piątek, 1 maja 2015

O trzech filmach, które zobaczysz w kinie

Kadr z ,,Nocnego pościgu''.



Gdyby mi się chciało - o ,,Nocnym pościgu'' czytalibyście jeszcze przed premierą. O animowanym ,,Domie'' też miałem pisać tydzień temu?, jeśli się nie mylę. Ale pozostaje jedna niespodzianka. Avengersi, których skonfrontuję przed siódmym maja, bo wtedy pojawia się w polskich kinach. Na liście nie zmieściły się następujące tytuły: ,,Klub dla wybrańców'' i ,,Night moves'', gdyż na razie nie przewiduję pisać o pięciu filmach w jednej notce. Wybrałem trzy, o których najłatwiej mi coś napisać.


Tytuł filmu: Dom 

Premiera: 10 kwietnia
Reżyseria: Tim Johnson
Gatunek: Animacja, Fantasy, Przygodowy
Produkcja: USA
Czas trwania: 1 godz. 34 min.

Krótki opis fabuły: Kosmita ukrywa się na Ziemi i zaprzyjaźnia z nastolatką. Razem muszą uchronić planetę przed inwazją obcych

Czasoumilacz niedoskonały. ,,Dom'' to jedna z tych animacji, która nie ma na celu rozbawiać maluchów. Wiele dowcipnych uwag skierowanych jest dla dojrzałego odbiorcy. Ponownie kosmici uważani są za ,,zło wcielone'', jakby panował stereotyp, że ufo chce nas unicestwić. ,,Dom'' jest od tego, by zeswatać ludzkie losy z przybyszami z innego, odległego świata. Burząc pseudonaukowe domysły, iż kosmici piorą ludziom mózg oraz przybliżając nam dobytek muzyczny Rihanny! 

Odniosłem wrażenie, że produkcję wykonano z powodów marketingowych - nie zaś twórczych czy ku uciesze maluszków. Nie dość, że Rihanna podkłada głos w oryginalnym języku (w polskim przekładzie głosu użycza Monika Dryl), to jeszcze jej muzyka jest nacechowana autopromocją. Głównym zasilaczem, by zwabić widownię. Całość przypomina pop. Animacja podzielona jest na zwrotki i refren. Kosmici mają cechy ludzkie - są zawistni, nieufni, zabawni bądź nieogarnięci. Radiowo-falowe statki pozaziemskiej cywilizacji porywają ludzi z wyjątkiem dziewczynki o ksywce Tip, która zmierzy się z ich podejrzliwą naturą. 



Humor polega na tym, że dwoje nieznajomych wzajemnie się nie rozumie - dlatego ich starcie ma wymóg epizodyczny. Jeżdżą pojazdem po różnych terytoriach ucząc się od siebie wyuczonych zachowań. Kino drogi, które zatrzęsione jest od dialogów. Wyczuwam lekkie ADHD i próbę konfrontacji z obcymi. Tak jakby hasło z transparentów ,,nie chcemy obcych na naszej ziemi'' miało skrycie komentować współczesne problemy; niechęci do obcokrajowców czy ludzi z odmienną tożsamością kulturową. A że Rihanna tworzy muzykę dla ,,wszystkich'' - jednają się dwaj odwieczni rywale, którzy wcześniej nie próbowali zrozumieć drugiej strony, bo są za leniwi, cierpią na ignorantyzm i na strach przed zmianami. 



W zasadzie Tip i ufoludek przemierzają krainy, dyskutują oraz bawią się nim napotkają kłopoty. Nie będę rozwodził się nad czarnym charakterem, bo ten przypomina polityka rządzącego tłumem - gada i gada, nie mając pojęcia, jak wielką krzywdę czyni ziomkom. ,,Dom'' nie jest złą animacją. Pokłady śmiechu naliczyłem na palcach dwóch rąk. Kotek dziewczynki jest słodki, uroczy, co spodoba się milusińskim. Wady są, ponieważ fabuła nie ma stałego tempa, jest porozrywana na drobne kawałeczki - nie ma ciągu, jest podróż z przystankami, które są refrenem, w którym wyśpiewuje się, że trzeba schwytać ,,zdrajcę narodu''. Finał jest przed wczesny i kiedy wydaje się, że posiedzimy ze dwadzieścia minut dłużej - twórcy spłaszczają problem i szybko dochodzą do konkluzji i wyjaśnień. Być może czas antenowy byłby za długi dla naszych pociech, dlatego nie starano się go uzupełnić o szerszą dyskusję. 

Czy warto? Tylko wtedy, gdy jesteś maniakiem animacji. Dzieciom nie polecam - dorośli zrozumieją więcej. Słyszałem opinie, że ,,duzi ludzie częściej się śmiali niż ich brzdące''. 





Tytuł filmu: Nocny pościg

Premiera: 17 kwietnia
Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Gatunek: Dramat, Kryminał, Akcja
Produkcja: USA
Czas trwania: 1 godz. 54 min. 

Krótki opis fabuły: Starzejący się płatny morderca, Jimmy, pragnie ochronić porzuconego syna przed byłym przełożonym - potężnym szefem mafii.

Kino klasy B. Poważnie. Zaczyna się jak dramat w bezsenną noc, by stopniowo ulec regułkom kina sensacyjnego dobrze nam znanym z lat 90. Tytuł filmu streszcza fabułę. Smolista atmosfera, bez słońca i dowcipu. Korzystający z chwytów, które zostały wyeksploatowane pod koniec XX wieku. ,,Nocny pościg'' niepotrzebnie pojawił się w polskich kinach. Klasyki na VHS mają w sobie więcej czaru i gdyby go umieszczono na kasecie wideo - zbierałby lepsze opinie, gdy Polacy zachwycali się wszystkim tym, co importowano z Zachodu. Ale to już nie są lata 90., więc nie wiem, po co go wyświetlają. Liam Neeson, który gra główną rolę - wtóruje swojej karierze jako twardziel z jedną miną. Zawsze wie, kto i co mu grozi. Wie, jak wyjść z tarapatów, by nie zginąć nadaremnie. Ale to nie przewidywalność powoduje o jego klęsce. 



Konstrukcja opowieści przypomina tę z ,,Uprowadzonej''. Dialogi naszpikowane mądrościami, niezdarte rodzinne więzy, o które trzeba dbać, kuloodporność postaci, młodzi uczący się od starych fachu i morali. Jest czas na miłość, pościgi i ucieczkę. Na akcję i kilera przeznaczonego do odstrzału. Co do pościgu samochodowego - szumnie zapowiadanego w trailerze - nie robi wrażenia: brakuje środka ciężkości, dynamiki i partyzanckich ujęć. Wciąż niedoścignionym wzorem jest ,,Bullitt'' czy ,,Francuski łącznik'', gdzie każdy przejechany metr powoduje uczucie drżenia. 

Hieratyczny, podniosły styl nie pomaga wczuć się w historię, gdyż zaprzepaszcza go kicz, sceny o małym zakresie prawdopodobieństwa, scenopisarskie ślepe uliczki, które lądują z hukiem w ścianie - rozbijając się o motywy powielane z innych filmów akcji. Wiemy, jak się zakończy. Wiemy, co dla kogo jest ważne i dlaczego. Liam Neeson przestał dobierać sobie ciekawe role, ale być może lubi mówić w superlatywach o familii, ustrzelić kilka ,,gnojków'' i zaczekać do rana, by cieszyć się życiem jako doświadczony agent ds. kryminalnych na emeryturze. 





Tytuł filmu: Avengers - Czas Ultrona 

Premiera: 7 maja
Reżyseria: Joss Whedon
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Produkcja: USA
Czas trwania: 2 godz. 21 min.

Krótki opis fabuły: Kiedy Tony Stark próbuje wskrzesić program utrzymania światowego pokoju, sytuacja się komplikuje. Na scenę wkracza mroczny Ultron ze zbrodniczym planem zniszczenia całej planety.

Dla dzieci i młodzieży. Łatka PG-13 pozbawiła filmu pazura. Spodziewałem się, że twórcy pójdą o krok dalej i rozwiną to, czego nie udało się w części pierwszej. Ale na Marvela liczyć nie mogę - najwyraźniej. Poszli po linii najmniejszego oporu. Scenariusz nie ma żadnego zadania, bywa że postacie na siłę próbują rozbawić, gdy brakuje pomysłów na historię, która czerpie z najprostszych wzorców - niech Avengersi uratują świat, bo od tego są wielcy bogowie (a nie, przepraszam, to DC) - Marvel czerpie inspiracje z mitologii. Superbohaterowie ratują ludzkość po raz tysięczny. 



Jeszcze cztery dekady temu blockbuster miał renomę. Kasowymi przebojami okazał się ,,Ojciec Chrzestny'' czy ,,MASH'' - produkcje namaszczone wartościami. Nakręcone przez młodych utalentowanych ze szkoły New Hollywood. W Avengers wartości nie ujrzymy. Jego celem jest zarobić na siebie i pobić rekord sprzedaży w kasach biletowych. Główną gwiazdą programu jest Tony Stark (Iron Man) - odpowiada za przywództwo i za sukces operacji ,,ratowania ludzkości''. 

Na Avengers można spojrzeć dwojako: jak na prostą rozrywkę, w której zapominasz o logice i jakichkolwiek emocjach dramatycznych. Albo pozwolić sobie na krytykę i równym głosem z Alanem Moorem orzec, że ,,superbohaterowie to psychopaci i mordercy''. Jeśli należycie do pierwszej grupy - będziecie się dobrze bawić. Jest dynamicznie, efekciarsko, z przerwami na dowcip. Jeśli lubicie pojedynki na ciężarówce, obijanie twarzy przy nadarzającej się okazji - no to idźcie do kina. Was nie będę zachęcał, bo to kochacie. 



A teraz krytycznym okiem. W filmie panuje fetysz szkła. Superbohaterowie wielokrotnie rozbijają dzielnicę, budynki oraz zaburzają spokój społeczny, czyniąc chaos i ryzykując życie ludzkie bez konkretnego powodu. Dowcipy są udane, ale wiele z nich to suchary (przypominam dla kogo jest skierowany produkt, dlatego brakuje pikanterii w słownictwie). Ograniczenia wiekowe psują romans pomiędzy Hulkiem a Czarną Wdową, który jest wepchnięty niby dla urozmaicenia, bo każdy blockbuster musi zawierać wątek romantyczny (to już tradycja). Sceny rodzinne wykonane jak w telenoweli - ograniczając dialog do standardowych powiedzonek, by zapełnić czas ekranowy i przekazać konserwatywny wzorzec młodym odbiorcom. 

Relacje między postaciami są mało wyraziste, brak im wyczucia. Zbyt łatwo zostają wyrzucone na plan drugi. Służą jedynie jako oddech od stosowanej komputeryzacji w działaniach postaci. Są jednowymiarowe, oparte na przekazie informacyjnym i ideologicznym. Rozmowy ich zbliżają (wspólnie imprezują, wspólnie dowcipkują, wspólnie niszczą dobytek ludzki, by odeprzeć atak wroga), ale nie powodują, że ich kontakt będzie miał znaczenie dla przyszłych pokoleń. Zagrożenie, które nawiedziło Ziemię nie jest ani przerażające, ani wzmacniające efekt ,,i co teraz zrobią''?!'' - drżąc w fotelu ze strachu. Czarny charakter (Ultron) został pozbawiony charyzmy. Ma swoje racje i przekonania, lecz superbohaterowie umniejszają mu i się z niego nabijają. Gdy pojawia się scena Hulka z Ultronem, gdy ten pierwszy bije go w trakcie wypowiadanego zdania - wiedziałem że został maskotką do bicia. Ma służyć jako przerywnik do śmiechu, który ma za zadanie zabawiać widownię, aby (super)bohaterowie zrobili sajgon złowrogiej armii, która z góry jest na straconej pozycji. 



Postacie Marvela nie przejmują się, że wieżowce zostają zburzone, że za chwilę tramwaj się wykolei, czy autostrada będzie skupiskiem złej aury. Nikt nie waha się zaprowadzić nieprzyjaciela z dala od ludzi. Nie przeszkadza to nikomu. To jeszcze większa bolączka niż ,,Człowieka ze stali'', gdzie w obu w filmach miasta zostają doszczętnie roztrzaskane przez sławetnych wojowników nie z tego świata. Zarówno Superman, jak i ekipa Avengers powodują szkody bez sprzeciwu ludzkości. 

Do walorów produkcji należy zaliczyć sceny z młotem Thora, które powodują gromki śmiech (zacząłem wierzyć, że humor będzie stał na takim poziomie). Miłym akcentem jest zabawa tarczą Kapitana Ameryki, który z Czarną Wdową tworzą najlepszy duet pozostawiając w tyle członków zespołu z ich płaskimi przemowami. Mnie nowy Avengers nie grzeje ani nie ziębi. Fani będą zachwyceni. Entuzjaści kina lat 70. - zawiodą się na blockbusterze, który kpi z czarnego charakteru, przeładowując temat akcją, pozostawiając scenariusz na samiusieńkim końcu. Co było niedopuszczalne w blockbusterach z ubiegłej epoki. 


0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz