poniedziałek, 2 marca 2015

Piątka ulubieńców: Reżyserzy, którzy rządzą pod kątem realizacji technicznej



Kto jest mistrzem obiektywu? No kto? Każdy z nas ma swojego ulubieńca. Czy będzie to Wes Anderson lub David Fincher? A może Wojciech Has? Nie? To kto? 

Kadr z filmu ,,Kwaidan, czyli opowieści niesamowite''


5. Masaki Kobayashi (Japonia)

Specjalista od ujęcia-przeciwujęcia. Spec od długotrwałych pauz między stabilnym obrazem a dynamiką wypowiedzianą podczas akcji. Lubi powtarzać ustawienia kamery. Pod jego bacznym okiem wizjer wydaje się być lwem, który czeka na zwierzynę, by zaatakować ją w dogodnej sytuacji - pozwalając sobie na mniejsze odstępy czasowe w ujęciach, by rozruszać widowisko.





Kadr z filmu ,,Aleksander Wielki''

4. Theodoros Angelopoulos (Grecja)

Długie ujęcia pozwalają na uchwycenie esencji z kadrów. Unika efekciarskiej scenografii, by wyrazić w panoramicznym ekranie melancholię i utratę tożsamości postaci. Sprawdza się jako reżyser, gdzie dwóch czy trzech aktorów prowadzi ze sobą kontakt. Sprawdza się, gdy należy poprowadzić tłum ludzi. Introwertyczne kino - zasłania uczucia, zasłania szokujące sceny, zasłania Grecję. Nie lubi być dosłowny, a kamera pozwala mu skryć to, czym gardzi, czego się wystrzega. Kocha malownicze tereny.





Kadr z filmu ,,Koń turyński''

3. Béla Tarr (Węgry)

Awangardzista. Reżyser dla zaawansowanych kinomaniaków. Wymagający dużego skupienia, ale oferuje w zamian bliski kontakt z otoczeniem. Majestatyczne ujęcia podążają za bohaterem. To kino w czasie rzeczywistym - bardzo często jesteśmy świadkami, gdy oglądamy ścieżkę, przez którą przechodzi bohater ekranu (bez cięć montażowych). Często odnoszę wrażenie współdziałania w filmie, jakbym nie odróżniał bycia widzem od aktora uczestniczącego na planie. Zdjęcia hipnotyzują, a kamera nie pozwala na wytrącenie z równowagi, z utrzymanego rytmu narracji. Odnajduje się w zbiorowych scenach, w licznie skomponowanych master shotach. Piękno w jego kinie polega na tym, że nigdzie się nie spieszy, a oko operatora chwyta mikrokosmos kadru.






Kadr z filmu ,,Barry Lyndon''.



2. Stanley Kubrick (USA)

Dzisiaj Kubricka zastępuje Paul Thomas Anderson. Obaj są ironistami. Obaj mają we krwi budowanie geometrycznych kształtów. Dopieszczone, jakby wykonane od linijki kadry, stanowiące ucztę dla oczu - wielbiący obraz ponad wszystko. Planimetryczne ujęcia, które składają się z tysiąca pojedynczych kawałków stanowiąc ideę krystalicznego ekranu, który nigdy się nie potłucze. Nigdy nie można się napatrzeć. W Barry Lyndon świeczkami potrafi budować klimat osiemnastowiecznej Anglii, w Lśnieniu długie korytarze są wyznacznikiem czyhającego zła. To bardzo przestrzenne kino, zapadające w pamięć poprzez drobiazgi, na które nie zawsze zwracamy uwagi. Kubrickowskie filmy są szachownicą - ustawia pionki w taki sposób, by wygrywały pojedynki z widzem. Wracamy do nich, żeby go pokonać - poznając się na jego sztuczkach.





Kadr z filmu ,,Stalker''



1. Andriej Tarkowski (dawniej ZSRR, Rosja)

Podobny do Krzysztofa Kieślowskiego z polskiego podwórka Jaki żywot wiedli - takie filmy tworzyli. Kino nacechowane emocjami pod maską obojętnej kamery. Płaskie kadry o malarskiej pedanterii. Długie ujęcia stanowią okazję do wyszczególnienia krajobrazu. Produkcje czarująco oświetlone, o głębokiej ostrości. Sekwencje pełne tajemnicy, wytrawnej metafizyki. Zawsze odpowiednio przygotowany. Jego filmy przypominają konstrukcję, która nie ma prawa się zawalić. Sześć słów: detaliczność, strategiczny układ obrazu, wizualne katharsis. 



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz