pomyślałem że reżyser jest ukraińskim Robertem Bressonem. 



Minimalistyczna forma przy użyciu zwykłej kamery. Powolne wprowadzenie do historii, powolne rozciągnięcie środka, powolne zakończenie przy zamkniętych drzwiach, które mają symbolizować, że zamykamy opowieść. Ogromne przywiązanie do dźwiękowców, nie klawiszowców lub muzyki dobijającej się w tle. Jeśli jesteście sojusznikami kina francuskiego z lat 60. - ,,Plemię'' będzie doskonałą okazją, by przypomnieć nam, jak się tworzy dzieła przy najmniejszym nakładzie prac.

Scena otwierająca znajduje się w szkole dla głuchoniemych, na placu. Widzimy spóźnionego Sergija, który będzie musiał okrążyć placówkę, by dostać się do środka. Zaczyna się spokojnie. Oglądamy tłum, kiedy ucichną fanfary powitania - przechodzimy do codzienności. Sergij z początku nie zna reguł, jakimi posługują się tutejsi oprawcy. Okazuje się, że internat, w którym gnieżdżą się nastolatkowie, jest podzielony na szefów i podwładnych - hierarchia systemu godna monarchii. Przemoc jest najskuteczniejszym narzędziem, jeśli nie współpracujesz - obrywasz po głowie. I to że znajdujemy się na terenie głuchoniemych - ma kolosalne znaczenie. Nie ma słów, nie pojawiają się. Komunikacja odbywa się poprzez gesty, poprzez układy dłoni i palców. Z nich wyczytujemy komunikat. Muzyki nie ma - skupia się na obniżonych werblach, na krokach, na dźwiękach otwieranych drzwi, na bólu czy podczas szelestu lub zdenerwowania. 



,,Plemię'' nie jest dla wszystkich. Wrażliwi mogą dostać ataku wzrokowego, choćby na widok uderzenia głowy szafką. Film dotkliwie atakuje dosadną fizycznością - czuły obiektyw z chłodnym układem kadrów bez krępacji obnaża postacie, zaglądając do intymnej strefy, ale robi to z dystansem, na ,,stojąco'' - bez zbliżeń, z mniejszym dociekaniem niż w produkcjach erotycznych. Pisałem o Robercie Bressonie. Jedyne czego brakuje, to wyrazistej poetyki realizmu i spadku duchowego, zastąpiono go naturalizmem. Poza tym reszta powinna się zgadzać. Sytuacje, które pojawiają się na ekranie są rejestrowane w czasie rzeczywistym - widzimy marsz przez korytarze, poznając zakamarki organizacji przestępczej młodocianych niemilców. 

Nastoletni brutale nie przejmują się dorosłymi. To dzieciaki przejmują kontrolę, ustanawiają co i jak, drwią z nauczycieli oraz są dla siebie panami. Wiedzą jak się sprzedać, jak zaprezentować (nastoletnie prostytutki). To dorośli stają się ofiarą, nigdy nie stanowią autorytetu, nikt nie czuje przed nimi respektu. Wszyscy wydają się być obcy - zwłaszcza gdy żadna z postaci nie ma pozytywnych cech. Tępawe osiłki, przygodny seks, nadmiar negatywnych czynników powoduje, że nikt nie zatrzyma spirali upadku instytucji, gdzie powinno się krzepić dobre wychowanie czy sumienność. To limbo z hersztami bandy, która myśli o sobie. Odwiedzanie takich miejsc okiem kamery przynosi niezgodę, niezrozumienie i strach o to, dlaczego godzą się na takie traktowanie - siebie i innych z otoczenia. 



,,Plemię'' jest przygnębiającym doświadczeniem, ale wartym spróbowania. Każdy kto oczekuje od kina więcej niż ładnych zdjęć lub beznamiętnej nawalanki ze scenariuszem, który wygląda jak napisany przez pięciolatka - film spełni waszą prośbę i wyrachowane wymagania. Nie jest to kino doskonałe - przyglądanie się przemocy nie każdemu pasuje (czasem obracałem głowę, bo nie mogłem znieść przykrego widoku masakry np. w ostatniej scenie). ,,Plemię'' nie ma dialogów, więc połykacze słów będą zniecierpliwieni ich brakiem. To kino opowiadane obrazem, doskonale rozumiemy, o co chodzi, nawet jeśli nie znamy migowego. Solidna pozycja, odrobinkę kontrowersyjna, nie znajdzie poklasku wśród licznej widowni. 

Żeby docenić ,,Plemię'' trzeba mieć światełko nad głową i wiedzieć, że to nie jest kolejny film z ulubionymi aktorami i przewidzianą puentą. Nikt ci nie powie, jak się odnaleźć w tym bałaganie grzechu, bezdusznym systemie zarządzanym przez młode osobniki. Nikt nie powiedział, że wszystko musi być kolorowe. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz